Chapter Three
~Kochani dziś szybciutkie ogłoszenia!
-Dziękuję za tak wiele obserwacji i liczę na więcej.
-Przypominam- wbijacie obserwacje na moim Instagramie, a pojawia się książka z RM'em!
Instagram: wanessa_wierzbicka_
-Harmonogram rozdziałów i książek jest na moim profilu, pamiętajcie o tym!
-Wbijacie dalej obserwacje, a pojawiają się nowe książki.
-Piszcie dużo komentarzy, bo lubię je czytać, a są osoby, które naprawdę dużo PISZĄ! Liczę na was słoneczka!
-I ostatnie, czy chcecie serię z "KOREAŃSKIMI CHŁOPAKAMI"- jakich miałam okazję poznać. Jeśli tak to piszcie tutaj czy ten pomysł się podoba!
To chyba tyle kochani, dziękuję za uwagę. Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam, Wanessa~
-Cześć.- przywitałam się -Ciociu odwieziesz mnie do szkoły?- zapytałam udając, że nic nie słyszałam
-Tak. Pewnie, oczywiście, że tak. To zjedz śniadanie i możemy jechać.- odparła szturchając wymownie wujka łokciem. Tutaj było naprawdę coś nie tak. Nie zachowywała się normalnie. Nie była sobą.
Po śniadaniu wsiadłam do auta i ruszyłyśmy. Po drodze usłyszałam potworny krzyk i wołanie o pomoc. Złapałam się za głowę. Ona pękała. Naprawdę to coś okropnego. Rozsadzało mi mózg. Ona krzyczała. Błagała o pomoc.
-Soo wszystko dobrze?- zapytała ciocia zatrzymując auto
-Tak, to nic takiego. Tylko znów słyszę te krzyki i wołanie o pomoc. Może powinniśmy iść do jakiegoś lekarza? Chyba coś serio jest ze mną nie tak.- stwierdziłam rozmasowując skronie. O Boże to jakaś tragedia.
-Nie, z czasem ci przejdzie. Uwierz mi kochanie.- pogłaskała mnie po włosach -Możemy dalej jechać?- w akcie odpowiedzi jedynie przytaknęłam ruchem głowy
Po kilku minutach dojechałyśmy do szkoły, pożegnałam się i ruszyłam do klasy w której mam lekcje. Po drodze wpadł na mnie chłopak. Tracąc równowagę upadłam na podłogę. Spojrzałam do góry, był to nie kto inny jak Jimin. Ten facet wydawał się czyhać na mnie. Chciał zrobić mi nazłość, a później zwali wszystko na mnie.
-Uważaj jak chodzisz sieroto. Takie coś nie powinno chodzić po tym świecie. Przecież ty sprawiasz tylko same problemy.- stwierdził patrząc na mnie
-Jimin mógłbyś być milszy.- usłyszałam głos należący do jakiejś dziewczyny
Po chwili kobieta wyminęła chłopaka i stanęła przede mną. Była śliczna... szczupła dziewczyna o jasnej karnacji, o cholernie jasnej karnacji, jakby nigdy się nie opalała, długich ciemno fioletowych włosach i równie pięknych złotych oczach. Złotych. Miała złote tęczówki. Podeszła do mnie i podała mi rękę, żebym mogła wstać. Spojrzałam na jej długie czarne paznokcie.
-Przepraszam za niego. Jestem Rose.- zaczęła gdy wstałam
-Lee SooMi, dziękuję za pomoc.- mruknęłam poprawiając ubranie
-Nie ma sprawy. Ślicznie pachniesz.- powiedziała podchodząc do mnie o krok bliżej
-Yyyy... dzięki.- odparłam niepewnie, to naprawdę wydawało się dziwne
-Kochanie... tutaj jesteś.- usłyszałam głos należący do chłopaka w miętowych włosach
-Cześć YoonGi, właśnie witałam się z nową uczennicą.- odparła dziewczyna
-A tak.. to ty. My się jeszcze chyba nie znamy. Jestem YoonGi, ale mów mi Suga, to jest moja dziewczyna, tam stoi Jin, RM czyli NamJoon, J-Hope, Jungkook, V i Jimin, którego już najwyraźniej znasz.- powiedział, a wszyscy oprócz Jimina uśmiechnęli się do mnie- A teraz chodź kochanie musimy iść.- zwrócił się do Rose
-Poczekaj, ale miałam jeszcze coś...- nie dokończyła, bo chłopak przerzucił ją sobie przez ramię- Dobra już dobra! To do zobaczenia SooMi!- powiedziała, gdy już była niesiona przez chłopaka
-Wiesz, to co wcześniej mówiła Rose, serio ślicznie pachniesz, cholernie dobrze.- stwierdził... chyba V
-Jak dla mnie to ona śmierdzi, chodźcie chłopaki, nie warto rozmawiać z takim człowiekiem jak ona.- odezwał się Park i ruszył do klasy
Człowiekiem? Serio? Tylko tyle potrafił wymyślić, żeby zrobić ze mną kogoś beznadziejnego? Nie wymyślił nic więcej, to aż niesłychane...
