-37-
ㅡ Kochanie musisz być ciszej. ㅡ Powiedział mi do ucha robiąc głębokie pchnięcia doprowadzając mnie tym do szaleństwa.
ㅡ Ile nam zostało czasu do lądowania, Guk?
ㅡ Nie dbam o to. Wczuj się. ㅡ Rzekł opierając ręce po obu stronach mojej głowy przyspieszając ruchy bioder.
Odchyliłem głowę do tyłu jęcząc na całe pomieszczenie. Przecież jak wyjdziemy to ja się ze wstydu spale. Na pewno mnie słyszą.
ㅡ Mówi pierwszy pilot. Lądujemy za dziesięć minut.
ㅡ Kochanie, mamy dziesięć minut zabawy. ㅡ Uśmiechnął się szeroko tym razem wykonując ostre pchnięcia. Ledwo łapałem oddech praktycznie cały czas jęcząc bez przerwy.
ㅡ Ah, Jungkook.. O tak.. ㅡ Sapałem nie wiedząc, gdzie trzymać swoje ręce, dlatego z całych sił, które jeszcze miałem podniosłem się oplatając go w pasie oraz przytulając zaczynając na nim skakać.
ㅡ Gdybyś wcześniej był taki chętny. ㅡ Zaśmiał się łapiąc moje pośladki pomagając mi się unosić.
ㅡ Zamknij się.
ㅡ Mamy dziewięć minut już. Może skończę i się ubierzemy, bo...
ㅡ Cicho. ㅡ Warknąłem zmuszając by się położył. Oparłem ręce na jego klatce podnosząc szybciej swoje biodra.
ㅡ Wiesz, że jeszcze pojedziemy do hotelu? Tam możemy dokończyć tygrysku.... ㅡ Powiedział łapiąc moją męskość zaczynając ją stymulować. ㅡ Dobra nie męcz się już. ㅡ Westchnął odwracając mnie na brzuch. ㅡ Czas to kończyć.
***
Wręcz wparowaliśmy do hotelowego pokoju nie przestając się gorąco oraz chaotycznie całować ignorując fakt, że mieliśmy tylko odłożyć swoje bagaże i jechać na stadion, w którym odbędzie się koncert, a także mając daleko gdzieś dziennikarzy, którzy czekali aż ich idol wyjdzie z kryjówki.
Jeździłem dłońmi po jego ciele więcej czasu poświęcając jego włosom.
ㅡ Aish czekaj.. ㅡ Odsunąłem go.
ㅡ Co się dzieje?
ㅡ Kolka mnie złapała. ㅡ Wyjaśniłem łapiąc się za miejsce, w którym bolało.
ㅡ Mogłeś nie jeść tego deseru.
ㅡ Same kusiły. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Dalej. Jedna szybka runda i idziemy, bo już czekają pewnie na nas.
Uśmiechnął się zadziornie zdejmując moje spodnie wraz z bokserkami, tak jak i swoje. Wpił mi się w usta podnosząc mnie pod pośladkami opierając o ścianę wchodząc we mnie do końca.
Zagryzłem wargę nie chcąc krzyknąć. Plusem było to, że jestem już rozciągnięty.
Nie czekając na mój znak, zrobił pierwsze pchnięcie, a za nim kolejne coraz bardziej mocniejsze.
ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyknąłem odchylając głowę, kiedy zaczął całować moją szyję i wplątując dłonie w jego włosy ciągnąc za nie.
Skończywszy zabawę, ogarnęliśmy się schodząc na parter, gdzie czekał na nas szofer. Wyszliśmy z budynku przeciskając się przez dziennikarzy, aby wsiąść do samochodu.
Odetchnąłem z ulgą, kiedy zamknęliśmy drzwi za sobą, opierając głowę o bark młodszego, a on położył dłoń na mym udzie.
ㅡ Boli? ㅡ Szepnął tak, abym tylko ja to słyszał.
ㅡ I to jak. Ale nie mogłem przecież tego pokazać. ㅡ Uśmiechnąłem się dotykając jego ust. ㅡ Pocałuj mnie. ㅡ Poprosiłem rumieniąc się.
