#8

Ellie's POV

-Ellie wstawaj, spóźnisz się!-usłyszałam z dołu krzyk mamy

Nie spałam całą noc zakuwając do dzisiejszego testu. Głupia biologia i głupia pani Douglas. Jęknęłam cicho, czując moje wszystkie kości i mięśnie. Głowa niemiłosiernie mnie bolała, a o złym samopoczuciu wolę nie wspominać. Cała obolała wzięłam czystą bieliznę oraz naszykowałam sobie ubrania na dzisiaj. Poszłam do łazienki odbyć poranną toaletę. Po dziesięciu minutach, ubrana i  z plecakiem na ramieniu zeszłam na śniadanie. Zjadłam wszystko w mgnieniu oka, po czym do torby włożyłam drugie śniadanie, składające się z jabłka i jakiejś zdrowej sałatki. Z rodzicami doszłam do porozumienia i udało się ich przekonać do zmiany decyzji co do pójścia do zakładu. 

Szybkim krokiem wyszłam z domu, skierowałam się na przystanek. Prawie nie zdążyłam ale w ostatniej chwili wskoczyłam do autobusu. Stałam przy drzwiach, przeglądając portale społecznościowe. Po dwudziestu minutach byłam przed szkołą. 

Ja: Jesteś już?

Rosalie: Przy szafce, ale czuję się okropnie. Czekam:*

Schowałam telefon do kieszeni moich czarnych spodni, poszłam w wyznaczonym przez Rose kierunku. Faktycznie, dziewczyna stała przy szafkach przeglądając coś w telefonie. Jak ja chcę do domu! Przywitałam się z przyjaciółką, zostało jeszcze pięć minut do dzwonka, dlatego też udałyśmy się pod salę od matematyki. Jak zawsze w poniedziałek nią zaczynałyśmy. A sama nauczycielka od tego przedmiotu nie pała do mnie jak i Rose sympatią, zresztą z wzajemnością. 

****

Po sześciu godzinach w szkole dotarłam do domu. Rodziców nie było, ponieważ musieli zostać w pracy do wieczora, Scott zapewne na meczu, a Lily i Amy odjechały w sobotę. Zostałam w domu sama i nie powiem, odpowiadało mi to. 

@QueenEllie: Forever Alone ;-; jak Kevin w święta. #słuchanieTVnacałyregulator 

Odgrzałam sobie obiad. Spojrzałam w kalendarz, kładąc talerz z jedzeniem na blat. Do końca szkoły został tydzień, a do wystawienia ocen jakieś dwa dni. Cieszyłam się, bo do koncertu The Vamps coraz mniej czasu. Z drugiej strony wolę żeby ten czas leciał wolniej, nie żebym narzekała czy coś, ale serio. Po koncercie już ich nie spotkam, chyba, że zdarzy się cud. Na co nie liczę. 

Po zjedzonym posiłku włożyłam talerz do zmywarki. Poszłam do swojego pokoju, z plecaka wyciągnęłam zeszyty i książki. Z żadnego przedmiotu nie miałam zadane, no poza matematyką. Z laptopa puściłam jakąś składankę moich ulubionych piosenek. Odrobiłam zadaną pracę domową. Z wielkim entuzjazmem zamknęłam znienawidzony zeszyt od przedmiotu. Odłożyłam wszystko na swoje miejsce, po czym zasiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Włączyłam sobie całą serię szóstego sezonu Teen Wolfa. Czekając, aż Scott albo rodzice pokażą się w domu. Jeszcze z całą klasą od piątku do niedzieli wieczora jedziemy na biwak. Można powiedzieć, że jest to nasz ostatni wspólny wyjazd, zanim każdy rozejdzie się w swoją stronę. Odpowiada mi to, ponieważ nie będę musiała spędzać weekendu z natarczywym Scottem, błagającym mnie o zagranie z nim w Fife na X-boxie. Po dwóch odcinkach miałam już dość, nie to, że mi się nie podobały, bo są bardzo fajnie, ale znudziło mi się. Wyłączyłam urządzenie, po czym odłożyłam je na szafkę nocną. Usiadłam na skraju łóżka, myśląc co mogę zrobić. Wzięłam do ręki telefon, wykręciłam numer Rosie. Czekałam aż dobierze. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci, czwarty.... Automatyczna sekretarka. Dziwne...

*****

James's POV 

-Chłopaki! Trzy tygodnie!- usłyszałem krzyk Connora

Przetarłem zaspane oczy, czując jak boli mnie gardło. Przewróciłem się na drugi bok, wziąłem do ręki telefon, żeby sprawdzić godzinę. 9:40 rano. Pokiwałem głową zrezygnowany. Opadłem na hotelowe poduszki. Chcę do domu, ostatni koncert w Australii będzie jutro, a później już tylko Wielka Brytania. Sprawdziłem portale społecznościowe. 

-Wstawaj James- do pokoju wparował Tristan- Boże Święty jak ty wyglądasz!- złapał się za głowę

-Aż tak źle?-spytałem ochrypłym głosem

-I ty się jeszcze pytasz? Wyglądasz jak śmierć, a nawet gorzej. Poczekaj chwilę- i tyle go widziałem

Wstałem z łóżka w celu ubrania się. Z walizki wyciągnąłem czarne spodnie z dziurami na kolanach i biały T-shirt. W pięć minut zdążyłem się ubrać i ogarnąć tu trochę, a Tristana jak nie było tak nie ma. Przejrzałem się w lustrze, stwierdzam, że Tristan miał całkowitą rację. Blada twarz i podkrążone oczy nie wyglądały dobrze. W dodatku bolące gardło. Po chwili znów ujrzałem sylwetkę Tristana, tym razem przyszedł z ciepłą herbatą i jakimiś tabletkami. 

-Wypij herbatę i zażyj tabletki. Jak nie będziesz czuł się na siłach, po prostu.... Ugh, dobra nieważne.-machnął ręką siadając na fotelu 

Chciałem coś powiedzieć, jednak do pomieszczenia wszedł Connor. Wziąłem głęboki wdech, czując, że zbiera mi się na wymioty. Napiłem się trochę parującego napoju. Czułem się okropnie, jednak nie chciałem dać tego po sobie poznać. Ale realia były inne, mój wygląd odstraszał do tego stopnia, że Brad bał się wejść do pokoju. 

-Jak się czujesz?-spytał Connor stojąc w wejściu

-A jak mam się czuć?- odchrząknąłem- jest do dupy.

-Czyli z jutrzejszego koncertu nici, ty nie wystąpisz. Nie w takim stanie-zadecydowali za mnie

-Jutro będę się czuł o wiele lepiej i wystąpię, choćbym miał nawet gorączkę. 

-W żadnym wypadku, James-zaprotestował Bradley wchodząc z ręcznikiem na głowie do pokoju

Zrezygnowany usiadłem na łóżku.

*******

Autorka:

Znacie kogoś kto mógłby zrobić zwiastun? Bardzo mi na tym zależy :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top