Nie płacz głuptasie

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Byłam w szpitalu. Odwróciłam głowę i jęknęłam z bólu. Dlaczego to tak boli? Spojrzałam na mój brzuch. Miałam na sobie moją ulubioną piżamę. Podwinęłam koszulkę i zobaczyłam duży bandaż. Cały czerwony. Wzdrygnęłam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam moje rodzeństwo. Wszyscy spali. Jednak ja nie mogłam zasnąć. Obok mnie zobaczyłam mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam masę wiadomości. Połowę z nich napisały koleżanki z zespołu a druga połowa wiadomości to był Mateo. Uśmiechnęłam się na myśl o nim. Napisałam do niego, że już się obudziłam. Odpisał mi, że jutro przyjdzie. Ciekawe co robił o 3 w nocy na telefonie. Odłożyłam telefonu. I znowu jestem tutaj. Leżę sobie na szpitalnym łóżku z braćmi i siostrą dookoła mnie. Zamknęłam oczy i zaczęłam sobie wyobrażać jakieś rzeczy, żeby zasnąć. W mojej wyobraźni właśnie grałam super ważny mecz. Ominęłam obrońcę jednego, drugiego i strzeliłam do bramki. GOAL. Biegnę, żeby przytulić moje koleżanki i wtedy zasypiam.
Obudziłam się i jęknęłam z bólu. Mogłam się nie budzić.
- Ala- westchnął Shane- Boże ty żyjesz. Dzięki Bogu- Shane pot rzedł do mnie i mnie przytulił. Bolało jak diabli, ale trudno. Nie miałam siły nic mówić. Mój brat odsunął się ode mnie i nacisnął przycisk, który wzywa pielęgniarki. Po chwili przyszła ona i Hailie. Brunetka rzuciła się na mnie z objęciami. Znowu bolało. Pielęgniarka coś tam powiedziała, że wszystko okej. Potem przyszedł też Vince.
-Alu. Martwiłem się — powiedział swoim lodowatym głosem. Usiadł na moim łóżku i popatrzył się na mnie smutno- dlaczego nic nie mówisz?- chciałam wzruszyć ramionami jednak miałam za mało siły i zasnęłam. Obudziłam się w nocy i obok mnie siedział Dylan. Patrzył się w okno i zobaczyłam jak spływa mu łza po policzku. Jedna, druga. A potem całe strumienie. Chciałam do niego podejść i go przytulić jednak nie miałam siły. Gdzie byłam prawdziwa ja? Rozciągnięta ja? Mając najlepszą formę? Kurna gdzie była sprawiedliwość? Patrzyłam się na Dylan, który po raz pierwszy rozpłakał się aż tak. I też poczułam łzę na moim policzku. Po chwili też płakałam.
-Ala?- spytał zachrypniętym głosem Dylan. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego brata. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem- dlaczego płaczesz głuptasku?- spytał i wytarł łzę z mojego policzka.
-A dlaczego ty?- odezwałam się cicho. Bardzo cicho.
-Ja? Płakać? Nigdy. A ty, dlaczego płaczesz?
-Ja? Płakać? Nigdy.
Dylan uśmiechnął się smutnie.
-Nie płacz głuptasie, bo ja zaczynam- powiedział Dylan i lekko mnie szturchnął w ramie.
-Dobrze nie będę- powiedziałam głośniej niż wcześniej. Postęp.
••••••••••
Siemanko
Co tam?
(411)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top