Jimin Pov.
Fakt, że genialnie pachniała, oczywiście, że pachniała cholernie dobrze! Ale co z tego... miałem się przyznać? Po moim trupie. Ta laska będzie cierpiała, obiecuję jej to i jestem pewien, że wie o swojej prawdziwej naturze, tylko nie chce tego ujawnić. To niemożliwe, żeby nie wiedziała tego, ma w końcu dziewiętnaście lat!
Ja o swojej naturze wiedziałem od zawsze. To by wyjaśniało czemu mówiła, że lubi wodę, ale przecież kiedy będzie miała kontakt z wodą to zamieni się w syrenę... to jest sposób. Muszę jakoś oblać ją wodą, ale tak, żeby nikt nas nie widział.
Jeśli dowiedzą się o niej to dowiedzą się również o mnie i o moich przyjaciołach, a do tego nie mogę dopuścić.
-Czemu jesteś dla niej taki wredny, to przecież tylko niewinna dziewczyna. Prawda?- zapytał V
-Bo mnie wkurwia, samo jej istnienie sprawia, że mam jej dość.- oparłem i usiadłem na ławce, a Tae na moim krześle
-Nie rozumiem cię, każdy z nas nie ma nic do niej... tylko ty. Czy my o czymś nie wiemy?- ciągnął chłopak patrząc na mnie podejrzliwie
-Nie, ona słyszała krzyk tej laski z wczoraj. Jeśli dowie się o nas to będziemy mogli żegnać się z normalnym życiem.- skłamałem
-Przestań, przecież nic się nie stało.
-Nie stało, ale mogło i ciągle może. Nie ufam jej.- mruknąłem w odpowiedzi
-Ty nikomu nie ufasz.- stwierdził
-Bo nie czuję takiej potrzeby, a teraz idź, bo nie mam ochoty z tobą gadać.
-Jak sobie chcesz. Do później.- powiedział i wyszedł z klasy
Mam plan, żeby sprawdzić czy ona jest syreną, ale potrzebuję długiej przerwy.
Zadzwonił dzwonek, a dziewczyna weszła do klasy. Zajęła miejsce obok mnie i wyjęła książki. Ten cholerny zapach.
Minęły już cztery lekcje, a po tej miała być przerwa na lunch. To idealny moment, żeby ją sprawdzić. Kiedy tylko zadzwonił dzwonek złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.
Dziewczyna próbowała się wyrwać, ale taka drobna dziewucha, a silny wampir to raczej trudne, żeby mnie pokonać. Ciągnąłem ją za sobą, aż nie znaleźliśmy się w opuszczonej części szkoły, gdzie wczoraj pierwszy raz ją spotkałem.
Popchnąłem ją mocno na ścianę, a Lee uderzyła plecami sycząc przy tym z bólu. Ups! Za dużo siły i tyle.
Stanąłem przed nią kładąc ręce na ścianie po obu stronach jej ramion, aby nie mogła się wydostać.
-Myślisz, że nie wiem?- zapytałem chłodno
-Nie wiesz czego? Co ja ci niby robię?- pytała wystraszona
-Wystarczy, że żyjesz.- odparłem i wziąłem do ręki wodę
Odkręciłem butelkę i wylałem na jej głowę całą zawartość. Dziewczyna była cała mokra, ale nie zmieniła się w syrenę... czyli pomyliłem się.
Nie! To przecież niemożliwe! Ona musi być syreną! Spojrzałem na nią... wyglądała żałośnie, jak zmokła kura.
Chciałem się zaśmiać, ale jakoś nie mogłem. Spojrzała na mnie. W jej oczach dostrzegłem łzy. Westchnąłem głośno i zdjąłem swoją marynarkę zakładając ją na jej ramiona.
-Masz. Idź się lepiej wysusz.- powiedziałem i przysunąłem usta do jej ucha- I nie zakładaj czarnego stanika do białej bluzki, wszystko prześwituje. Swoją drogą fajne cycki.- szepnąłem i uśmiechnąłem się do niej kpiąco
Zostawiłem ją samą i odszedłem. Po drodze spotkała mnie Rose.
-Widziałeś SooMi? Chciałam iść z nią na lunch. I gdzie twoja marynarka?- spytała
-Jest w opuszczonej części. Może jeszcze nie uciekła.- odparłem i już chciałem odejść, ale złapała mnie za ramię
-Co ty jej zrobiłeś?- spytała, jej paznokcie wbiły mi się w rękę. Nie lubiłem jak to robiła.
-Ja?- zapytałem zaskoczony- Tego czegoś nawet kijem bym nie tknął.- odparłem
-Zakochałeś się, że jej tak nienawidzisz?
-Park Jimin nigdy się nie zakochał i nie zakocha. Pa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top