Chapter Four

SooMi Pov.

Po tym jak Jimin mnie oblał, a później po prostu zostawił prawie się popłakałam, prawie.

Co ja mu niby zrobiłam, że się tak zachowuje? Przecież jestem tutaj dopiero drugi dzień, a on traktuje mnie jak jakiegoś śmiecia. Może nawet gorzej. O ile to jeszcze możliwe.

Po chwili obok mnie pojawiła się Rose. Rose? Co ona tutaj właściwie robiła? Dlaczego tutaj była? Ale czy to było w tym momencie istotne. Nie. Zdecydowanie nie.

-Co ci się stało?- zapytała wystraszona

-Jimin mnie oblał.- powiedziałam cicho

-Oblał!? Co ten idiota znów wymyślił. Nie przejmuj się nim, on już taki jest. Rozpieszczony dzieciak. Naprawdę cię za niego przepraszam.

Chciałam coś powiedzieć, ale ponownie zaczęłam słyszeć te potworne krzyki i wołanie o pomoc, tym razem były jeszcze mocniejsze niż zawsze. Z bólu złapałam się za głowę. Co się do cholery ze mną dzieje?!

-Mi wszystko dobrze?- zapytała, jednak nie zareagowałam na jej słowa- SooMi! Wszystko dobrze?- powtórzyła dla pewności.

-Tak, nic mi ni jest. Czasem mam takie bóle głowy.- skłamałam

-Rozumiem. Chodź, weźmiemy twoje rzeczy i pójdę po Sugę, żeby zawiózł cię do domu. Nie powinnaś być teraz w szkole. Dobrze?- zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głową

Razem poszłyśmy do klasy, wzięłam swoje rzeczy, a w tym czasie Rose napisała do swojego chłopaka, żeby po nas przyszedł. Poszłyśmy na parking, gdzie stało auto starszego. Rose była w równoległej klasie, a Suga o rok starszej, z resztą jak większość chłopaków, których poznałam. Jedynie Jungkook był w młodszej, Tae również w równoległej do mojej. Wsiadłam do tyłu do  samochodu, a Rose i Min siedzieli z przodu.

-Co jej się stało?- zapytał chłopak szeptem. To nie był szept. Zdecydowanie nie potrafił być dyskretny. Nawet nie jestem pewna czy się starał.

-Zapytaj Jimina, on już przesadza. Trzeba coś z nim zrobić. Nie może tak traktować ludzi.

-Chyba, że...- zaczął chłopak, ale nie powiedział nic więcej, chwilę patrzyli na siebie w ciszy

-Niemożliwe!- nagle wykrzyczała dziewczyna

-Nic nie jest pewne, pogadam z nim. Sama rozumiesz, to Jimin.- powiedział chłopak- Podaj adres Mi, a ja cię zawiozę.- zwrócił się do mnie

Podałam mu adres, a chłopak ruszył. Zaprosiłam ich oboje do domu, ale tylko Rose się zgodziła. Dziewczyna kazała mi iść się umyć, a później wysuszyć włosy, gdy je suszyłam ona opowiadała mi o swoim związku z Sugą. Wydawali się szczęśliwi. Naprawdę szczęśliwi.

Jimin Pov.

Po lekcjach od razu wróciłem do domu. Chłopaki chcieli mnie przekonać, żeby z nimi wyszedł na piwo, ale wolałem dowiedzieć się czegoś ciekawego i ważnego o syrenie. Czegoś co mogłoby mi wytłumaczyć czemu do cholery się nie zmieniła.

Kiedy tylko dotarłem do domu od razu zacząłem szukać matki. Kobieta siedziała w bibliotece i medytowała. Bez ostrzeżenia wbiegłem do środka.

-Mamo!- gdy tylko wykrzyczałem ona tracąc koncentrację upadła na sofę

-Nie strasz mnie synu. Co się stało? To coś z tą syreną?-spytała, a ja pokiwałem twierdząco głową- Siadaj.- wskazała na miejsce obok siebie

Niechętnie usiadłem obok niej.

-Więc dziś oblałem ją wodą, ale nie zmieniła się.- stwierdziłem

-Co zrobiłeś?! Czy ciebie pojebało do reszty?! Gdyby się zmieniła co byś niby zrobił?!

-Nie wiem! Ale się nie zmieniła! Dlaczego?- pytałem dalej

Czy to było ważne co by się stało gdyby. Nie zmieniła się. To było najważniejsze. Czy coś jeszcze? Nie. Istotne było... dlaczego nie miała ogona.

