XXIV

Na kolacji nie było ani Elizy, ani Zabiniego, ani Draco. O dwudziestej w dormitorium też byłam sama. Specjalnie mnie to nie dotknęło. Eliza ostatnimi czasy miała głęboko w poważaniu naszą relację, a ja miałam tego dosyć. Nie jestem osobą którą można wykorzystywać, a dokładnie to się działo. Schyliłam się pod łóżko i wyjęłam 3 zwoje pergaminu, pióro, kałamarz oraz wielką księgę historii magii jako podkładkę. Czułam się źle, miałam ochotę płakać, ale z drugiej strony nie można okazywać słabości. Byłam po prostu bezsilna. Rozwinęłam pierwszy pergamin.

Drogi Syriuszu,
Poprzedni list napisałam w pośpiechu i dla spokoju ducha, na pewno domyśliłeś się, że ma nie wiele wspólnego z prawdą. Ten chcę napisać od serca, potrzebuję rozmowy z tobą. 
Myślałam, że wrzesień był trudny, ale październik jest jeszcze gorszy, a to dopiero dwa tygodnie. Na początku roku Harry nie chciał ze mną rozmawiać, Eliza znikała, a Draco mnie unikał. Z czasem zrozumiałam, że sama nie dam sobie rady i muszę ich odzyskać. Wymusiłam na nich, żeby ze mną porozmawiali, ale nic z tego nie wyszło. Tylko z Harrym udało mi się spotkać. Nie chciał nic mówić, więc ja zaczęłam. Wyjawiłam mu, że Snape jest moim ojcem chrzestnym za co oskarżył mnie o brak zaufania. Za drugim razem, dzisiaj popołudniu było lepiej. Spotkaliśmy się w bibliotece, przeprosił mnie, dobrze spędziliśmy czas. 
Draco ma zmienny humor i raz mnie lubi a raz nie. Kiedy Umbridge zaproponowała mi współpracę z nią, udawał, że mnie nie zna. Później wyznał mi miłość, a kilka dni później po wypadku na eliksirach przestał się do mnie odzywać. Dzisiaj pokłóciliśmy się na korytarzu, więc Snape posadził nas razem. Zaczęliśmy rozmawiać, po lekcji zaprosił mnie do Hogsmade. Nie wiem co myśleć.
Najgorzej jest z Elizą. Często omija posiłki razem z chłopakami, w efekcie czego siedzę sama. Z dormitorium wychodzi zanim wstanę, a wraca jak już śpię. Całe dnie mnie unika, na lekcjach siedzi z Penelope, jeśli na nie przychodzi. Dzisiaj rano powiedziała mi, że została cofnięta do czwartej klasy na eliksirach. Umówiłyśmy się na dwudziestą w pokoju, żeby mi to wyjaśniła. Jest za piętnaście dziewiąta i dalej jej nie ma. 
Czuje się wykorzystywana i manipulowana. Wszyscy mają przede mną sekrety, nikt nie chce ze mną rozmawiać. Ci co mnie nie znają, nie chcą poznać. Myślę, że to przez artykuły, które ciągle o mnie piszą.
Wiem, że nie chciałeś czytać mojego narzekania, ale jestem bezsilna. Nie wiem co robić. Bardzo tęsknie za tobą, psami i domem.
Kocham Cię, Maja

List do Syriusza oczyścił mi głowę. Po raz pierwszy cieszyłam się, że nie muszę udawać silnej i mogę podzielić się bólem z kimś tak bliskim. Mimowolnie rozkleiłam się, myśląc ile złego może się stać w tak krótkim okresie czasu. Rozwinęłam drugi pergamin.

Szanowny profesorze Snape,
Piszę do pana z prośbą być może nie możliwą do spełnienia. Chciałabym prosić o przeniesienie Elizabeth Williams do innego dormitorium. Powodem są niestandardowe godziny przebywania Elizy w pokoju, które przeszkadzają mi w nauce lub odpoczynku. Jeśli pojawiłaby się potrzeba przeniesienia kogoś innego do mnie, zgadzam się.
Serdecznie pozdrawiam, Maja Potter

Nie wiem czy to była dobra decyzja. Nie wiem czy będę jej żałować. Na razie jestem zadowolona. Myślałam o tym już od dłuższego czasu, a teraz miałam dodatkowy powód na realizację. Może dostanę jakąś współlokatorkę bez znajomych i stanie się moją nową koleżanką? Zobaczymy czy Snape weźmie moje zdanie w ogóle pod uwagę. Rozwinęłam ostatni, trzeci pergamin.

