-74-

Odłożyłem wszystko na bok idąc otworzyć. Nacisnąłem klamkę rozszerzając drzwi. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie widząc przed sobą byłą narzeczoną Jungkooka.

ㅡ Tae-won? Co ty tu robisz? W ogóle.. ㅡ Uciszyłanie kładąc palec na mych ustach.

ㅡ Gdzie jest Jungkook? Szukam go i szukam aż w końcu znalazłam. Słyszałam, że tu się ukrywa. Jest w środku? ㅡ Spytała chcąc wejść, lecz zabroniłem jej dłonią, którą oparłem o futrynę.

ㅡ Tym razem to nie apartament Jungkooka, a mój dom. Nie pozwalam ci do niego wchodzić w tych szpilach. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ Nie przesadzaj. Daj mi wejść.

ㅡ Powiedziałem. ㅡ Warknąłem zamykając drzwi. ㅡ Masz tu zakaz wstępu.  Skąd wiesz o tym miejscu?

ㅡ Mam swoich informatorów. Trochę to zajęło, ale w końcu znaleźli was. Jesteś żałosny. By mojego Jungkooka wyprowadzać w jakąś dzicz. On jest idolem. Nie powinien mieszkać w takich warunkach. To pewnie dla niego tortury.

ㅡ Co ty możesz wiedzieć? Nie znasz go.

ㅡ Znam od dzieciństwa, więc to ja mam pierwszeństwo o niego. Ty zjawiłeś się w nieodpowiednim momencie.

ㅡ Może we właściwym. By nie musiał użerać się teraz z tobą. ㅡ Odprałem za do uderzyła mnie w policzek.

ㅡ To ty tu jesteś największym błędem, słyszysz? ㅡ Popchnęła mnie na drzwi, których nie domknąłem więc wpadłem na nie upadając na ziemię.
ㅡ Zabrałeś mi go. ㅡ Rzuciła we mnie butem. ㅡ Odebrałeś to na co ciężko pracowałam. ㅡ Dodała rzucając drugim.

ㅡ Przestań. ㅡ Powiedziałem chcąc wstać, lecz nie pozwoliła mi na to kładąc nogę na mojej szyi przez co traciłem tlen.

ㅡ Pewno nie słyszałeś, że mam czarny pas w taekwondo? Nie? To zaraz się przekonasz. ㅡ Warknęła, lecz po chwili została szarpnięta i wpadła w ramiona Jungkooka. Zacząłem brać głębokie oddechy. ㅡ Guk? Oh, dobrze, że jesteś ja... ㅡ Urwała, ponieważ młodszy zamknął przed nią drzwi zamykając na klucz.

ㅡ Wszystko w porządku, skarbie?

ㅡ Chyba tak. ㅡ Mówiłem masując swoją szyję.

ㅡ Idź do salonu. Ja to załatwię, dobrze?

Skinąłem głową i z pomocą bruneta wstałem. Musnął moje usta idąc do nieproszonego gościa.

Jungkook POV.

Wyszedłem z domu zauważając dziewczynę koło mojego samochodu. Podszedłem do niej chcąc z nią wyjaśnić tą sprawę, lecz ta niespodziewanie pocałowała mnie w usta opierając o bok auta.
Odepchnąłem ją wycierając usta czując na nich truskawkową pomatkę.

ㅡ Oszalałaś? ㅡ Spytałem patrząc na nią zdenerwowany.

ㅡ Czyli wolisz tą dziwkę niż mnie? Myślisz, że nie wiem, że dał się przelecieć by zerwać kontrakt?

ㅡ Widzę, że masz złe informacje.

ㅡ Akurat. Wiedz, że ja walczę o swoje.

ㅡ Nie jestem żadną rzeczą. Daj mi w końcu święty spokój i znajdź sobie kogoś innego, jasne?

