-26-
Z rana pojechaliśmy z bratem Jungkooka do Busan. Po drodze było dużo śmiechu, a także ciszy i spokoju. Po trzech godzinach dojechaliśmy na miejsce.
Podziękowaliśmy mężczyznie, kiedy wysadził nas tuż przed domem mojego kuzyna.
ㅡ Dlaczego z rana, Jimin? Teraz musimy czekać aż owa impreza się zacznie. ㅡ Mruknął niezadowolony Tae ciągnąc za sobą walizkę.
ㅡ Przy okazji spędzę trochę czasu z rodziną. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Ale jak robi imprezę to na pewno ciocia i wuja gdzieś wyjeżdżają.
Podeszliśmy do drzwi pukając w nie aż otworzyła nam kobieta.
ㅡ Jiminnie! Jak miło cię widzieć? Co was tu sprowadza?
ㅡ Um.. My no...
ㅡ Przyjechali do mnie mamo. ㅡ W progu pojawił się chłopak. ㅡ Zostaną do jutra.
ㅡ Świetnie. Chociaż nie będziesz sam, bo wyjeżdżamy na trzy dni do Japonii, wiesz Jiminnie?
ㅡ Nie wiedziałem. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ To już wiesz. Wejdźcie.
Weszliśmy do środka zdejmując buty, a następnie kierując się do salonu. Tam przywitaliśmy się z moim wujkiem, a potem poszliśmy do pokoju kuzyna.
ㅡ Co tak wcześnie? ㅡ Spytał Dong siadając na łóżku.
ㅡ Właśnie, Chim. Co tak wcześnie?
ㅡ Jejuu, bo Jung-hyung akurat jechał do Busan, więc się z nim zabraliśmy.
ㅡ Kto to?
ㅡ Brat Jungkooka. Nie narzekaj. Chociaż ci pomożemy urządzić dom.
ㅡ I super. Mam swoich niewolników.
ㅡ Ya! Bez takich! ㅡ Rzekłem łapiąc za poduszkę i uderzając go. ㅡ Zaraz sam będziesz wszystko robił.
ㅡ Dobra nie spinaj się tak. Rodzice jadą niedługo na lotnisko. Tae, ty pójdziesz do sklepu po jakiś alkohol oraz napoje, dobra?
ㅡ Ale ty dajesz kasę.
ㅡ No dobra.. ㅡ Westchnął przewracając oczyma.
***
Impreza rozkręcała się w najlepsze. Przychodziło coraz więcej ludzi, dlatego robiło się coraz bardziej ciaśniej. Dusiłem się, więc wyszedłem na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza.
ㅡ Cześć. ㅡ Odwróciłem się, a obok stał jakiś chłopak wyższy ode mnie. Nie znałem go, a było trochę ciemno, więc nie za bardzo widziałem jego kontury twarzy. ㅡ Co robisz tu tak całkiem sam?
ㅡ Oddycham. ㅡ Powiedziałem odsuwając się trochę do tyłu. ㅡ Wybacz, ale muszę poszukać kuzyna. ㅡ Ruszyłem w stronę domu.
ㅡ Ty jesteś tym chłopakiem, który spotyka się z Jeon Jungkookiem?
Zatrzymałem się spojrzawszy na niego.
ㅡ Co? O czym ty mówisz?
Podszedł bliżej popychając w stronę światła. Przyjrzał się mojej twarzy.
ㅡ Tak. To ty. Dlaczego nie przyszedłeś z Jungkookiem? Impreza byłaby jeszcze lepsza.
ㅡ Muszę już iść.
ㅡ Poczekaj... ㅡ Złapał mój nadgarstek.
ㅡ Powiedziałem! ㅡ Wyrwałem się. ㅡ Zostaw mnie w spokoju.
Wszedłem do środka szukając swojego kuzyna, którego zauważyłem jal wchodzi do kuchni.
ㅡ Donghu! ㅡ Krzyknąłem. Chłopaka się odwrócił, więc pokazałem mu by podszedł. Po chwili poczułem jak zostaje odwrócony i znowu widzę tego samego chłopaka. ㅡ Ya. Mówiłem byś dał mi spokój.
ㅡ Nie mogę. Teraz wiem skąd cię kojarzę to nie mogę stracić takiej okazji. Chodź ze mną...
ㅡ Nie.
ㅡ Hej, zostaw go. ㅡ Usłyszałem za sobą głos kuzyna. Wyrwałem się z jego uścisku chowając się za chłopakiem.
ㅡ Donghu, dlaczego znowu się wtrącasz? ㅡ Fuknął. ㅡ Tylko sobie z nim porozmawiam i tyle..
ㅡ A bardzo cię znam. Nie tylko rozmowa ci w głowie. Znajdź sobie kogoś innego.
ㅡ Ale on zna Jeon Jungkooka.
ㅡ I co? Nara. ㅡ Mruknął i łapiąc mój nadgarstek zabrał od tego gościa. ㅡ Na niego uważaj. Jest nienormalny.
ㅡ Kim jest?
ㅡ Nie musisz wiedzieć, ale teraz musisz na niego uważać. Kiedy się dowiedział o tobie, że to ty spotykasz się z tą gwiazdeczką tym bardziej chciałby cię zaliczyć. To jest jego misja na dzisiaj. Lepiej trzymaj się mnie lub Tae.
