VIII

Spojrzałem na niego zszokowany.
Zamrugałem paru krotnie.
Przyswoiłem dymki.
Zbuforowałem dane.
Zoptymalizowałem obraz..
I..
I tak mi to gówno dało. Jedyne co byłem w stanie wydusić to jedno słowo pytające, bo mój mózg w tym stanie szoku nawet zdania pytającego nie umiał ułożyć.
-Co?
Cipher uśmiechnął się przyjaźnie cicho chichocząc.. Zapewne była to reakcja obronna na moją głupią minę, ale zaraz.. On chichocze? Czy ja umarłem i trafiłem do najciemniejszych czeluści piekielnych, do których nawet taki szarlatan jak Joker by się dobrowolnie nie zapuścił?
-To co słyszałeś Dippi~ Zapraszam cię na randkę. Tylko ty, ja i blask wschodzącego księżyca.-oznajmił jakby to było czymś oczywistym, a ja był kretyńskim dzieckiem, które nie rozumie, kiedy mama tłumaczy, że paluszków w kontakt nie wsadzamy.
Randkę?
-Nie.-pisnąłem bezmyślnie, nie bacząc na konsekwencje. Oczekiwałem za odmowe armagedonu. Jemu się nie odmawia. Odmówiłem. Poproszę armagedon. Mam już serdecznie dość tego, że on jest tak cholernie miły!
Jednak on nie nadszedł.. Zamiast niego na twarz demona wparował smutek. Naprawdę widoczny, wyglądający na szczery smutek.
-No dobrze.. Przepraszam.. Głupio, że spytałem..-mruknął cicho tonem smutnego psiaka.
I właśnie wtedy zmiękłem. Poczułem cholerne wyrzuty. Pewnie będę tego żałował, ale... Cholernie mi coś tu nie pasuję i zamierzam sprawdzić co to! Naprawdę myśleliście, że zmiękłbym wobec trójkąta, który chciał zniszczyć mnie, moich bliskich oraz no.. CAŁY ŚWIAT? Po moim Sosnowym trupie. Sosnowym? Staczam się..
-No dobra, Cipher.. Zgadzam się. Ty, ja i jednorożce.. Mmm~
-Naprawdę? Dziękuje~ pisnął niczym nastolatka na Justina Bibera podnosząc się radośnie z kanapy i zaczynając coś pieprzyć o tym, że zna fajną restaurację.
Niby promieniował.
Niby był szczęśliwy.
Jednak coś mi tu nie pasowało.
To demon.
On nie ma uczuć.
Dobra. Może jestem demonosistą, ale..jestem prawie pewny, że dostrzegłem u niego cień kłamstwa.. Tą szatańską iskrę. Jednak już za późno.
Zgodziłem się. I zapewne w krótce tego okropnie, boleśnie pożałuje.

~~~~~~~
Wow, trzy rozdziały jednego dnia~ To prawie maraton ;w;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top