XIV - Z okazji 2k


*Maja*

     Kiedy wróciłam, ze swojej "wyprawy" na wieżę astronomiczną i weszłam do dormitorium, napotkałam groźne spojrzenie, swojej przyjaciółki.

- Gdzie ty byłaś? - zapytała - Mówiłaś, że nie masz siły gdziekolwiek iść

- Byłam... - tak, Maja, powiedz jej, że poszłaś sobie na wieżę astronomiczną - Pisałam do Syriusza

- Po co? Przecież, za dwa dni go zobaczysz. 

- Wiem, ale musiałam mu coś powiedzieć, a nie chciałam, żeby ktokolwiek o tym wiedział.

- Postanowiłaś, nie mówić nawet mi? - zapytała nie dowierzając

- Tak, wiesz, że ci ufam, ale mogłabyś to komuś powiedzieć, a nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, nawet Harry.

- Właśnie, jak już mowa o twoim bracie, to prosił, żebym ci przekazała, że chce, żebyś przyszła jutro na błonia.

- O której?

- Nie wiem

     Dziewczyna mówiąc to obróciła się na pięcie, zabrała piżamę z łóżka i poszła do łazienki. Ja natomiast postanowiłam, po prostu iść spać. Byłam najzwyczajniej w świecie zmęczona. Jutro mamy cały dzień wolny, a w poniedziałek wyjeżdżamy, więc będę się musiała rano zacząć pakować. Zastanawia mnie tylko, po co Harry, chce mnie jutro widzieć...

     Następnego dnia, obudziłam się o 8:07 i pobiegłam pod prysznic. Ubrałam ciemno czerwoną koszulkę hiszpankę, w kropki, do tego czarne szorty i białe nike. Zadowolona ze swojego wyglądu, wyszłam z łazienki i obudziłam Eli, który założyła na siebie jakiś top i spódniczkę, po czym poszłyśmy na śniadanie. 

     W wielkiej sali nie spotkałyśmy prawie nikogo ze znajomych osób. Pewnie wszyscy wykorzystali to, że mamy niedzielę.

- Hej, Li, mogłabyś mi podać tamtą sałatkę? - zapytałam

- Jasne, ale po co ściągnęłaś mnie tak wcześnie z łóżka? Przecież jest tak, wcześnie i prawie nikogo tu nie ma, a jest WEEKEND

- No, bo trzeba posprzątać w pokoju i się spakować, a znając ciebie, później będziesz się wymigiwać i mówić, że umówiłaś się z Blaise'm, czy coś tam. - stwierdziłam a Eli zrobiła urażoną minę

- To nie jest prawda!

- Jesteś, w błędzie, a tak w ogóle, to zapraszam cię do siebie na wakacje na dwa ostatnie tygodnie lipca!

- Dzięki, ale nie wiem, czy moi rodzice się zgodzą

- Na pewno, przecież mówiłaś, że to tacy wspaniali i mili ludzie

     Siedziałyśmy sobie i rozmawiałyśmy, o dwóch następnych miesiącach, podczas których nic nie będzie trzeba robić, aż tu nagle nie zauważenie podeszłą do nas Hermiona

- Czego tu szukasz Granger? - warknęła Eli

- Przyszłam porozmawiać, z Mają

- Po co? - tym razem pytanie padło z moich ust

 - Miałam, cię powiadomić, że Harry chce, żebyś przyszła za dwie godziny, czyli o 12:00 na błonia.

- Yyyy... I tyle miałaś mi do powiedzenia? 

- Tak, dokładnie... a i jeszcze chciałam ci powiedzieć, że Syriusz nie odbierze was z peronu, tylko ma po was przyjechać dziadek Ivet. To do zobaczenia! - powiedziała i odeszła do swojego stołu

- Dlaczego, Harry nie mógł mi tego powiedzieć?

- Sama go o to zapytasz, a teraz chodźmy się pakować

     Tak, jak powiedziała, tak zrobiłyśmy. Przeszłyśmy korytarz i wypowiedziałyśmy hasło, które otworzyło przejście w kamiennej ścianie. Pokój wspólny, powoli zaczął się wypełniać ludźmi, czekającymi na znajomych, żeby wspólnie pójść na śniadanie. Ja i moje współlokatorka kierowałyśmy się, do drzwi, które, jako jedyne miały przyczepioną tabliczkę, tylko z dwoma nazwiskami. Już złapałam klamkę, by otworzyć drzwi, kiedy ktoś złapał mnie za wolną dłoń i okręcił wokół siebie.

