-58-
ㅡ O co chodzi, Jung-hyung? ㅡ Spytałem, kiedy poszliśmy do salonu.
ㅡ Chodzi o rodziców i Tae-won. Wiedzą, że jesteś z Jiminem, lecz oni mają to gdzieś..
ㅡ Mów, hyung. ㅡ Powiedziałem czując narastającą złość.
ㅡ Wyprawiają przyjęcie zaręczynowe dla was. ㅡ Rzekł. Patrzyłem się na niego zszokowany.
ㅡ Przecież ja się z nią nie mogę ożenić! Mówiłem im coś już! ㅡ Warknąłem zdenerwowany. ㅡ Kocham Jimina i to z nim chcę być. Niech się nie wtrącają w moje życie. ㅡ Podniosłem się na równe nogi.
ㅡ Mówiłem im to, ale uparli się, że masz dać im wnuka, któremu przekażesz swoje umiejętności, ale wiadomo, że to prawie nie pyknie. On może będzie miał inne zainteresowanie. Nie musi być od razu piosenkarzem jak ty.
ㅡ Właśnie. I tu masz rację. Kurde, hyung... Zrób coś noo...
ㅡ Co ja mam zrobić? Kook, ja mogę tylko ich przekonywać, ale to nic nie daje uwierz.
ㅡ Jungkook? ㅡ Usłyszałem głos chłopaka za sobą. ㅡ Jakie zaręczyny? Z-z tą Tae-won?
ㅡ Jimin, nie. ㅡ Podszedłem do niego. ㅡ Moi rodzice chcą mnie zmusić bym.. Bym się z nią ożenił. Ale tego nie zrobię, kochanie uwierz mi. ㅡ Przytuliłem go.
ㅡ Kim ona jest?
ㅡ To moja stara przyjaciółka. Nie utrzymywałem z nią kontaktu, dopóki nie zjawiła się w domu moich rodziców. Chim, nie przejmuj się tym, proszę. Ja się z nią nie ożenię, nigdy. ㅡ Spojrzałem mu w oczy.
ㅡ Rozumiem. Ja... Przejdę się. Porozmawiajcie. ㅡ Powiedział odsuwając się. ㅡ Nie chcę wam przeszkadzać. Odwiedzę rodzinę.
ㅡ Jimin, zostań. Nie wierzysz mi?
ㅡ Wierzę. ㅡ Posłał lekki uśmiech. ㅡ Bo wiem, że mnie kochasz. ㅡ Dodał całując w usta. ㅡ I żadna Tae-won mi cię nie odbierzę.
ㅡ Mój Jiminnie. Ale wszystko w porządku?
ㅡ Tak. Pójdę dobrze?
ㅡ Ale masz odbierać ode mnie telefon, jasne? ㅡ Pogroziłem palcem. Starszy skinął głową uciekając na korytarz, a po kilku chwilach wyszedł z mieszkania.
ㅡ Naprawdę się kochacie. ㅡ Stwierdził brat.
ㅡ A co myślałeś? Chcę się mu oświadczyć wkrótce. Rodzice nie mogą tego zepsuć, hyung. Muszę to zrobić jak najszybciej. Kiedy mają być te zaręczyny?
ㅡ Za dwa tygodnie.
Wypuściłem powietrze skinając głową. Muszę oświadczyć się Chimowi i powiadomić świat. Wtedy rodzice nic nie zrobią.
ㅡ Dziękuję, hyung, że mi o tym powiedziałeś. Coś do picia chcesz?
ㅡ Soku. Suszy mnie. ㅡ Poprosił.
ㅡ Już się robi.
Jimin POV.
Dotarłem do swojego rodzinnego domu. Czułem się dziwnie idąc do nich tylko w odwiedziny. Bałem się także spotkania z ojcem. Nie wiadomo co by jeszcze naszłoby mu na język.
Stałem przed drzwiami zastanawiając czy jestem w ogóle w dobrym stanie psychicznym, aby siebie z nimi spotkać. W mojej głowie powstawało wiele scen.
Cofnąłem się chcąc odejść, lecz drzwi się otworzyły.
ㅡ Chim?
Spojrzałem na rodzicielkę, której posłałem lekki uśmiech.
ㅡ Dlaczego nie wchodzisz? Skarbie, ty moje. ㅡ Przytuliła mnie. ㅡ Rozmawiałam z tatą. Chcę cię przeprosić.
ㅡ Nie chcę od niego przeprosin. Naprawdę. Przyszedłem na chwilę, mogę?
