-50-
Wow już ten numer..
Kiedy to przeleciało?
ㅡ Mogę już zdjąć? ㅡ Spytałem mając na oczach związaną czarną wstążkę.
Od kilkunastu minut, gdzieś mnie wozi i prowadzi. Może chce mnie wywieść za miasto?
ㅡ Nie jeszcze. ㅡ Powiedział. ㅡ Kawałek.
Westchnąłem zdając się na niego.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się.
ㅡ Gotowy? ㅡ Spytał mi prosto do ucha przez co przeszły mnie dreszcze.
ㅡ Um.. Tak. ㅡ Szepnąłem, a młodszy zdjął opaskę.
Moim oczom ukazała się altana wypełniona wieloma światełkami, a pośrodku był mały biały stolik, na którym znajdowały się potrawy.
ㅡ Guk?
ㅡ Nie podoba się?
ㅡ Podoba, ale...
ㅡ Coś źle zrobiłem? Coś tu nie pasuje? Może miejsce, a może...
ㅡ Jungkook. ㅡ Złapałem go za ramiona. ㅡ Jest pięknie, tylko dlaczego? Z tego co pamiętam nie pisałem tego.
ㅡ Um...a lista, którą robiłeś kiedy miałeś piętnaście lat?
ㅡ Lista? Jaka li.. Nie. Kook nie mów, że..
ㅡ Tak. Zadzwoniłem do Tae. Mam tą listę. Nie martw się.
ㅡ Jesteś głupi! ㅡ Krzyknąłem uderzając go w klatkę. ㅡ Nie lubię cię..
ㅡ Lubić nie musisz, ale kochać to masz już obowiązek. ㅡ Uśmiechnął się. I jak ja mam się na niego gniewać?
Odwzajemniłem gest wywracając oczyma.
ㅡ Dobra. Zjedzmy i jedziemy dalej.
ㅡ Gdzie znowu?
ㅡ Zobaczysz. ㅡ Wysłał całusa w powietrzu odsuwając mi krzesło, na którym usiadłem, a chłopak usiadł na przeciwko.
ㅡ Co było na tej liście? Mów.
ㅡ Nic. Nie dopytuj. To będzie niespodzianka. ㅡ Powiedział z chytrym uśmiechem.
Za wszelką cenę chciałem sobie przypomnieć co chciałem zrobić, gdy byłem nastolatkiem, ale za Chiny nie mogłem sobie przypomnieć.
Zaczęliśmy posiłek, rozmawiając na różne tematy. Jednakże czas minął zdecydowanie zbyt szybko i musieliśmy jechać.
Po małej kolacji wsiedliśmy do samochodu jadąc w niewiadomym mi kierunku.
ㅡ Zakryj oczy. ㅡ Rozkazał podając mi wstążkę.
Mruknąłem niezadowolony, ale zrobiłem to o co prosił.
ㅡ Mówiłem, że cię nie lubię?
ㅡ A mówiłem ci, że nie musisz? ㅡ Odpowiedział pytaniem, kładąc dłoń na mym udzie.
ㅡ Robiłeś to kiedyś w samochodzie? ㅡ Spytałem przez co młodszy ostro zahamował. Zdjąłem opaskę spojrzawszy na niego. Patrzył się zaskoczony na moją osobę.
ㅡ Skąd to pytanie?
ㅡ Bo ja nie. Musimy to kiedyś nadrobić, króliczku. ㅡ Zagryzłem wargę patrząc na niego prowokującym spojrzeniem.
ㅡ No wiesz... Jak tak bardzo chcesz to...
ㅡ Jedź już. ㅡ Uśmiechnąłem się zasłaniając oczy.
Usłyszałem prychnięcie pomieszane z zawodem.
ㅡ Oj dostaniesz karę. Oj dostaniesz. ㅡ Rzekł, a po chwili poczułem jak łapie mnie za biodra i podnosi zmuszając bym usiadł na jego kolanach. ㅡ Nie ściągaj. ㅡ Odparł, gdy chciałem odsłonić oczy. ㅡ Wiesz jaki jest tego wszystkiego plus?
ㅡ J-jaki?
ㅡ Że nie ma ludzi, jest ciemno i... Jesteśmy w środku lasu. Nie sądzisz, żeby...
ㅡ Kiedy indziej. Jestem ciekawy twoich niespodzianek teraz.
ㅡ Mogą poczekać. ㅡ Powiedział klepiąc mnie w pośladek. Pisnąłem przysuwając się bliżej.
ㅡ A-ale ja chcę teraz... ㅡ Szepnąłem mu do ucha ocierając się o niego. ㅡ Proszę.
ㅡ Kusisz, prowokujesz, a teraz zmieniasz termin? Ale dobrze, niech ci będzie, lecz na tę chwilę obecną daj mi się tobą nacieszyć. ㅡ Oznajmił wpijając mi się w usta i mocno ściskając pośladki.
Mruczałem w jego wargi zarzucając dłonie na kark młodszego. Aby go zdenerwować zacząłem lekko podskakiwać za co dostałem klapsa i to mocnego przez co syknąłem.