- Dzień dobry, Potter

- Dzień dobry. Z łaski swojej, następnym razem uprzedź mnie jak będziesz robić coś takiego, Malfoy, a teraz przepraszam, ale muszę iść się spakować - powiedziałam i weszłam, przez drzwi, które trzymał Zabini

     O dziwo, samo pakowanie nie było takie trudne, bo uporałam się z moją masą ubrań, w zaledwie pół godziny, gorzej było, z łazienką, w której wszędzie leżały jakieś mydła, ręczniki, szczotki do włosów itp.

- Ej, M, a tak w ogóle, to miedzy tobą i Malfoy'em znowu coś jest?

- Nie, on w ogóle się mną nie interesuje, więc ja też mam go gdzieś

*Eliza*

     On jest ślepa?! Czy ta dziewczyna na prawdę nie widzi, jak Malfoy na nią patrzy? Przecież każdy głupi, wie, że ona jest dla niego całym światem!

    Postanowiłam, nie drążyć tematu, bo jak się wścieknie, to będzie źle, jej to lepiej się nie narażać... Spakowałam, wszystkie rzeczy, które mi się jutro nie przydadzą i pobiegłam do dormitorium chłopaków. Zastałam ich, siedzących naprzeciwko siebie i rozmawiających po cichu.

- Szybko wróciliście ze śniadania - powiedziałam wchodząc, przez drzwi

- Jakie szybko?! Dwadzieścia minut tam siedzieliśmy, a teraz, jak widzisz jesteśmy tu - odpowiedział sarkastycznie Malfoy

- W ogóle co wam przyszło o głowy, żeby iść w NIEDZIELĘ na 8:30?! Jesteście nie normalne

- Teo, to, że ty jesteś takim śpiochem to nie znaczy, że inni są nie normalni

- Bo ty to niby jesteś ranny ptaszek? - skomentował Crab

- Skąd ty to możesz wiedzieć?

- Bo Zabini gada o tobie, na okrągło - odpowiedział Goyle

- Dobra, nie ważne. Przyszłam tu dziś, wyjątkowo, do Draco

- Po co? - zapytał mocno zdziwiony blondyn

- Bo muszę ci zadać jedno pytanie, a mianowicie: Czy czujesz coś jeszcze do Majki? Odpowiedz szczerze

- Yyyyy... a po co ty chcesz to wiedzieć?

- Ponieważ, uważam, że między wami coś jest, a jak spytałam, o to rudą, to stwierdziła, że ty ją totalnie olewasz, więc ma cię gdzieś

- Wcale jej nie... Dobra no, podoba mi się, ale nie mogę z nią być i nie mogę jej o tym powiedzieć

- Bo?

- Williams, nie drąż tego tematu, bo wszyscy dobrze wiecie dlaczego. 

     Racja, wiedziałam, dlaczego i nie mogłam tego powiedzieć przyjaciółce, bo sama byłam w to wszystko zamieszana. Wróciłam, wiec do dormitorium i jak gdyby nigdy nic, zaczęłam, wybierać, sobie ubrania, na jutrzejszy dzień. Nie chciałam, żeby cokolwiek, wyszło, z pod kontroli, więc musiałam, zachowywać się, w miarę naturalnie.

     Siedziałam, tak, przy swojej walizce, z pięć minut i zaczęło się, to robić podejrzane, więc wzięłam, jakieś tam, ciuchy do ręki i rzuciłam na krzesło od swojej toaletki. 

- Ej, M, widziałaś, mój złoty wisiorek, z serduszkiem? - zapytałam

- Tak, wisiał, na lustrze w łazience, ale nie pomogę ci go teraz szukać. Idę, już na błonia. Jako będzie ci się nudzić, to przyj tam za jakieś pół godziny, okej? - kiwnęłam głową i weszłam do łazienki, a dziewczyna opuściła nasz pokój

*Maja*

Przeszłam, sobie spokojnie PW i korytarz, ale w SW, spotkałam już swojego brata. Podeszłam do niego i przywitałam się, żeby później zapytać.

