-32-

ㅡ Gdzie idziemy? ㅡ Spytałem, kiedy byliśmy w mniej bezpiecznej dzielnicy. ㅡ To ta randka? Chcesz mnie tu zostawić?

ㅡ Skądże, skarbie. To tylko skrót. Przecież nie chcemy by ktoś nam przeszkadzał.

Wywróciłem oczyma dając mu się prowadzić. Po kilku minutach przeciskając się przez wielkie krzaki i zarośla dotarliśmy nad jezioro.
Jednakże wszystko było już przygotowane. Lampki na kijkach, które wbite były w ziemię. Dodawały klimatu, a także czerwony puchaty  koc, na którym był koszyk z jedzeniem. Obok tego wszystkiego stało małe radio, skąd leciała romantyczna muzyka.
Do tego uroku pasowały także gwiazdy, które dzisiaj było widać najbardziej.

ㅡ Wiesz... Teraz tak patrzę... Mogłem wymyślić coś lepszego. To tandeta!

ㅡ Guk... Jest pięknie.

ㅡ Następnym razem zabiorę cię do restauracji. Nie znam się za bardzo na randkach, ale... ㅡ Powiedział nerwowo, ale przerwałem mu przytulając go.

ㅡ Jest pięknie. ㅡ Powtórzyłem. ㅡ I nie chcę do żadnej restauracji, bo nie lubię tam chodzić. Za dużo elegancji i sztywności. A w takich miejscach możemy zachowywać się luźno.

ㅡ Masz rację... ㅡ Westchnął uspokajając się. ㅡ To co? Siadamy? Dzisiaj noc spadających gwiazd.

ㅡ Naprawdę? ㅡ Spytałem zaskoczony patrząc na niebo.
Czym prędzej położyłem się na kocu obserwując małe punkty na ciemno-granatowym płótnie. ㅡ O! Jest! Widzę!

ㅡ Jimin.. ㅡ Powiedział młodszy. Spojrzałem na niego, a ten wskazał na teleskop. ㅡ Chcesz?

ㅡ Nigdy nie oglądałem gwiazd przez teleskop. ㅡ Przyznałem wstając z ziemi podchodząc do niego.

ㅡ Teraz bedziesz miał okazję. ㅡ Uśmiechnął się króliczo. ㅡ Spójrz.

Nachyliłem się patrząc przez lunetę. Przez kilka chwil myślałem, że znajduje się w kosmosie. Było po prostu... Nie do opisania.
Po chwili poczułem oplatające mnie ramiona od tyłu.
Wyprostowałem się kładąc dłonie na te jego.

ㅡ Jesteś dla mnie wszystkim, Chim. Pamiętaj.

ㅡ Brzmi jak pożegnanie. ㅡ Odwróciłem się do niego przodem.

ㅡ Nie. To nie pożegnanie. Chcę przekazać ci ile dla mnie znaczysz. Cieszę, że cię poznałem, wiesz? Cieszę się, że przyszedłeś wtedy na fanmeeting. Wiesz... Po naszym pierwszym spotkaniu myślałem, że już cię nie spotkam, ale ty przyszedłeś jako VIP. Byłem ogromnie szczęśliwy.

ㅡ Kookie... Skoro jest wieczór szczerości ja także powiem, że się cieszę. Może mieliśmy trochę upadków, ale widzisz... Nadal jesteśmy razem. Zmieniłeś moje życie. Nie jest już takie nudne jak kiedyś. ㅡ Zaśmiałem się lekko. ㅡ I mam nadzieję, że będziemy jak najdłużej, a tych niepowodzeń będzie mniej.

ㅡ Też mam taką nadzieję, Chim. ㅡ Przybliżył swoją twarz. ㅡ Kocham cię.
ㅡ Szepnął, a po chwili delikatnie wpił mi się w usta. Oddałem gest natychmiast zarzucając ręce za jego kark.

ㅡ Też cię kocham, Kook. ㅡ Powiedziałem po oderwaniu się. Przytuliłem go wchłaniając jego bliskość. Czułem się bezpieczny, będąc schowanym w jego ramionach i chronionym przed całym złem na świecie.

ㅡ Połóżmy się.

