-45-

ㅡ Smakuje ci? ㅡ Spytał młodszy patrząc w mój talerz.

ㅡ Tak, ale dlaczego ten hamburger musi być taki wielki i dlaczego ja go mam, a ty masz tylko sałatkę?

ㅡ Bo ja, kochany muszę dbać o linię. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Za to tobie muszą wrócić kalorie. Bo jeszcze trochę i wiatr, bądź jakiś ptak mi cię zabierze i co wtedy?

ㅡ Będziesz mnie gonił. ㅡ Pokazałem mu język.

ㅡ Nie pokazuj, bo cię za niego ugryzę.

ㅡ Ja jestem starszy.

ㅡ Ale ja dominuje. ㅡ Tym razem on wystawił mi język z cwanym uśmiechem. Wydnąłem dolną wargę przegrywając. ㅡ Jesteś brudny od sosu. ㅡ Powiedział pokazując w jakieś miejsce. ㅡ Poczekaj.. ㅡ Dodał wstając i przechylając się nad stolikiem starł substancje będąc blisko mojej twarzy. ㅡ Teraz jest dobrze. ㅡ Szepnął muskając mnie w usta wracając na miejsce.

Moje poliki nabrały koloru krwistej czerwieni, a serce biło jak szalone.

ㅡ Ktoś tu się zawstydził. ㅡ Zaśmiał się wbijając widelec w sałatę.

ㅡ Ugh.. Cicho bądź. ㅡ Mruknąłem zajmując się swoim jedzeniem. ㅡ Co będziesz robić po lunchu?

ㅡ Uuu zmiana tematu. Hm... Co to przez cały miesiąc.

ㅡ Co tu w ogóle robisz?

ㅡ Jak to co? Treningi. Tu robię wszystko dwa razy ciężej niż w Korei... Ta firma płaci naszej wytwórni za to, że ja jestem w niej zatrudniony na trzy miesiące.

ㅡ Przepraszam. To moja wina, że...

ㅡ Nic nie wiedziałeś. A gdybyś się nie dowiedział, spłacałbyś to w kilka lat, Jimin. Bądź zabrałbyś kredyt. Chciałbyś?

ㅡ No... Nie... ㅡ Spuściłem głowę bawiąc się obrusem.

ㅡ Chim. Co to trzy miesiące niż kilka lat, prawda? Nie martw się. Wszystko powoli się ułoży. Musisz poczekać. Dasz radę?

ㅡ Tak... Spróbuję.

ㅡ Zuch chłopak. ㅡ Uśmiechnął się szeroko. ㅡ Jedz i idziemy. Mamy jeszcze dziesięć minut.

ㅡ Krótko masz te przerwy. ㅡ Powiedziałem do siebie, ale na szczęście nie usłyszał. Skinąłem głową kończąc swojego wielkiego burgera.

Po posiłku wróciliśmy do tego samego budynku co wcześniej. Jednakże młodszy kazał mi iść na dziewiąte piętro, dając mi w dłoń klucze.
Zdziwiony zrobiłem to co kazał jadąc windą na odpowiednie piętro.

Wrota się rozsunęły pokazując ten sam korytarz nic nie różniącego się od poprzedniego.
Poszukałem odpowiedni numer drzwi, a gdy je odnalazłem wszedłem do środka.
Moim oczom ukazało się zwykłe mieszkanie, lecz nie takie luksusowe jak chłopaka w Korei, ale nie przeszkadzało mi to.

Poszedłem w głąb trafiając na salon.
Było tu przytulnie, jak w każdym rodzinnym domu.
Cieszyłem się z tego.
Po tym ruszyłem w kierunku sypialni, którą znalazłem za drugim razem, ponieważ pierwszym razem była łazienka.
Padłem na łóżko napawając się jego miękkością, która sprawiła, że zrobiłem się senny.
Przymknąłem powieki zpadając w sen.

***

Poczułem głaskanie na głowie i delikatne pocałunki na twarzy. Otworzyłem oczy widząc przed sobą młodszego, który miał mokre włosy.

ㅡ Cześć, kochanie. ㅡ Powiedział z uśmiechem.

ㅡ Hej. Która godzina?

ㅡ Um... Dwudziesta druga.

ㅡ I teraz wróciłeś?

ㅡ Nie. Wróciłem godzinę temu, ale wykąpałem się teraz, bo wcześniej podziwiałem ciebie jak spałeś.

Wywróciłem oczyma zakopując się w pościeli, lecz młodszy wyrwał mi ją zwisając nade mną.

ㅡ No zejdź, Guk. ㅡ Mruknąłem zmęczony próbując go odepchnąć, ale złapał moje nadgarstki przybliżając swoją twarz do mojej. ㅡ Jestem zmęczony.

ㅡ Spałeś tyle godzin i jesteś zmęczony? To mnie zaskoczyłeś. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Ugh... ㅡ Mruknąłem.

ㅡ Wstaniesz?

ㅡ A muszę? Połóż się obok mnie i mnie przytul. ㅡ Rzekłem zmuszając go do położenia się, a ja położyłem się na nim wtulając się w niego.

ㅡ Widzę, że już ci nie przeszkadza to, że jestem nagi.

Spojrzałem na niego zaskoczony, po czym zerknąłem na jego ciało. Faktycznie był nagi.

ㅡ Jiminnie.. Nadal się wstydzisz? ㅡ Spytał rozbawiony trzymając mnie za biodra. ㅡ Może częściej zacznę tak chodzić? A może mówić ci.. Jakieś sprośne rzeczy? ㅡ Szepnął zagryzając wargę.