ㅡ Tak łatwo powiedzieć, a tak trudno zrobić. ㅡ Westchnęła teatralnie. ㅡ Słuchaj... ㅡ Położyła dłonie na mojej klatce ściskając moją koszule i przyciągając do siebie. ㅡ Lepiej nie popełniaj błędu, którego możesz żałować, a wtedy każdy się dowie o Jiminie i będzie po nim, rozumiesz? Więc lepiej zostaw go i wróć do mnie.
ㅡ Rzekła cicho i korzystając z tego, że byłem blisko ponownie wpiła mi się w usta, lecz ją odsunąłem.

ㅡ Prędzej to ja mogę cię zniszczyć. Pewno swojej agencji nie mówiłaś, że brałaś narkotyki, a chyba teraz też zażywasz sądząc o twoim zachowaniu. Albo to, że miałaś odsiadkę za kradzież? Nie mówiłaś też im o tym? Chyba nie chcesz bym zniszczył ci karierę.

ㅡ Jesteś podły. ㅡ Warknęła.

ㅡ A ty jaka jesteś?  Najlepiej nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy i zostaw Jimina też oraz daj nam w końcu żyć.

ㅡ Jeszcze tu przyjadę.

ㅡ Nie musisz.

Odwróciła się na pięcie wchodząc do swojego auta i odjeżdżając. Wypuściłem głośno powietrze wracając do starszego.

ㅡ Jiminnie? Jak się czujesz? ㅡ Spytałem zastając go w kuchni. Przytuliłem go od tyłu całując w kark.

ㅡ Dobrze. Już lepiej. ㅡ Odpowiedział. Odwróciłem go do siebie widząc czerwone oczy. ㅡ Nie to nic. ㅡ Dodał wiedząc o co mi chodzi i odwracając wzrok. ㅡ Przestraszyła mnie tylko.

ㅡ Już jest dobrze. Nie przejmuj się nią. Dobrze?

ㅡ Niech będzie. I jak u prezesa?

ㅡ Jimin... Ja... No normalnie cię kocham. ㅡ Powiedziałem z szerokim uśmiechem całując jego twarz przypominając sobie co miałem mu powiedzieć.

ㅡ Ale co? Nie odwiesił cię?

ㅡ Nie, właśnie chodzi o to, że mnie odwiesił. To twoja zasługa, kochanie. Dziękuję naprawdę. ㅡ Wpiłem mu się w usta posadzając na blacie.

ㅡ Truskawa? ㅡ Spytał odsuwając się. ㅡ Pocałowała cię?

ㅡ Um... Używam takiej pomadki. ㅡ Odparłem szybko kładąc dłoń na jego policzku, lecz wziął ją wiercąc we mnie dziurę. ㅡ Naprawdę.

ㅡ Wcześniej jej nie czułem. Guk, powiedz prawdę.

ㅡ Eh, no dobrze. Tak. Pocałowała mnie, a-ale odepchnąłem ją. Daję słowo. ㅡ Położyłem dłoń na sercu.

ㅡ Wierzę ci. ㅡ Przytulił mnie co oddałem natychmiast.

ㅡ Pójdę się wykąpać. ㅡ Oznajmiłem.

ㅡ Dokończę obiad.

ㅡ Zostaw. Pomogę ci jak przyjdę. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Idź odpocznij.

Poszedłem na górę do łazienki.
Po kilku minutowej, ciepłej kąpieli wytarłem się do sucha i chytrym uśmiechem wyszedłem z pomieszczenia schodząc na dół. Wywróciłem oczami widząc starszego przy garach.

ㅡ Obiad goto... ㅡ Urwał, gdy się odwrócił spojrzawszy na moją osobę.

ㅡ Coś nie tak, Jiminnie? ㅡ Spytałem podchodząc do niego, a ten się cofnął strącając talerz, który upadł na podłogę. ㅡ Oj Jiminnie.. ㅡ Zaśmiałem się biorąc w dłoń miotłe.

ㅡ Weź się ubierz... ㅡ Szepnął cały czerwony. Wyrzuciłem szkło łapiąc go w pasie. ㅡ Guk.. ㅡ Pisnął zakrywając oczy.

ㅡ Tak? Oh, kochanie... Powinieneś już się przyzwyczaić. ㅡ Złapałem jego dłonie odkrywając twarz.

