☬17☬
Następnego dnia Rider udał się do domu Malwiny, wraz z bukietem. Ale jej zrobi miłą niespodziankę! Gdy dotarł pod jej mieszkanie, to zapukał. Jednak nikt nie otworzył. Czyżby całej rodzinki nie było w domu? Trzeba się dowiedzieć.
Chłopak wyjął telefon i wybrał numer dziewczyny. Odebrała!
- Halo? - powiedział do słuchawki.
- Emm... Halo? Rider, to ja Maryna - odparł głos. ,,Czemu Świerzbowska ma telefon Malwiny"?
- Możesz dać mi Malwinę?
- No właśnie miałam do Ciebie dzwonić w tej sprawie... Malinowousza nie żyje - odrzekła Maryna z pewną dozą smutku w głosie. Chłopak nie wierzył w to, co usłyszał. Że co? Świerzbowska i Malwina robią sobie żarty, prawda? Prawda?!
- Co ty pleciesz? - odparł.
- Mówię prawdę! Znaleziono ją martwą wczoraj w nocy, w ciemnej uliczce!
Rider na te słowa wypuścił telefon z ręki, który gruchnął o ziemię. Co z tego, że kosztował ponad pięćset złoty...
Jak to się mogło stać? Kto mógł ją zabić? (Rider nie przyjmował do wiadomości, że mogłaby sama odebrać sobie życie). I dlaczego?
Chłopak nie potrafił tego zrozumieć. Poszedł przemyśleć to wszystko. Wyrzucił przy okazji bukiet do kosza. Teraz nie będzie mu już potrzebny.
***w tym samym czasie***
Maryna była wkurzona. Rider powinien zapomnieć o Malwinie i być z nią! Nie po to ją zabijała, by teraz chłopak był w jakiejś żałobie! Trzeba go poszukać i zacząć pocieszać. Jak pomyślała, tak uczyniła.
Po kilku minutach biegania i szukania Ridera, dziewczyna w końcu go zobaczyła. Tyle, że... Stał na barierce, zabezpieczającej ludzi przed upadkiem do wody i najwyraźniej chciał skoczyć! Świerzbowska nie może na to pozwolić!
Szybko podbiegła do chłopaka i zawołała:
- Nie skacz!
Ten spojrzał na nią. Jego twarz nic nie wyrażała. Chyba wiadomość o śmierci Malwiny musiała nim bardzo wstrząsnąć. ,,Żeby zabijać się z powodu śmierci jakiejś idiotki? Pfff" ~ pomyślała, jednakże jej ostatni czyn wcale nie był mądrzejszy.
- Czemu? Mam niewyrównane zatargi z rosyjską mafią, która może mi zrobić coś strasznego, zabiłem kobietę i jeszcze zamordowano mi dziewczynę! - wyrzucił z siebie Rider.
- Ale ja Cię kocham! I chcę, byśmy byli razem - dała wszystko na jedną kartę Maryna.
- Tak coś ostatnio podejrzewałem, ale skoro to potwierdzasz... Cóż, kolejny powód, by umrzeć - odparł i skoczył prosto do wody. I tyle.
- Nie... To się nie może tak skończyć! - zawołała w odwecie Świerzbowska i wybuchła płaczem.
***
- Hmm? I serio ona to wszystko sama zrobiła? - upewnił się Solesław. To, co słyszał, brzmiało dosyć niewiarygodnie.
- Tak! Wiem, że to brzmi jak wyssane z palca, dlatego chcę, byś ty też poszedł ze mną na komisariat. W końcu dwójce ludziom uwierzą chętniej, niż pojedyńczej osobie, prawda? - odparła Rózanna. To, co ostatnio zrobiła Maryna, było przegięciem! Żeby zabić dziewczynę chłopaka, który jej się podoba? Co ona, stała się yandere czy co?
- Twe słowa mają rację, o wielmożna kanalio - odrzekł jej Solesław pół żartem, pół serio. - Ale że kiedy chcesz iść? Dzisiaj?
- Byłoby najlepiej - powiedziała Rózanna i umówiła się z Grzesiukiem przed posterunkiem za piętniaście minut. Maryna popełniła duży błąd, dzieląc się informacją o zabójstwie Malwiny. Kto normalny tak robi?
Niby prosiła o to, żeby nikomu nie mówić, ale tej sprawy nie można przemilczeć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top