Część trzecia - ''Merry Christmas, my darling...''

Za oknem zapanowały zupełne ciemności, lecz Jungkook był w tym momencie skupiony na obserwowaniu uszu Jimina. Blondyn nadal lekko drzemał, dlatego brunet mógł do woli patrzeć na jego twarz, nie martwiąc się zbytnio o to że zostanie na tym przyłapany.

Uszy Jimina były małe, ale ładne. Ich kształt przywodził na myśl urocze muszelki znad brzegu morza, a Jungkooka naszła nagle chęć żeby dotknąć tego cuda własnymi rękoma. Jednak powstrzymał się całą siłą woli i zamiast tego, przesunął ręką po miękkich włosach śpiącego chłopaka. Zadrżał mimowolnie, uśmiechając się do siebie szeroko. Był bardzo szczęśliwy mogąc trzymać w swoich ramionach ukochanego. Nawet jeśli ta miłość nie miała szans na spełnienie.

Jimin obudził się parę minut później, a gdy spotkał się wzrokiem z oczami bruneta, posłał mu nieśmiały uśmiech.

- Długo spałem, Kookie? - spytał, odsuwając się i przeciągając zesztywniałe ramiona.

- Nie, bardzo krótko - mruknął Jungkook, bo ta chwila rzeczywiście skończyła się w mgnieniu oka.- Chyba już pójdę, późno się zrobiło.

- Dobrze - blondyn przez chwilę patrzył na swoje drobne dłonie, po czym podniósł się z podłogi.- Spotkamy się jutro?

- W kawiarence? - dopytał Jungkook, zdumiony. Prawdę powiedziawszy nie miał jeszcze prezentu dla chłopaka, ale może pójść rano przed spotkaniem.- Zaplanowałeś to, przyznaj.

Jimin ociągał się chwilę z odpowiedzią, a następnie pospiesznie skinął głową. Roześmiał się uroczo, łapiąc przyjaciela za rękę.

- Tak, ale nie gniewaj się - poprosił, lekko się rumieniąc. - Chciałbym ci coś dać. Na święta.

- Ale ja jeszcze nie kupiłem nic dla ciebie - wymruczał Jungkook pod nosem, ale w zamian otrzymał lekkiego kuksańca w bok.

- Mówiłem ci, że tylko ciebie potrzebuję. Nie chcę żadnych prezentów - blondyn mrugnął, po czym odprowadził bruneta do drzwi.

***

Przez całą drogę powrotną Jungkook zastanawiał się co podarować swojej miłości życia. To nie mogło być nic banalnego, ale też nic drogiego. Coś neutralnego. Tylko co? Jimin był uroczy jak dziecko, ale to nie znaczyło że potrzebuje zabawek czy czegoś podobnego. Poza tym miał swoje pudełko z fantami wygranymi na loterii...

To było to. Brunet zatrzymał się nagle, prawie wpadając na latarnię uliczną. Jakoś zdołał ominąć przeszkodę, a potem popatrzył na świecący księżyc nad sobą.

- Jiminnie, twój ukochany miś z dzieciństwa powróci, tyle że w innej postaci...- wyszeptał cicho, a z jego ust uleciała biała para. Mróz był dotkliwy, lecz w tej chwili chłopak w ogóle nie zwracał na to uwagi, zbyt pogrążony w swoich marzeniach.

Gdy dotarł do domu, od razu poszedł wziąć gorący prysznic. Potem przebrał się w piżamę i wypijając szklankę wody, położył spać. Natychmiast zmorzył go głęboki sen, w którym niemal co chwilę pojawiały się tańczące misie.

***

Jungkook zbudził się nad ranem, a potem od razu przypomniał sobie co go dziś czeka. Kupno prezentu. Jeśli chciał zdążyć do spotkania to musiał wyruszyć na poszukiwania i to jak najszybciej. 

Chłopak niemal w podskokach zaczął się ubierać, a potem przygotował sobie ciepłe śniadanie. Wypił kubek herbaty z imbirem i miodem, prawie takiej jaką poczęstował go wczoraj Jimin. Jednak to nie było to samo. Blondyn potrafił włożyć swoje serce w gotowanie, a brunet pragnął tylko zaspokoić głód. Nie starał się z jedzeniem, bo czas go naglił. Musiał wychodzić na zakupy. Wyczuł w mieszkaniu zapach piernika. Jego mama zwykle piekła ciasto na święta, chcąc w jakimś sposób sprawić radość swojej rodzinie. Jungkook obiecał sobie, że zabierze kawałek ciasta dla Jimina.