ㅡ Kochanie... Wyprowadziłeś się kilka dni temu, a już zachowujesz się jakbyś był tutaj obcy. Wejdź i nie gadaj. ㅡ Wepchnęła mnie do środka do salonu. ㅡ Masz się czuć jak u siebie, jasne? ㅡ Powiedziała idąc do kuchni.
ㅡ Gdzie jest reszta? ㅡ Spytałem idąc za kobietą.
ㅡ Wygoniłam ich po zakupy. Przyjdź dzisiaj z Jungkookiem na kolację. Wcześniej mu już mówiłam. Zaprosiłam też Tae, ale nie zgodził się.
ㅡ Kook nic mi nie mówił. Jaka to okazja?
ㅡ Zaprosiłam rodziców Jungkooka. Żebyśmy się poznali. Na początku odmawiali, lecz później się zgodzili. Wiesz, jakoś niechętnie. Nie rozumiem, synku.
ㅡ Ponieważ... ㅡ Usiadłem przy blacie. ㅡ Oni chcą zeswatać go z jego przyjaciółką. Dzisiaj przyjechał jego brat mówiąc, że organizują jakieś przyjęcie zaręczynowe dla nich. ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ Mam odwołać kolację, kochanie? ㅡ Spytała zatroskana. ㅡ A co Kook na to?
ㅡ Mówił, że mnie kocha, a ja mu wierzę. I... Nie musisz odwoływać. Chociaż ich poznasz. Po prostu nie rozumiem ich, mamo. Mówili, że nas akceptują, a teraz szukają mu żony. Dlaczego wszyscy są przeciwko nam? ㅡ Moje oczy się zaszkliły.
ㅡ Kochanie. ㅡ Podeszła przytulając. ㅡ Jedno jest pewne. My ci dziewczyny nie będziemy szukać. Jeśli Jungkook naprawdę bardzo cię kocha to powstrzyma swoich rodziców.
ㅡ A jeśli nie? Niby jak ma ich powstrzymać?
ㅡ Na pewno znajdzie sposób. ㅡ Uśmiechnęła się. ㅡ Nie martw się. Chcesz mi pomóc?
ㅡ Chętnie. Napiszę do Jungkooka, że widzimy się na kolacji, hm?
ㅡ Będę miała pomocnika. Cieszy mnie to bardzo. ㅡ Zaśmiała się głaszcząc moje włosy. Wstałem z krzesła. ㅡ Czekaj. ㅡ Otworzyła szafę wyjmując z niej czerwono niebieski w kratkę fartuszek. ㅡ Pamiętasz? Kupiłam ci go na szesnaste urodziny. ㅡ Powiedziała podając mi go.
ㅡ Myślałam, że go wyrzuciłaś. ㅡ Wydnąłem dolną wargę zawiązując go w talii i na karku.
ㅡ Nie. Mam go cały czas. Jihyunga jest też tutaj, ale to z tobą zawsze coś pichciłam. To co? Do pracy.
Skinąłem głową biorąc telefon w dłoń pisząc do młodszego.
***
Wieczór nadszedł zbyt szybko. Przez cały dzień nie gadałem zbytnio z ojcem, ponieważ cały czas rzucał w moją stronę głupie komentarze, dlatego go unikałem, a niby miał przeprosić.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, dlatego wytarłem dłonie o ręcznik idąc otworzyć. Ukłoniłem się nisko widząc w progu rodzinę Jungkooka. Zmierzyli mnie od góry do dołu przez co się speszyłem.
ㅡ Dobry wieczór. Proszę wejść. ㅡ Powiedziałem wpuszczając ich do środka.
ㅡ Cześć, Jimin. ㅡ Przywitał się brat Guka co odpowiedziałem tym samym.
ㅡ Kook idzie?
ㅡ Nie było go z nami. Chociaż byłem u niego cały dzień. Gdzieś wyszedł. Nie mówił gdzie.
ㅡ Rozumiem. Dziękuję. ㅡ Posłałem lekki uśmiech. Chłopak poszedł do salonu, a ja na zewnątrz. Usiadłem na schodach czekając na przybycie bruneta. Wszystko w domu było gotowe i poprzynoszone, więc nie było nic do pracy.
Czekałem na ten jeden odpowiedni samochód, który nie przyjeżdżał.
ㅡ Gdzie jesteś? ㅡ Spytałem sam siebie.
Po kilku minutach przyjechał. Uśmiechnąłem się szeroko wstając ze schodków, lecz uśmiech zszedł mi z twarzy widząc jak z auta wychodzi jakaś dziewczyna, a z drugiej strony Kook. Podeszli do mnie witając się.
ㅡ Cześć jestem Tae-won.
ㅡ Jimin. ㅡ Powiedziałem cicho spoglądając na młodszego. ㅡ Wejdź.
