Rozdział 29.
Tej nocy Jungkook przytulał się do mnie niemal przez cały czas. Czułem jak stara się panować nad emocjami i co jakąś minutę obdarza mnie przelotnymi całusami. Uśmiechałem się z zamkniętymi oczami, udając przed nim, że śpię. Nie chciałem żeby zanadto się podniecał i potem nie mógł zasnąć.
- Jiminnie, masz takie...- szepnął, całując moje policzki. Potem dotknął mojej wargi, mrucząc do siebie: - ...piękne usta. Takie pełne.
Starałem się zdusić w sobie śmiech, ale nie byłem w stanie gdy szeptał do mnie w ten sposób. Uśmiechnąłem się szeroko, otwierając oczy i patrząc na bruneta w ciemności.
- Ja...- wykrztusił, a potem wtulił się w moją szyję, starając ukryć przede mną swoje oczy.- Myślałem, że śpisz.
- Twój głos mnie zbudził.- wymruczałem, łapiąc chłopaka za biodra i przyciągając do siebie. Usłyszałem jak tłumi w sobie jęk, a gdy moje usta dosięgły jego, oddaliśmy się czułym pocałunkom.
***
Budząc się nad ranem poczułem rękę Jungkooka zaplątaną w swoich włosach. Przekręciłem się na bok, uśmiechając i ostrożnie wodząc dłonią po jego uroczej twarzy. Brunet oddychał spokojnie i najwyraźniej nic nie zakłócało jego snu.
Długo na niego patrzyłem, a gdy się w końcu obudził, pogłaskałem go po włosach.
- Jak się spało? - szepnąłem, całując go w czoło.
Uśmiechnął się do mnie szeroko, przymykając oczy.
- Dobrze.- szepnął.- Z tobą zawsze dobrze się śpi.
Parsknąłem cichym śmiechem, a gdy spojrzał na mnie, pokręciłem głową.
- Nic, nic.- mruknąłem, patrząc na niego z czułością.- Możesz spać dalej, Kookie.
- Nie chcę.- odpowiedział, podnosząc się do siadu. Zamrugał, usiłując odpędzić resztki snu. Potem ziewnął, a ja nie odrywałem od niego wzroku.
- Jiminnie...- zaczął cicho, a gdy uniosłem brwi, przygryzł usta.- Nie patrz na mnie w ten sposób.
- Jak? - dociekałem, nie przestając się uśmiechać.- Krępuję cię?
Jungkook zarumienił się, a potem pociągnął mnie za rękę.
- Idziemy na poranny spacer.- zarządził, a ja musiałem go posłuchać. W innym wypadku poszedłby sam, a tego nie chciałem.
***
Spacerowaliśmy po pustym parku z powodu wczesnej pory. Jungkook był w dobrym nastroju, uśmiechając się do mnie promiennie.
- Jest cudownie.- szepnął, a jego policzki zaróżowiły się, tym razem z powodu zimna.
Natomiast ja skuliłem się w sobie, usiłując ogrzać własnymi ramionami.
- No cóż...- wykrztusiłem.- Nie powiedziałbym, że jest wspaniale. Kookie, jest bardzo zimno.
Brunet nie zwrócił na mnie uwagi, podziwiając pejzaż wokół siebie. A ja zacząłem podziwiać jego.
Ten widok był tak rzadki, iż przestałem przejmować się pogodą. Uśmiech na twarzy chłopaka sprawił, że i ja zacząłem się uśmiechać. Nie mogłem postąpić inaczej.
Wróciliśmy akurat w porze śniadaniowej, a gdy Jihyun nas zauważył, mrugnął do mnie.
Czyżby wiedział co robiliśmy po jego odejściu? Poczułem się jakby mnie skanował wzrokiem. Jungkook udawał, że nie wie o co chodzi więc i ja zacząłem się zachowywać naturalnie. W końcu mój brat nie potrafił czytać w myślach. Całe szczęście.
- Co słychać, hyung? - zagaił ze skromnością, lecz ja przejrzałem jego sztuczkę.
- Wszystko w porządku, Hyunnie.- uśmiechnąłem się, nie pokazując po sobie żadnych innych emocji poza radością. Żadnego zmieszania.
- Jak was nie było to pozwoliłem sobie zostawić prezent dla Kooka.- roześmiał się pod nosem, a ja nagle zamarłem w pół kroku.- Jest w pokoju.
Zmroziłem brata wzrokiem, ale nie zareagował na moje ostrzeżenie.
- No to...bawcie się dobrze.- wybuchnął cichym chichotem, odchodząc do swojego pokoju.
Spojrzałem na Jungkooka, a gdy on też popatrzył w moją stronę, niemal natychmiast popędziliśmy na górę.
