-40-

Trzy dni minęły szybko. Nim się obejrzałem znajdowałem się już na scenie, a przede mną mikrofon, a Jungkook obok kilka metrów ode mnie.
Ciągle czułem na sobie wzrok innych przez co stresowałem się jeszcze bardziej. Nie mam pojęcia co Jungkook im powiedział, ale nie zaczepiali mnie już i nie dokuczali co było plusem, a może dlatego, że Guk zawsze był blisko i bali się cokolwiek powiedzieć.

ㅡ Okej, wszyscy gotowi? ㅡ Usłyszałem w słuchawce.

ㅡ Możemy zaczynać. ㅡ Powiedział młodszy niemrawo.

Rozbrzmiała muzyka, a światła przygasły. Przymknąłem oczy wsłuchając się w melodie, a także mając w myślach obraz chłopaka, gdy w końcu wypłynęły pierwsze słowa.

ㅡ Stop. ㅡ Powiedział reżyser w słuchawce.
Muzyka się zatrzymała.
ㅡ Jungkook, więcej uczuć. Co jest z tobą dzisiaj? ㅡ Spytał, wychodząc zza kulis i podchodząc do chłopaka.
Rozmawiali, a ja niestety nic nie słyszałem.
Zdziwiłem się, gdy z pomocą innych wyprowadzili go ze sceny. Chciałem pójść z nimi, ale mi nie pozwolili.
Bałem się, że coś mu jest.
Ignorując wszystkich poszedłem tam wchodząc do jego garderoby.
Zatrzymałem się otwierając szeroko oczy.

Jungkook leżał na podłodze, a menadżer i reżyser próbowali go obudzić.

ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytałem, a ci spojrzeli na mnie.

ㅡ Wyprowadzić go! ㅡ Rozkazał.

ㅡ Co jest z Jungkookiem? ㅡ Spytałem mają w oczach łzy. ㅡ Puśćcie mnie. ㅡ Warknąłem, gdy złapali mnie pod pachami chcąc wyprowadzić. ㅡ Jungkook!

ㅡ Siedź tutaj i czekaj. Ty tam na razie nie jesteś potrzebny. ㅡ Powiedział chłopak wpychając mnie do jakiegoś pomieszczenia zamykając na klucz. Usiadłem w kącie zaczynając płakać.
Obiecał, że zadba o swoje zdrowie. Znowu nie dotrzymał obietnicy!

Po wpatrywania się w zegar przez godzinę, drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł piosenkarz. Czym prędzej wstałem przytulając go zaczynając płakać.

ㅡ Przepraszam, Jimin. ㅡ Szepnął oddając gest zamykając za sobą wrota.
ㅡ Nie chciałem cię przestraszyć.

ㅡ Miałeś o siebie dbać. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytałem kładąc dłoń na jego policzku.

ㅡ Już lepiej. ㅡ Uśmiechnął się lekko.

ㅡ Powinieneś się położyć. Odpocząć. Nie możesz tak pracować.

ㅡ Wiem. ㅡ Westchnął uciekając wzrokiem. ㅡ Ale próby się jeszcze nie skończyły. Jutro z tego powodu mamy wolne.

ㅡ Ale Jungkook..

ㅡ Ćśś.. ㅡ Szepnął zarzucając moje włosy za ucho patrząc mi w oczy. ㅡ Rozumiem, że się bardzo martwisz, lecz nie musisz. Jestem silny. ㅡ Uśmiechnął się całując moje czoło, a następnie w usta. Oddałem gest kładąc dłonie na jego karku masując go. ㅡ Wiesz, że nie chcę byś się zamartwiał. 

ㅡ Wiem i mam nadzieję, że to już się nie powtórzy.

ㅡ Spróbuję, a teraz nie przerywaj. ㅡ Powiedział opierając mnie o ścianę i wpijając mi się w usta, lecz nie było w tym żadnego pożądania tylko zwykłe miłe pieszczoty. 

ㅡ Guk?

ㅡ Tak?

ㅡ Co powiedziałeś swoim tancerzom?

ㅡ A czy to ważne? Po powrocie idą prosto do prezesa, a dalej to on zadecyduje co z nimi zrobi.

ㅡ A-ale... Zwolni ich?

ㅡ Tego to nie mam już pojęcia. ㅡ Wzruszył ramionami kładąc dłonie na mych biodrach. ㅡ Nie pozwolę by ktoś cię obrażał, ani cokolwiek.
Nie myśl już o tym.

Skinąłem lekko głową spuszczając ją.
Zacząłem się bawić jego paskiem od spodni nie mając pojęcia co robić. Do tego stresowałem się występem, a także, że przeze mnie niektórzy stracą pracę.

ㅡ Coś sugerujesz? ㅡ Spytał.