ㅡ Od kiedy mi pomagasz?
ㅡ Jimin..
ㅡ Dobra, dobra. Już. Dziękuję. ㅡ Powiedziałem przytulając go.
*
Impreza dobiegła końca. Nareszcie. Na szczęście ten facet się do mnie nie dobrał, a chciał i to nie raz, lecz kuzyn oraz Tae pilnowali.
Dzisiaj była niedziela i dzień, w którym wracamy do Seulu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem czy mam się cieszyć czy martwić, kiedy nie dostałem żadnego telefonu czy wiadomości od młodszego.
ㅡ Ah, nareszcie w domu. ㅡ Powiedziałem wchodząc do domu. ㅡ Mamo, tato! ㅡ Krzyknąłem idąc do salonu, a potem do kuchni, lecz nigdzie ich nie było. Wtedy zauważyłem karteczkę na blacie.
ㅡ Delegacja? ㅡ Spytałem sam siebie, ponieważ nikogo oprócz mnie tutaj nie było. Przyjaciel już dawno wrócił do siebie. ㅡ Wow, cały dom dla siebie i to na tydzień. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko.
Po kilku minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć zastając przed nimi bruneta.
ㅡ Kookie, skąd wiedziałeś, że już przyjechaliśmy?
ㅡ Mówiłem, że Tae to katarynka. ㅡ Zaśmiał się wchodząc do środka. ㅡ Twoich rodziców nie ma?
ㅡ Nie. Pojechali w delegację na tydzień. ㅡ Wyjaśniłem podchodząc do niego bliżej. ㅡ Dobrze, że jesteś. ㅡ Zagryzłem wargę popychając go na ścianę.
ㅡ Co robisz? Aaa już wiem. Kończysz to co zaczęliśmy tak? ㅡ Spytał zmieniając nasze pozycje, gdzie teraz ja opierałem się o ścianę. Uśmiechnąłem się lekko, gdy złapał mnie za pośladki unosząc w górę.
Wpiłem mu się w usta zarzucając ręce za jego kark.
Zaczął nas prowadzić do mojego pokoju, gdzie położył na łóżku zwisając nade mną.
ㅡ Cholera, znowu nie mam lubrykantu.
ㅡ Ja mam. ㅡ Odparłem. ㅡ Jest na dole w mojej torbie. Kupiłem po drodze.
ㅡ Planowałeś to?
ㅡ Oczywiście. Moje plany nigdy się nie psują. ㅡ Rzekłem całując go w usta i obejmując nogami w pasie.
ㅡ Poczekaj pójdę po niego.
ㅡ Później.. ㅡ Szepnąłem odwracając go na plecy i siadając mu na biodrach. Zacząłem całować jego szyję.
ㅡ Nie rób malinek. ㅡ Powiedział klepiąc mnie w pośladek.
Wyprostowałem się zdejmując swoją bluzkę, a potem pomogłem z tym samym młodszemu. ㅡ Nie będziesz na górze. ㅡ Mruknął powalając moją osobę na plecy. Wywróciłem oczyma wypychając biodra w górę ocierając się o jego męskość. Jęknąłem robiąc to samo jeszcze raz.
Złapał moje biodra dosyć mocno sam zaczynając się o mnie ocierać.
ㅡ Kookie.. ㅡ Sapnąłem łapiąc za jego pasek od spodni ciągnąc za niego.
ㅡ Poczekaj. ㅡ Szepnął cmokając w usta. ㅡ Pójdę po lubrykant.
Wstał wychodząc z pokoju i wracając po kilku minutach z zieloną tubką.
ㅡ Zapach jabłka. ㅡ Zaśmiałem się odwracając się na brzuch i lekko wypijając się. Chłopak od razu uklęknął za mną. Usłyszałem odpinanie paska, a potem jak zdejmuje swoje spodnie.
ㅡ Chim. Wyprostuj się. ㅡ Poprosił, więc go posłuchałem. Przytulił mnie od tyłu odpinając moją dolną cześć odzienia, zsuwając ją do połowy ud by następnie złapać moją męskość w dłoń. ㅡ Jimin... Pragniesz mnie?
ㅡ Tak. Zacznij już... Proszę.
Zabrał rękę zmuszając bym się wypiął. Rozlał żel na palce, a po całym pokoju można było poczuć piękny zapach jabłka.
Rozpoczął rozciąganie mojej osoby trzema palcami, gdzie już po kilku minutach byłem gotowy oraz bardzo napalony.
ㅡ Gotowy? ㅡ Spytał mi nad uchem kładąc się na mnie.
ㅡ Tak. Wejdź już we mnie.
Po tych słowach krzyknąłem na cały głos, gdy wszedł we mnie do końca. Płakałem w poduszkę, ponieważ była to mój dopiero drugi raz, a że przez pół roku z nikim tego nie robiłem zapomniałem jaki to ból.
ㅡ Spokojnie, Chim zaraz będzie dobrze.
Po kolejnych kilku minutach dałem mu znak, aby zaczął, dlatego zrobił pierwsze pchnięcie.
************
22.06.20
Hejka!
Jak wam się podoba?
Ogólnie to chciałabym się zapytać kto mieszka bliżej mnie.
Ja Wielkopolska 💖
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top