Uśmiechnąłem się kładąc na kocu tak jak młodszy powiedział, a on zaraz obok mnie. Zgasił lampki przytulając moją osobę do siebie i całując w czoło.
Razem oglądaliśmy spadające gwiazdy w myślach myśląc życzenie.
Mam nadzieję, że się spełnią.

ㅡ Kook? ㅡ Szepnąłem, lecz nie dostałem odpowiedzi. ㅡ Jungkook.. ㅡ Podniosłem się patrząc na chłopaka który spał. Zaśmiałem się cicho przykrywając go drugim miękkim materiałem całując na dobranoc w policzek. ㅡ Dziękuję. ㅡ Dodałem.

Będąc w pozycji siedzącej sięgnąłem po koszyk wyjmując z niego winogrono. Przecież nie na darmo to przynosił tutaj. Nie może się zmarnować.

Jimin-ssi...

Usłyszałem, dlatego spojrzałem na bruneta, który się wiercił. Był uroczy.

To moje mleko..

Zacząłem się śmiać, aczkolwiek nie wiedziałem, że Guk gada przez sen.
Jak taki dorosły facet z twarzą dziecka, dominant w łóżku, który ma wszystko czego sobie zapragnie, może być taki uroczy, a ja starszy od niego o dwa lata nie umiem noramlnie o siebie zadbać.
Westchnąłem cicho spojrzawszy w niebo.
Zacząłem po cichu nucić, aż przerodziło się w to jedną piosenkę, przez którą moje oczy stały się szklane, ponieważ była o miłości, która z czasem zblakła i pozostała nienawiść. Bałem się, że tak będzie ze mną i Jungkookiem.

ㅡ Chim?

Podskoczyłem lekko czując dotyk na plecach. Spojrzałem na chłopaka, który przecierał dłonią oczy.

ㅡ Dlaczego mnie nie obudziłeś? Tylko się ośmieszyłem. Coś mnie ominęło? Jakiś meteoryt?

ㅡ Nie, wszystko jest jak było. ㅡ Powiedziałem ściszonym głosem.

ㅡ Coś się stało? Inaczej brzmisz niż wcześniej. Kochanie...

ㅡ Wszystko w porządku, Kook. Nie martw się. ㅡ Oparłem się o jego ciało uspokajając się.

ㅡ Na pewno?

ㅡ Yhm. ㅡ Przymknąłem oczy wsłuchając się w spokojny szum jeziora, a także rechot żab czy świerszczy. ㅡ Mógłbym już tu zostać. Jest po prostu niesamowicie.

ㅡ Tak.. ㅡ Przytulił mnie od tyłu opierając głowę na mojej głowie. ㅡ Masz rację, ale wiesz, że teraz zmieniasz temat?

ㅡ Nie zmieniam.

ㅡ No Jimin-ssi... ㅡ Powiedział prosząco bardziej wzmacniając ścisk na mojej talii. ㅡ Słyszałem jak śpiewasz. To przez to?

ㅡ Powiedzmy... ㅡ Westchnąłem cicho wtulając się w niego. ㅡ Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale najlepiej... Skończmy ten temat. ㅡ Poprosiłem.

ㅡ Jeśli będziesz chciał porozmawiać pisz, dzwoń w każdej chwili. Wiesz także, gdzie mnie szukać.

ㅡ Wiem, dziękuję.

Przez kilkanaście minut siedzieliśmy w ciszy, lecz nie była ona niezręczna, a nawet przyjemna.
Z tego powodu przysypiałem w ramionach bruneta.

ㅡ Chim.. Powinniśmy już wracać. ㅡ Usłyszałem niewyraźny głos. Uchyliłem powieki skinając głową, a następnie z pomocą młodszego wstałem.

ㅡ Czekaj. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Trzeba to posprzątać. Nie może...

ㅡ Spokojnie. Pisałem już do kogoś. Zaraz tu będzie i posprząta. Chodź. Jesteś śpiący. ㅡ Rzekł po chwili biorąc mnie na ręce w stylu panny młodej. ㅡ Śpij, Chim.

ㅡ Umiem chodzić.

ㅡ Masz spać. A teraz masz być cicho.

******************

04.07.20

Hejkaa z okazji ważnego dnia for me wstawiam rozdział. Chociaż i tak powinnam. Ale cóż... Jak mi się uda, bo nie będę miała czasu to napisze i wstawię jeszcze jeden.

Miłej nocy!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top