-95-

ㅡ Aigoo...jak boli. ㅡ Syknąłem, gdy wstałem rano czując ból pośladków. Spojrzałem na młodszego, który smacznie spał. ㅡ Boli.. ㅡ Szeptałem wstając z łóżka i przykrywając się kocem ruszyłem powolnym krokiem kierując się w stronę wyjścia.

ㅡ Gdzie moja księżniczka ucieka? ㅡ Usłyszałem za sobą, dlatego zatrzymałem się.

ㅡ Po jakąś maść.. ㅡ Westchnąłem ponownie ruszając.

ㅡ Czekaj. ㅡ Zawołał zatrzymując mnie. ㅡ Najpierw pokaż. ㅡ Powiedział. Wywróciłem oczyma podwijając materiał. ㅡ Japier... Przepraszam skarbie. Nie chciałem byś miał posiniaczone pośladki. Aish... Bardzo boli? ㅡ Zapytał lekko dotykając przez co syknąłem, dlatego natychmiast odsunął dłoń.

ㅡ Bardzo jakbyś nie wiedział.

ㅡ Ale kochanie... Sam wybrałeś swoją karę. Trzeba było tak nie robić.

ㅡ Pobawić się nie można? Aigoo... ㅡ Syknąłem mając w oczach łzy. ㅡ W dodatku... Byłeś zbyt brutalny.

ㅡ Nie chciałem. Przepraszam. ㅡ Uśmiechnął się lekko przytulając mnie. ㅡ Połóż się. Przyniosę jakąś maść. ㅡ Powiedział pomagając mi położyć się na łóżku, a sam wyszedł pospiesznie z pokoju. Wrócił po kilku minutach z lekiem w ręce. ㅡ Wypnij się. ㅡ Zaśmiał się zagryzając wargę.

ㅡ Ya...

ㅡ Oj no, kochanie. Połóż się na brzuchu. Chcę ci pomóc.

Wzdychając zrobiłem tak jak kazał co nie odbyło się od syków.
Ulgę poczułem dopiero wtedy, gdy delikatnie masował moje pośladki smarując bezbarwną maścią.

ㅡ Poleż tak przez kilka minut. Nie ruszaj się, jasne? Zaraz wracam. ㅡ Powiedział wychodząc z pomieszczenia. Zacząłem sobie nucić piosenkę, ponieważ strasznie mi się nudziło. Wrócił dopiero po kilkunastu minutach z tacką w rękach, którą położył na komodzie. ㅡ Śniadanko! ㅡ Uśmiechnął się szeroko. ㅡ Wstań powoli.

Z pomocą bruneta podniosłem się, aby spokojnie móc usiąść. Z wciąż szerokim uśmiechem podał szklankę ze sokiem.

ㅡ I jak ja pójdę dzisiaj na trening?

ㅡ Coś wymyślimy. Puścisz jakąś buję i po sprawie. Nie zapomnij, że dzisiaj idziemy na kolacje.

ㅡ Pamiętam. Nie mogę się doczekać, króliczku.

ㅡ Chim? A... Czy..

ㅡ O co chodzi?

ㅡ Nieważne. ㅡ Uśmiechnął się.

ㅡ No powiedz. ㅡ Powiedziałem opierając się o niego i kładąc dłoń na jego udzie.

ㅡ Chodzi o... Ślub, ale nie już nic. Nie chcę psuć poranka.

ㅡ Dlaczego miałbyś go psuć? Ślub to coś wspaniałego, ale... Nie teraz. Może za rok, dwa?

ㅡ Tak długo? Nie, nie chcę tyle czekać, Chim. To za długo.

ㅡ Jungkook zrozum, że nie chcę jeszcze tego etapu.

ㅡ A może po prostu nie chcesz go ze mną, co? ㅡ Uniósł się, a jego oczy się zaszkliły.

ㅡ Jasne, że z tobą, Guk, ale...

ㅡ Przecież się kochamy. Narzeczeńswo czy małżeństwo to prawie to samo tylko w tym drugim masz ten głupi świstek i obrączki. Co cię od tego powstrzymuje?

ㅡ Czas, Jungkook. Chcę tylko czasu.

ㅡ Czyli nie kochasz mnie całym sercem?

ㅡ Przestań pleść bzdury. Oczywiście, że cię kocham. Bardzo. ㅡ Powiedziałem kładąc dłoń na jego barku.

Jungkook POV.

Jestem idiotą. Słowa starszego mnie nie przekonały. Nie wierzę mu, że mnie kocha. Może tylko jako przyjaciela? Może tylko mi zależy najbardziej?
Zdjąłem dłoń chłopaka patrząc w dal.

ㅡ Wiesz dlaczego zacząłem ten temat? By coś sprawdzić i teraz wiem.

ㅡ Co takiego?

ㅡ Że przestało ci na mnie zależeć. ㅡ Szepnąłem, a po policzku spływały łzy.

