Rozdział 8.

Przygotowałem bibimbap, a gdy postawiłem przed Jungkookiem dużą miskę pełną jedzenia, chłopak spojrzał na mnie zdumiony.

- Hyung, nie zjem tak dużo.- mruknął pod nosem.

Uśmiechnąłem się do niego ciepło, siadając naprzeciw niego. Podałem mu pałeczki, a gdy złapał je i ścisnął w palcach, coś się we mnie poruszyło. Doświadczyłem tak przepełniającego mnie uczucia smutku, iż na jakiś czas byłem zmuszony nie patrzeć na przyjaciela.

- Hyung? - szepnął bardzo cicho, wyrywając mnie z rozmyślań.

Uniosłem głowę, patrząc prosto w ciemne oczy bruneta.

- Jedzmy, Kookie.- powiedziałem spokojnie.

Skinął głową, zabierając się za obiad. Obserwowałem go uważnie, ale dyskretnie. Dostrzegłem to jak bardzo niewiele zjadł. Martwiło mnie to wszystko.

Zmiany zachodziły w nim drastycznie. Jungkook jakby zupełnie przestał się przejmować własną osobą. Niepokój wdarł się do mojego serca. Nie wiedziałem jak mam wyrwać przyjaciela z tego stanu dziwnego zawieszenia. Obawiałem się o niego.

***

Po południu zaprowadziłem chłopaka do pokoju i posadziłem na łóżku. Potem usiadłem przy nim, odwracając się twarzą do niego. Wydawał się zaskoczony tym co robię, ale nic nie powiedział.

- Co teraz czujesz? - spytałem wprost. Chciałem się dowiedzieć w jaki sposób mu pomóc. Nawet jeśli nie prosił mnie o to.

Jungkook nawet nie mrugał. Jego oczy lustrowały moją twarz, a gdy wyciągnął rękę przed siebie, nie próbowałem go przed tym powstrzymać. Ze spokojem patrzyłem jak dotyka mojego policzka, a potem przysuwa się bliżej, aby móc skupić się na rysach mojej twarzy. Było tak jak wcześniej, z tą różnicą, że teraz on badał mnie.

Uśmiechnąłem się do niego, ale nie zareagował. Starałem się zrozumieć do czego dąży, czy patrzenie na mnie w jakiś sposób mu pomaga. Nie wiedziałem czy tak jest czy nie.

W końcu usłyszałem jego ciche westchnięcie, a potem poczułem jego policzek na swoim. Tulił się do mnie zupełnie jak bezbronne dziecko.

- W porządku.- szepnąłem, głaszcząc go po włosach. Zjechałem trochę niżej dosięgając jego karku i powoli go masując.

Jungkook nagle poderwał głowę, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami. Wyglądał jakby chciał mi coś powiedzieć.

- Coś się stało? - spytałem cicho, bacznie obserwując jego duże oczy.

Chłopak pokręcił głową, ponownie kładąc głowę na moim ramieniu. Jednak ja wiedziałem, że jest coś więcej. Naprawdę chciał mi coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował.

***

Jihyun wrócił ze szkoły późnym popołudniem, a gdy zauważył Jungkooka, na jego twarzy pojawił się uśmiech radości.

- Hyung! - krzyknął.

Nim zdążyłem go powstrzymać przebiegł przez mój pokój i niemal wpadł na bezbronnego bruneta, który w porę zdążył go złapać. Przyglądałem się jak na twarz Jungkooka wypływa delikatny uśmiech.

- Co ci cię stało? - spytał mój brat, wskazując na podbite oko mojego przyjaciela.- Miałeś wypadek?

- Hyunnie, to nie jest dobry moment.- rzuciłem ostrzegawczo, ale nie zwrócił na mnie uwagi zbyt skupiony na brunecie.

- Można tak powiedzieć.- szepnął cicho Jungkook, wzruszając ramionami.- Na jakiś czas...zamieszkam tutaj.- dodał cicho.

Jihyun otworzył usta w zdumieniu, a potem nagle rozjaśnił się w szczęściu. On naprawdę uwielbiał Jungkooka. Czasem miałem wrażenie, że bardziej niż mnie.

- Ale super.- roześmiał się.- Już nawet wiem co możemy robić.

Parsknąłem pod nosem, kręcąc głową. Nie chciałem żeby męczył mojego przyjaciela, ale widząc lekki uśmiech na twarzy bruneta, przestałem zawracać sobie tym głowę.

***

Jihyun zaciągnął bruneta do swojego pokoju w celu pokazania jakiejś nowej gry więc mogłem spokojnie posprzątać pokój. Zrobiłem trochę miejsca w szafie, aby Jungkook mógł włożyć do niej swoje ubrania, a potem usiadłem wygodnie na łóżku i popatrzyłem za okno.

