-46-

Rano młodszego już nie było za to zostawiłam karteczkę z opisem, że poszedł na trening i wróci późno.
Westchnąłem wstając z łóżka i biorąc swoje rzeczy poszedłem do łazienki zabierając szybki i gorący prysznic.

Po odświeżeniu się ruszyłem do kuchni, a tam zastałem talerz z kanapkami i kakao. Uśmiechnąłem się na ten gest z jego strony.
Przysiadłem do stołu zaczynając posiłek przygotowany przez młodszego.
Po kilku minutach skończyłem nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić.
Zacząłem się nudzić.

Stwierdziłem, że zejdę na dół pooglądać trochę chłopaka. Może nie będzie zły.
Tak, więc zrobiłem.
Ubrałem się schodząc kilka pięter niżej poszukując bruneta.

ㅡ Przepraszam, szukam Jeon Jungkooka. ㅡ Zaczepiłem jakąś kobietę.

ㅡ Musisz iść prosto i w lewo. Tam jest sala, gdzie ćwiczy.

Ukłoniłem się dziękując i ruszając w tamtą stronę.
Po cichu wszedłem do środka słysząc już z korytarza muzykę widząc wiele osób, a na środku sali tańczył piosenkarz z jakąś dziewczyną. Mieli zgrane ruchy, choreografię. Tańczyli perfekcyjnie jakby to muzyka prowadziła ich.

Po kilku minutach nim się obejrzałem melodia ucichła, a oni z uśmiechem na twarzy zaczęli klaskać przytulając się.

ㅡ Było idealnie! ㅡ Krzyknął jakiś mężczyzna. ㅡ Mamy to!

Nie interesowało mnie co mówili, ponieważ ciągle obserwowałem tą dwójkę, która rozmawiała ze sobą zawzięcie i piła wodę czy wycierali się ręcznikami przez pot na ciele.
Nie czekając jak cień wszedłem w głąb sali chcąc podejść do Jungkooka, który siedział na ławce.

ㅡ Może pójdziemy na obiad? ㅡ Spytała tancerka bruneta. ㅡ Poznamy się lepiej skoro mamy razem wystąpić.

ㅡ W sumie... Nie widzę przeszkód, ale już ostrzegam, że nie szukam nikogo.

ㅡ Wiem. Słyszałam, że jesteś w związku. Jak on miał? Jimin?

ㅡ Tak. Musisz go poznać.

Zatrzymałem się chcąc jeszcze podsłuchać ich rozmowę, choć później tego żałowałem, a z każdą chwilą miałem w oczach łzy.

ㅡ Naprawdę nie interesują cię kobiety? Jest ich tyle... Chłopaków również. Z tego co czytałam Jimin jest zwykłym chłopakiem, który pracuje jako kelner. Nie jest ci wstyd za niego?
Jesteś piosenkarzem masz tyle kasy. On naprawdę nie leci na twoje pieniądze?

ㅡ Hani, przestań tak mówić. Jimin jest cudownym chłopakiem. Nie znasz go, a oceniasz. Gdybym wiedział, że leci na moje pieniądze to bym z nim nie był.

ㅡ A skąd wiesz, że nie udaje? Taka pozoracja.

ㅡ Bo wiem i koniec tematu.

ㅡ Byłeś z tą aktorką Sunmi.

ㅡ Nie chcę do niej wracać. W ogóle, dlaczego interesujesz się moimi sprawami? Skończ już.

ㅡ Dobrze skończę, ale i tak uważam, że Jimin kłamie co do ciebie. W tych czasach każdy jest pazerny na pieniądze i nie wierzę, że on to taki święty.

Młodszy milczał patrząc w jakiś punkt.
Po chwili usłyszałem krzyk. Spojrzałem w bok widząc, że patrzą na mnie.

ㅡ Hej ty! Kim jesteś i jak tu się znalazłeś?! ㅡ Krzyknął mężczyzna starszy ode mnie.