***

Na zewnątrz było bardzo zimno, ale tak czy inaczej nie było na to rady. Jungkook ubrał się ciepło, przy okazji zauważając, że w rękawiczkach zrobiła się dziura. A niech to. No ale innych nie miał. Włożył kozaki kupione niedawno na wyprzedaży, a potem spojrzał na siebie w lustrze. Jego oczy były zmęczone, widocznie ciągłe zmartwienia mu nie służyły. Miał nadzieję, że po spotkaniu i wręczeniu sobie upominków, odważy się wyznać Jiminowi swoje uczucia.

Ulice były obsypane śniegiem, wystawy sklepowe lśniły, a świąteczne mikołaje odbijały się w szybach. Jungkook uśmiechał się co chwilę, popatrując na ozdoby i zastanawiając gdzie znajdzie pluszowe misie. W sklepie z zabawkami? To była myśl.

Chłopak pobiegł przed siebie, rozgrzewając się przy okazji i nabierając świeżego powietrza w płuca. Spojrzał w lewo, a tuż przed jego oczami zamajaczył duży, złotawy miś ubrany w kubraczek i trzymający w dłoni dzwoneczek. Niezły, pomyślał brunet po czym wszedł do środka.

W pomieszczeniu grała świąteczna melodia, przypominająca tę z mieszkania Jimina. Sklep był zapełniony małymi dziećmi z rodzinami. Jungkook rozejrzał się dokoła, obracając i szukając pluszaków. Gdy wreszcie znalazł, sięgnął po malutkiego puchatego misia, który miał na głowie świąteczną czapkę. Maskotka była tak urocza jak Jimin. Idealna.

Chłopak skierował się do lady, stając w kolejce. Trzymając w dłoni zabawkę, przypomniał sobie wczorajszy dotyk blondyna. Odczuł na całym swoim ciele lekki dreszcz przyjemności. Widocznie ten miś był przeznaczony dla Jimina, a on go odnalazł.

***

Opuścił sklep z zabawkami, a potem od razu poszedł do odzieżowego. Już wcześniej wiedział co kupi. Gdy tylko zobaczył ten szal, poczuł że to jest to. Jungkook znał się na modzie, a ubieranie swojego chłopaka na pewno sprawiłoby mu radość. Brunet nagle zganił się w myślach. Czemu pomyślał w ten sposób? Jimin nie był jego chłopakiem, to było tylko marzenie. Pewnie głupie marzenie, ale nic nie mógł poradzić na to, że jego uczucia nie chciały się zmienić i powróć do etapu czystej przyjaźni.

Sprzedawczyni zapakowała biały, puchaty szalik do czerwonego pudełka, a gdy chciała zamknąć wieko, Jungkook nagle wyciągnął pluszowego misia z reklamówki.

- Przepraszam, czy mogłaby pani zapakować jeszcze to? - poprosił, wskazując na maskotkę.

Kobieta uśmiechnęła się radośnie, wkładając misia pod szal.

- Jest bardzo ładny, to pewnie dla twojej dziewczyny, prawda? - mrugnęła, uśmiechając się sympatycznie.

Jungkook przełknął ślinę, ale nie mógł przecież wyznać, że to prezent dla przyjaciela. Mogłaby to źle odebrać.

- To jest dla ważnej mi osoby - potwierdził, zręcznie unikając tematu.

- Rozumiem - kobieta roześmiała się, podając mu pudełko oraz paragon za zakupy. - Na pewno jej się spodoba twój podarunek. Jestem tego pewna.

- Dziękuję pani, do widzenia - pożegnał się, uśmiechając mile. Wyszedł na zewnątrz, a wiatr powiał prosto w jego twarz, przy okazji szczypiąc w policzki.

***

Z Jiminem miał się spotkać dopiero pod wieczór, ale nie mógł tak długo czekać. Chciał zobaczyć wyraz jego twarzy gdy otworzy pudło i wyciągnie misia. Dlatego zadzwonił do chłopaka, mając nadzieję, że blondyn nie robi teraz nic ważnego. Nie chciał mu przeszkadzać bez powodu.