ㅡ Ty zboczeńcu! ㅡ Uniosłem głos uderzając go w klatkę. ㅡ Od kiedy taki jesteś?

ㅡ Ale to lubisz.

Zamilkłem, bo szczerze to trochę mi się to podobało.

ㅡ Widzisz? Mam rację. Ale wiesz... Ja już jestem nagi. Co z tobą? ㅡ Spytał zsuwając moje spodnie by ścisnąć nagie pośladki.

ㅡ Chyba potrzebuje pomocy. ㅡ Zagryzłem dolną wargę lekko ocierając się o niego.
Uśmiechnął się szeroko odwracając mnie na plecy zwisając nade mną. Do końca zdjął moje dolne odzienie wraz z bokserskami, a także bluzkę, by następnie delikatnie pocałować mnie w usta dodając do tego namiętności.

ㅡ Ale nie mamy lubrykantu.

ㅡ Mamy. ㅡ Powiedział schodząc z pocałunkami na moją szyję pozostawiając po sobie czerwonokrwiste ślady, lecz w mniej widocznym miejscu.
Mruczałem wplątując palce między koszmyki jego włosów wypychając lekko biodra w górę ocierając się o niego.

ㅡ Jungkook.. ㅡ Warknąłem i z całych sił odwróciłem go na plecy sam zwisając nad nim. Zacząłem całować jego szyję, a w tym czasie dłonie młodszego spoczęły na moich pośladkach.
Z pocałunkami zjechałem na klatkę kierując się coraz niżej i niżej aż dotarłem do jego kolegi.
Patrzyłem się na jego męskość przełykając ciężko ślinę.

ㅡ Chim nie musisz. Daj spokój. ㅡ Powiedział chcąc się podnieść, ale wziąłem głęboki oddech wkładając całego do buzi pochłaniając tym wszystkie centymetry. Powoli poruszałem głową, lecz gdy przyspieszyłem zacząłem trochę się dławić mając w oczach łzy. ㅡ Przystopuj. ㅡ Zatrzymał mnie podnosząc.

ㅡ Jestem w tym do bani... ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę. ㅡ Przepraszam, ośmieszyłem się tylko.

ㅡ Skarbie.. To nie ważne. I wcale tak nie myśl. Robiłeś to raz czy dwa. Nie musisz być od razu najlepszy.

ㅡ Nawet nie umiem ciebie zadowolić, za to ty... Ty robisz to idealnie. ㅡ Mówiłem to wszystko z różowymi policzkami.

ㅡ Jimin...

ㅡ Okay, starczy. D-dokończymy?

ㅡ I się jeszcze pytasz? Kładź się. Już. ㅡ Powiedział stanowczo, więc to zrobiłem od razu rozszerzając nogi.
Chłopak sięgnął po czerwoną tubkę rozlewając trochę na palce, a potem wkładając je we mnie.
Po rozciąganiu nie czekając wszedł we mnie do końca, przez co krzyknąłem. ㅡ Lubisz to, prawda?

ㅡ Ale nie tak. ㅡ Wyszlochałem.

Po chwili zrobił pierwsze głębokie i mocne pchnięcie.

ㅡ Ale jesteś cudownie ciasny. Uwielbiam to. Lubisz jak pcham cię szybko czy wolno, kotek?

ㅡ Co z tobą dzisiaj, co?

ㅡ Za bardzo się wkręciłem. ㅡ Powiedział prostując się i wykonujący szybkie ruchy miednicą. ㅡ Będziemy to robić całą noc, skarbie. Nie puszczę cię. Nawet jak przez to stracisz przytomność.

W pewnej chwili trafił w mój punkt, dlatego jęknąłem wyginając się w łuk.

ㅡ O. No w końcu. Nie pieprzyliśmy się z miesiąc, prawda kochanie?
Teraz to będę robił całą noc...

ㅡ Kookie, co z tobą jest? ㅡ Spytałem przybliżając jego twarz do swojej. ㅡ Nie bądź taki, ani tak nie mów, proszę.

ㅡ Przepraszam. Zagalopowałem się.
Nie chciałem. ㅡ Wyznał całując moje policzki. ㅡ Wybaczysz mi? ㅡ Zapytał przerywając pchnięcia i dysząc.

ㅡ Uraziłeś mnie. Przez chwilę potraktowałeś jak dziwkę. To takie fajne? Pierwszy mój dzień tutaj, a ty...

ㅡ Wiem. Zachowałem się nieodpowiednio. Przepraszam.

ㅡ Co to miejsce z tobą robi... ㅡ Szepnąłem uciekając wzrokiem.
ㅡ Kończ już to, proszę.

Brunet westchnął kończąc zabawę dochodząc we mnie, a ja na nasze brzuchy.

ㅡ Jimin... ㅡ Zaczął kładąc się obok i przytulając moją osobę.

ㅡ Co czułeś? Teraz...

ㅡ Nie rozumiem. Kochanie... Poniosło mnie, przyznam. Ale nie jesteś dla mnie dziwką. Uwierz mi.

ㅡ W takim popraw to co teraz robiliśmy.

ㅡ Czyli?

ㅡ Powiedziałeś, że się pieprzyliśmy. Skoro tak to postrzegasz...

ㅡ Nie, absolutnie! ㅡ Krzyknął podnosząc się do pozycji siedzącej. ㅡ Kochaliśmy się. Tamto zapomnij. Byłem głupi i młody.

ㅡ A teraz jaki jesteś?

ㅡ Postarzałem się o kilka minut.

Zaśmiałem się cicho skinając głową.

ㅡ Niech będzie.

*************

26.07.20

Hejka
Jak wam minął dzień?

Podoba się?
Miłej nocy i dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top