Chapter Twenty-Two
-Nie! O co wam wszystkim chodzi? Miałem ją tak zostawić?- pytałem, chociaż to wydawało się zupełnie zbędne.
Dobrze wiedziałem, że kłamię. Mama wiedziała, że kłamałem. W zasadzie to chyba każdy wiedział, że kłamałem. Miałem to wręcz wypisane na twarzy. Jedno wielkie "KŁAMCA". Byłem pewien, że tylko to można zobaczyć.
-Nie, ale czułeś jej ból prawda?- dopytywała. Dobrze wiedziałem co chciała wiedzieć i dobrze wiedziałem, że wie. Wiedziała wszystko. Dosłownie wszystko. Nie potrzebowała mojej odpowiedzi, żeby wiedzieć. Jednak. Musiałem grać. Musiałem grać jak najdłużej się dało. Dla własnego dobra. Dla mojego zdrowia psychicznego.
-Czułem i co z tego? Przecież to nic wielkiego.- wzruszyłem lekceważąco ramionami. To było coś. To było coś ważnego. Istotnego. To miało zaważyć na naszym życiu. Jednak ja starałem się bagatelizować sytuację wcale się do niczego nie przyznając.
-Jeśli oddasz jej jeszcze trochę swojej krwi będziesz czuł wszystko co ona, a na twoim ciele mogą pojawiać się tymczasowe rany. Jimin. To poważne. Jeśli nie zatrzymasz tego skończysz jak ja i twój ojciec.
Co miała na myśli? Będę tak samo cholernie szczęśliwy jak oni?! Będę tak samo mocno kochał? Będę miał miłość mojego życia? Stanę się jeszcze bardziej potężny? A gdy ja i SooMi będziemy mieli dziecko będzie najpotężniejsze? Dziecko najpotężniejszego wampira i syreny... to dopiero mieszanka wybuchowa. Czy moja mama starała się mnie ostrzec? Czy może uprzedzić jakie będę miał wielkie szczęście? Naprawdę... nie wiedziałem tego. Jednak nie miałem zamiaru pytać. Nie chciałem. Bałem się. Bałem, że jej odpowiedź wcale mnie nie zadowoli, a zwyczajnie rozczaruje albo rozdrażni.
-Mamo, oddałem jej już wystarczająco dużo krwi? Co wtedy?- zapytałem. Zapytałem. Nie było już odwrotu.
-To na 100% będziesz czuł wszystko co ona. Jimin... to naprawdę potężne.- stwierdziła
Będę czuł to co ona. Będę czuł jej złość. Jej ból. Jej radość. I jej smutek. Kiedy się w kimś zakocha. Będę to czuł. Będę czuł i będę się złościł. Będę najbardziej wściekłym wampirem jaki tylko istnieje. Moja miłość... moja miłość będzie jedynie jednostronna. Nieodwzajemniona. Tylko ja będę ją kochał. Ona mnie nie. Boże. Cholerny Boże. To będzie nie do zniesienia. Muszę coś z tym zrobić. I to jak najszybciej.
-Jak mam się tego pozbyć? Co mogę zrobić, żebym nie czuł jej?- spytałem siadając obok matki. Chciałem to wiedzieć. Potrzebowałem tego.
-Musiałaby pozwolić ci napić się swojej krwi.
Okay. To wydawało się proste. Ugryzę ją. Nic nowego. Nic trudnego. Chwila... pozwolić. Czy to było jakieś kluczowe słowo?
-Pozwolić? Nie mogę jej od tak ugryźć? Jak zazwyczaj to robię? Przecież to proste.
-Nie kochanie, to nie takie proste. W tym tkwi cały haczyk. Musi ci na to pozwolić. Inaczej niczego to nie zmieni.
-Jak to nie. W nocy do niej przyjdę i ugryzę.- stwierdziłem
-Jak ty mało wiesz synku. W jej żyłach płynie również twoja krew, w pewien sposób jesteście ze sobą złączeni. Jeśli ona coś do ciebie czuje, a ty do niej to to ugryzienie będzie wzbudzało wasze wzajemne pożądanie.
-Coś jak seks?- spytałem wprost. Jeśli tak miało być. To seks z SooMi brzmiał naprawdę dobrze. Naprawdę dobrze.
-Dokładnie to samo kochanie. Dlatego nie możesz tego od tak zrobić.
-Ale jeśli ją ugryzę i napiję się krwi to przejdzie mi to czucie tego co ona?
-Nie do końca...- zaczęła niepewnie matka- Właściwie to będzie działało to w obie strony, ale tylko gdy jedno z was będzie miało kłopoty coś jak wasz osobisty GPS. Nie będziesz odczuwał jej radości, ale strach już tak. Jeśli będzie w niebezpieczeństwie od razu to poczujesz. Będziesz wiedział jeśli będzie jej coś groziło.
-I ty z tatą macie coś takiego?
-A myślisz, że jak znalazł mnie 14 razy i ratował przed wampirami?
-Serio? 14 razy! Soo jak na razie miała kłopoty tylko z jakieś 4 razy.
-Jeszcze będzie miała okazję, a teraz powinieneś iść wziąć prysznic i się wreszcie ubrać.
-Masz rację.- przytaknąłem i przeniosłem się do mojego pokoju
Wykąpałem się i ubrałem. Gotowy poszedłem do pokoju Soo. Bez pukania wszedłem do środka. Dziewczyna siedziała na łóżku ubrana w słodką różową piżamkę. Na jej widok aż parsknąłem ze śmiechu. Naprawdę od kiedy ona ubierała różową piżamę. Cholera, ona wyglądała w niej rozkosznie. Jak mała podwodna księżniczka. Którą w rzeczy samej była. Była córką najpotężniejszego syrena i syreny. Mogłem uważać ją więc za syrenią księżniczkę.
-Odpowiedziałabym coś, ale nie mam na to siły.- powiedziała pod nosem i powoli starała się położyć, lecz każdy jej ruch kończył się syknięciem z bólu. Mój ból jak i obrażenia już dawno zniknęły. Nie było po nich śladu, ale Soo.... ona ciągle cierpiała.
-Daj, pomogę ci.- powiedziałem i podszedłem do niej
Powoli uniosłem ją i pomogłem się jej położyć. Usiadłem na brzegu łóżka i patrzyłem na nią. po prostu patrzyłem. Jak idiota. Zakochany idiota.
-Na co się tak patrzysz?- zapytała zdecydowanie zirytowana
-Na ciebie... na twoje rany, które powoli się goją. Jutro powinnaś być już cała i zdrowa.
-Jednak twoja krew nie pomoże mi psychicznie.- szepnęła sama do siebie
-A co nie tak z twoją psychiką nie licząc tego co zawsze.
-Wszystko. Nie rozumiem twojego zachowania Jimin.- stwierdziła
~Kochani wyszła nowa opowieść o Koreańskich legendach i mitach, jeśli jesteście ciekawi to zgłębiajcie więcej niż tylko płytką kulturę Korei. Bardzo byłoby miło, gdybyście tam zajrzeli.
Druga sprawa to to, że prawie mamy już 1 330 obserwacji co znaczy nową książkę, jednak jest jeden warunek. Wbijacie 300 obserwacji na moim Instagramie i wtedy pojawia się tak polubiona przez was opowieść Jimin "Danger Man". Instagram: wanessa_w._
Z góry dziękuję jeśli to zrobicie.~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top