-Najwyraźniej nie wie o tym kim jest. I lepiej, żeby tak pozostało. A opowiadałam ci jak z twoim tatą się zeszliśmy?

-Chyba tak.- powiedziałem zniechęcony, nie marzyłem o tym, żeby matka opowiadała mi o tym jak zakochała się w tacie. Tym bardziej nie chciałem słuchać o tym teraz, kiedy na głowie miałem setki ważniejszych rzeczy niż ich historie miłosne.

-Wiesz byłam nową uczennicą i podobnie jak ty twój ojciec też za mną nie przepadał. Boże my się nienawidziliśmy!

-W takim razie jak się to wszystko się stało? No wiesz, wy razem?- zapytałem

-Wiesz krew syren jest słodka i ma słodki zapach, same syreny pachną bardzo słodko i każdy wampir od razu to wyczuwa, przez to wielu chce spróbować naszej krwi w dodatku ma magiczne właściwości. Przez to często miałam kłopoty i twój ojciec zawsze mnie ratował. Tak jakoś wyszło, że się w sobie zakochaliśmy. I chyba ty masz podobnie, prawda synku?

-Co?! Fuj! Jezu weź! Nie dotknąłbym jej nawet kijem, idę do siebie, dzięki za opowieść.  I obrzydzenie mnie. Dzięki mamo.- powiedziałem i odszedłem

Ja miałbym zakochać się w tej pokrace?! Chyba nie sądzi, że ja się zakocham! Ja się nigdy nie zakochuję.

SooMi Pov.

Minął tydzień. Przez ten czas w szkole nie było Jimina, ale jakoś nie byłam z tego powodu smutna. Ba! Ja byłam wprost prze szczęśliwa! Dużo czasu spędziłam w towarzystwie Rose, Sugi i chłopaków, a zwłaszcza zakolegowałam się z J-Hope. Wydawał się taką miłą i pozytywną osobą. Jednak w poniedziałek mój koszmar zaczął się na nowo. Do szkoły przyszedł Jimin i wydawał się jeszcze bardziej zły niż zazwyczaj.Złośliwość to jego drugie imię. A diabeł to drugie oblicze.

Kiedy tylko gadałam z Hoseokiem czułam na sobie piekące spojrzenie Parka. Naprawdę było palące. Jakby wypalał we mnie dziurę. Na długiej przerwie chłopak złapał mnie za nadgarstek i ponownie pociągnął za rękę. Miał w sobie tak niewyobrażalną siłę jak Hulk. Nie sądziłam, że człowiek może być aż tak silny. Ciągnął mnie tak jak ostatnio do opuszczonej części szkoły. Kiedy wreszcie się tam znaleźliśmy mocno przycisnął mnie do ściany. Nie mogłam myśleć o niczym innym niż o nim. O jego obecności. O jego ciele, które przywierało do mojego. Był wszędzie. Otaczał mnie. Był jak pieprzony duch. Po prostu był kimś.

-Czego ty ode mnie znów chcesz?- zapytałam wystraszona nabierając powietrza

-Mówiłem ci, że masz nie zbliżać się do moich przyjaciół.- powiedział ostro przez mocno zaciśnięte zęby

-Przecież nic takiego nie robię.- odparłam

-Mylisz się. Może ich oszukasz, ale mnie nie. Wiem kim jesteś.

-Kim niby jestem?- zapytałam nie rozumiejąc go

-Syreną.- powiedział- A ja wampirem.- dodał

Co do cholery?! Co on właśnie powiedział? Jaka syrena? Jaki wampir. To musi być jakiś cholerny żart.

-Spójrz na mnie skarbie.- szepnął -Przyjrzyj mi się dokładnie.- dodał, gdy nie podniosłam głowy.

Spojrzałam na niego. Byłam przerażona.

Jego oczy zmieniły się w czerwony kolor, a kiedy się uśmiechał widać było dwa długie i ostre kły... czyli nie żartował. On jest wampirem.

-Ale... ale ja nie jestem... syreną.

Kochani! Niektórzy z was mieli już okazję zobaczyć nowe opowiadanie!

Nowe Imagine już się pojawiło! Były urodziny Jimina więc prezentu nie mogło zabraknąć!

Danger Man! Już jest. Zajrzycie do niego i sprawdźcie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top