Deszcz nie przestawał padać, a ja miałem wrażenie, że pogoda w jakiś sposób odzwierciedla nastrój mojego przyjaciela. Gdy mu się bliżej przyglądałem to widziałem w jego oczach jakąś rezygnację, jakby już się poddał. To nie wróżyło nic dobrego.

Jungkook wrócił do mnie po półgodzinie, a potem spojrzał na otwartą szafę.

- Możesz włożyć do niej swoje rzeczy.- powiedziałem z lekkim uśmiechem, na co skinął głową.

Przyglądałem mu się jak wyjmuje swoje ubrania z plecaka, a potem układa je na wolnym miejscu.

- Hyung, jestem śpiący.- szepnął, nie odwracając się.- Znowu.

Wstałem z łóżka i stanąłem tuż przy nim. Ostrożnie obróciłem go w swoją stronę, a widząc smutek wypisany na jego twarzy, poczułem ścisk w gardle.

- Kookie, nie płacz.- poprosiłem go cicho.- Nie chcę żebyś po raz kolejny cierpiał.

- Wiem, ale nie potrafię nad tym zapanować.- wyznał szeptem, nagle przysuwając się do mnie. Ubranie wypadło mu z ręki, a ja popatrzyłem na pomiętą koszulkę leżącą na podłodze. - Tak bardzo mi zimno.

Dotknąłem czoła bruneta, ale nie było gorące. Nie mógł być chory.

- Połóż się w łóżku, a ja przygotuję ci coś do picia.- poprosiłem, łapiąc go za rękę i prowadząc za sobą.

Jungkook nie chciał się kłaść beze mnie. Nie miałem wyboru. Wyjąłem z szafy puchaty koc i otuliłem nim zmarzniętego chłopaka, a gdy na mnie spojrzał, posłałem mu uspokajający uśmiech.

- Za chwilę wrócę.- obiecałem, a następnie pobiegłem do kuchni i zacząłem parzyć herbatę.

***

Gdy wróciłem z powrotem na górę, mój przyjaciel spał na siedząco. Ten widok był tak uroczy, iż na moment zatrzymałem się na środku pokoju, patrząc na bruneta. Był taki bezbronny.

Bardzo cicho postawiłem herbatę na biurku, a potem delikatnie starałem się przesunąć chłopaka bliżej poduszki. Jungkook wciągnął powietrze, uchylając oczy i spoglądając na mnie niewyraźnie. Uśmiechnął się leciutko.

- Wróciłeś..- szepnął, ledwo poruszając ustami.

- Tak, nigdzie się stąd nie ruszam.- obiecałem, siadając przy nim. Poczułem jak jego głowa opada na moje ramię, a gdy spojrzałem na niego, miał lekko uchylone usta z których wydobywał się cichy oddech. - Śpij, Kookie.

- Nie mogę.- szepnął, starając się podnieść. Niestety, jego ciało stało się cięższe tak iż nie dał rady wstać.- Hyung...- rzucił, lekko spanikowany.

Ostrożnie położyłem jego dłonie na swoim karku, a potem podniosłem bruneta wyżej. Starałem się go przesunąć, co wcale nie było takie trudne, zwłaszcza że był bardzo lekki.

Jungkook ułożył się na poduszce, opatulony w koc. Patrzył na mnie nagląco więc bez namysłu położyłem się obok niego.

Starał się przytulić do mnie, ale nie potrafił. Widziałem jego bolesne oczy w których odmalowała się desperacja i poczucie klęski.

- Już dobrze, jestem tutaj.- szepnąłem, przysuwając się do niego bliżej i obejmując go ramionami.

- Nic nie czuję, hyung.- wyszeptał zrozpaczony, patrząc na mnie dużymi oczami.- Nie mogę się ruszyć.

- To tylko lekki paraliż, za chwilę przejdzie.- pocieszyłem go, ale tylko pokręcił przecząco. Ostrożnie ułożyłem jego głowę na swoim ramieniu, a gdy zamknął oczy, dosłyszałem jak stara się normalnie oddychać.

Jego bezwładne dłonie leżały pod kocem, a całe ciało miał zesztywniałe i nieruchome. Płacz dławił mnie w gardle, lecz nie mogłem się rozpłakać w jego obecności. To by było za dużo dla niego.

Nagle Jungkook otworzył oczy, patrząc na moją twarz.

- Hyung...- wyszeptał cicho.

Skupiłem na nim całą swoją uwagę, uśmiechając się spokojnie.

- Tak? - spytałem, głaszcząc go po głowie. Nie spuszczał ze mnie wzroku.

- Pocałuj mnie.

*******************************************************************************************

I jak? Może być?;)




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top