- To ja, Jiminnie - przywitał się, słysząc głos przyjaciela.- Jestem na mieście i pomyślałem sobie, że moglibyśmy się spotkać. Oczywiście, jeśli masz czas.

- Dla ciebie zawsze mam czas - usłyszał w odpowiedzi. - Jasne, zaraz będę. Tylko się ubiorę. Spotkajmy się w centrum, przy choince.

- Dobrze, będę czekać - brunet uśmiechnął się szeroko, mimo że blondyn nie mógł tego widzieć.- Do zobaczenia.

***

W samym centrum miasta stała ogromna choinka bożonarodzeniowa, ozdobiona licznymi światłami oraz bombkami. Ludzie spotykali się przy niej, robiąc zdjęcia i podziwiając jej piękno. W nocy jej blask roztaczał się na kilka ulic, tak że widać było niesamowite błyski świetlne.

Jungkook dotarł do centrum akurat w porze dużego ruchu. Rodziny z dziećmi spacerowały po ulicach, zakochane pary trwoniły czas w przytulnych kawiarenkach, śmiejąc się i rozmawiając przy filiżance gorącej czekolady.

Chłopak zbliżył się do choinki, obserwując swoją twarz w odbiciu bombki. Dostrzegł, że ma czerwone policzki i nos. Nie prezentował się zbyt atrakcyjnie, ale w końcu spędził trochę czasu na mrozie. Jimin na pewno nie będzie się przejmował takimi rzeczami jak dobry czy zły wygląd.

Jungkook mocno trzymał pudełko, spacerując dokoła żeby się rozgrzać. Jego stopy bolały, a palce były bardzo wyziębione. Być może wychodzenie w potarganych rękawiczkach to nie był najlepszy pomysł. Żałował, że wcześniej nie pomyślał o tym żeby kupić dla siebie nową parę. Teraz nie chciał wracać, bo był już umówiony na spotkanie. Ech, zakochanie było takie kłopotliwe.

***

Jimin przyszedł piętnaście minut później, a gdy tylko spostrzegł swojego przyjaciela prawie rzucił się żeby go wyściskać. Jednak zanim zdążył to zrobić, zauważył jakieś pudełko, które dziwnie przypominało prezent.

- Kookie...- jęknął blondyn, wzdychając i kręcąc głową.- Przecież ci powiedziałem...

- Spodziewałeś się, że cię posłucham? - przerwał mu Jungkook, uśmiechając się szeroko.- Chciałem ci zrobić niespodziankę. Chyba się udało.

Jimin parsknął śmiechem, przypatrując się zmarzniętemu brunetowi. Dostrzegł jego rękawiczki, ale nic nie powiedział. Miał swój własny plan.

- Ja też mam coś dla ciebie - wyznał nagle, śmiejąc się uroczo.- Ale jest u mnie w pokoju. Może potem tam pójdziemy? Poczęstuję cię ciastem.

Jungkook nagle zamarł. Ciasto piernikowe. Dlaczego go nie wziął? Nagle zaczął zapominać o najważniejszych rzeczach.

- Jasne - skinął głową, spoglądając w oczy blondyna.- Może pójdziemy napić się kawy? Trochę zmarzłem.

Jimin złapał przyjaciela pod ramię, uważając na pudełko. Ruszył przodem, prowadząc zakochanego chłopaka prosto do pobliskiej kawiarenki.

***

W środku było spokojnie i ciepło. Zamówili dwie duże latte cynamonowe, a potem siedząc przy oknie, spoglądali na sypiący śnieg.

- Jiminnie...- zaczął cicho Jungkook, a gdy przyjaciel na niego popatrzył, uśmiechnął się.- Chcesz teraz swój prezent?

- Myślę, że lepiej będzie jeśli odpakujemy je u mnie. Co ty na to? - blondyn uśmiechał się ciepło, nie spuszczając wzroku z towarzysza.- Poza tym...pamiętasz mój sen? Ten o trzymaniu się za ręce?

- Oczywiście, że pamiętam - Jungkook skinął głową, a w tym momencie nadeszła kelnerka z zamówieniem. Brunet napił się latte gdy dziewczyna odeszła, a Jimin zrobił to samo.

