-48-

Kilka dni minęło w mgnieniu oka i znowu znalazłem się w stolicy Korei.
Z Kookiem spędziłem naprawdę cudowny czas już bez kłótni i problemów. Gdy miał chwilę pokazał mi bardziej miasto.
Obiecał mi, że załatwi sobie kilka dni wolnego i przyleci do mnie. Nie mogę się doczekać.

Niestety musiałem wrócić do pracy i znowu zaczynać nudny monotonny czas.

ㅡ Synku. ㅡ Usłyszałem głos mamy zaraz po wejściu do domu, gdzie ledwo zdjąłem buty.
Westchnąłem idąc do salonu zastając ją z bratem.

ㅡ O co chodzi?

Spiorunowała mnie wzrokiem krzyżując ręce na piersi wyglądające przy tym jak dziewczynka.

ㅡ Dlaczego mi nic nie kupiłeś w tym Nowym Jorku? Jakąś sukienkę nie wiem..

ㅡ Mamo. ㅡ Przybiłem sobie piątkę z czołem. ㅡ Kiedy indziej.

ㅡ A te zabawki używacie czy nie? Bo ciągle widzę, że leżą w pudle i..

ㅡ Mamo no! Może daj je Jihyunowi?

ㅡ Ale skarbie. Na kim by on je testował? Na sobie? Prawda, skarbie? ㅡ Spojrzała na starszego. ㅡ Tylko jak będziecie używać tego różowego wibratora to nie włączajcie trójki. Okropne.

Stałem się właśnie pomidorem.

ㅡ No, ale Jungkook chyba wie jak ich używać. Chociaż się domyśli. Są tam rzeczy też do ukarania, więc lepiej bądź grzeczny. Widzisz jaka ja jestem grzeczna. ㅡ Zaśmiała się.

ㅡ Ji no! ㅡ Spojrzałem na brat szukając pomocy. ㅡ Ugh.. Idę na górę.

Zażenowany ruszyłem na piętro zamykając się w swoim pokoju. Czułem piekące policzki i szybko bijące serce.
Przekręciłem kluczyk w zamku, następnie podchodząc do kartonu. Otworzyłem go wyjmując po kolei każdą zabawkę. Było tego dużo. Na niektóre przełykałem gęsto ślinę bojąc się, że to może być testowane na mnie.
Wtedy do mych rąk wpadł różowy wibrator, o którym mówiła starsza.
Miałem zbyt dużą wyobraźnię, dlatego czułem jak mój kolega się podnosi na myśl co Jungkook będzie ze mną robić i jaką będę miał przyjemność.

Podskoczyłem słysząc melodie z telefonu. Wyjąłem go z kieszeni odbierając połączenie.

ㅡ H-halo?

Cześć, skarbie.
Dlaczego masz taki dziwny głos?

ㅡ Jaki dziwny głos. Wszystko w porządku tylko... Oglądam to co mama dała. W tym kartonie...

Kartonie?
A! Zabawki?
To... Dlatego taki masz dziwny głos?
Czyżbyś... Miał teraz jakiś problem, skarbie?

Wiedziałem, że się uśmiecha i wyobraża nie wiadomo co.

ㅡ N-nie.. Ja tylko...

Oh, kotku. To nic złego.
Jak wrócę pokaże ci jak ich się używa, ale najpierw trochę o nich poczytam.
Ale tak czy siak dam ci taką przyjemność, że będziesz błagać o jeszcze.

ㅡ Guk przestań. ㅡ Pisnąłem.
ㅡ Bo zaczyna boleć. Muszę kończyć.

Czekaj, kochanie!
Mam ci jakoś pomóc?

Pomóc to ty możesz, ale jak przylecisz.

Wtedy cię nie puszczę.
No dobra. Jeśli musisz iść.
Pa, skarbie.

ㅡ Pa, Jungkookie.

Rozłączyłem się patrząc w dół na swój problem. Zagryzłem wargę odpinając spodnie i zdejmując je wraz z bokserkami. Położyłem się zaczynając pozbywać się problemu próbując być przy tym cicho.

Po kilku minutach i powstrzymanym głośnym jękiem doszedłem na dłoń. Przez kilka chwil zaćmiło mnie, dlatego kiedy przeszło wstałem i wytarłem dłoń o chusteczkę.

Szybko posprzątałem bałagan i łapiąc książkę usiadłem wygodnie zaczynając czytać.

(nie obrazicie się jak przeskoczymy?)

***

Minęły już dwa miesiące. Nie mogłem się doczekać aż znowu zobaczę swojego Guka. Co prawda nie mówił, kiedy i o której wraca dokładnie, ale byłem przygotowany by do niego pobiec.
Pisałem, rozmawiałem z młodszym codziennie aż pod koniec ostatniego miesiąca nie pisał. Próbowałem się dodzwonić, ale nie odbierał.
Lecz nie myślałem o najgorszym. Pewno nie miał czasu bądź miał jakiś występ.

