Rozdział 10.
Czułem, że Jungkook jest zmieszany w mojej obecności. Nie odezwał się do mnie przez kilka następnych minut, a w momencie gdy usiłowałem mu coś powiedzieć, podniósł się z łóżka.
Patrzyłem za nim gdy wychodził z mojego pokoju, a gdy drzwi się za nim zamknęły poczułem się jakbym popełnił straszną zbrodnię. Nie wahałem się długo i po prostu pobiegłem za nim.
Mój przyjaciel był w łazience dlatego zatrzymałem się przed uchylonymi drzwiami i tylko na niego patrzyłem. Wiedziałem, że zrobił to celowo abym nie przeszkodził mu w swojej samotności. Stał bezradnie przed lustrem przyglądając się własnemu odbiciu.
Wstrzymałem oddech, chwytając się ściany i podpierając o nią. Coś nie pozwoliło mi tak po prostu wejść do środka i z nim porozmawiać. Wiedziałem, że popełniłem błąd. Czułem się winny za to wszystko. Jungkook nigdy nie powinien cierpieć z mojego powodu.
W końcu chłopak odwrócił wzrok od własnej twarzy i przeniósł spojrzenie na mnie. Nawet nie mrugał. Obserwował mnie czujnie, a gdy wziąłem głęboki oddech, wyciągnął rękę w moją stronę.
- Hyung...- wyszeptał cicho.
Wszedłem do łazienki, domykając drzwi i spoglądając na bezradnego nastolatka. Ująłem jego dłoń zamykając ją w swojej. Nic nie mówiłem, bo czułem że to nie jest w tej chwili potrzebne.
Jungkook westchnął cicho, cofając się dwa kroki w tył, a potem powiedział bardzo cicho, tak że ledwo go usłyszałem.
- Jesteśmy przyjaciółmi więc dlaczego robisz mi coś takiego? Wiesz jak się czuję?
Milczałem, a poczucie winy nie chciało odejść. Nie miałem pojęcia w jaki sposób go przeprosić za to wszystko.
- Kookie, nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.- powiedziałem szczerze, mając nadzieję, iż w jakiś sposób to zrozumie. Spojrzałem w jego puste oczy, przełykając ślinę.- Gdy patrzysz na mnie w ten sposób czuję się naprawdę podle.
Jungkook zamrugał, oszołomiony moim wyznaniem. Pokręcił głową, podchodząc bliżej i patrząc na mnie uważnie. Nie mogłem odwrócić od niego oczu gdyż jego wzrok skutecznie mnie hipnotyzował.
- Hyung, nie bądź smutny z mojego powodu.- szepnął cicho, a jego usta zaczęły drżeć.- Wiedziałem, że sprawię ci kłopot. Czułem, że tak się stanie.
- Nieprawda, to ja jestem...- zacząłem, ale ponownie pokręcił głową. Nagle złapał mnie za ramiona, a w jego oczach odmalował się bolesny smutek.
- Nie chcę zepsuć naszej przyjaźni.- powiedział cicho.- Nie mam nic oprócz tego.
Uśmiechnąłem się do niego leciutko, tym samym sprawiając, że w końcu przestał się trząść.
- Zawsze będziemy przyjaciółmi, obiecuję.- zapewniłem go poważnie, kładąc dłoń na jego głowie.
Jungkook zamknął oczy, opierając się o mnie. Pogłaskałem go ostrożnie, ale mnie nie odepchnął. Może nie wszystko zepsułem?
***
Czasem wystarczy jeden gest, aby coś zmienić. Wystarczy jedno słowo, aby przyjaźń przerodziła się w miłość. Jednak w naszym wypadku było inaczej. Traktowałem Jungkooka jak brata, ale całując go sprawiłem, że między nami coś uległo zmianie.
Z początku nie mogłem dojrzeć co to takiego, co się zmieniło. Uważnie obserwowałem bruneta, jednak zachowywał się tak jak wcześniej. Ufał mi całkowicie i nie uciekał przede mną. Więc dlaczego czułem jakiś niepokój gdy na niego patrzyłem?
Jakiś blask w jego oczach pojawiał się za każdym razem gdy go przytulałem do siebie. Teraz zniknął bezpowrotnie.
Czy to była moja wina?
- Hyung? - spytał cicho Jungkook odwracając się nagle przy moim biurku. Pozwoliłem mu odrobić lekcje pierwszemu, aby potem trochę pospał.
- Tak, co się stało? - spytałem, unosząc brwi. Bałem się, że tak nagle przejrzał moją taktykę. Zbytnie wpatrywanie się w chłopaka nie przyniesie mi nic dobrego.
Brunet patrzył na mnie długo, aż wreszcie powiedział:
- Mógłbyś mi pomóc?
Odetchnąłem z ulgą. Chodziło tylko o zadanie domowe, nic więcej.