- Lubię pić kawę - wyznał, spoglądając na bruneta.- Chyba bardziej niż herbatę.

Jungkook uśmiechnął się, mówiąc: 

- Ja tak samo. Czyli coś nas łączy.

Blondyn parsknął śmiechem, a w jego oczach pojawił się błysk radości.

- Myślę, że łączy nas coś więcej niż picie kawy - skwitował, a gdy Jungkook nagle zapragnął mu wyznać co leży mu na sercu, Jimin zmienił temat. - Jeśli chodzi o mój sen to chciałbyś spróbować? To znaczy...potrzymać moją dłoń na chwilę?

Brunet nie był pewny do czego to wszystko zmierza, ale jego serce zaczęło bić o wiele mocniej niż przed chwilą. Ochoczo skinął głową, a potem sięgnął ponad stolikiem i położył swoją rękę na dłoni chłopaka.

- Chciałeś poczuć się jak we śnie, Jiminnie? - zażartował, śmiejąc się cicho.

Jimin przez moment nic nie mówił, a potem podniósł wzrok. W jego oczach pojawiło się coś nowego, jakaś emocja. Jungkook nie potrafił tego rozszyfrować. A może nie chciał.

- Prawdę mówiąc to jest miłe, nie sądzisz? - zapytał uroczo, lekko się rumieniąc na policzkach. - Chodzi mi o trzymanie się za ręce. Sprawia mi to dużą przyjemność, Kookie.

Jungkook przełknął ślinę, wpatrując się w oczy chłopaka. Między nimi wytworzyła się jakaś inna atmosfera, bardziej intymna niż zwykle.

- Ale nie wiem o czym mówiliśmy - Jimin odezwał się w końcu, a potem sięgnął po kawę.- Może to było coś w stylu proroczego snu, który musiał się spełnić. Osobiście nie wierzę w wizje, ale jak to wytłumaczyć?

- Może chciałeś mnie potrzymać za rękę i tyle? - zasugerował Jungkook, upijając latte. Musiał się czymś zająć, bo jego serce jeszcze się nie uspokoiło na tyle po tym dotyku.

- Może masz rację - zgodził się chłopak, uśmiechając promiennie.- Ale tak czy inaczej, sprawiło mi to dużą przyjemność.

A Jungkookowi sprawiły przyjemność jego słowa.

***

Skierowali się prosto do mieszkania Jimina. Po drodze nie rozmawiali, każdy był pogrążony w swoich myślach. Płatki śniegu osiadły na głowie Jungkooka, ale chłopak nic sobie z tym nie robił. Czuł coś zimnego we włosach, ale to była tylko zamrożona woda.

- Kookie, czemu nie nosisz czapki? - zapytał nagle Jimin, ostrożnie dotykając włosów chłopaka.- Rozchorujesz się.

- Nic mi nie będzie, mam silną odporność - rzucił brunet, będąc świadom tego, że dłoń blondyna przeczesuje jego kosmyki. Uśmiechnął się. - Mogę nałożyć kaptur, jeśli bardzo się upierasz.

Na dowód tych słów, Jungkook naciągnął na głowę kaptur i spojrzał w oczy Jimina.

- No, tak ma być - skwitował przyjaciel, śmiejąc się uroczo.- Pospieszmy się, cały zmarzłeś.

Brunet nie odpowiedział, ruszając szybciej przed siebie.

***

W mieszkaniu było bardzo ciepło, tak że choroba nikomu nie groziła. Jungkook zdjął okrycie, a potem stojąc z prezentem w dłoni, popatrzył na Jimina.

Blondyn miał na sobie ciemne spodnie, gruby czerwony sweter w białe śnieżynki oraz czerwone skarpety w renifery. Znowu wyglądał uroczo.

- Co tak na mnie patrzysz? Wyglądam śmiesznie, prawda? - zapytał Jimin, przerywając ciszę.

- Nie, jesteś uroczy - rzucił Jungkook, uśmiechając się. Nie chciał brzmieć poważnie, aby chłopak nie nabrał podejrzeń. Wolał być naturalny, jak zawsze. - Chodźmy do twojego pokoju, Jiminnie.