ㅡ Ale nie mogę. ㅡ Uciekł wzrokiem w bok.  ㅡ Jest obiad i...

ㅡ Olej teraz obiad, który miałeś zostawić i poczekać na mnie. Teraz rozmawiamy o czymś innym, tak?
Dlaczego jeszcze się wstydzisz? Robiliśmy to nie raz. Byliśmy w tym czasie przecież nadzy... Bez ubrań.. Bielizny.

ㅡ Ya! Nie bądź taki bezpośredni. ㅡ Uderzyło mnie w ramię.

ㅡ To dlaczego zachowujesz się jakbyś ciągle był prawiczkiem jak jesteś już po kilku seksach ze mną? Proste pytanie dlaczego?

ㅡ Nie wiem, dobra? ㅡ Spojrzał mi w oczy. ㅡ Nie wiem. ㅡ Szepnął. ㅡ Ciągle mam jakąś blokadę... Seks, a paradowanie nago to prawie dwie różne rzeczy.

ㅡ Nie prawda. Po nim jakoś nie masz problemu patrzenia na mnie, gdy jestem nagi. To wszystko to samo, Jimin tylko bez zbliżenia.

ㅡ Skończmy ten temat.. ㅡ Poprosił chcąc odejść, lecz mu nie pozwoliłem.

ㅡ Nie. Chcesz go skończyć, bo to dla ciebie coś wstydliwego. Jakbyś pierwszy raz gadał o seksie z drugą osobą i to naprawdę coś nowego. Jimin, po to teraz ta rozmowa.... Musimy częściej o tym rozmawiać, a stopniowo się przyzwyczaisz.

ㅡ Nie chce o tym rozmawiać... Przestań. ㅡ Odsunął mnie chcąc iść do salonu, ale złapałem jego nadgarstek.

ㅡ Przecież to nic strasznego. Myślisz, że to żałosne rozmawiać z kimś o tym, ale w ten sposób możemy sobie poradzić z niektórymi sprawami.

ㅡ Ale ja nie mam ochoty. ㅡ Rzekł wyrywając się. ㅡ Ubierz się.

ㅡ Nie zrobię tego. Jimin.. Gdzie problem? W moim ciele?

ㅡ Co? Nie, nie. Masz cudowne ciało, Jungkook, ale ja naprawdę nie chcę rozmawiać o tych rzeczach.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Przestań już o to pytać.

ㅡ No, ale to ty zachowujesz się jakbyś nigdy nie uprawiał seksu i pierwszy raz o nim słyszał.

ㅡ To jakiś problem?! ㅡ Krzyknął po czym uciekł na górę.
Westchnąłem idąc za nim.
Wszedłem do pokoju zauważając go na tarasie.
Założyłem bieliznę podchodząc do niego.

ㅡ Nie mówię, że to problem. ㅡ Zacząłem opierając się o barierkę obok. ㅡ Hej.. ㅡ Objąłem go ramieniem zauważając łzy na jego policzkach. ㅡ Dobrze, już się zamknę. Nie będę poruszać tego tematu.

ㅡ Nie każdy ma chęć o tym rozmawiać. To, że dla ciebie to jest normalne... Nie musi być dla mnie.

ㅡ No dobrze, ale czemu?

ㅡ Nie wiem. Tak po prostu. Z mamą może czasem rozmawiałem o tym, ale wtedy nie naciskała jak ty.

ㅡ Dlaczego mam wrażenie, że mnie okłamujesz?

ㅡ Mówię prawdę.

ㅡ No dobrze, dobrze. ㅡ Westchnąłem. ㅡ To pójdziemy zjeść ten obiad?

*****************

16.09.20

Hejkaa
Jak wam się podoba?
Tu macie przykład, że nie każdy lubi gadać i słuchać o tych sprawach. Ja jestem w tej grupie hah 🙋‍♀️😂😂 więc noo nie bijcie i serio ten rozdział był dla mnie trudny.

Miłego wieczoru oraz nocy kochani
Ktoś jest?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top