-77-
Oki spokój na kilka dni. Nie no żarcik.
Dobranoc kochani 💖💖💖
ㅡ Pogadaj z nim. ㅡ Namawiał brat, gdy to zmywałem naczynia po obiedzie, a rodzice siedzieli w salonie.
ㅡ To źle wyjdzie, jeśli ciągle będziecie na siebie obrażeni.
ㅡ Nie chcę. Jak będę chciał sam zadecyduje. ㅡ Spojrzałem na niego.
ㅡ To mogłeś mu jeszcze pierścionek oddać, co? ㅡ Powiedział i wyszedł z pomieszczenia. Spuściłem głowę. Gdy jeszcze cztery dni temu rozmawiałem z Jungkookiem... Miałem ochotę zerwać zaręczyny, ale tego nie zrobiłem. Nie chciałem.
Szybko skończyłem myć naczynia po czym poszedłem do pokoju, lecz zatrzymał mnie dzwonek do drzwi. Niepewnie poszedłem otworzyć.
Za nimi stał przyjaciel.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Powiedział od razu.
ㅡ Miałeś ostatnią szansę, Tae. Dlaczego ją zmarnowałeś? Dlaczego w ogóle wpadłeś na taki pomysł, co? Było to nierozsądne.
ㅡ Jimin, wiem. Ja po prostu... Nie wiem co mnie podkusiło. Przepraszam.
ㅡ Nie, Tae. Wiesz co się stanie jak zbije się kieliszek? Fakt, skleji się go, lecz nigdy nie będzie taki sam i tak samo jest z zaufaniem. Już ci nie wierzę, Tae. Mogłeś pomyśleć jakie mogą być tego konsekwencje. Nie chcę cię znać. Nie przychodź tu nigdy więcej. ㅡ Szepnąłem zamykając drzwi i uciekając na górę do swojego pokoju.
Zasłoniłem okna by w środku panowała ciemność. Wybuchłem płaczem siedząc na łóżku. Czułem się strasznie. Wszystkich tracę dookoła.
Lecz bardziej mnie niepokoi milczenie ze strony Jungkooka. Nie pisał, nie dzwonił z przeprosinami.
Nie.
Nie myśl teraz o nim.
Zranił cię.
Skrzywdził. Daj sobie jeszcze czas.
Daj sobie czas, Jimin.
ㅡ Muszę do niego jechać. Nie. ㅡ Skarciłem się za to walczać ze samym sobą. ㅡ Jadę. ㅡ Szepnąłem wstając. Ubrałem sweter wychodząc z domu i wsiadając do samochodu ojca.
Ruszyłem docierając na miejsce po kilku minutach zważywszy na to, że jechałem szybko. Jednak problem był w tym. ㅡ Dlaczego hamulce nie działają? ㅡ Spytałem wciskając pedał widząc przed sobą swój domek i samochód Jungkooka. ㅡ No zatrzymaj się! ㅡ Krzyknąłem przerażony.
Wcześniej przy obiedzie
ㅡ Przez kilka dni będę bez samochodu. Mam uszkodzone uszczelki tłoków pompy hamulcowej. Muszę zawieźć auto do mechanika. Więc nikt nie rusza mojego samochodu. ㅡ Powiedział ojciec.
ㅡ O nie. ㅡ Powiedziałem do siebie. Skręciłem lekko w lewo jadąc prosto w jezioro. Otworzyłem szybę wpadając do wody. Jednakże nie umiałem pływać. Kiedy szarpałem się z pasami powoli tracąc świadomość zauważyłem Jungkooka, który pocałował mnie dając mi tym trochę tlenu. Pomógł mi wyciągając na brzeg.
ㅡ Nic ci nie jest? ㅡ Spytał łapiąc moje policzki oglądając z każdej strony.
ㅡ Jesteś pijany. ㅡ Oznajmiłem. ㅡ Widzę to po oczach, a także kiedy pod wodą dałeś mi tlen. Nie możesz pić alkoholu.
ㅡ Nie jestem. ㅡ Wstał. ㅡ Przyjechałeś pokrzyczeć tak? Proszę, krzycz. ㅡ Dodał. ㅡ Mogłeś chociaż podziękować, że cię uratowałem, ale nawet tego nie jesteś teraz w stanie powiedzieć?
ㅡ Dziękuję. ㅡ Powiedziałem. ㅡ I nie. Nie przyjechałem krzyczeć. Po prostu się o ciebie martwiłem.
ㅡ O czyli już nie jesteś zły?
ㅡ Jestem. ㅡ Skrzyżowałem ręce na piersi. ㅡ I nadal ci nie wybaczyłem.
ㅡ To po co przyjechałeś? Żeby mnie dobić? ㅡ Spytał, a po jego policzku spływały łzy. ㅡ Po co?! ㅡ Krzyknął płacząc. Spuściłem głowę sam mając w oczach łzy. ㅡ Martwiłeś się.. To gdzie pytanie co u mnie? Jak się czuje? Ale nie... Pierwsze co powiedziałeś to to, że jestem pijany. Super. Taka twoja troska.
ㅡ Nie udawaj, że to wszystko moja wina.