ㅡ O-o czym ty mówisz? Ja naprawdę cię kocham, Jungkookie. ㅡ Mówił z łamanym głosem.

ㅡ Serio? To to pokaż. Udowodnij, że nadal mnie kochasz jak kiedyś. Bo teraz mam wrażenie, że... Traktujesz mnie jak swojego przyjaciela, zabawkę... Nie jak... Narzeczonego.
Te pierścionki nic nie znaczą?

ㅡ Guk..

ㅡ Zobacz, gdzie dzięki mnie dotarłeś. Dostałeś wszystko o czym marzyłeś.

ㅡ Ah.. Chyba kapuje. Chodzi ci o to, że jeśli za ciebie wyjdę... To będzie to jako podziękowanie za to co dla mnie zrobiłeś?

ㅡ Nie. Nie o to chodzi..

ㅡ Naprawdę? To dlaczego zaczynasz temat o ślubie, a teraz o tym co dla mnie zrobiłeś? Sam mnie do wszystkiego przekonywałeś, kupywałeś, sam chciałeś spełnić moją listę życzeń. Nic od ciebie nie chciałem. Sam wszystko robiłeś, więc nie zwalaj winy na mnie. Nigdy nie poprosiłem cię, abyś kupił mi samochód. Mówiłem, że nie chcę być sławny, a gdy sam poszedłem do jednej wytwórni... Cóż.. Skończyło się jak skończyło, lecz.. Sam mówiłeś bym poszedł do twojej. Także nie chciałem twoich pieniędzy, ale mi je dałeś. ㅡ Płakał.

ㅡ Dobrze.. Masz rację. Ale wróćmy do ślubu i..

ㅡ Kocham cię do cholery. Mam to każdemu powiedzieć? Co mam zrobić byś mi uwierzył?

ㅡ Cokolwiek. Chcę uwierzyć. Przyjacielu. ㅡ Powiedziałem wstając i po szybkim ubraniu się wyszedłem z pokoju, a następnie z domu. Spojrzałem na samochód. Westchnąłem omijając go i idąc w głąb lasu.

Po kilkunastu minutach dotarłem do jakiegoś miejsca, gdzie była jedynie ławka, na której usiadłem. Nie mam pojęcia po co. Przecież ludzi tutaj i tak nie ma. Po chwili czułem wibracje. Sekundę po sekundzie. Zaskoczony odblokowanłem telefon widząc powiadomienia z Twittera, z różnych stron społecznościowych i innych także. Wszedłem w jeden post.

Kocham Cię.
Jesteś moim wszystkim.
Moim tlenem. Życiem.
Możesz mi nie wierzyć, ale naprawdę cię bardzo mocno kocham.

Wszedłem w drugi.

Zawsze cię kocham.
Od najmłodszych lat. Byłeś i jesteś moim idolem, wzorem, a teraz..jesteś moim narzeczonym. Czyż to nie sen?

Zawsze umiesz mnie uspokoić, rozbawić, a także najlepiej podnosisz mi ciśnienie, lecz i tak bardzo cię kocham. Jesteś moim króliczkiem, Słońcem oraz największym marzeniem.

Powiadomienia wciąż przychodziły jak głupie. Nie dałem rady wszystkich przeczytać. Zablokowałem urządzenie zaczynając płakać, lecz nie mogłem. Chciałem zobaczyć choć jeszcze jeden.

Uwielbiam twój uśmiech, kocham twój śmiech. Kocham wszystko co z tobą związane. Ja bez ciebie także nie mogę zasnąć, wiesz? Tak jak mówiłeś: jesteś moim lekarstwem u mnie na wszystko.

Tylko z tobą chcę być, króliczku.
Żyć jak najdłużej aż do starości.
Jesteś moim życiem. I jestem tylko dla ciebie. Proszę uwierz mi. Bardzo mocno cię kocham.

Kocham Cię


ㅡ Ja ciebie też kocham, Jiminnie. ㅡ Wyszlochałem. Wstałem z ławki wracając jak najszybciej do domku wręcz biegnąc.
Wbiegłem do środka biegnąc na górę kilka razy wywalając się na schodach.
ㅡ Chim, przepraszam cię! ㅡ Krzyknąłem podbiegając do niego, gdy wszedłem do pokoju przytulając.

ㅡ Więc... Mi wierzysz? Mam napisać więcej takich? Dodać połowę mojej galerii?

ㅡ Nie, Jiminnie.. Nic już nie musisz. ㅡ Szepnąłem mu na ucho szlochając.

ㅡ Naprawdę cię kocham, Jungkookie. Kocham. ㅡ Wyłkał. ㅡ Kocham cię.

ㅡ Kocham cię, Chimmy.

*****************

Hejka

Coś... Zepsułam?
Przepraszam.

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani!!

Kocham was 💖💖💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top