Wstałem z łóżka i zbliżyłem się do biurka, zaglądając przyjacielowi przez ramię. Rozwiązywał zadanie z matematyki. Nienawidziłem tego przedmiotu. Ale fakt był taki, że radziłem sobie znacznie lepiej od chłopaka.
- Hmm...w porządku.- mruknąłem, a potem wyjąłem długopis z drżącej dłoni bruneta i spokojnie objaśniłem mu przykład z książki.
Jungkook słuchał cierpliwie, a gdy uporaliśmy się z lekcjami, uniósł głowę do góry i szepnął bardzo cicho:
- Ogień.
Zmarszczyłem brwi, patrząc na przyjaciela zdumiony. O co mu mogło chodzić?
- Co...co masz na myśli, Kookie? - spytałem ostrożnie, dotykając jego ramienia. Dlaczego cały czas drżał na ciele? Był chory? Zacząłem się poważnie niepokoić.
Chłopak spojrzał na mnie, a potem westchnął cicho.
- Jest taka piosenka, hyung.- wyjaśnił spokojnie, a potem dodał: - Fire. Wykonuje ją zespół BTS. Znasz?
Pokręciłem głową, czekając aż powie mi coś więcej.
- Ja też czasem chciałbym spalić za sobą wszystko. Rozumiesz? Absolutnie wszystko.
- Kookie...- zacząłem, ale położył dłoń na moich ustach, uciszając moje słowa.
- To jest moje życie, ale nie czuję jakby należało do mnie tylko do kogoś obcego. Hyung...- wyszeptał cicho, ledwo panując nad głosem.- Chcę być wolny i robić co tylko mi się podoba. Nie chcę żałować, że nic nie zrobiłem gdy..
Zamilkł nagle, cofając się i patrząc w stronę okna. Wziąłem głęboki oddech, starając się zapanować nad emocjami. W przypływie uczuć objąłem przyjaciela i mocno przytuliłem do siebie.
- Hyung, chcę ci powiedzieć coś jeszcze.- oznajmił, spokojnie dotykając moich dłoni i zaciskając na nich własne, drżące.
- Słucham.- szepnąłem cicho, pochylając się nad nim i uważnie obserwując jego ciemne oczy, teraz dziwnie skupione, ale tak dziwnie odległe. Miałem poczucie, że to co powie będzie miało istotne znaczenie dla nas obojga.
- Gdy mnie pocałowałeś to...poczułem ogień.- wyszeptał cicho, jakby bał się powiedzieć te słowa.- Dlatego się odsunąłem, bo się wystraszyłem. Bałem się, że tak nagle doświadczę czegoś cudownego, co potem zostanie mi bezpowrotnie zabrane. Zawsze gdy jestem szczęśliwy to potem przytrafia mi się coś złego. Nie chcę znowu płakać, hyung. Ale..- nagle popatrzył prosto w moje oczy, a ja zadrżałem pod wpływem jego odważnego spojrzenia.
Jungkook uniósł się wyżej, aby lepiej widzieć moją twarz. Niewiele myśląc, zrobiłem to samo. Spotkaliśmy się w pół drogi, stykając nosami.
Wstrzymałem oddech, przełykając ślinę i bacznie obserwując ciemne oczy przyjaciela. Właśnie, on był moim przyjacielem.
- Kookie, pamiętasz co mi ostatnio powiedziałeś? - spytałem cicho, a mój oddech wymieszał się z jego oddechem.
Jungkook nie mrugał, a potem nagle spuścił wzrok. Zręcznie wycofał się przede mną, podnosząc się z krzesła.
- Pamiętam.- oznajmił przyciszonym głosem.- Oczywiście, hyung.- spojrzał na mnie boleśnie.- Masz całkowitą rację.
Nie wiedziałem co mu powiedzieć gdy stał przede mną taki bezbronny. Ale nie musiałem mówić niczego, bo to on pierwszy powiedział:
- Teraz rozumiesz dlaczego jestem przeklęty?
Rozszerzyłem oczy ze zdumienia, kręcąc głową.
- Nie mów tak...- poprosiłem stanowczo.
- Nigdy nie będę normalnie żyć, hyung.- oznajmił zrezygnowany, opuszczając ramiona.- Jestem chory, a moje uczucia nie mają szans się spełnić. Bo jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - spytał, aby się upewnić, a gdy potwierdziłem, dodał gorzko: - Dlatego nie możemy przekroczyć tej granicy, bo to zakazane. Prawda, hyung? Ty i ja..to nie ma prawa istnieć.
Jego głos się nagle załamał, a potem usłyszałem jak odwraca się i płacze. Płakał cicho, tak abym go nie usłyszał. Ale Jungkook nie potrafił się przede mną ukryć. Widziałem jego płacz.
******************************************************************************************
Napisałam rozdział, bo pod ostatnim było dość dużo komentarzy;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top