ㅡ Ja.. Ja.. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Jimin? Co ty tu robisz? ㅡ Usłyszałem głos chłopaka, który pojawił się tuż obok.. ㅡ Trenerze ja się tym zajmę. ㅡ Wyprowadził mnie z sali opierając o ścianę. ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Chciałem cię odwiedzić.

ㅡ Chim, ty masz tu zakaz wstępu. Nie jesteś uprawniony. To nie Korea. Znaczy tam też nie jesteś, ale to jest Ameryka. Jesteś osobą z zewnątrz. Boją się, że wydasz wszystkim plany, a ćwiczymy teraz do ważnego występu. Ich nie interesuje czy jesteś moim chłopakiem czy nie.

ㅡ Przepraszam.. ㅡ Spuściłem głowę pociągając nosem.

ㅡ Wróć na górę i nie wychodź.

ㅡ Czyli mam cię zostawić z tą całą Hani? Słyszałem o czym gadaliście. Co ona mówiła.

ㅡ Jimin. Wiesz, że ja tak nie myślę i wiem swoje, a ona swoje.
Wróć na górę i nie rób sobie problemów.

Bez słowa wyrwałem się z jego uścisku i idąc na górę.
Zacząłem żałować, że przyleciałem.

***

Wieczór nastał szybko. Nawet za szybko. Robiłem kolację będąc zamyślony własnymi myślami.
Po kilku minutach poczułem oplatające mnie ramiona od tyłu. Krzyknąłem wystraszony przypadkowo się przecinając nożem.

ㅡ Przepraszam, skarbie. ㅡ Powiedział łapiąc za papier i kładąc go na moją ranę. ㅡ Nie chciałem cię wystraszyć. 

Z szafki wyjął plaster i wodę utlenioną. Odkaził ranę i przykleił plaster w Kubusia Puchatka.

ㅡ Mama mi zawsze taki przyklejała, gdy byłem mały. ㅡ Przyznał widząc moją zdziwioną mimikę.  ㅡ Co robisz?

ㅡ Kolację.

ㅡ Jimin, jesteś zły za rano? Czy zazdrosny?

ㅡ Nie. ㅡ Uciąłem krótko kończąc to co zacząłem.

ㅡ Czyli tak. ㅡ Przytulił mnie od tyłu całując w policzek. ㅡ Lubię, kiedy jesteś zazdrosny.

ㅡ Nie jestem zazdrosny! ㅡ Krzyknąłem uderzając nożem o deskę do krojenia. ㅡ Po prostu... ㅡ Głos mi się łamał.

ㅡ Kochanie.. ㅡ Odwrócił moją osobę w swoją stronę obejmując dłońmi moją twarz. ㅡ Ja wiem, że nie interesują cię moje pieniądze. Nie słuchaj jej.

ㅡ Ale widziałem jaki byłeś zamyślony, gdy o tym rozmawialiście. Jakbyś...

ㅡ Nie. Dlaczego nie możesz mi uwierzyć? 

ㅡ Bo każdy tak myśli, że nie powinienem z tobą być. Myślisz ile o tym piszą w internecie? Każdy ma takie zdanie. ㅡ Zacząłem płakać. ㅡ  Mówią, że mam zdechnąć, że nie pasuje do ciebie, że..

ㅡ Nie czytaj tych głupot. Oni po prostu zazdroszczą tego, że kogoś mam. Gdy byłem z Sunmi były podobne, uwierz. Jeszcze można je znaleźć gdzieś tam. Nie czytaj ich, bo o to im chodzi. Może połóż się. Ja dokończę.

ㅡ Nie chcę. ㅡ Przytuliłem go płacząc mu w ramię. Oddał gest głaszcząc po głowie raz po raz składając na jej czubku całusy.