ㅡ Jimin! ㅡ Usłyszałem głos swojego przyjaciela, kiedy to kasowałem czyjeś zakupy.
Podałem kobiecie cenę, a ta z uśmiechem na twarzy podała pieniądze życząc miłego dnia akurat była ostania.

ㅡ Cześć, Tae. Co jest?

ㅡ Dzień, w którym cię zabieram na soju.

ㅡ Nie, nigdzie nie idę.

ㅡ Nie daj się prosić. Chodź.

ㅡ No dobrze. Ale za godzinę. ㅡ Powiedziałem z lekkim uśmiechem. ㅡ Ale stawiasz?

ㅡ Jasne. To wrócę za godzinę. ㅡ Pomachał opuszczając sklep.

*

Zadowolony poszedłem do szatni przebierając się w ciuchy, które miałem.
Opuściłem teren pracy widząc przed drzwiami przyjaciela. Objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy do niewielkiego namiotu, który stał na ulicy.

Na początku wypiliśmy najpierw jedną. Potem nie wiem skąd się wzięło więcej i więcej.
Byłem już pijany, że ledwo stałem na nogach.

ㅡ Jimin starczy ci. ㅡ Rzekł przyjaciel odsuwając ode mnie kieliszek.

ㅡ Ja... Nie mam dosyć. ㅡ Mruknąłem niewyraźnie prawie przysypiając.
ㅡ Chodźmy gdzieś.. ㅡ Dodałem chcąc wstać, ale za to wywróciłem się na ziemię. Zacząłem się śmiać, a chłopak pomógł mi się podnieść.

ㅡ Zaprowadzę cię do domu.

Opuściliśmy namiot ruszając w jakimś kierunku.

ㅡ Tae~~~~ nie chce spać. Gdzie jest Jungkook? Nie ma go? Ja chce do Kooka! ㅡ Zatrzymałem się i ledwo stojąc obraziłem się.

ㅡ Nie ma go, Jimin. Czeka na ciebie w domu.

ㅡ Nie, ma być tu i koniec.

ㅡ Nie mam zamiaru się z tobą użerać. ㅡ Powiedział przerzucając mnie przez ramię.

ㅡ Ya! Nie dobrze mi.

ㅡ Kuźwa Jimin. ㅡ Warknął rzucając mnie na trawnik. ㅡ Jak mogłeś się tak schlać? Zostawię cię tutaj.

ㅡ Jesteś śmieszny, kiedy jesteś zły, wiesz? ㅡ Zaśmiałem się. Chłopak warknął wywracając oczyma.

ㅡ Zadzwonię po twojego brata.

Po kilkunastu minutach przyjechał mój starszy brat i z pomocą Tae pomogli mi wsiąść do samochodu i tym sposobem wróciłem do domu.

*

Rano głowa bolała niemiłosiernie.
Podniosłem się do pozycji siedzącej jękając desperacko. Potrzebowałem wody, dlatego wstałem schodzić na parter zastając tam starszego.

ㅡ Jimin.

ㅡ Co?

ㅡ Pamiętasz coś?

ㅡ Coś tam tak, ale nie wszystko.

ㅡ Zachowałeś się nieodpowiednio. Tak się upić?

ㅡ A co? Chcesz mi dać karę? Proszę cię..

ㅡ Chim. Co by było gdyby ktoś cię zobaczył w takim stanie? Każdy wie, że jesteś z Jungkookiem. To by mu zaszkodziło.

Zamilkłem i wkurzony poszedłem do pokoju, gdzie się przebrałem po czym znowu zszedłem na parter na korytarz.

ㅡ Chim...

ㅡ Daj mi spokój. ㅡ Powiedziałem wychodząc z domu i ruszając w stronę mieszkania młodszego, do którego dotarłem po kilkunastu minutach.

Wszedłem do środka czując, że coś jest nie tak. Nie zamknąłem drzwi ostatnio?
Wystraszony pobiegłem w głąb mieszkania uderzając w coś twardego by potem upaść na ziemię.

ㅡ Gdzie tak pędzi moja księżniczka?

ㅡ Jungkook? ㅡ Spytałem zaskoczony. ㅡ Kook! ㅡ Wstałem przytulając go. ㅡ Dlaczego mi nie powiedziałeś?

ㅡ Chciałem ci zrobić niespodziankę, ale mnie wyprzedziłeś. Czuję od ciebie alkohol. Piłeś?

ㅡ Wczoraj z Tae byłem na soju.

ㅡ Rozumiem.

ㅡ Guk?

ㅡ Tak?

ㅡ Masz mnie pocałować.

ㅡ Jakieś ładne słowo?

ㅡ Natychmiast.

Podskoczyłem lekko oplatując nogami go w pasie.
Uśmiechnął się wpijając mi się w usta.

*****************

03.08.20

Trzeba znowu się przestawić, że już jest sierpień.
Przepraszam was za opóźnienie.

Podoba wam się xD?

Miłej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top