-24-
Czekałem z niecierpliwością na chociażby jedną wiadomość od Jungkooka. Minął już tydzień, a ja się bałem, że już nie zadzwoni. Jeśli naprawdę myśli, że nam już nie wyjdzie to niech mi to powie prosto w twarz. Przeżyje.
ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknął Tae.
ㅡ Co? ㅡ Spytałem wycierając kubki po całym dniu pracy.
ㅡ Twój kuzyn do mnie napisał, bo ty go zablokowałeś. Robi imprezę, grilla takiego.. Pyta się czy wpadniemy?
Zaśmiałem się ironicznie.
ㅡ Nie trzymam cię.
ㅡ No chodź ze mną. ㅡ Jęknął łapiąc moje dłonie robiąc błagalną mimikę. ㅡ To twój kuzyn, nie mój, ale i tak chce tam pójść. Ostatnio zrobił super imprezę. No proszę..
ㅡ Kiedy?
ㅡ Jutro.
ㅡ Teraz mi to mówisz?!
ㅡ Ale jutro akurat jest sobota i mamy wolne, dlaczego się burzysz?
Wywróciłem oczyma odkładając naczynia na swoje miejsce.
ㅡ No dobra. Niech ci będzie. ㅡ Westchnąłem ciężko spojrzawszy na niego. Uśmiechnął się szeroko przytuląc mnie. Zaśmiałem się oddając gest.
ㅡ Skończyłeś już? Idziemy na pizze?
ㅡ Tak. Już skończyłem, ale gdybyś mi pomógł byłoby szybciej. ㅡ Mruknąłem z wyrzutem.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Chodźmy już. Głodny jestem.
Westchnąłem ubierając się, a następnie wyszliśmy z kawiarni, ówcześnie ją zamykając na klucz, ponieważ dzisiaj my kończylismy jako ostatni.
Rozmawiając ruszyliśmy w stronę pizzeri, kiedy to tuż przed nami zatrzymał się brunet.
Patrzyłem na niego zaskoczony, a ten na mnie.
Kiedy chciałem coś powiedzieć młodszy ignorując fakt, że stoimy na środku chodnika, a obok nas zaciekawiony Tae, położył swoje dłonie na moich policzkach całując mnie w usta.
Słyszałem jak przyjaciel piszczy podekscytowany.
Oderwał się po kilku chwilach opierając swoje czoło o to moje.
ㅡ Chcę być z tobą. ㅡ Szepnął.
ㅡ Wow! Cóż za romantiko akcja! ㅡ Odezwał się przyjaciel psując cały urok.
Odsunęliśmy się od siebie speszeni.
ㅡ Taehyung, musiałeś?
ㅡ Nie mogłem się powstrzymać. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Dobrze, dobrze. Odsunę się kawałek. Porozmawiajcie. ㅡ Dodał faktycznie oddalając się kilka metrów dalej.
ㅡ Jimin, przemyślałem to, a także rozmawiałem o tym z prezesem. Kocham cię bardzo. Pozwolisz mi wrócić?
ㅡ Czekałem na to. ㅡ Uśmiechnąłem się przytulając go. ㅡ Oczywiście, że pozwolę. ㅡ Spojrzałem mu w oczy. ㅡ Ale nie ma być tak jak pół roku temu.. Jasne?
ㅡ Jasne jak moje słoneczko. Dziękuję. Miałeś plany?
ㅡ Szedłem z Tae na pizze...
ㅡ W takim razie nie będę przeszkadzał. ㅡ Stwierdził cofając się krok do tyłu.
ㅡ Nie będziesz! ㅡ Krzyknął szybko przyjaciel podbiegając do nas. ㅡ Chodź z nami.
ㅡ Tae.. Nie chcę robić wam kłopotów, kiedy ktoś mnie rozpozna. Idźcie sami.
ㅡ No dobra. Skoro tak mówisz.. ㅡ Rzekł rówieśnik łapiąc mnie pod pachą zaczynając powoli ciągnąc w innym kierunku.
Patrzyłem na młodszego, który z wyrazu twarzy stał się przygnębiony, a potem otworzył swój samochód. Zrobiło mi się go naprawdę szkoda. Kook nie ma znajomych, z którymi mógłby wyjść na zwykłe przyjacielskie spotkanie takie jak my z Tae, ponieważ na każdym kroku są jego fani co proszą o autograf bądź zdjęcie, a także zaczynają obojętnie jaki temat by pobyć choć przez chwilę ze swoim idolem nie dbając o to, że chciałby trochę spokoju i prywatności. ㅡ Jimin.
ㅡ Hm?
ㅡ Jeśli chcesz możemy kiedy indziej iść na pizzę.
ㅡ Nie, nie o to chodzi.. Tylko..
ㅡ Chodzi o Kooka? ㅡ Spytał zatrzymując się.
Westchnąłem widząc jak młodszy rusza swoim czarnym samochodem przejeżdżając koło nas.
