-8-
Do domu wróciłem późną nocą wyglądając jak wrak. Opuchnięte i czerwone oraz zmęczone oczy, włosy jakby tornado przeszło.
Jednak zatrzymałem się gwałtownie spojrzawszy na godzinę.
ㅡ Cholera. Przecież ja dzisiaj mam pracę. Zapomniałem.... Nie wierzę. Dobrze, że mam do niej jeszcze trzy godziny. ㅡ Mówiłem do siebie.
Pobiegłem na górę i ustawiając budzik na maksa, poszedłem spać.
Ledwo żywy, wystraszony poderwałem się do góry słysząc melodie. Wstałem z łóżka wyłączając nieznośne ustrojstwo.
Zacząłem po prostu szykować się do pracy.
Pół godziny później byłem na miejscu. Wszedłem do środka zastając tam już Tae.
ㅡ Hej, Chim! Nie wyglądasz za dobrze. Coś ci jest?
ㅡ Po prostu źle spałem. ㅡ Uśmiechnąłem się słabo idąc na zaplecze. Przebrałem się w swój fartuszek stając za kasą.
ㅡ Na pewno? Mówiłeś, że wczoraj byliście u cioci w Busan, a tam jest twój znienawidzony kuzynek. Jimin, znam cię nie od dziś i czasami wyglądałeś podobnie po ich odwiedzinach.
ㅡ Ale teraz mówię prawdę. Źle spałem. Ugh... Później ci wszystko powiem, dobrze? ㅡ Poddałem się widząc wzrok przyjaciela, który patrzył się na mnie spod byka.
ㅡ Nie mogę się doczekać. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Zrobię ci kawę. ㅡ Powiedział idąc do kuchni.
***
Minęło już kilka godzin, gdzie zostały jeszcze trzy, a ja chcę już wrócić do domu. Miałem dosyć już. Chciałem spać, jeść, wykąpać się i wiele innych, ale nie mogłem wyrwać się.
W kawiarni było już prawie pusto. Jedynie pojedyncze osoby.
ㅡ Jimin.. ㅡ Usłyszałem głos Tae. ㅡ Ile widzisz palców?
ㅡ Pięć. Tae, przestań pytać mnie o to co pięć minut. Nie zemdleje.
ㅡ Ale na takiego wygadasz. ㅡ Wydnął dolną wargę. ㅡ O. Kolejny klient. Idź odpocząć, ja go obsłużę. ㅡ Zdeklarował się popychając moją osobę. ㅡ Jeśli masz zamiar mi tu paść.
ㅡ Taehyung, poradzę sobie. Daj mi pracować.
ㅡ Twój przyjaciel ma rację. ㅡ Spojrzałem na klienta, który stał naprzeciwko nas za ladą. ㅡ Wyglądasz okropnie, Jimin. ㅡ Zdjął maskę ukazując swoje królicze ząbki.
ㅡ Co ty tu robisz? ㅡ Spytałem. ㅡ Nie masz pracy?
ㅡ Nie słuchaj go. Gdy jest niewyspany to jest marudny. Zabiorę go.
ㅡ Nie, Tae. Poczekaj. ㅡ Zawołał. ㅡ Chim, naprawdę źle wygląda. Jest blady.
ㅡ Też mu to mówię i mnie nie słucha.
ㅡ Czuję się wspaniale. ㅡ Skrzyżowałem ręce na piersi. ㅡ Nie musicie się o mnie troszczyć.
ㅡ Tae, gdzie wasz szef? Albo kierownik?
ㅡ Szefa nie ma, ale kierownik jest w tej niebieskiej koszuli. ㅡ Powiedział wskazując palcem.
ㅡ Nie, Kook nie idź. ㅡ Rzekłem, lecz za późno. ㅡ Idiota z ciebie, Tae. ㅡ Spojrzałem na przyjaciela. Po chwili młodszy wrócił.
ㅡ Okay. Kierownik pozwolił Jiminowi skończyć wcześniej. Tae, zrobisz mi gorące kakao i od razu zabieram stąd Jimina.
ㅡ Jasna sprawa. Już robię.
ㅡ Wszyscy przeciwko mnie.
***
ㅡ Znowu jedziemy do ciebie?
ㅡ Tak. ㅡ Odpowiedział zmieniając bieg. Wywróciłem oczyma opierając głowę na dłoni. Przymknąłem powieki i nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem.
Obudziłem się na miękkim i ładnie pachnącym łóżku. Uchyliłem oczy widząc przed sobą twarz bruneta.
ㅡ Dzień dobry, śpiąca królewno. ㅡ Zaśmiał się poprawiając moje kosmyki włosów. ㅡ Już wyprzedzę twoje pytania. Tak, jesteś u mnie i tak zasnąłeś w samochodzie.
ㅡ Ugh.. Dobranoc. ㅡ Zakryłem twarz poduszką.
ㅡ Ya! Spałeś już sześć godzin. Nie chcę być sam! ㅡ Odkrył mnie zmuszając bym wstał.
ㅡ A co? Boisz się?
ㅡ Nie, ale nudno jest. Lecz podziwianie twojej twarzy podczas snu, również było wspaniałe.
Podniosłem się do siadu za co dostałem całusa w nos. Zarumieniłem się mając ochotę ponownie się położyć i nigdy więcej stąd nie wychodzić.
ㅡ Chodź na jedzenie. Zamówiłem. ㅡ Położył dłoń na mej talii szepcząc do ucha.
ㅡ Nie chcę mi się jeść tylko spać.