ㅡ Jesteś dla mnie wszystkim, Chim.
Wiem, że bycie ze mną jest trudne, bo wszędzie paparazzi, dziennikarze, fani. Wiem, że chciałbyś spokojne życie...

ㅡ Gdybym je tak bardzo pragnął, już dawno bym z tobą zerwał. Ale widzisz... Nadal jesteśmy ze sobą. ㅡ Spojrzałem mu w oczy.

ㅡ Tak masz rację.  ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko.

ㅡ Guk.. ㅡ  Otworzyłem szeroko oczy, widząc jak po jego ustach spływa czerwona ciecz.
Ocknął się przystawiając do nosa dłoń.

ㅡ To nic.

ㅡ Jak to nic? Powinieneś się przebadać.

Sięgnąłem po papier podając go mu.

ㅡ Nie widzę takiej potrzeby. Biorę witaminy.

ㅡ One nie wystarczają. Swoją drogą... Na pewno witaminy?

ㅡ A co? Narkotyki? Jimin nie przesadzaj. Zaraz przyjdę. ㅡ Poszedł do łazienki wracając po kilku minutach od razu mnie przytulając. ㅡ Nie musisz się martwić, Chim.

ㅡ Jak mam się nie martwić? ㅡ Odsunąłem się. Warknąłem pod nosem i biorąc kolację poszedłem do salonu.

ㅡ Ale kochanie...

ㅡ Nie kochaniuj mi tutaj! Na pewno coś jest na rzeczy, ale mi o tym nie mówisz! I jak mam się nie martwić?!

ㅡ To tylko krew z nosa. ㅡ Mruknął siadając na podłodze i sięgając po kanapkę.

ㅡ Ty się słyszysz? Jak leci krew to coś musi być.

ㅡ Przesadzasz, Jimin. Jestem w branży od kilku lat. Miałem tak kilka razy i nic nie było. Daj spokój. A na początku, gdy tu przyleciałem byłem badany i wyniki nie wykazały nic złego.

ㅡ Jak możesz to tak olewać?

ㅡ Bo mogę, Chim. To moje zdrowie i ja wiem najlepiej, gdy coś jest nie tak.
Jedz.

ㅡ Nie mam ochoty. ㅡ Powiedziałem wstając i idąc do pokoju skąd zabrałem piżamę, a następnie poszedłem do łazienki. Zabrałem gorący i długi prysznic, gdzie musiałem pobyć sam i pomyśleć. Nie chciałem zbyt szybko wychodzić, ale niestety kiedyś musiałem.
Przebrany wyszedłem z pomieszczenia idąc do sypialni, gdzie położyłem się na łóżku, ówcześnie zgaszając światło.

ㅡ Jimin... ㅡ Usłyszałem otwieranie drzwi. ㅡ Proszę, porozmawiaj ze mną.

ㅡ Nie chcę.

ㅡ Jimin, proszę cię. ㅡ Usiadł obok kładąc dłoń na mym ramieniu. ㅡ Nie chciałem.

ㅡ Widocznie masz w dupie każdego kto chce ci pomóc. Masz w dupie tych co ci doradzają, czy się o ciebie martwią.

ㅡ Nie mam. Ja naprawdę...

ㅡ W takim razie idź się przebadaj. Tak porządnie, a wyniki chce zobaczyć ja, jasne?

ㅡ Nie mam zamiaru chodzić po lekarzach, bo ty tak chcesz i nie zmusisz mnie.

ㅡ I o tym mówiłem. Idziesz spać?

ㅡ Tak.

ㅡ To śpię na kanapie. ㅡ Wstałem chcąc wyjść, lecz zatrzymał mnie.

ㅡ Jimin, zostań. Nie zasnę bez ciebie.

ㅡ Nie zmusisz mnie. ㅡ Fuknąłem wyrywając się i wychodząc z pokoju.

******************

29.07.20

Zgaduj zgadula o co chodzi.
Podoba się? (Nie bijcie to nawyk)

Miłego dnia!






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top