☬8☬
Edgara rzuciła granata dymnego. Cała trójka szybko zbiegła na dół po schodach.
- Co się dzieje, Bartlomiej?! - zawołała zdezorientowana Herbacianka.
- Nie mów mojego imienia, gaduło przeklęta! - odpowiedział Brokolović, wpadając na krzesło Ridera i wywracając się o nie. Solesław poszedł za odgłosem i odnalazł leżącego na ziemi Rosjanina. Tymczasem Edgara naparzała się z Herbacianką, a Maryna pomagała Riderowi wstać.
- Pomożemy Ci - szepnęła mu do ucha. Dziewczyna rozwiązała go i powoli skierowała go do drzwi. Już sobie wyobrażała, jak Rider wyznaje jej miłość, kupuje kwiaty, zaprasza do restauracji...
- Halo, Maryna? - zapytał głośniej chłopak, przywracając ją do szarej rzeczywistości.
- Eeee, tak? - odpowiedziała półprzytomnie.
- Pytałem, czy Malwinę też porwali.
- N-nie, ona siedzi w domu. Lecz bez niej nie wiedzielibyśmy, że coś się tobie stało - odparła, po czym strzeliła wewnętrznego facepalma. W takiej chwili martwić się o Malinowouszą? Eh..
- Nie daj temu złodziejowi uciec! - zawołał Bartlomiej, jednak sam nie mógł nic na to poradzić, bo odpierał ataki Solesława. Grzesiuk wycofał się trochę i naładował Biedroneczkę swoją tajną amunicją, Brokolović za to wyjął pistolet. ,,Jak dobrze, że wziąłem jeszcze nóż kuchenny!" ~ pomyślał Solesław. W tym samym czasie Herbacianka biła się z Edgarą na gołe pięści: nie miała żadnej broni, bo ten idiota Bartlomiej jej wcześniej zabrał. A to nie jej wina, że lubiła używać czystego pistoletu jako lusterka...
Bartlomiej wymierzył do Solesława z broni i rzekł:
- Kogo my tu mamy? Solesław Grzesiuk, dawny snajper, służący rosyjskiej mafii. A teraz? Hoduje jakieś morele za domem i nie ma nawet porządnego karabinu snajperskiego! - kpił z niego Brokolović, podchodząc coraz bliżej.
Grzesiuk zbył jego obelgi milczeniem i przysunął Biedroneczkę do oka. Wystarczy tylko jeden strzał, tylko jeden strzał... Ale Bartlomiej, powodowany zagrożeniem, też może wystrzelić. Cóż, raz kozie śmierć.
Solesław nacisnął spust i wystrzelił.
Brokolović oberwał... pestką od moreli! Na nieszczęście hodowcy moreli jego przeciwnik również wypuścił strzał ze swojej broni. Grzesiuk odruchowo zasłonił się swoją snajperką, a pocisk trafił idealnie w środek Biedroneczki. Solesław tak się wkurzył, że wyjął nóż z kalosza (tak, miał na sobie zwykłe gumiaki) i skoczył na Bartlomieja. Tamten jednak zrobił unik. Mając chwilę spokoju odepchnął Edgarę od Herbacianki i wraz z Beatą uciekli.
- Uciekacie z pola walki? Tchórze! - wołała za nimi Edgara, wymachując bez celu rękami. Solesław odwróciwszy wzrok od bezużytecznej już Biedroneczki krzyknął:
- ZAPŁACISZ MI ZA ZNISZCZENIE BIEDRONECZKI, BARTLOMIEJ!!
Edgara złapała Solesława za nadgarstek i wyprowadziła z piwnicy biegiem. Może uda im się jeszcze złapać tą dwójkę?
Niestety, nie udało się. Pewnie mieli blisko zaparkowane auto i zwiali! Cóż, najważniejsze, że uratowali Ridera. A właśnie - gdzie jest Maryna? Solesław i jego służąca wyszli na dwór. Na szczęście znaleźli tam Świerzbowską i Ridera. Siedzieli oni na trawie i rozmawiali. Edgara podeszła do nich i powiedziała władczo:
- Wstawać! Czas się zmywać!
Świerzbowska i właściciel simsona dźwignęli się na nogi i podążyli za wyraźnie przybitym Solesławem.
Rider dozgonnie podziękowawszy poszedł do swojego domu, a Maryna i reszta wrócili do rudery snajpera.
***
W mieszkaniu Solesława okazało się, że tylko Edgara odniosła jakieś większe obrażenia - miała kilka zadrapań na twarzy. Malwina powitała nowoprzybyłych i zapytała, co z Riderem. Świerzbowska wszystko jej opowiedziała, gdy tymczasem Grzesiuk poszedł do kuchni opłakiwać Biedroneczkę, wygrażając przy tym Brokolovićowi. Edgara za to zapytała Malinowouszą, czy działo się coś podczas jej nieobecności (zwłaszcza dopytywała o to, czy Malwina nie dotykała przypadkiem jej drukarki). Dziewczyna Ridera zaprzeczyła i, chcąc rozluźnić atmosferę, zaczęła zasypywać służącą Grzesiuka pytaniami, chcąc dowiedzieć się, gdzie nauczyła się sztuk walki. Maryna z kolei usiadła w salonie na kanapie i smętnie wpatrywała w okno, starając się zignorować dyskusję znajdujących się obok dziewczyn. "Więc Rider jest... złodziejem?! I ma zatargi z mafią?"
Przez te rozmyślania dziewczyna nie usłyszała, jak ktoś wchodzi do domu. To był Leszek. Chyba wrócił już z tej całej randki. Nie zwrócił on żadnej uwagi na ludzi znajdujących się w domu: tylko włożył coś lodówki i poszedł do łazienki. Malwina w tym czasie skończyła w końcu dyskutować z Edgarą i podeszła do Maryny.
- Wracamy do domów? - zapytała jej. Świerzbowska tylko skinęła głową i wraz z Malinowouszą wyszły z rudery Grzesiuka, pożegnawszy się z jej mieszkańcami. Malwina przed pójściem do domu zdążyła jeszcze zaprosić Marynę na kebaba (na jej koszt!). Świerzbowska pomyślała, że może ta Malinowousza nie jest taka zła...
***
Brokolović i Herbacianka zatrzymali się w hotelu na obrzeżach miasta. Beata właśnie brała kąpiel, podczas gdy Bartlomiej chodził w kółko po pokoju, wsłuchując się w ,,Rasputina" lecącego z radia. Jak oni mogli ich pokonać?! Jakaś banda obdartusów bez większego wyszkolenia... Brokolović jeszcze nie poinformował swojego szefa o porażce. Bał się jego reakcji.
Boss dał im informacje, broń, nawet posesję załatwił, a oni zawalili tak proste, można by rzec, zadanie.
Beata wyszła z łazienki, ubrana już w fioletową pidżamę. Powiedziała do Brokolovića:
- Dzwonił szef i pytał o sytuację. Wszystko mu powiedziałam, by nie zawracać tobie głowy.
- Ty idiotko! - zawołał w odpowiedzi. - Jeny, już nigdy nie robię z tobą żadnej misji! Wszystko psujesz i... i jesteś nieprzydatna!
Po tych słowach Bartlomiej zamknął się w swoim pokoju, zostawiając bliską łez Herbaciankę w salonie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top