-75-

Jungkook wrócił do pracy przez co pracuje tak jak wcześniej, czyli ciężko.
Tym razem w wytwórni pod okiem prezesa i menadżera. Nie w domu, dlatego widzę go rzadko.
Więc zająłem się swoimi sprawami, a mianowicie nauki na pianinie oraz komponowanie i pisanie piosenek.

Uśmiechnąłem się szeroko słysząc trzask drzwi. Było późno, tak. Ale nie zmuszę go by wrócił o przyzwoitej godzinie. Jest zbyt uparty.

ㅡ O? Nie śpisz?

ㅡ Czekam tak na ciebie od trzech dni. Nie zauważyłeś? ㅡ Spytałem krzyżując ręce na piersi. 

ㅡ Jestem wykończony. Pójdę się położyć.

ㅡ Najpierw coś zjedz. ㅡ Złapałem go za nadgarstek.

ㅡ Jadłem na mieście. ㅡ Oznajmił wzdychając. Spojrzałem na niego zaskoczony. Zrobiłem mu pyszną kolacje, napracowałem się nad nią, a on mówi, że jadł na mieście? ㅡ Pójdę już.

ㅡ O nie mój drogi. ㅡ Złapałem go za ucho prowadząc do kuchni ignorując syki i prośby bym go puścił, bo boli.
ㅡ Masz to zjeść.

ㅡ Nie jestem głodny, Jimin. Ała... Ale boli. ㅡ Masował małżowine.

ㅡ Zaraz co innego cię zaboli. ㅡ Warknąłem. ㅡ Czekam na ciebie aż wrócisz, nieważne o której godzinie. Robię jedzenie, bo myślę, że jesteś głodny, a ty jesz na mieście?! Mogłeś napisać! ㅡ Uderzyłem w blat.

ㅡ Ostatnio masz starsznie rozchwiane hormony, kochanie. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ W ciąży jesteś? ㅡ Spytał za co oberwł w głowę. ㅡ No nie bij mnie no..

ㅡ Powinieneś oberwać raz, a porządnie. ㅡ Fuknąłem.

ㅡ Hej.. Kotek. Co jest? ㅡ Zapytał wstając i łapiąc mnie w talii, lecz odsunąłem się obrażony. ㅡ O to jak teraz pracuje?

Spuściłem głowę, ponieważ zgadł, ale nie całkiem. Jednak ruszył mózgiem.

ㅡ Skarbie... ㅡ Odwrócił mnie w swoją stronę podnosząc dwoma palcami mój podbródek. ㅡ Nie łam się. Jeszcze będzie jak kiedyś. Wiem, że ci ciężko, bo cały dzień jesteś sam.

ㅡ Dlaczego tak, Guk? Nie możesz pracować tutaj?

ㅡ Nie pozwolili mi. ㅡ Westchnął poprawiając moje włosy. ㅡ Kiedy masz rekrutację na studia?

ㅡ Um... ㅡ Pomyślałem po czym spojrzałem na kalendarz. ㅡ Za miesiąc. Co? Kiedy to minęło? Przecież miałem jeszcze tak dużo czasu.. ㅡ Mówiłem do siebie coraz bardziej się denerwując mimo iż to bardzo dużo czasu.

ㅡ Uspokój się, Chim. Chcesz przytulasa?

Skinąłem głową, a młodszy przytulił mnie.

ㅡ Serio ci hormony się zmieniają. ㅡ Rzekł, za co oberwał ramię. ㅡ Widzisz? I co ja mam zrobić? Kupić test ciążowy?

ㅡ Jesteś głupi. To twoja wina.

ㅡ Ale dlaczego? Co ja zrobiłem?

ㅡ Dawno się mną nie zająłeś! ㅡ Krzyknąłem po chwili zdając sobie sprawę co powiedziałem zakrywając usta.

ㅡ Aha... Czyli... ㅡ Mówił z uśmiechem kładąc dłonie na mojej talii. ㅡ Chcesz się kochać?

ㅡ Nie powiedziałem tego.

ㅡ Na pewno?

ㅡ Nic takiego nie mówiłem.

ㅡ No dobrze. To idę spać, ale najpierw zjem, bo jeszcze za to mnie zabijesz. ㅡ Odparł siadając przy blacie zaczynając pochłanić kilka dań. 

Warknąłem pod nosem idąc do sypialni. Zgasiłem światło czekając na młodszego. Po kilku minutach usłyszałem kroki, a po chwili drzwi się otworzyły. Przybiłem delikatnie do ściany całując w usta.

ㅡ O? Czyli chcesz się kochać? Nie ładnie tak kłamać, Jiminnie. ㅡ Zaśmiał się zmieniając nasze pozycje, że tym razem to ja opierałem się o ścianę.

ㅡ Nie gadaj tyle..

ㅡ Idziesz za szybko, skarbie. Spokojnie. Najpierw pytanie. Czy ty..

ㅡ Tak. Chcę tego. Proszę kochaj mnie.

Złapał mój nadgarstek prowadząc w stronę łóżka. Położyłem się, a młodszy zawisł nade mną.

ㅡ Możesz z tą raną?

ㅡ Już prawie jest zagojona. Nie martw się. Będę ostrożny. ㅡ Przyznał na co i tak mu nie wierzyłem.