Harry,
Chcę dołączyć do waszej tajnej grupy. Co dokładnie będziemy robić? Kiedy i gdzie spotkania? Kogo już macie?
Maja

Ulżyło mi. Naprawdę. Te trzy listy mogą dużo zmienić, a jeśli nie to już dużo mi dały. Zwinęłam dwa ostatnie i położyłam na komodzie przy drzwiach, dla skrzatów do rozniesienia. Ten do Syriusza włożyłam do koperty i zostawiłam na łóżku. Założę go Pepper jak wróci.

Wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. W lustrze zobaczyłam rozsypanego warkocza, przekrwione oczy, czerwone policzki i suche usta. Wyglądałam źle, ale nie przejęłam się tym. Dzisiaj mogę sobie odpuścić samokrytykę.

***

Wstałam chwilę po ósmej, spałam prawie dziesięć godzin. Odświeżyłam się w łazience i ubrałam brązową sukienkę z długim rękawem i golfem. Wyglądała trochę jak za duży sweter, ale była idealna na chłodny jesienny dzień. Szybko włożyłam płaskie czarne kozaki i pobiegłam na śniadanie, żeby zdążyć zanim wszystko pozbierają.

Wielka Sala wrzała od podekscytowanych uczniów wybierających się dzisiaj do miasteczka. Przy stole ślizgonów spotkałam tylko jedną znajomą twarz, Zabiniego. 

- Hej - powiedziałam siadając na swoim miejscu, sięgając po tosta.

- Hej - mruknął. - Widziałaś Elizę? - Zapytał po chwili.

- Nie, omija mnie szerokim łukiem. Nie widziałam jej od wczorajszego poranka mimo, że byłyśmy umówione na wieczór. - Odparłam.

- Wyszła z biblioteki o 19:30, żeby się nie spóźnić. - Powiedział zaskoczony. - Coś musiało się stać. 

Blaise szybko wstał i wybiegł z sali. Na pewno nic jej się nie stało, ponieważ dzisiaj rano zostawiła nie pościelone łóżko i koszulkę z piżamy na podłodze w łazience, a więc spała w pokoju. Jak dla mnie codzienność ostatniego miesiąca. 

Tak skupiłam się na smarowaniu grzanki dżemem, że nie zauważyłam Harry'ego i jego przyjaciół. Brat zostawił znajomych przy stole gryffindoru i podszedł do mnie.

- Hej, wyspana? - Zapytał.

- Tak, po raz pierwszy od dawna, dzięki. Dostałeś mój list? - Odpowiedziałam.

- Dostałem, odpiszę Ci, bo lepiej nie rozmawiać o tym głośno, okej?

Pokiwałam głową, Harry uśmiechnął się i poszedł. Wróciłam myślami do swojego tosta i dzisiejszego wyjścia z Malfoy'em. Tak naprawdę to dalej nie zdecydowałam czy z nim pójdę, ale z drugiej strony nie chcę zostać sama, ani ciągnąć się za gryfonami. Każda opcja wydawała się gorsza od poprzedniej, więc chyba nie za bardzo miałam inne wyjście. Poza tym czy spacer z Draco był taki straszny? W końcu kiedyś to była normalność. Wzięłam kawałek ciasta dyniowego do ręki i wstałam od stołu.

Poruszanie się po korytarzach Hogwartu czasem było najbardziej męczącą częścią dnia, a czasem najprzyjemniejszą. Irytuje mnie, że po czterech latach tutaj nadal mogę się tutaj zgubić. Jednak piękno tego miejsca przewyższa każdy problem. Cisza i spokój mimo tysiąca uczniów, światło wpadające przez wielkie okna, historia zawarta w tych murach. Miejsce magiczne w swojej normalności.

***

W oknie mojego pokoju zobaczyłam swoją sowę z listem przywiązanym do nóżki. Wpuściłam ją do środka, odwiązałam przesyłkę i poczęstowałam smakołykiem. Był to list od Syriusza, odpowiedź na moje kłamstwa.