ㅡ Chodź Jungkookie.
ㅡ Idź sama. ㅡ Rzucił. Ta prychnęła wchodząc do środka. ㅡ Chim.
ㅡ Dlaczego przyjechała z tobą? ㅡ Spytałem.
ㅡ Rodzice kazali mi po nią jechać, bo nie miała jak. Przepraszam, kochanie.
ㅡ Chodźmy do środka. Kolacja stygnie.
ㅡ Jimin. ㅡ Złapał mój nadgarstek. ㅡ To co mówiłem... Było i jest prawdą. Nie kocham jej, a kocham ciebie. ㅡ Pocałował mnie w usta trzymając w pasie.
ㅡ Ja ciebie też kocham, Jungkook. ㅡ Oddałem gest zarzucając ręce za jego kark. ㅡ Ale naprawdę chodźmy do środka.
ㅡ Dobrze. ㅡ Uśmiechnął się zarzucając moje włosy za ucho.
Zrobiliśmy tak jak powiedziałem wchodząc do domu. Młodszy przywitał się z resztą rodziny siadając obok mnie.
ㅡ Kochanie usiądź koło Tae-won. ㅡ Powiedziała pani Jeon.
ㅡ Nie. Będę siedział obok Chima. ㅡ Fuknął robiąc tak jak ustalił i łapiąc moją dłoń. ㅡ Nie rób scen mamo. ㅡ Dodał.
Nikt się już nie odezwał zajmując się posiłkiem. Nie miałem ochoty zbytnio. Ledwo zdołałem cokolwiek przełknąć. Czułem na sobie palące spojrzenie kobiety, które chciało mnie przewiercić na wylot.
ㅡ Wszystko w porządku? ㅡ Usłyszałem głos młodszego przy uchu.
Skinąłem głową na potwierdzenie.
ㅡ Tylko mi duszno. ㅡ Szepnąłem opierając głowę na jego ramieniu.
ㅡ Chodź na dwór.
Wstaliśmy z krzeseł i po oznajmieniu gdzie idziemy wyszliśmy na dwór.
ㅡ Twoja mama mnie nie lubi. ㅡ Powiedziałem, kiedy usiedliśmy na schodach. ㅡ Cały czas się na mnie patrzy.
ㅡ Nie zwracaj na nią uwagi. Ona.. ㅡ Urwał, ponieważ koło Kooka usiadła Tae-won. ㅡ Co tu robisz?
ㅡ Duszno.
ㅡ Przestań za mną chodzić. ㅡ Warknął. ㅡ Wracaj do środka.
ㅡ Dlaczego? ㅡ Spytała i patrząc na mnie objęła jego ramię. ㅡ Tu jest wygodniej. ㅡ Dodała opierając głowę na jego barku. Patrząc na jej ruchy chciałem się odsunąć, lecz chłopak mi na to nie pozwolił przytulając mnie, a dziewczynę odepchnął.
ㅡ Przestań. Idź stąd już.
ㅡ Nie.
ㅡ Chim, chodźmy na spacer. ㅡ Oznajmił.
ㅡ Chcę z wami.
ㅡ Tae-won nie. Daj mi spokój. Nie ożenię się z tobą. ㅡ Powiedział patrząc na nią groźnie.
ㅡ Musisz. ㅡ Odparła krzyżując ręce na piersi. ㅡ Twoi rodzice nie pozwolą być ci z tym... Tym...
ㅡ Tylko go obraź, a pożałujesz.
ㅡ Jungkook.. ㅡ Złapałem jego dłoń.
ㅡ Zostaw go. ㅡ Odepchnęła mnie przez co uderzyłem w belkę plecami.
Młodszy od razu przytulił moją osobę, lecz odsunąłem się wchodząc do domu idąc do swojego pokoju.
ㅡ Jimin, poczekaj. ㅡ Krzyknął brunet idąc za mną. ㅡ Stój. ㅡ Odwrócił w swoją stronę.
ㅡ Mam konkurować z nią? Widać, że zrobi wszystko by wygrać. Nie ważne czy będzie grać fair czy oszukiwać. ㅡ Mówiłem, będąc na skraju płaczu.
ㅡ I tak wybiorę ciebie.
ㅡ Twoi rodzice na to nie pozwolą.
ㅡ Nie będą mieli nic do gadania. Obiecuję, że będziemy razem do końca życia. ㅡ Powiedział całując mnie w usta.
******************
22.08.20
Jeszcze tydzień i do szkoły. Ja tam się cieszę.
Jak wam się podoba, skarby?
Miłego dnia!!! 💕💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top