-87-
ㅡ Panie Kim... Co mam zrobić? ㅡ Spytałem załamany swojego menadżera.
ㅡ Oj Jungkook.. Nie mam pojęcia. Jeśli pani Tae-won się nie zgodzi na rozwód to nic nie da się zrobić. Przykro mi.
ㅡ Ale to było bez mojej zgody! ㅡ Uniosłem się wstając z miejsca. ㅡ Prezesie.. ㅡ Spojrzałem na mężczyznę.
ㅡ Nawet jeśli... Jest twój podpis. Nie ma jak tego udowodnić.
ㅡ Czyli jestem w czarnej dupie? ㅡ Spytałem mając w oczach łzy. ㅡ Nie chce być z nią. Kocham Jimina. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Zobaczymy czy da się coś zrobić. Ale nie obiecujemy. Możemy spróbować znaleźć jakieś haki na nich.. To też wymaga czasu.
ㅡ Proszę mi pomóc. ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę.
ㅡ Pomożemy Ci. Nie martw się. Idź na trening. Jakoś się oderwiesz. Nie zapomnij, że jutro masz sesje zdjęciową. ㅡ Przypomniał. Skinąłem głową i kłaniając się ruszyłem w stronę wyjścia, lecz do środka wszedł blondyn. Także się ukłonił do mężczyzn, następnie patrząc na mnie.
ㅡ Chim?
ㅡ Przyszedłem do prezesa. ㅡ Wyjaśnił.
ㅡ Rozumiem. Przyjdź do mnie potem na trening... ㅡ Poprosiłem, a potem wyszedłem z gabinetu.
Jimin POV.
ㅡ O co chodzi, Jimin? ㅡ Spytał szef spoglądając na mnie, a widząc moją nieśmiałość poprosił menadżera Kooka o wyjście. ㅡ Więc? ㅡ Znowu spytał idąc za biurko.
ㅡ Ja... Ja chciałem przeprosić za tamto. ㅡ Spuściłem głowę na swoje stopy.
ㅡ Nie musisz. To zrozumiałe, że się wystraszyłeś, ponieważ masz za sobą traumę, dlatego zapisałem cię do prywatnego psychologa. Wiesz, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. Pierwsze spotkanie masz w tę sobotę. Przyjedzie po ciebie Pan Kim o dwunastej.
ㅡ A-ale ja tego nie potrzebuje.
ㅡ Jimin... Niedługo staniesz się gwiazdą. Pojawią się inne rzeczy, które mogą uderzyć w twoją psychikę, dlatego najlepiej pozbyć się najpierw tego co jest problem.
ㅡ No dobrze.. ㅡ Westchnąłem poddając się. ㅡ A co z Jungkookiem?
ㅡ Zrobimy co w naszej mocy. Trzeba jakoś rozwiązać ten problem.
ㅡ Rozumiem. Pójdę już. ㅡ Rzekłem i żegnając się ukłonem odpuściłem pomieszczenie idąc do młodszego. Znalazłem go tam, gdzie miał być.
Jednakże nie tańczył, a siedział pod lustrem bawiąc się małą piłeczką.
ㅡ Jungkookie... ㅡ Powiedziałem podchodząc bliżej. ㅡ Damy radę, króliczku. ㅡ Usiadłem obok niego. ㅡ Może potańczymy?
ㅡ Nie mam nastroju. Muszę jechać do Busan.. ㅡ Wstał, lecz po chwili dostał wiadomość. Wyjął telefon z kieszeni odblokowywując go. ㅡ Kurwa. ㅡ Warknął. Także wstałem patrząc mu w ekran widząc, że to aplikacja Instagram oraz zdjęcie Tae-won z pierścionkiem zaręczynowym na palcu. ㅡ Teraz wszyscy pomyślą, że idę na dwa fronty. Jestem skończony, a ona z tego korzysta. Muszę tam jechać i to zaraz.
ㅡ A może wszystkim to wytłumaczysz? Jak jest naprawdę.
ㅡ To będzie zły pomysł. Wybacz muszę jechać. ㅡ Pocałował mnie w czoło wybiegając z sali.
***
Jungkook POV.
Dojechałem do swojego domu rodzinnego i zdenerwowany wparowałem do domu zastając w salonie rodziców na szczęście bez Tae.
ㅡ Przestańcie w to brnąć! ㅡ Krzyknąłem ze łzami w oczach.
ㅡ Jungkook? Ale o co chodzi, kochanie? ㅡ Spytała kobieta wstając.
ㅡ Ty się jeszcze pytasz? Ojciec ci nie powiedział? A może tylko udajesz?
ㅡ Co? Kochanie, o co chodzi?
ㅡ Podrobili mój podpis. ㅡ Wziąłem głęboki oddech. ㅡ By sfałszować ślub cywilny z Tae-won.
ㅡ Słucham? ㅡ Spytała patrząc na ojca. ㅡ Dlaczego to zrobiłeś?
ㅡ Zrobiłem to dla jego dobra. ㅡ Wstał, lecz matka od razu uderzyła go w policzek.
ㅡ Przekroczyłeś granice. Żeby zrobić takie coś? Owszem też nie mogę się pogodzić z tym, że nasz syn ma chłopaka, ale... Żeby podrobić jego podpis na ślubie cywilnym? Masz to natychmiast odkręcić.