Maju,
Wiem, że to nie prawda, mimo że nie ma mnie z tobą w Hogwarcie. Czekam na relacje zgodną z prawdą.
Syriusz
PS. Jak chcesz kłamać to dogadaj się najpierw z bratem, bo wasze listy znacząco się od siebie różniły.

Czułam, że to nie przejdzie. Trudno. Złapałam za długi pergamin zażaleń i na odwrocie dopisałam "Ten list napisałam zaraz po wysłaniu tamtego, więc nie miej satysfakcji, że to przez poczucie winy czy coś.". Przywiązałam go do nóżki Pepper i wypuściłam ją. Wiem, że Syriusz lubi się chwalić jakim to jest wspaniałym wujkiem i jak dobrze nas wychowuje, więc czasami trzeba mu zdeptać ego zanim wybuchnie w kosmos. Kocham go jak ojca i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dodatkowo to, że mogę go nazwać najlepszym przyjacielem sprawia, że powrót do domu nawet z tak cudownego miejsca jak Hogwart zawsze jest przeze mnie wyczekiwany. Teraz nawet bardziej niż kiedykolwiek.

Zanim się obejrzałam czas nieubłaganie zbliżał się do godziny dwunastej. Za dziesięć, pozbierałam najpotrzebniejsze pierdoły do torebki i wyszłam z pokoju. Ku zaskoczeniu wszystkich, Eliza nadal się nie pojawiła. Do sali wejściowej dotarłam spóźniona o minutę na spotkanie z Draconem. Czekał na mnie. Nie spodziewałam się tego, na prawdę. Malfoy był królem punktualności, nienawidził spóźnialskich, ciekawe co się zmieniło.

- Hej, Malfoy - powiedziałam na co mi pomachał i wskazał dłonią wyjście z zamku.

Początkowo cisza była niezręczna. Nasz kontakt jest urywany, raz jest dobrze, raz nie jest wcale. W tym momencie żałowałam wszystkich swoich dotychczasowych decyzji. Mogłam iść z Harrym, albo zostać w zamku i się uczyć. Mogłam nawet nie przyjeżdżać w tym roku do szkoły. A teraz jestem tutaj, idąc przez błonia, z metrem odstępu między mną a Draco Malfoyem, wiecznym wrogiem mojego brata i moim crushem od czterech lat. Chociaż czy on mi się dalej podoba? Po tym wszystkim co zrobił, po odkryciu jego dwóch odmiennych osobowości, po wielu sekretach. Czy my się w ogóle przyjaźnimy?

- O czym tak myślisz? - Zapytał. - Widać, że cały mózg ci paruje.

- Zastanawiam się dlaczego mnie dzisiaj zaprosiłeś i dlaczego moje życie jest tak zawiłe. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- I nad tym tak pracujesz? Wystarczyło zapytać. - Draco Malfoy, czy to ty? - Zaprosiłem Cię dzisiaj ponieważ dawno nie spędzaliśmy razem czasu, a kiedyś się przyjaźniliśmy.

Czyli on też nie wie jaki jest statut tej relacji.

- Kiedyś to my byliśmy parą. - Wypomniałam mu. - A teraz? 

- Nie wiem, unikasz nas, nie rozmawiasz z nami. Snape powiedział mi, że chcesz się pozbyć Elizy z dormitorium. Raz jesteś dla mnie miła a raz rzucasz się z pazurami. 

- Uważasz, że to ja tu jestem problemem? - Zapytałam, chciałam to wyjaśnić jak najspokojniej. - Bo jak dla mnie to od początku roku znikacie na całe dnie, nie mijam was nawet na korytarzach czy przy jedzeniu. Ukrywacie coś przede mną wszyscy w trójkę. O twoim zachowaniu to już nie wspomnę. Najpierw udajesz, że prawie się nie znamy, potem oskarżasz mnie o samolubność, a na koniec zaczynasz ze mną rozmawiać. To wszystko po tym co przeszliśmy? Po prostu stajemy się obcymi dla siebie studentami Hogwartu? - Wyrzuciłam z siebie wszystko to o czym pamiętałam w tamtym momencie.

- No tak, nie pomyślałem, że ty to widzisz z innej perspektywy. - Wtf Draco? 