***
- Nie wierzę...- jęknąłem, patrząc na pudełko pełne dziwnych zabawek.- Co on sobie myśli?
Jungkook sięgnął do środka i wyjął duże królicze uszy, przyglądając się im uważnie. Zagryzł wargę, a w mojej głowie odmalował się rzeczywisty obraz bruneta w tym stroju. Ale...
- Najwyraźniej twój brat myśli, że my...- Jungkook uniósł na mnie wzrok.- No wiesz...
Zabrałem mu uszy z rąk i wepchnąłem z powrotem do pudełka. Jednak po zastanowieniu wyjąłem je ponownie i z lekka obawą czy ujdę z życiem, włożyłem je na głowę zdumionego chłopaka. Wyglądał bardzo uroczo, a gdy spojrzał w moje oczy, moje serce zabiło o wiele za szybko.
- Jiminnie...- mruknął, a potem usiłował zdjąć uszy, lecz położyłem swoją dłoń na jego.- Chcesz żebym to nosił? Wyglądam śmiesznie.
- Nie, jesteś śliczny.- wykrztusiłem z siebie, a jego oczy otworzyły się bardzo szeroko.- Jesteś...
Szukałem odpowiedniego słowa, ale nie mogłem znaleźć. Chyba nie istniało pojęcie opisujące jego urodę.
- No nie wiem.- zawahał się, ale nie zdjął ozdoby.- Więc ty też coś załóż.- zaproponował nagle, zaglądając do pudełka.
Parsknąłem śmiechem gdy wyciągnął różowe kajdanki.
- Kookie, co masz zamiar z tym zrobić? - mruknąłem, starając się oddychać. W tej sytuacji to nie było takie proste.
- Skuję cię.- oznajmił bez mrugnięcia okiem, a gdy na mnie spojrzał, nagle zadrżałem.- Ale...nie ma kluczyka, hyung.
- Najlepiej będzie jeśli zwrócimy te rzeczy Jihyunowi.- zaproponowałem, wkładając kajdanki z powrotem. - Jeszcze pomyśli, że naprawdę jesteśmy zainteresowani.
Jungkook roześmiał się słodko, zdejmując uszy.
- Może...- zaczął, a gdy uniosłem głowę, zmniejszył odległość między nami i tak zwyczajnie mnie pocałował.
Objąłem go ramionami, tuląc do siebie. W momencie gdy otarł się o mój brzuch, odsunąłem się i zabrałem ozdobę z jego rąk, wrzucając ją do pudełka.
- Mój brat nie będzie niczego przyspieszać, Kookie.- oznajmiłem cicho, a potem westchnąłem.
***
Pomoc Jihyuna nie była nam wcale potrzebna, bo już od paru dni wyczułem jak rośnie między nami trudne do zniesienia napięcie. Jungkook starał się panować nad sobą w nocy, a ja leżałem bez ruchu patrząc w sufit.
Miałem niejasne wrażenie, że tej nocy coś się wydarzy.
- Śpisz? - szepnął cicho chłopak, przysuwając się do mnie bliżej. Trącił mnie nosem w policzek, a gdy spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem, musnął mnie w usta.
- Coś się dzieje, Kookie? - spytałem ostrożnie.- Źle się czujesz?
- Dzisiaj wystarczająco dobrze.- szepnął, całując mnie w szyję. Wziąłem głęboki wdech, obejmując go mocno i wsuwając dłonie pod kołdrę.
- Zaczekaj...- poprosiłem spokojnie, czując jak napiera na moje ciało.- Kookie, to tylko twoje emocje. Musisz je uspokoić.
Spojrzał na mnie czujnie.
- Muszę?
Wstrzymałem oddech gdy tak nagle zaczął mnie dotykać pod ubraniem. Wydawał się spragniony wszelkich pieszczot. Jęknąłem, łapiąc Jungkooka za biodra i obracając na plecy. Jego oddech wymieszał się z moim, a gdy go pocałowałem, wyczułem jak bardzo mnie pożąda. W tym momencie zakręciło mi się w głowie.
- Och...- jęknąłem, a potem włożyłem dłonie pod jego ubranie, zsuwając je powoli, zupełnie jakby to był jakiś ważny rytuał.
Jungkook oddychał głośniej niż ja, a w momencie gdy poczuł moje dłonie na swojej nagiej skórze, westchnął.
- Jiminnie...- wyszeptał bardzo cicho, a ja pochyliłem się żeby go usłyszeć.- Kochaj się ze mną...
Moje serce stanęło.
*****************************************************************************************
Nie polecam słuchać Jimina w nocy, bo potem wychodzą TAKIE rozdziały;)
PS. to ff odbija się już nawet na moich snach, ostatnio śnił mi się Jimin i Kookie;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top