ㅡ Dlaczego? ㅡ Spytałem pytaniem na pytanie spojrzawszy na niego zaskoczony. ㅡ O-oh.. Nie, po prostu się zamyśliłem. ㅡ Cofnąłem dłoń. ㅡ Przepraszam.

ㅡ Nie musisz. ㅡ Uśmiechnął się uroczo.

ㅡ Powinniśmy już iść. Czekają na ciebie.

ㅡ Chyba chcesz powiedzieć, że na nas.

Uśmiechnąłem się lekko na te słowa.
Wyszliśmy z pomieszczenia wracając na scenę.
Tym razem po uszykowaniu się zaśpiewaliśmy nareszcie całą piosenkę.
Nie powiem, ale.... Wzruszyłem się. Włożyłem w to całe swoje serce i mam nadzieję, że tak samo pięknie wyjdzie pojutrze na koncercie.

Schodząc ze sceny jeden z tancerzy podłożył mi nogę przez co upadłem z trzech schodków. Syknąłem czując niewyobrażalny ból w kostce.

ㅡ Jiminnie! ㅡ Krzyknął młodszy zaraz znajdując się przy mnie. ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Boli... ㅡ Szepnąłem, a po moim policzku spływały łzy. Strasznie bolało.

ㅡ Mogę sprawdzić? ㅡ Spytał. Skinąłem głową opierając ją o kolano.
Chłopak zdjął mojego buta oraz skarpetkę po czym podwinął nogawkę od spodni. Wystraszyłem się widząc siną kończynę. ㅡ Uh.. Nie dobrze. Musi obejrzeć cię lekarz. Chim nie płacz. Wyjdziesz z tego. Zabiorą cię do szpitala.

ㅡ A ty? ㅡ Zapytałem łapiąc go za rękę.

ㅡ Policzę się z tym. ㅡ Powiedział wstając i łapiąc jednego chłopaka za ramię po czym poszedł w nieznane.

***

Leżałem na łóżku hotelowym ze zimnym okładem na kostce, która była owinięta elastycznym bandażem oraz leżała na poduszkach. Miałem ją skręconą, ale na szczęście nie złamaną. Jungkooka tak nie było tak nie ma, czyli od trzech godzin. Nawet nie odbierał telefonu, ani nie odpowiadał na wiadomości.
Potrzebowałem go teraz zresztą jak zawsze.

Jęknąłem chowając oczy w zagięciu łokcia wzdychając.
Jak na zawołanie usłyszałem trzask drzwi, a do środka wszedł młodszy z reklamówką.

ㅡ Gdzie byłeś?

ㅡ W sklepie. ㅡ Mruknął kładąc zakupy na łóżku obok mnie.

ㅡ Tyle czasu?

ㅡ Kolejka.

ㅡ Jungkook, nie okłamuj mnie. Gdzie byłeś, jeszcze? Co zrobiłeś temu chłopakowi?

ㅡ Odesłałem go do Korei. Tam prezes się nim zajmie, bo mam już go dosyć. Od początku ci tutaj zagrażał. ㅡ Fuknął zły.

ㅡ Co? ㅡ Szepnąłem pod nosem z  niedowierzaniem. Przeze mnie ktoś straci pracę, na którą ciężko pracował, a ja... Jestem beznadziejny.

ㅡ Masz. ㅡ Podał mi na tacy jedzenie. ㅡ Musisz mieć siłę.

ㅡ Nie chcę. ㅡ Powiedziałem odsuwając to ode mnie. ㅡ Nie jestem głodny.

ㅡ Jimin musisz zjeść. Nie przejmuj się nim. Znajdzie sobie coś innego, a teraz jedz. Już. ㅡ Rozkazał stanowczo.

ㅡ Nie. ㅡ Odwróciłem głowę w drugą stronę krzyżując ręce na piersi.

ㅡ W takim razie zjesz jak będziesz chciał. ㅡ Położył, nie, wrecz rzucił tackę na szafkę nocną nie przejmując się tym, że został na niej istny bałagan, a następnie ruszył w stronę wyjścia.

ㅡ Co zrobiłem źle? ㅡ Spytałem zatrzymując go zanim złapał za klamkę. Jednakże nie chciałem, żeby to słyszał.
Westchnął spojrzawszy na moją osobę.

ㅡ Nic nie zrobiłeś. ㅡ Wyznał po czym wyszedł bez innych wyjaśnień.

ㅡ Nie wierzę ci. ㅡ Szepnąłem do siebie przykrywając się kołdrą i zgaszając lampkę, lecz nie mogłem spać nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji do spania, a także w mojej głowie ciągle było zachowanie Kooka.
Marzyłem by tylko wrócić do domu.

****************

16.07.20

Witajcie!
Najpierw chciałam przeprosić, że rzadko dodaje w innych książkach rozdziały, ale nie wiem co, lecz w ta książka została tak jakby moim pierwszym dzieckiem xd naprawdę przepraszam.
A tak podoba się?
Miłej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top