Wpił mi się w usta wkładając dłonie pod moją bluzkę. Podniosłem się lekko zdejmując ją, a potem młodszego. 
Szybkim ruchem zdjął moje dresy wraz z bokserkami. Z pocałunkami zszedł niżej całując mój brzuch, na którym zostawił kilka malinek, podbrzusze, następnie zaczął całować wewnętrzną stronę moich ud. Wzdychałem drżąc pod jego dotykiem.
Jęknąłem, gdy przejechał językiem po całej długości mojej męskości.

ㅡ Jungkook. ㅡ Odchyliłem głowę do tyłu. Jęknąłem na cały pokój czując śliski mięsień na swoim wejściu. Wierciłem się z przyjemności zaciskając jedną dłoń na pościeli, a drugą włosy chłopaka.

ㅡ Nie tak mocno. Co ty chcesz wyrwać mi włosy? A są takie piękne..

ㅡ Jakiś ty skromny jesteś. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Wracaj do pracy kochanie.

*

ㅡ Gotowy? ㅡ Spytał trzymając moje dłonie.

ㅡ Bądź delikatny. ㅡ Poprosiłem. Chłopak pocałował mnie kilka razy w usta głaszcząc po policzku.

ㅡ Będę, obiecuję. Tylko wiesz, że bez lubrykantu nie będzie tak kolorowo.

ㅡ Mogłem go kupić.. ㅡ Wywróciłem oczyma. ㅡ Ale dobrze. Rozumiem. ㅡ Przytuliłem go, a ten wszedł we mnie powoli, a z każdym moim sykiem przerywał na moment przepraszając aż w końcu wszedł do końca.

ㅡ Mogę zapalić światło?

ㅡ Nie. Bądźmy w ciemności, proszę.

ㅡ Nie ma sprawy, złotko. Jak się czujesz?

ㅡ Jakbym miał bombę w środku, która wybuchła. ㅡ Odparłem. Parsknął śmiecham. ㅡ Możesz już.

ㅡ Na pewno? Tylko mi nie ucieknij, dobra?

ㅡ Będziesz mnie gonił.

ㅡ Serio mówię. Jak poczujesz się nie komfortowo, źle... Mów natychmiast. Nie chcę byś później płakał przeze mnie. Więc powiedz mi, jak coś będzie się dziać i nie zmuszaj się.

ㅡ Dobrze. Powiem. Ale teraz jest w porządku. M-może zapal lekko światło. ㅡ Poprosiłem. Chłopak się zgodził, zapalając lampę naftową, która stała obok łóżka. Teraz mogłem ujrzeć twarz bruneta całkowicie. ㅡ Lepiej już. Zacznij.

Westchnął i składając całusy na mojej twarzy zrobił pierwsze pchnięcie.
W

oczach miałem łzy z powodu bólu. Naprawdę bez lubrykantu to co innego.

ㅡ Mam przestać? ㅡ Spytał zatrzymując się i patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem.

ㅡ N-nie...

ㅡ Kochanie... Mówiłem coś.

ㅡ Wszystko jest w porządku. Tylko boli. Nic więcej. Guk... Tylko mam prośbę.

ㅡ Słucham.

ㅡ Pozwól mi patrzeć ci w oczy. Wtedy będę miał pewność, że to ty. ㅡ Szepnąłem zagryzając dolną wargę, która drżała. Uśmiechnął się ciepło składając delikatny pocałunek na moich ustach.

ㅡ Nie musisz prosić mnie o taką prośbę. Jestem i będę z tobą. Kocham cię.

ㅡ Ja ciebie też kocham, Jungkookie. ㅡ Odpowiedziałem po czym podskoczyłem słysząc grzmot i piorun na zewnątrz, a po chwili zaczął padać deszcz.

ㅡ Nie bój się. Patrz mi w oczy. ㅡ Mówił robiąc drugie pchnięcie, a potem kolejne coraz bardziej dynamiczne.
Wiłem się pod nim jęcząc mu do ucha aż niespodziewanie obrócił mnie na brzuch. Wypiął mnie w swoją stronę wykonując szybkie pchnięcia miednicą.

ㅡ Guk, nie chce tak.. ㅡ Rzekłem przypominając sobie tamto zdarzenie.
Podniosłem się ledwo na rękach, lecz upadłem z powrotem. ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyknąłem. Ocknął się patrząc na mnie zaskoczony przestając wykonywać pchnięcia. ㅡ Mówię. Nie chcę tak.. ㅡ Szepnąłem mając w oczach łzy.

ㅡ Przepraszam. Zamyśliłem się i no... ㅡ Wytłumaczył odwracając moją osobę twarzą do siebie. ㅡ Przepraszam.

Oparł się na łóżku plecami o ścianę chowając twarz w dłoniach.
Podniosłem się na klęczkach i odsłaniając jego buzię usiadłem mu na biodrach wkładając jego męskość w siebie.

ㅡ Nic nie szkodzi. Nie wiedziałeś, a zabawa nadal nie skończona. Mogę cię ujeżdżać,prawda?

ㅡ I ty się wstydzisz rozmawiać seksie? ㅡ Zdziwił się. ㅡ Ale masz moje pozwolenie, tygrysku..

****************

22. 09.20

Dawno nie było, ale chyba wybaczycie prawda?

Kto jeszcze chory ręka w górę!

Miłego wieczoru kochani i miłej środy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top