- Pójdę ukroić ciasto, a ty na mnie zaczekaj. Zaraz przyjdę.

Brunet skinął głową, kierując się prosto do pokoju. Czuł w sercu dziwny ciężar. Być może po jego wyznaniu nic już nie będzie takie proste.

***

Siedząc naprzeciw Jimina i jedząc ciasto piernikowe, miał chęć się roześmiać.

- Jiminnie, wcześniej chciałem ci przynieść dokładnie takie samo ciasto - powiedział.- Moja mama upiekła. Jednak wyszedłem na zakupy i zupełnie o tym zapomniałem. A później...chciałem się z tobą spotkać.

Jimin roześmiał się głośno, jedząc już drugi kawałek.

- No cóż, cały ty - rzucił, szczerząc się do chłopaka.- Dobrze, że je upiekłem. Uwielbiam zapach pierników.

- A ja twój - oświadczył nagle Jungkook, a gdy spojrzał na blondyna, jego oczy były okrągłe jak talerze. - Bo teraz pachniesz piernikiem, a ja też bardzo lubię ten zapach.

- Zadziwiające, Kookie - mruknął Jimin, zastanawiając się nad czymś.- Mamy tyle wspólnych rzeczy, które lubimy. Zupełnie jakbyśmy byli idealną kombinacją.

- Kombinacją czego? - dopytał chłopak, drżąc lekko na ciele. Być może to był dobry kierunek na rozmowę. Może potem...

- Sam nie wiem, tak jakoś o tym pomyślałem - Jimin uśmiechnął się, a potem odłożył talerzyk na bok i poszedł po prezent.

Jungkook bacznie śledził go wzrokiem, uśmiechając się. Jimin był taki śliczny, a on nie mógł go nawet pocałować. To było niczym koszmar senny.

- Proszę, to dla ciebie - Jimin wręczył zdumionemu brunetowi pudełko w kształcie serca, w kolorze różowym.- Wesołych świąt, Kookie.

- Dziękuję - szepnął, a jego serce zaczęło bić mocniej.- Wesołych świąt, Jiminnie - dodał, wręczając blondynowi prezent dla niego.

Oboje zajęci byli odpakowywaniem swoich pudełek. Jungkook nie miał pojęcia co też mogło się kryć w środku. Kształt na pewno nic nie znaczył. Gdy jego oczom ukazał się duży, kolorowy sweterek, chłopak zdumiony otworzył szeroko oczy. Kolory były niesamowicie żywe, a razem tworzyły coś na wzór tęczy. Pod spodem leżały grube, puchate rękawiczki z wzorem gwiazdy.

- Jiminnie, to jest piękne - powiedział Jungkook, ściskając prezenty w dłoni.- Bardzo ci dziękuję.

Jimin podniósł wzrok, patrząc na bruneta z wdzięcznością. W ręku miał biały szalik, a miś spoczywał na jego kolanach.

- Och, Kookie. Nie spodziewałem się tego - wyszeptał, uśmiechając się.- Mój miś...

- Wiem - Jungkook skinął głową, patrząc jak Jimin przytula policzek do maskotki. Wyglądał bardzo uroczo. Chłopak poczuł jak jego serce wyrywa się ku niemu.

W pokoju panowała idealna cisza, aż Jungkook postanowił przemówić. Zbyt długo już czekał.

- Prawdę mówiąc to...mam dla ciebie coś jeszcze - wyszeptał cicho, a gdy Jimin spojrzał na niego pytająco, brunet zebrał się na odwagę i dokończył: - Te wszystkie uczucia, które skrywam na dnie swojego serca, Jiminnie.

- Jakie uczucia? - spytał zdumiony blondyn, wpatrując się w przyjaciela.- Co się stało, Kookie?

Jungkook odłożył podarunki na bok, a potem przysunął się bliżej chłopaka. Patrzył na niego spokojnie, a gdy był pewny, że jego serce nie wyskoczy z piersi, powiedział cicho:

- Chciałbym żebyś poznał prawdę. Jiminnie, ja...jestem w tobie zakochany. Od bardzo, bardzo dawna.

Jimin początkowo wyglądał jakby doznał szoku. Patrzył na bruneta dużymi oczami, a jego usta pozostały otwarte. Być może zaczął się zastanawiać czy z jego słuchem wszystko w porządku. Może to zdanie brzmiało inaczej? Może on je jakoś źle zrozumiał?