ㅡ Ja nic nie mówię. Tak. To moja wina. Wszystko ja chrzanię. ㅡ Zachwiał się upadając na kolana. ㅡ Wszystko tylko ja... ㅡ Szepnął wybuchając płaczem. ㅡ Jedź do domu. Weź moje auto.
ㅡ Nigdzie nie pojadę. ㅡ Rzekłem klękając przed nim. Przytuliłem go głaszcząc po głowie. Rozpłakał się jeszcze bardziej chowają twarz w moim zakłębieniu szyi.
ㅡ Nie zasługuje na ciebie. ㅡ Szepnął.
ㅡ Co ty mówisz? Jasne, że zasługujesz. Za dużo pewnie wypiłeś. Chodź do domu.
ㅡ Jimin.. Przepraszam cię. Bardzo, bardzo przepraszam.
ㅡ Chodź do domu. ㅡ Poprosiłem podnosząc go i idąc do domku.
Gdy wszedłem do środka zdziwiłem się widząc istny bałagan, lecz jedna rzecz przyprawiła o zawał serca. ㅡ Co ty zrobiłeś z... Pianinem? ㅡ Zapytałem podchodząc do instrumentu, który był zniszczony. ㅡ Dlaczego zawsze musisz wszystko niszczyć?! ㅡ Krzyknąłem nie hamując łez. Ten instrument... Miał prawie wiek. Przechodził z pokolenia na pokolenie. Rodzinna najstarsza pamiątka, a teraz jest zniszczona.
ㅡ Przepraszam.. Wtedy wypiłem zbyt dużo. O-odkupię ci go. Po prostu grałem.. I-i byłem tak na siebie zły, a on przypominał mi o tobie. Przepraszam. ㅡ Wybuchnął ponownie płaczem
ㅡ Tego nie da się odkupić! ㅡ Krzyczałem, a młodszy coraz bardziej skulił się w sobie. ㅡ Jak mogłeś co? Zniszczyłeś.. Mój rodzinny cenny skarb. Masz rację umiesz wszystko schrzanić! ㅡ Mówiłem wszystko pod wpływem emocji. Niekontrolowałem tego. Po kilku chwilach do środka wbiegł mój brat.
ㅡ Dzięki Bogu! Jesteś cały! ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Zapomniałeś, że hamulce nie działają? Mogłeś zginąć...
ㅡ Hyung. Później. ㅡ Powiedziałem.
Ten spojrzał się na młodszego, który siedział w kącie kanapy patrząc ciągle w jeden punkt płacząc. Podszedł do niego kucając przed nim i szturchając.
ㅡ Jimin, wezwij karetkę.
ㅡ Ale dlaczego?
ㅡ Nie kontaktuje. Miałem coś takiego w wojsku. Coś z nerwowym... Nie pamiętam już. Ale musi dostać leki uspokajające.
ㅡ Ale on jest pijany nie może...
ㅡ Wezwij tą cholerną karetkę. ㅡ Warknął.
ㅡ Nie mam telefonu. Daj swój. ㅡ Odparłem, a chłopak podał mi urządzenie. Wybrałem numer dzwoniąc. W tym czasie hyung chciał położyć młodszego, który jakby się ocknął wpadając w histerię. Przytrzymał go unieruchamiając.
ㅡ Niedługo będzie.
ㅡ Spróbuj go uspokoić. ㅡ Rzekł.
ㅡ Jungkookie.. ㅡ Szepnąłem kładąc dłoń na jego policzku zmuszając go by na mnie spojrzał. ㅡ Wszystko w porządku. Spokojnie.
ㅡ Przepraszam. Nie chciałem. ㅡ Wyszlochał. ㅡ Proszę.. Weź moją obrączkę.
ㅡ Nie. Nie zrobię tego. ㅡ Mówiłem sam się rozklejając, ponieważ ja doprowadziłem go do takiego stanu.
ㅡ Musisz się uspokoić, słyszysz? H-hyung jego rana. ㅡ Powiedziałem do starszego. Podwinąłem bluzkę brunetowi widząc jeszcze szwy.
ㅡ Co miał?
ㅡ Tętniaka.
ㅡ Nie powinien pić w alkoholu, ponieważ to może być dla niego groźne. Nie do końca jeszcze wyzrowiał. Miałem to na szkoleniu z medycyny.
Po kilku minutach do środka weszli ratownicy, a jeden z nich był lekarzem. Pomogli z chłopakiem, który zaraz stracił przytomność.
ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytałem przerażony stanem młodszego.
ㅡ Rana, która pewno była źle zadbana. Także dużo stresu, w dodatku alkohol. Podejrzewam sepse, ale na to potrzebne badania. Temperatura?
ㅡ 41°C.
ㅡ Bierzemy go na OIOM. Szybko! ㅡ Powiedział jeden z medyków. Zabrali go na nosze wyprowadzając z domu, a następnie odjechali ambulansem.
Płakałem tuląc się do brata.
ㅡ Jedźmy za nimi. ㅡ Poprosiłem.
***************
23.09.20
Niespodzianka!
Mała niespodzianka dla was.
Ja chyba serio muszę iść do okulisty.
No nic.
Jak wam się podoba?
Miłej nocy i czwartku!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top