Chłopak parsknął cichym śmiechem łapiąc dwoma palcami mój podbródek by za chwilę delikatnie wpić mi się w usta. Oddałem gest zaraz siadając na nim okrakiem.
ㅡ Skarbie, jesteśmy w samochodzie i to nie sami. ㅡ Oznajmił pomiędzy pocałunkami.
ㅡ Masz rację. ㅡ Westchnąłem niezadowolony odsuwając się.
ㅡ Ale nawet nie waż się kończyć. ㅡ Dodał ponownie wpijając mi się w usta kładąc dłonie na mych pośladkach.
Po kilku chwilach pieszczot stała się bardziej namiętna. Można powiedzieć, że to taka gra wstępna.
Dopiero słysząc chrząknięcie kierowcy, który poinformował o dotarciu na miejsce odsunęliśmy się od siebie speszeni.
Wyszliśmy z auta i z pomocą ochrony weszliśmy na wielki stadion. Patrzyłem na to z szeroko otwartymi oczami. Wszędzie pełno ludzi, na środku metalowe rury i inne przedmioty, które kształtem przypominały scenę. Zacząłem się bać. Ja mam wystąpić na takiej wielkiej scenie przy tylu widowni?
ㅡ Denerwujesz się? ㅡ Spytał młodszy stając obok mnie trzymając dla otuchy moją dłoń.
ㅡ Głupie pytanie, wiesz? Oczywiście, że tak.
ㅡ Spokojnie. To tylko jedna piosenka. Dasz radę te cztery minuty.
ㅡ Aż cztery minuty.
ㅡ Nie bój się. Ja teraz pójdę poszukać organizatora, a ty rób co chcesz. Później pojedziemy na salę, gdzie będziemy ćwiczyć układy.
ㅡ Ja też?
ㅡ Nie. Będziesz mnie podziwiał. ㅡ Powiedział całując mnie w skroń, a potem poszedł w nieznaną mi drogę.
Wywróciłem oczyma siadając na trybunach patrząc na to wszystko oraz wzdychając z ulgą, że w końcu usiadłem, ponieważ ból w dolnych partiach dawał znać.
Siedziałem tak nie wiem ile czasu, dopóki ktoś do mnie podszedł mówiąc, że Jungkook czeka już w samochodzie.
Zaskoczony tym wstałem opuszczając wielki plac wsiadając do czarnego auta.
ㅡ Mam już plan, Chim. ㅡ Powiedział na starcie, gdy jeszcze porządnie nie zamknąłem drzwi.
ㅡ Kook... ㅡ Zacząłem niepewnie i nie chcąc spalić się ze wstydu przybliżyłem się do niego szepcząc do ucha. ㅡ Boli mnie. Bardzo.
Odsunąłem się z grymasem na twarzy.
ㅡ Rozumiem. Szofer wysuń ścianę. ㅡ Rozkazał, a po chwili pojawiła się zasłona oddzielająca nas i kierowcę. Byliśmy sami.
ㅡ Co chcesz zrobić?
ㅡ Pomóc ci. Połóż się. Zawsze noszę przy sobie wazelinę. Co prawda używam ją na usta, ale to nie ważne.
Oddam ci ją w prezencie.
ㅡ Pfff... ㅡ Prychnąłem.
Młodszy zdjął moje spodnie z boksekami do kolan. Usiadł obok otwierając wieczko by potem białą substancją zaczynając masować moje wejście. Poczułem ulgę.
ㅡ Dobrze ci? ㅡ Spytał całując moją twarz.
ㅡ Yhm.. ㅡ Mruknąłem zadowolony, przymykając oczy. ㅡ Chyba już możesz skończyć.
ㅡ Nadal widzę grymas u ciebie. Jeszcze chwilę.
Po pięciu minutach skończył, dlatego podniosłem się zakładając spodnie, a następnie przytulając go.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Rzekłem całując go w policzek, lecz ten odwrócił głowę tak, że pocałowałem go w usta.
ㅡ Nie ma problemu, kochanie. Zawsze do usług. ㅡ Zaśmiał się wycierając dłoń chusteczką.
*************
12.07.20
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia! Nocy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top