Mam deja vu
Oczywiście kiedy rano zeszłam na śniadanie byli tam moja 3 młodszych braci. Nie chciałam nic jeść. Nie byłam głodna. Dlatego usiadłam przy stole i zaczęłam przewijać Instagrama.
-Ekhem- kaszlnął Dylan. Popatrzyłam na niego spod łba.
-Czego?
-Zjadłaś coś?- zapytał.
-Nie. Nie jestem głodna- powiedziałam i wróciłam do przewijania internetu. Dylan cmoknął z niecierpliwienia.
-Nic z tego. Weź coś do jedzenia- powiedział Dylan. Przewróciłam oczami i wzięłam gofry. Patrzyłam na nie. Jeszcze nie dawno zjadłabym je wszystkie. Teraz patrzyłam na nich z obrzydzeniem. Wzięłam jednego i wróciłam do stołu. Patrzyłam się na nie. Wyglądały obrzydliwie. Nie chce ich jeść. Nie chce. Nie chce.
-Nie chce. Nie chce- szeptałam do siebie. W końcu wzięłam jednego gryza. Drugiego. Trzeciego. Przerzuwałam je z wielkim trudem. Kiedy zjadłam cały zakręciło mi się w głowie. Wstałam i poczułam się źle. Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam. Nie nawidzę wymiotować. Najgorsze uczucie. Podniosłam się cała obolała i usiadłam obok ściany. W ustach miałam okropny smak wymiocin. Fu. Usłyszałam głos otwierania drzwi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Shane'a jak kuca przede mną. Patrzył na mnie zmartwiony. Kilka łez poleciało po moich policzkach. On też jest zawiedziony. Mną zawiedziony.
-Hej Ala. Nie płacz- powiedział Shane i wytarł rękawem swojej marynarki moje łzy- zostajesz dzisiaj w domu. Ja też. Razem przejdziemy wszystkie trudności. Zawsze możesz na mnie liczyć. Rozumiesz?- pokiwałam lekko głową- chodź- powiedział i wziął mnie pod ramie tak żebym wstała. Umyłam twarz i poczułam się odrobine lepiej. Przy pomocy bliźniaka weszłam na górę do mojego pokoju. Usiadłam na łóżko i patrzyłam się w ścianę. Jak mogłam doprowadzić siebie sama do stanu że nie mogę przeżuć jakiś głupich gofrów?
-Shane- jęknęłam- co ja sobie zrobiłam?
-Ala. Damy sobie radę. Wszystko wróci do normy- powiedział i usiadł obok mnie.
- Mam nadzieje- szepnęłam.
Resztę dnia mijały spokojnie. Kilka razy zmusiłam się do jedzenia i tym razem nie rzygałam. Postęp. Wieczorem położyłam się spać z okropnymi myślami. Wszystkie były o jedzeniu. Wstałam z łóżka i postanowiłam wyjść na balkon. W pokoju mojej siostry paliło sie światło. Zastukałam kilka razy na co ona wyjrzała i też wyszła na balkon siadając obok mnie.
-Mam deja vu- powiedziałam cicho prychają ze swojego żartu.
-Ala. Co ty sobie zrobiłaś? Czy to moja wina?- spytała cichutko Hailie.
-Nie No coś ty. To nie twoja wina. Nigdy w życiu. Ja dam radę- zapewniałam ją.
-Okej- szepnęła i przytuliła się do mnie mocno.
••••••••
Siemaneczko
Nareszcie mamy weekend
(393)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top