- Po pierwsze, po co chciałeś mnie widzieć, a po drugie dlaczego wykorzystujesz Eli i Hermionę, do przekazywania mi wiadomości?

- Ponieważ, wczoraj wieczorem, cię nie było na kolacji, a twoi "przyjaciele" powiedzieli mi, że śpisz

- Dobrze, a dzisiaj rano?

- To było nie zaplanowane.  - zmierzyłam go pytając spojrzeniem, a on ciągnął dalej - Jak rano się, obudziłem i przyszedłem, na śniadanie, to Hermiona mi powiedziała, że umówiła nas na 12:00 na błonia i powiedziała ci, że odbiera nas pan Marek

- Dobra, no to po co mnie tu ściągnąłeś? Mam lepsze zajęcia, od sterczenia w zimnej SW

- No to chodźmy pod to największe drzewo, przy którym zawsze siedzisz

     Usiadłam pod chyba dębem. Szczerze nie wiem co to za drzewo, ale wydaje mi się, że to dąb, nie znam się. Przez chwilę, żadne z nas się, do siebie nie odzywało. Kompletnie, nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę, a on był taki, no nie wiem, jakiś przygnębiony, czy coś.

- Harry, co się stało? - zapytałam

- Nic

- Przecież wiedzę

- Czytałaś dzisiaj proroka? 

- Nie... a powinnam?

- Jak nie przeczytałaś, to dobrze

- Artykuł był, o mnie, czy o tobie?

- I o mnie i o tobie. Co prawda mi poświęcili, bardzo mało, i w sumie dobrze, ale o tobie, to się trochę rozpisali

- Spoko, już mnie nie interesuje, co piszą o słynnej na cały świat Maji Potter

- Niby dlaczego?

- Przekonasz się, w lecie

    Znowu, tak zakończyliśmy rozmowę, że nie wiedzieliśmy, o czym dalej mówić, dopóki nie przyleciała do mnie Peper i nie usiadła mi na ramieniu

- Cześć, co mi przyniosłaś - spytałam odwiązując od jej nóżki list i nakazując jej by poleciała coś zjeść

- Co to?

- To od Syriusza. Pisałam do niego wczoraj, ale nie myślałam, że mi odpisze - otworzyłam list i przeczytałam na głos:

Majeczko!

Nie wiem, po co w ogóle odpisuje na twój list, ale porozmawiamy, o twojej prośbie, jak w poniedziałek wrócicie do domu. 

Do zobaczenia, Syriusz

PS: Odbierze was z peronu, pan Marek (dziadek Ivet)

- O czym ty do niego napisałaś? Ten list nic nie mówi

- Wiesz, mi mówi bardzo wiele, a tak jak ci powiedziałam już wcześniej "o wszystkim dowiesz się, w lecie" - powiedziałam i wróciłam do zamku

     Prawie całą resztę dnia, spędziłam z Elizą, na doprowadzaniu naszego pokoju do porządku. Musiałyśmy pozamiatać, i umyć podłogi, nie mówiąc już o niesamowitym bałaganie, jaki Eli zrobiła w łazience i na swojej toaletce.

     Na śniadanie, przyszłam ubrana w te same spodnie i buty, co dzień wcześniej a koszulkę czerwoną zmieniłam, na taką samą, tylko szaro-niebieską. Nie ma co si ę stroić, skoro wracamy dziś do domu.  Jak zwykle obudziłam przyjaciółkę i zaprowadziłam już gotową, ale dalej zaspaną Eli na śniadanie.

- Dzień dobry -  mruknęłam siadając do stołu

- Potter, ty jesteś nie wyspana? - powiedział śmiejąc się Blaise

- Nie, jestem zmartwiona

- Czym? Masz niedoprasowaną koszulkę? Nie zrobiony makijaż?

- Odwal się Zabini, to, że zawsze jestem idealnie ubrana, pomalowana, uczesana i zorganizowana, nie znaczy, że nie mam problemów. Najwyraźniej ty tego nie rozumiesz! - wrzasnęłam, wstałam od stołu i zgarnęłam tosta, po czym wyszłam na spacer. 

