-92-
Siedziałem wraz z młodszym w jego studio. Obserwowałem jego skupienie nad tworzeniem muzyki.
ㅡ Guk? ㅡ Zacząłem, ponieważ o czymś sobie przypomniałem, a przez treningi kompletnie o tym zapomniałem.
ㅡ Hm?
ㅡ Chyba nie przyjęli mnie. Na studia..
ㅡ Yhm..
ㅡ Potwierdzasz to?
ㅡ Yhm...
ㅡ W ogóle mnie słuchasz? ㅡ Spytałem oburzony.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Odwrócił się do mnie. ㅡ Powtórzysz?
Prychnąłem wstając i wychodząc z pomieszczenia.
ㅡ No Chim... ㅡ Powiedział zatrzymując mnie. ㅡ Przepraszam. Wróćmy do środka.
ㅡ Żebyś mnie nie słuchał? Już Jung-hyung jest lepszym słuchaczem.
ㅡ Tak?
Zawahałem się.
ㅡ T-tak.
ㅡ Naprawdę? To idź do niego skoro tak bardzo go lubisz. Mam przepraszać za to, że pracowałem? Świetnie. Idź, proszę. Droga wolna.
ㅡ A żebyś wiedział, że pójdę. ㅡ Fuknąłem.
ㅡ Super. Nie będziesz mi przeszkadzał. ㅡ Mruknął, a mnie wbiło w ziemię.
ㅡ Przeszkadzał? Czyli od początku ci zawadzałem, tak? To co tu jeszcze robię, co?
ㅡ Bo wywołujesz kłótnie o takie pierdoły. Pracowałem, więc wiadomo, że byłem zajęty i skupiony na tym. Sam zaczynasz awanturę mówiąc o moim bracie. Właściwie po co? Bym poczuł się zazdrosny, czy co, bo nie rozumiem. ㅡ Mówił zdenerwowany. ㅡ Idź mi stąd. Chcę mieć spokój. ㅡ Wszedł do środka trzaskając drzwiami.
ㅡ S-super. ㅡ Odwróciłem się na pięcie idąc przed siebie. Dopiero będąc za ścianą oparłem się o nią uspokajając się mając w oczach łzy. Mieliśmy się już nie kłócić.. Coś chyba nie wychodzi.
ㅡ Jimin?
Spojrzałem w bok.
ㅡ O.. To ty Jung.
ㅡ Coś się stało?
ㅡ Nic... Tylko mała sprzeczka z Jungkookiem. Muszę iść.
ㅡ I tak cię szukałem. Mam nowy grafik. Jest dość.... skomplikowany dla mnie, więc potrzebuję trochę czasu by ci go wytłumaczyć, więc może pójdziemy do barku tutaj i wypijemy kawę, a wiesz, że od rana nie piłem.
ㅡ No dobrze. ㅡ Westchnąłem i razem ze starszym poszliśmy do małej kawiarenki, która znajdowała się w wytwórni.
Usiedliśmy na krzesłach z kawami u boku.
ㅡ Pokaż mi ten grafik. ㅡ Poprosiłem, a chłopak wyciągnął z teczki jakieś kartki.
ㅡ No więc tu na pewno masz treningi, a tu śpiewanie. Co więcej.... Spójrz tu. To twój termin, a właściwie wasz. Twój i Guka.
ㅡ Na co?
ㅡ Musicie do tego czasu napisać dwie piosenki. Wspólnie. Skoro macie występować jako duet powinniście powoli tworzyć wspólną muzykę. Tak, więc tego dnia macie przynieść te piosenki prezesowi.
ㅡ Ale to mało czasu. Nie wiem czy zdążymy w trzy dni.
ㅡ Musicie się pospieszyć. Zdobędziecie trochę doświadczenia. No dobrze... Dalej... Jutro masz kolejną wizytę u psychologa. Pojedziesz do niego z Panem Kim.
ㅡ Rozumiem. Widzę, że ci się podoba ta praca. ㅡ Zaśmiałem się.
ㅡ Bardzo. Pan Kim dużo mi też pomaga, więc nie jest źle. Szybko się uczę.
ㅡ To dobrze. ㅡ Upiłem kilka łyków kawy.
ㅡ O co się pokłóciliście?
ㅡ Um... O moją głupotę... Muszę iść. ㅡ Wstałem i pospiesznie wyszedł z pomieszczenia, a po moim policzku spływały łzy. Wszedłem do kantorka siadając w kącie pod szafką wybuchając płaczem. Jestem idiotą. Jungkook miał rację. Sam wywołuje kłótnie. Dlaczego to zrobiłem?
W kantorku siedziałem nie mam pojęcia ile, ale pewnie długo, a upomniał mnie o tym mój telefon wskazując godzinę osiemnastą. Siedziałem tutaj już dobre cztery godziny. Telefon dzwonił, dlatego wyłączyłem go, ówcześnie wysyłając młodszemu wiadomość, choć takie coś powinienem powiedzieć na żywo, lecz teraz za bardzo się bałem.
Przepraszam
wyświetlono..
