Epilog

Królicze uszy leżały porzucone na podłodze, a nasze szlafroki niedbale oparte na krześle. Leżałem przytulony do nagiego brzucha śpiącego Jungkooka, który co jakiś czas wydawał z siebie cichy jęk.

Uśmiechnąłem się wodząc opuszkami palców po jego gładkiej skórze. Co jakiś czas chłopak wzdychał najwyraźniej czując moją dłoń. Od momentu naszego zbliżenia zacząłem kochać Jungkooka jeszcze mocniej. Nie miałem pojęcia, że to jest w ogóle możliwe.

Nie spodziewałem się tak nagłych zmian w moim życiu. Przez tak krótki czas nasza przyjaźń przerodziła się w coś głębszego. Czułem, że właśnie taka jest kolej rzeczy. Wszystko to nie działo się bez powodu.

Jungkook dzielnie walczył z narkolepsją, a ostatnio zauważyłem, że nie przechodzi tylu ataków co wcześniej. Wydawał się szczęśliwy. A może po prostu naprawdę był.

- Jiminnie...- jęknął cichutko, otwierając swoje zaspane oczy. Uśmiechnął się nieśmiało widząc mój wzrok. Potem pospiesznie oblizał usta, a moje serce podskoczyło.- Wszystko mnie boli.- poskarżył się, wydymając usta. Udawał złego, choć na jego twarzy jaśniał spokojny uśmiech.

- Nie martw się. Będę cię dziś nosić na rękach.- obiecałem, cmokając go w usta.- Zrobię dla ciebie co tylko chcesz.

Jungkook parsknął pod nosem, lecz jego policzki lekko się zaróżowiły. To był naprawdę słodki widok z samego rana.

- W takim razie...- zawiesił głos lustrując mnie wzrokiem.- Załóż je.

Zamrugałem, zdumiony.

- Co takiego? - spytałem, bo jego prośba wydała mi się co najmniej dziwna.

- Te uszy, o tam.- wskazał na podłogę, a ja parsknąłem śmiechem.

Schyliłem się i podniosłem zabawkę, a potem włożyłem na głowę bruneta.

- Nieee, teraz zmiana.- mruknął, zdejmując opaskę i wciskając mi ją na głowę.- Wyglądasz...hmm.

Zmrużyłem oczy, a wtedy parsknął śmiechem.

- Nieziemsko.- dodał przyciszonym tonem, a następnie uśmiechnął się całkiem niewinnie.

- Co ty kombinujesz? - spytałem, a gdy chwilę później poczułem dłonie bruneta na swoich udach, westchnąłem. - Kookie, odpocznij. Zmęczyłem cię wczoraj.

Chłopak przyciągnął mnie do siebie całując słodko. Uśmiechnąłem się. Jednak gdy Jungkook lekko mnie klepnął w pośladek, niemal podskoczyłem.

- Co...- wykrztusiłem, patrząc na niego dużymi oczami.- Masz ochotę na coś ekstra? -mruknąłem, pochylając się i przygryzając lekko jego ucho.

Jungkook jęknął, zaciskając dłonie na moich pośladkach i lekko je ugniatając. Miałem wrażenie, że za moment dostanę ataku serca.

- Błagam, nie rzucaj się na mnie z samego rana.- wyszeptałem, przymykając oczy.

- Już nie będę, Jiminnie.- oznajmił cicho, jednak zwiększył nacisk na moje nagie ciało. Jego natarczywe dłonie wkradały się w każdy zakamarek mojego ciała. Jungkook ostrożnie dotknął moich ud, a potem nakierował się niżej.

- Kookie! - niemal krzyknąłem, lecz wcale się nie przejął.

- Jeszcze chwilka.- wyszeptał, dlatego pozwoliłem mu na co tylko chciał.

Mój oddech stał się o wiele głębszy gdy chłopak ostrożnie zaczął mnie pieścić dłonią. Pocałowałem jego szyję, a brunet przyspieszył tempo. Mój oddech stał się ciężki, a gdy wreszcie zacząłem się rozluźniać, ekstaza ogarnęła moje ciało.

- Skończyłem, Jiminnie.- powiedział Jungkook, uśmiechając się do mnie słodko.

- Kocham cię, aniele.- mruknąłem, całując jego ciepłe wargi.

***

Jungkook miał trochę problemów z szybkim chodzeniem, ale poza tym czuł się dobrze. Wziął swoje lekarstwa więc nie groził mu atak. Spędziliśmy ze sobą miły poranek, a potem udaliśmy się na spacer.

W końcu tutaj wszystko się zaczęło. Nasza rodząca się miłość zaczęła kiełkować wśród drzew. Tutaj pocałowałem Jungkooka i postanowiłem się z nim związać na poważnie. I nie żałowałem powziętej decyzji.

- Jiminnie, wiesz..- szepnął brunet, patrząc na mnie spokojnie.- Jesteś wspaniałym chłopakiem.

Jego słowa sprawiły, że w gardle poczułem jakiś ścisk. Nikt mi nigdy nie powiedział czegoś równie pięknego co on.

- Och, Kookie.- wykrztusiłem, łapiąc go za rękę. Delikatnie splotłem nasze palce.- Ja...

Jungkook przyglądał mi się długo, a potem pociągnął mnie ku sobie. Przyłożył swoje chłodne usta do moich, nie zamykając swoich oczu.

- Wczoraj...było niesamowicie.- wyznał, patrząc na mnie.- Nigdy nie myślałem, że będę z tobą tak blisko. Ale nie żałuję, że tak wyszło. To co czułem było prawdziwą miłością, wiesz?

Starałem się nie mrugać, aby nie przegapić jego badawczego spojrzenia.

- Kocham w tobie wszystko.- dodał, całując moje usta.- Kocham twoje ciało i dobre serce. Zawsze jesteś dla mnie oparciem i nigdy mnie nie odtrąciłeś. Za to jestem ci wdzięczny.

Nie wahałem się dłużej. Po prostu objąłem Jungkooka w pasie i mocno pocałowałem. Nie obchodziło mnie to, że ktoś może nas zauważyć. Nie obchodził mnie świat. Ważne były tylko nasze uczucia. Gdy go całowałem zatracałem się w czymś nieprawdopodobnym. Jakbym przenosił się w inne miejsce, lepsze.

- Kookie, zostaniesz ze mną? - spytałem, patrząc na niego. Czekałem, aż da mi ostateczną odpowiedź. Już na zawsze.

- Jiminnie, aż do śmierci.- obiecał, przytulając się do mnie.- Dopóki ty będziesz ze mną to wszystko będzie dobrze. Czuję, że razem pokonamy wszelkie ciemności.

Uśmiechnąłem się, a potem spojrzałem na niego.

- Wracajmy do domu.- poprosiłem, zaczynając lekko drżeć.

Jungkook uśmiechnął się kącikiem ust.

- A co mi dasz w zamian? - spytał odważnie.

Uśmiechnąłem się szeroko, łapiąc go za ręce. Pochyliłem się i wyszeptałem prosto do jego ucha:

- Siebie.

Chłopak roześmiał się cicho, a potem uniósł głowę i zamknął oczy. Pocałowałem go zupełnie niewinnie. Tak jak za pierwszym razem. Poczułem się jakby to był ten sam pocałunek co wtedy. Nasz pierwszy, wyjątkowy.

******************************************************************************************

Moi drodzy, to już koniec tego opowiadania. Cieszę się, że udało mi się je napisać do końca. Kolejna perełka do kolekcji;)

Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze oraz wsparcie.

leonia18 <3


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top