ㅡ Kiedyś się wyśpisz za wsze czasy. Chodź. ㅡ Odparł wstając i wychodząc z pokoju. Niechętnie również podniosłem się idąc za chłopakiem do kuchni. ㅡ Proszę, kawa. Na pobudzenie.
ㅡ Dziękuję.
Młodszy podszedł do mnie bliżej obejmując od tyłu i opierając brodę na mym ramieniu.
ㅡ Kook. Co ty robisz?
Zaśmiał się. Aż taki jestem śmieszny, że ciągle się śmieje?
Odwrócił moją osobę w swoją stronę patrząc w oczy. Uniósł kąciki ust zaraz wpijając się w moje. Nie oddałem gestu, odsuwając go lekko.
ㅡ Nie rób tego, proszę. ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę. Zabrałem kawę i poszedłem do salonu.
ㅡ Coś nie tak? ㅡ Spytał przychodząc za mną.
ㅡ Wszystko okay.
ㅡ Wcześniej ci się podobało. Sam mówiłeś. No, Chim.. Powiedz mi.
ㅡ Nie. A! ㅡ Pisnąłem, kiedy popchnął moją osobę na kanapę zwisając nade mną.
ㅡ Może mi zabroniłeś, ale nie posłucham cię. ㅡ Rzekł zaraz całując mnie w usta, a jego ręce powędrowały pod moją bluzkę. Chciałem się uwolnić. Z pocałunkami zszedł na moją szyję. Przeszedł mnie dreszcz, lecz nie. Nie byłem gotowy.
ㅡ Guk, puść mnie, proszę. ㅡ Powiedziałem ze łzami w oczach. ㅡ Błagam. Zostaw. ㅡ Wyszlochałem, kiedy położył dłoń na mej męskości. Odsunął się patrząc na mnie z góry.
ㅡ Przepraszam, Jimin. Naprawdę przepraszam.
ㅡ Przestań bawić się moimi uczuciami! ㅡ Krzyknąłem odpychając go, wstając i biegnąc na korytarz.
ㅡ Jimin, czekaj. Posłuchaj mnie.. ㅡ Zaczął łapiąc za ramiona. ㅡ Nie chciałem, dobrze?
ㅡ Jeśli chcesz zaliczyć, to znajdź sobie kogoś innego. Mnie zostaw w spokoju. ㅡ Wyrwałem się. ㅡ Nie zbliżaj się do mnie.
ㅡ Jimin ja nie chcę cię zaliczyć! ㅡ Krzyknął, lecz wyszedłem z jego mieszkania.
Wróciłem do domu cały zaryczany, lecz kiedy chciałem pobiec do pokoju wpadłem na rodzicielkę.
ㅡ Jimin? Co się stało?
ㅡ N-nic.. ㅡ Szepnąłem wycierając oczy.
ㅡ Mi możesz powiedzieć. Jestem twoją mamą. Pomogę ci.
ㅡ Na razie chcę być sam. Przepraszam. ㅡ Wyminąłem ją idąc do pokoju zamykając się w nim na klucz.
Po godzinie do drewnianej powłoki zapukała rodzicielka.
ㅡ Jiminnie, przyszedł Tae. Wpuścisz go?
Ociężale podniosłem się otwierając drzwi. Do środka wszedł chłopak, a widząc mój stan od razu przytulił.
Zamknąłem z powrotem drzwi oddając gest.
ㅡ Co się stało, że mój przyjaciel płacze?
ㅡ Nic..
ㅡ Jungkook ci coś zrobił?
Zmilkłem wybuchając płaczem.
ㅡ Co jest? Ej.. ㅡ Uniósł moją głowę.
ㅡ Chciał to zrobić. Nie byłem gotowy na to, więc chciałem go odepchąc, ale nie słuchał. W końcu puścił. Wykrzyczałem mu, że ma przestać bawić się moimi uczuciami i niech znajdzie inną osobę do zaliczenia. ㅡ Wyszlochałem przytulając go.
ㅡ Oj, Chimmy.. ㅡ Powiedział oddając mocniej gest. ㅡ Zakochałeś się w nim, prawda?
ㅡ Nie chcę tego.
ㅡ Ale to prawda, Jiminnie. Kochasz go.
ㅡ Nie chcę go kochać! ㅡ Krzyknąłem odsuwając się. ㅡ Nie chcę go już. Nie.. ㅡ Upadłem na kolana.
ㅡ Jimin, miłości nie oszukasz i nie przerwiesz. Porozmawiaj z nim, ale tak na poważnie.
ㅡ Pewno już zapomniał o mnie i znalazł sobie kogoś innego na moje miejsce. Jest gwiazdą, może mieć wszystko za pstryknięciem palca.
ㅡ Skąd możesz to wiedzieć? Może nie jest taki.
ㅡ Chcę spokoju, ciszy...
ㅡ Może zabierz sobie dwa dni wolnego. Ogarniesz się, pomyślisz.. W takim stanie nie pójdziesz do pracy.
ㅡ Nie. Pójdę. Siedzenie w pokoju dwa dni w samotności źle wpłynie na mnie. Muszę pracować.
ㅡ Ale...
ㅡ Pójdę. ㅡ Pociągnąłem nosem. ㅡ Dziękuję za rozmowę, ale myślę, że możesz już iść.
ㅡ Dasz radę?
ㅡ Tak. Dziękuję.
ㅡ No dobrze. ㅡ Powiedział. ㅡ Do zobaczenia. Pisz do mnie jakby coś się działo.
ㅡ Yhm..
Wyszedł z pokoju.
******************
31.05.20
BUM. Hejo hejo
Jak wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top