Odprowadziłem go wzrokiem sam tracąc humor.
ㅡ Chim..
ㅡ Chodźmy już. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Wszystko gra?
ㅡ Tak. Nie martw się.
***
Zaraz po pizzy, gdzie trochę odzyskałem humor pojechałem komunikacją miejską do domu Kooka.
Wjechałem na przed ostatnie piętro podchodząc do już utkwionych mi w głowie drzwi. Zapukałem, lecz nikt mi nie otworzył. Powtórzyłem czynność uderzając bardziej natrętnie.
Wyjąłem telefon wybierając do niego numer, a dźwięk z jego komórki usłyszałem w środku mieszkania.
ㅡ Guk, wiem, że tam jesteś! ㅡ Krzyknąłem uderzając w nie. ㅡ Otwórz!
Po kilku minutach otworzył, lecz w samym ręczniku.
ㅡ Wykąpać się nie mogę? ㅡ Spytał wciągając mnie do środka i zamykając za mną drewnianą powłokę. ㅡ Dlaczego przyszedłeś?
ㅡ Żeby sprawdzić co u ciebie.
ㅡ Dlaczego? ㅡ Ponownie spytał idąc do sypialni, a ja za nim.
ㅡ A... To źle, że martwię się o ciebie?
Zaśmiał się chcąc założyć bokserki zdejmując z bioder ręcznik, który wylądował na podłodze. Zarumieniłem się, ale wyrwałem mu materiał zabraniając mu także sięgnąć po inną parę.
ㅡ Powiedz mi coś...
ㅡ Ale co? I oddaj mi bokserki.
ㅡ No... No tamto zachowanie, gdy szedłem z Tae na pizze...
ㅡ I co z nim?
ㅡ Aigoo... Ubierz się, bo nie mogę się skoncentrować. ㅡ Westchnąłem rzucając mu bieliznę.
ㅡ Nie chcę już jej. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Jesteś głodny? ㅡ Spytał i poszedł cały nagi do kuchni, więc poszedłem za nim. ㅡ Co chcesz?
ㅡ Jadłem pizze, Kook. Zapomniałeś?
ㅡ No tak. A do picia?
ㅡ Soku. ㅡ Odpowiedziałem skrępowany odwracając wzrok, lecz co chwilę zerkając na niego.
ㅡ Ya. Albo podziwiasz, albo całkowicie zakrywasz oczy, a nie pół na pół.
ㅡ Ugh... Nie lepiej byś się ubrał?
ㅡ Nie. Mówiłem Ci, że lubię chodzić nago. ㅡ Powiedział podchodząc do mnie i przyciągając do siebie, że na niego wpadłem. Teraz tym bardziej moje poliki nabrały barwnej czerwieni przez co brunet się zaśmiał.
ㅡ Kookie...
ㅡ Hm? ㅡ Ścisnął mój pośladek.
ㅡ Chcesz powiedzieć światu.. O nas?
ㅡ... I musiałeś teraz o to zapytać? Kiedy nadaje sytuacji klimatu?
Ale tak... Teraz zamierzam. I zrobię to na przyszłym koncercie, ale... Musisz na nim być.
ㅡ Kiedy?
ㅡ Już za tydzień.
ㅡ Nie powinieneś mieć teraz prób i tak dalej?
ㅡ Może... Wyszedłem wcześniej. ㅡ Uśmiechnął się lekko. ㅡ Na pewno jesteś gotowy pokazać się fanom i innym?
ㅡ Boję się, ale tak. Już mówię, że... Nie chodzi mi o popularność, Kook. ㅡ Dodałem szybko machając dłonią. ㅡ Nigdy nie chodziło tylko...
ㅡ Przecież wiem, Chim.
ㅡ Nie chcę spędzać z tobą czasu potajemnie. Mam ochotę z tobą wyjść na spacer, kolacje wszędzie po trochu, ale z tobą. Lecz jako chłopak.
ㅡ Chyba czytasz mi w myślach. ㅡ Parsknął obejmując mnie w pasie.
ㅡ A teraz ubieraj się, młody.
ㅡ Nie mów tak do mnie. ㅡ Oburzył się. ㅡ Teraz tym bardziej nie pójdę. Uraziłeś mnie. ㅡ Pokazał język, a następnie podchodząc do szafy wyjmując dwa kubki. ㅡ Zrobię kakao. Chcesz?
ㅡ Tak. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Kook, ale błagam.. Ubierz się.
ㅡ To też się rozbierz. Nie będzie większego dyskomfortu. ㅡ Puścił oczko. ㅡ Nie podpuszczam cię, ale tego nie zrobisz. Za bardzo się boisz...
ㅡ Ja nie zrobię? Masz rację. Nie zrobię. ㅡ Wysłałem mu całusa idąc do salonu.
**************
19.06.20
Wybaczcie miał być jeszcze jeden, ale trochu nie miałam jak pisać..
A jak tak to podoba się?
Dobranoc oraz dzień dobry!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top