ㅡ Nie rób tak. ㅡ Warknął. ㅡ Później będziesz mógł sobie poskakać.
ㅡ Trzymam za słowo. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Jedziemy?
ㅡ Tak. ㅡ Powiedział pomagając mi wrócić na miejsce. Odpalił silnik i ruszył.
***
ㅡ Patrz. ㅡ Odparł, więc zdjąłem opaskę widząc przed sobą wesołe miasteczko. W nocy wyglądało jeszcze piękniej. ㅡ Idzie-... ㅡ Urwał, ponieważ zaczął dzwonić jego telefon. Przeprosił odbierając.
ㅡ Halo? Nie mogę teraz, tato. Co? Chyba sobie żartujesz.. Nie ma mowy!
Eh... Będę rano.
ㅡ Co się stało?
ㅡ Um.. Nic. ㅡ Uśmiechnął się blado.
ㅡ Jungkook....
ㅡ Ja.. Przepraszam. Nie mam już nastroju na wesołe miasteczko. ㅡ Powiedział nerwowo drapiąc się po karku.
ㅡ Ale co się stało?
ㅡ To sprawy rodzinne. Naprawdę nie martw się. ㅡ Rzekł przytulając mnie jakby tego właśnie potrzebował.
Oddałem gest głaszcząc go po plecach i głowie.
ㅡ Wiesz, że mi możesz powiedzieć.
Pomogę jakoś.
ㅡ Sam to załatwię. Nie przejmuj się, a do wesołego miasteczka pojedziemy innym razem. Naprawdę przepraszam..
ㅡ Ej.. Przecież nie musisz spełniać moich życzeń w jeden dzień. ㅡ Uśmiechnąłem się kładąc dłoń na jego policzku.
ㅡ Bardzo cię doceniam, Chim i szanuję. Dziękuję za wszystko. ㅡ Wyznał całując mnie w usta. ㅡ Wracajmy do domu.
ㅡ Dobrze. A mogę prowadzić?
ㅡ Jasne. ㅡ Podał mi kluczyki.
Zadowolony wsiadłem na miejsce kierowcy, a Guk obok. Z piskiem opon ruszyłem z miejsca sprawiając tym, że chłopak złapał się za nagłówek.
ㅡ Zwolnij, chłopie! Chcę dożyć dwudziestu pięciu lat! A potem możesz mnie zabić.
ㅡ Spokojnie, króliczku. ㅡ Zaśmiałem się zwalniając.
ㅡ Ostatni raz daje ci samochód. No uważaj!
ㅡ No weź.. Przyjemnie się jedzie.. ㅡ Powiedziałem stając na światłach.
ㅡ Bardzo. ㅡ Prychnął. ㅡ Zamiana. ㅡ Dodał odpinając pasy.
Westchnąłem robiąc to co on i wychodząc z auta by po chwili usiąść na miejscu pasażera.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Szepnąłem ze spuszczoną głową.
ㅡ Kto ci dał prawo jazdy, skarbie? Kto dał chyba nie widział dobrze na oczy. ㅡ Mówiłem robiąc do siebie czym trochę bardziej mnie dobił. Byłem dobrym kierowcą, po prostu chciałem sprawdzić ile jego auto wyciągnie i sprawdziłem.
Zamilkłem już włączając radio i patrząc przez okno.
ㅡ Ugh.. Jakaś dołująca ta piosenka.
ㅡ Zostaw. Mnie się ona podoba. ㅡ Oznajmiłem wzdychając.
ㅡ Coś nie tak? Chodzi o tą twoją jazdę? ㅡ Spytał, ale zamiast odpowiedzieć podgłośniłem muzykę w radiu. ㅡ Jimin.. ㅡ Wyłączył urządzenie. ㅡ Tak czy nie? ㅡ Spytał poważniej zatrzymując się na uboczu.
ㅡ Jedź do domu. ㅡ Rozkazałem.
ㅡ Najpierw mi powiedz. Uraziłem cię?
ㅡ Jedź do domu! ㅡ Krzyknąłem mają w oczach łzy i wcale na niego nie patrząc. Chłopak posłuchał z powrotem ruszając. ㅡ Do mojego. ㅡ Dodałem, aby nie miał na myśli, że do niego.
Po kilku minutach dojechaliśmy. Wysiadłem z maszyny i bez pożegnania ruszyłem w stronę domu.
ㅡ Chim poczekaj! ㅡ Krzyknął brunet podbiegając do mnie i łapiąc za nadgarstek, lecz wyrwałem się wchodząc do środka i zamykając drzwi na klucz.
Tuż na korytarzu spotkałem ojca. Dawno go nie widziałem. Ciągle tylko pracował, a także tymczasowo mieszkałem u Jungkooka. Także dlatego.
Jednak nie miałem ochoty na rozmowy, dlatego ruszyłem do swojego pokoju.
ㅡ Jimin. ㅡ Zawołał zmuszając tym, że się zatrzymałem. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ W najlepszym. ㅡ Mruknąłem zamykając się w pokoju.
********************
07.08.20
Aloha kochani!
Miłego dnia!!!!! 💖💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top