Nie chciałem stąd wychodzić, lecz musiałem, lecz bałem się wrócić do domu. Wstałem i będąc ostrożnym wyszedłem z budynku tylnym wyjściem. Na szczęście nikogo nie spotkałem po drodze. Nie chciałem także wracać do domu rodziców.
Chodziłem po mieście nie wiedząc, gdzie iść. Powinienem wrócić i z nim porozmawiać, ale boję się, że znowu zacznie na mnie krzyczeć, albo wytykać kolejne moje błędy. Po chwili na kogoś wpadłem. Uniosłem wzrok widzą przed sobą Tae.
ㅡ Jimin? ㅡ Spytał zaskoczony. Odwróciłem głowę chcąc go wyminąć, lecz złapał mnie za łokieć zatrzymując. ㅡ Co się stało? ㅡ Zapytał widząc moje łzy.
ㅡ Nic. Puść. ㅡ Szepnąłem, lecz chłopak przytulił mnie. Zacząłem płakać oddając gest. Widocznie brakowało mi tego.
ㅡ Wiem, że.... mnie nienawidzisz, ale może chcesz się wygadać? Pomogę?
Odsunąłem się zgadzając się i wycierając łzy. Zaprowadził nas do swojego domu. Usiadłem na kanapie, a chłopak poszedł do kuchni wracając po kilku minutach z dwoma herbatami. Gdy tylko usiadł obok zacząłem mu opowiadać co się stało. Czułem się trochę niezręcznie za sprawą tamtych wydarzeń.
ㅡ Nie chcę na razie wracać.
ㅡ Rozumiem. No cóż... Wnioskując... Jungkook naprawdę jest zazdrosny o ciebie.
ㅡ Ale my tylko się przyjaźnimy i w dodatku jest moim menadżerem... Nie mogę go przecież unikać.
ㅡ Wiem, Jimin. Musisz z nim porozmawiać. Na pewno teraz cię szuka i się martwi.
ㅡ Bo mam wyłączony telefon.
ㅡ To go włącz.
Westchnąłem robiąc to co prosił. Od razu na ekranie pojawiło kilka nieodebranych połączeń i widomości. Wtem zaczął dzwonić.
ㅡ Odbierz, Jimin. ㅡ Rzekł. Pokręciłem przecząco głową. ㅡ I tak czy tak będziesz musiał to zrobić, a ucieczka nie ma sensu. Odbierz, Chim... no...
Chłopak wyrwał mi urządzenie nie widząc żadnej reakcji z mojej strony. Odebrał telefon. Chciałem mu go wyrwać, ale uciekł do innego pokoju. Wrócił po kilku chwilach.
ㅡ Zaraz przyjedzie. ㅡ Oznajmił. Uderzyłem go w ramię.
ㅡ Idę stąd.
ㅡ Jimin, stój. Nie warto. ㅡ Złapał mój nadgarstek. ㅡ Porozmawiacie i tyle.
ㅡ Ale ja się boję, nie rozumiesz?
ㅡ No to co? Usiądź i poczekaj. ㅡ Posadził mnie na kanapie.
Po kilku minutach usłyszeliśmy pukanie. Chłopak poszedł otworzyć, a do środka wszedł młodszy. Spojrzałem na niego, a ten stanął w progu salonu wzdychając i chowając dłonie w kieszenie. Spuściłem wzrok na ręce.
ㅡ Co ja z tobą mam? ㅡ Spytał podchodząc.
ㅡ Przepraszam za tamto.. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Powiedz... Po co uciekłeś? I tak cię znalazłem. Myślisz, że jak uciekniesz to problemy znikną?
Rozpłakałem się.
ㅡ Jungkook. Zejdź z tonu. ㅡ Powiedział Tae.
ㅡ Zostaw nas samych. ㅡ Mruknął. ㅡ Proszę. ㅡ Dodał, a chłopak wyszedł. ㅡ Jimin... Co chciałeś osiągnąć za pomocą tej kłótni?
ㅡ Przyjechałeś by się na mnie teraz wyżyć? Proszę bardzo. Nie wiedziałem, że tak bardzo jesteś zazdrosny o Junga.
ㅡ Nie jestem zazdrosny.
ㅡ To co tu robisz? Przecież ci tylko przeszkadzam.
ㅡ Pracowałem wtedy. Potrzebowałem spokoju.
ㅡ Tylko raz się wtedy odezwałem. Wiesz co? Nie mam już ochoty z tobą być w tym duecie. Znajdź sobie kogoś innego. Takiego, który nie będzie ci przeszkadzał. Zostaw mnie w spokoju.
ㅡ Chyba sobie żartujesz? ㅡ Spytał zaskoczony. ㅡ Dobrze. Jeszcze do mnie przyjdziesz, a ja będę czekał.
Wyszedł trzaskając drzwiami przez co podskoczyłem.
*************
16.10.20
Witam
Przepraszam was za ten rozdział.
Ale... Jak wam się on podoba?
Możliwe, że dzisiaj pojawi się jeszcze jeden rozdział, a jak nie to jutro.
Miłego dnia kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top