     Nie mam siły, kłócić się z kimkolwiek. Jestem zmęczona byciem "popularną", a patrzenie jak prasa poniża mojego brata, wcale nie jest lepsze. Najchętniej uciekła bym za granicę, albo zmieniła nazwisko. Spacerowałam sobie taka zamyślona, dokoła jezioro, dopóki nie spojrzałam na zegarek. Miałam wrażenie jakby minęła wieczność, a tu ledwie pół godziny. 

     Pobiegłam do dormitorium, dopakowałam ostatnie rzeczy oraz kosmetyki, po czym udałam się do sali wejściowej, żeby tam zaczekać na "przyjaciół". Szczerze, ostatnio nie wiem, czy mogę ich tak nazywać. Strasznie się zmienili i raczej nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Chciała bym zacząć wszystko od nowa. Móc jeszcze raz i trochę rozsądniej dobierać znajomych, żeby później nie cierpieć, tak jak to było w tym roku. Tak naprawdę, to gdyby nie moje głupie wizje jako jedenastolatki, to nie była by, teraz ex Zabini'ego i Malfoya.

- Maja! Chodź już, bo się spóźnimy! - wrzasnęła w biegu Eliza

     Wykonałam jej polecenie, złapałam swoją walizkę i rzuciłam się za nią biegiem. Nie zatrzymałyśmy się, aż do miejsca, z którego odjeżdżały powozy. Tam wsiadłyśmy do jednego i wysiadłyśmy dopiero na stacji w Hogsmeade. Weszłyśmy już na spokojnie, do pierwszego lepszego przedziału, który był pusty i zaczęłyśmy rozmawiać tak, jak kiedyś.

- Pisałaś już do rodziców? - zapytałam patrząc na przyjaciółkę, która nagle zmarkotniała - Co się stało?

- Słuchaj, nigdy nie mówiłam ci, o swojej rodzinie

- Jak to? Przecież opowiadałaś o waszych wspaniałych relacjach i wszystkim innym

- Możesz choć raz mnie wysłuchać?! Moja rodzina jest okropna! - spojrzałam na dziewczynę pytającym, ale jednocześnie zmartwionym spojrzeniem, po czym usiadłam obok niej i ją przytuliłam - Moi bracia mieszkają w Norwegii a siostra już dawno się wyprowadziła do stanów. Nie chcę z nimi mieszkać. Oni mnie nie kochają, żadnego z nas nie kochają.

     Wiedziałam, że Eli ma dwóch młodszych braci i dorosłą już siostrę, jednak nigdy nie powiedziała mi czemu jeszcze nie ma ich w Hogwarcie, ani dlaczego tak mało o nich mówi. Teraz wszystko jasne. Jest jej po prostu ciężko i nie może się pozbierać, mimo, że bardzo dobrze udaje.

- Syriusz też tak miał. Jego rodzina go nie kochała, więc spędzał cały czas u mojego taty. Dziadkowie, uznawali go nawet za swojego drugiego syna.

- Do czego ty dążysz?

- Może chciałabyś u mnie zamieszkać? Nikt nie będzie miał nic przeciwko temu, a tobie będzie dobrze. Co ty na to?

________________________________________

________________________________________

Hajo!

     Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Akcja kręci się przede wszystkim na nowym pomyśle Maji i Elizie. Trochę inaczej niż zwykle, ale też spoko. Dajcie znać co o tym myślicie!

     Chciałabym wam bardzo serdecznie podziękować za ponad 2k wyświetleń! Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Jeśli macie jakieś życzenia z tej okazji to piszcie w komentarzach.

     Rozdział publikuję 26 kwietnia, a nie jest to przypadkowa data. Za dwa dni swoje urodziny obchodzi moja najlepsza przyjaciółka @Adi316 jeśli to czytasz (a pewnie nie xd) to wiedz, że życzę ci wszystkiego naj naj najlepszego. 

     Jeszcze raz dziękuję wam za wszystko i zapraszam, do głosowania, komentowania i promowania mojej twórczości. Jeśli macie instagram to wpadnijcie ma moje konto, a będę bardzo wdzięczna. Link do profilu macie w moim "bio" (nie wiem jak to się tu nazywa)

*Jeszcze nie poprawiałam tego rozdziału😶*

Words: 2120

Buziaczki, Bella

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top