ㅡ Skoro już tak jest to nie lepiej się do tego przyzwyczaić i żyć z Tae?
ㅡ Słyszysz się? ㅡ Warknąłem. ㅡ Tato, proszę cię. ㅡ Spojrzałem na niego błagalnie. ㅡ Kocham bardzo Jimina. Chcesz bym był szczęśliwy czy nie?
ㅡ Chcę, ale...
ㅡ To pozwól mi z nim być. To, że nie jest kobietą nie ma prawie znaczenia. Ja go naprawdę kocham. Chcesz zniszczyć mi życie? Pomyślałeś o tym chociaż? ㅡ Rozpłakałem się.
ㅡ Skarbie. ㅡ Powiedziała kobieta do swojego męża. ㅡ On ma rację.... ㅡ Westchnęła czym się zdziwiłem, ponieważ pierwszy raz jest po mojej stronie. ㅡ Więc, kochanie... Musisz to odkręcić, rozumiesz?
ㅡ Masz to odkręcić inaczej was pozwę za oszustwo, chyba że znajdzie się coś jeszcze.
ㅡ Gdzie tam od razu ciągnąć nas po sądach, synu..
ㅡ Zrobię to, jeśli nie naprawicie tego, jasne?
ㅡ No dobrze. ㅡ Powiedział ojciec podchodząc do szafy i wyjmując z niej teczkę. ㅡ Tu są wszystkie dokumenty. Oryginały. Możesz je spalić, a ja porozmawiam z Tae-won. ㅡ Dodał podając mi to. Otworzyłem przedmiot rzeczywiście widząc papiery i to oryginały.
ㅡ Nie wierzę, że byliście do tego zdolni. ㅡ Spojrzałem na nich, po czym wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu chcąc odjechać, lecz po chwili zobaczyłem brata, który zapukał w szybę. Otworzyłem drzwi.
ㅡ Już jedziesz?
ㅡ A jedziesz ze mną?
ㅡ Pójdę po parę rzeczy. Spędzimy ze sobą może trochę czasu, hm?
ㅡ Świetny pomysł. ㅡ Skinąłem głową wzdychając.
ㅡ Coś nie tak?
ㅡ Powiem ci po drodze. Idź po rzeczy.
ㅡ Zaraz wracam.
Zamknął drzwi idąc do domu.
Wrócił po kilku minutach z torbą na ramieniu. Wsiadł na miejsce pasażera, więc ruszyłem.
ㅡ Więc co się stało? ㅡ Zapytał. ㅡ Znowu rodzice? Co zrobili?
ㅡ Ojciec. Szkoda gadać.
ㅡ Weź.. No mów.
ㅡ Sprawił, że... Zabrałem ślub cywilny z Tae-won.
ㅡ Co? Jak?
ㅡ Podrobił mój podpis. Ale chyba już wszystko załatwione. Zobaczymy. Tae, to jakaś psychopatka. Nie łatwo będzie jej wmówić by się odczepiła. Jeśli nie przestanie zniszczy mi karierę.
ㅡ Wszystko się ułoży, Guk. Zobaczysz.
ㅡ Mam nadzieję.
ㅡ Jak będziemy w Seulu podrzuć mnie do jakiegoś hotelu. Zatrzymam się tam.
ㅡ Co ty, Jung... U nas będziesz. Chyba że mam ci wynająć jakieś mieszkanie.
ㅡ Nie, nie, braciszku. Nie musisz.
ㅡ Na pewno? Nie będziesz musiał jechać ciągle w tę i we tę. Będziemy bliżej siebie, a wiem, że ty również masz powoli dosyć rodziców.
ㅡ No w sumie... Ale..
ㅡ No nie zachowuj się jak Jimin. Co wy? ㅡ Wywróciłem oczyma. ㅡ Pieniądze nie grają roli. Jesteś moim bratem, a Jimin narzeczonym. Mam gdzieś ile na was wydam.
ㅡ Od kiedy mój mały braciszek stał się dorosłym mężczyzną, co? ㅡ Zaśmiał się.
ㅡ Hyung... Ja tu otwieram swoje dobre serce, a ty co? No zgódź się.
ㅡ No dobrze. Jak szybko znajdę pracę to ci oddam.
ㅡ Ya... Ty też? Aigoo nie chcę waszych pieniędzy no...
ㅡ Nie dramatyzuj.
ㅡ Ja je mogę raz dwa zarobić, Hyung. Nie oddawaj mi. ㅡ Westchnąłem.
ㅡ To ci postawie obiad.
ㅡ I mleko bananowe?
ㅡ I mleko bananowe. ㅡ Zaśmiał się.
ㅡ W sumie jeśli chodzi o pracę... Szukają kogoś na stanowisko menadżera Jimina. Może zgłosił byś się? Nie zmuszam, oczywiście.
ㅡ To nie moja bajka. Jeszcze czegoś nie ogarnę i co wtedy?
ㅡ Pan Kim by ci pomógł. Jest w tym fachu tyle lat.
ㅡ Mówisz?
ㅡ Tak.
ㅡ Bym spróbował.
ㅡ Super! Jutro cię zabiorę do prezesa.
********************
10.10.20
Hej hej
Jak tam?
Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top