- Ale...- wyszeptał, a potem nabrał powietrza w płuca. Jak to on się w nim zakochał? Pewnie to był żart. Jednak oczy Jungkooka były bardzo poważne. Nie mógł kłamać. To była prawda. Ile musiało go kosztować takie wyznanie. Ile odwagi i bólu.- Kookie...jak to się stało?

Jungkook spodziewał się wszystkiego, ale nie takiego pytania. Myślał, że zostanie wyśmiany lub znienawidzony. Nie spodziewał się zrozumienia. Jednak Jimin zawsze taki właśnie był. Wyrozumiały.

- Jakiś czas temu zrozumiałem, że inaczej na ciebie patrzę - powiedział szczerze, patrząc prosto w oczy blondyna.- Zorientowałem się, że jestem zakochany. Bo gdy tylko o tobie myślałem, czułem radość. Tęskniłem za tobą gdy długo się nie widzieliśmy, nawet choćby to był jeden dzień. Jiminnie, ja po prostu... kocham cię całym sercem. Jesteś dla mnie najważniejszy.

Jimin zarumienił się na twarzy, a potem głośno przełknął ślinę. Wyglądał zupełnie jakby się zagubił. Nie wiedział co powiedzieć. Jednak to co usłyszał od Jungkooka wywołało ciepło w jego sercu. 

- To...co mam teraz zrobić, Kookie? - szepnął, patrząc na bruneta.- Nie bardzo wiem czego oczekujesz. Ja...nigdy nie byłem w nikim zakochany.

W momencie gdy to powiedział, zrozumiał swój błąd. Czy aby na pewno nie był zakochany? Może spędzanie razem czasu z przyjacielem już dawno przestało mu wystarczać? Może podświadomie pragnął czegoś więcej niż czystej przyjaźni? Nie wiedział.

- Ale lubisz gdy cię trzymam za rękę - wyszeptał Jungkook, patrząc na niego.- Lubisz mój dotyk, sam tak mówiłeś.

- Bo to prawda - zgodził się, kiwając głową. Ale to mało, prawda? - Może...powinniśmy się jakoś przekonać? To znaczy...

Jungkook przysiadł bliżej, a jego serce zaczęło walić niczym dzwon. Widział wahanie w oczach Jimina, ale to znaczyło że ma u niego szansę. Jakąkolwiek.

- Jiminnie, spójrz na mnie - poprosił brunet, ujmując twarz blondyna w swoje dłonie.- Nie zrobię nic złego, ale od tak dawna marzę o tym żeby cię pocałować.

Jimin znowu się zarumienił, ale nie odwrócił głowy. Cierpliwie czekał na ruch Jungkooka, a gdy poczuł na swoich ustach jego wargi, zupełnie nieświadomie objął chłopaka za szyję, przyciągając ku sobie.

Żaden z nich nie miał doświadczenia. Mimo to ich pierwszy pocałunek był słodki, przepełniony niewinnością jak i pragnieniem na więcej. Jungkook pragnął więcej Jimina, a blondyn nie pozostał obojętny na jego uczucia. Pocałunek przerodził się w bardziej pospieszny, a potem namiętny. Jimin wyczuł gorąco na swoim ciele więc dłońmi objął Jungkooka w pasie. Oddychał szybciej niż zazwyczaj, ale nie chciał tego przerywać. Jednak potrzebował powietrza. 

- Chyba...jesteś dla mnie kimś więcej, Kookie - wyszeptał, onieśmielony swoim zachowaniem.

Jungkook uśmiechnął się, przytulając blondyna do siebie.

- Jesteś najlepszym prezentem na święta, Jiminnie - wyszeptał mu prosto do ucha.

Siedzieli objęci, chłonąc swoje ciepło i na nowo poznając swoje serca. Każdy z nich był pewny, że w nowym roku czeka ich wiele dobrego, a ten świąteczny pocałunek był przełomem na wspólne szczęście.

**********************************************************************************************

Witam was w ostatniej części. Mam nadzieję, że podobało wam się zakończenie tej historii i pozostawicie po sobie jakiś ślad ;) Spokojnych świąt wam życzę <3







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top