- To dlaczego cały czas znikacie? - Zapytałam.

- Tego Ci akurat nie mogę powiedzieć. Chociaż bardzo bym chciał! - Dodał po chwili. - Nie zmienia to faktu, że jak już się pojawiamy to ciebie nigdy nie ma.

- Kiedy i gdzie się pojawiacie? Lekcje oprócz eliksirów mamy osobno, a jak Eliza wraca lub wychodzi z dormitorium to śpię. Na posiłki chodzicie w kratkę i najczęściej w dziwnych godzinach. Nie wmawiaj mi, że to ja znikam.

Draco popatrzył na mnie i zamilkł. Nie rozumiem dlaczego to co powiedziałam jest dla niego szokujące. Każdy uczeń tej szkoły zauważał, że wszędzie chodzę sama i nie mam przy sobie przyjaciół. 

- Masz racje nie powinienem cię oskarżać.

Teraz to ja patrzyłam na niego zaskoczona. Od kiedy Draco przyznaje się do swoich błędów?

- Nie powinienem cię też tak traktować, ma na myśli tak zmiennie. Dużo się ostatnio dzieje w moim życiu i nie daję rady nad sobą panować. Przepraszam.

Chyba muszę pozbierać szczękę z podłogi. Może nie powinnam się teraz czuć wygraną bo pan Malfoy nauczył się przyznawać do winy, ale niektóre rzeczy są silniejsze ode mnie. Mimowolnie musiałam się uśmiechnąć. 

- Rozumiem, jednak tak jak się ostatnio umawialiśmy możesz przychodzić z problemami do mnie. Poza tym nie zmienia to faktu, że Eliza zachowuje się dziwnie. Czemu Snape ją zdegradował?

- Nie wiem, mówiła tylko, że źle jej poszły egzaminy i on się wkurzył. - Odpowiedział. - Dlaczego chcesz ją wyrzucić z pokoju?

- Ponieważ irytuje mnie jej zachowanie, przeszkadza mi i mnie wykorzystuje, a ja nie mam czasu na pierdolenie się z takimi ludźmi.

- Tylko dlatego chcesz wbić ostatni gwóźdź do trumny waszej przyjaźni?

To było celne pytanie, z drugiej strony nie wpływało na moją decyzję.

- Eliza już jest do mnie martwa. Nie żałuję tego co zrobiłam. Próbowałam reagować i ratować to co z naszej relacji zostało, ale do tanga trzeba dwojga, a jej nie zależało.

- Nie uważasz, że Eliza po prostu nie umie tańczyć?

- Dlaczego tak jej bronisz? Jakby nie umiała to przestałabym się z nią trzymać już lata temu, a jednak ciągle to działało. Jak nie umie to niech ją Zabini nauczy, moja rola już się skończyła.

Draco zamilkł. Czułam, że wybuchłam trochę za bardzo. Nie wiem czemu chciał ją bronić, ale ewidentnie nie miał niczego złego na celu. Chciałam go przeprosić, ale tak naprawdę za co? Nagle się odezwał.

- To co się z nią dzieje nie jest jej winą. Myślę, że nie powinnaś kopać leżącego tylko pomóc jej wstać. Wiem, że to może być trudne, ale nie niemożliwe. Chciałbym ci powiedzieć o co chodzi, ale to nie jest moja sprawa. Jedynie mogę cię prosić o wyrozumiałość.

- Co się z tobą dzieje? Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Draco? - Zapytałam zaskoczona jego podejściem.

Szok jaki wywołała u mnie jego zmiana, sprawił, że nie zwracałam uwagi na to co mówię, on jednak tak.

- Z twoim Draco? - Zaśmiał się. - Możemy nad tym popracować, Potter.

Jego sarkastyczny ton i charakterystyczne spojrzenie sprawiły, że wiedziałam, że stary dobry Malfoy powrócił. Nawet nie zauważyłam kiedy odległość między nami drastycznie się zmniejszyła. Teraz szliśmy ramię w ramię, jak dobrzy znajomi. Spojrzałam w jego srebrzyste oczy. Boże jaki mi tego brakowało.

- Nie patrz tak na mnie bo się zakocham. - Szepnął zarzucając mi rękę na ramię.


słowa: 2075

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top