-2-
Dni upływały, a koncert zbliżał się wielkimi krokami. Tańczyłem właśnie na sali, aby nie zawieźć swoich fanów, którzy przyjadą z różnych zakątków świata by mnie zobaczyć.
Stróżki potu spływające z mojej twarzy po całym ciele tylko potwierdzały jak długo tu siedzę. Ponad trzy godziny.
Cały tydzień to jakaś męczarnia. Zawsze przed koncertem. Tylko treningi i próby.
ㅡ Dobra, Jungkook. Idź odpocząć. Na dziś koniec. ㅡ Oznajmił trener po tym jak wyłączył grające urządzenie.
Podziękowałem idąc do szatni.
Zabrałem szybki prysznic i przebrałem się w świeże ubrania. Kiedy czesałem swoje włosy przed lustrem przypomniałem sobie o blond chłopaku.
Park Jimin.
To imię chodziło mi teraz po głowie. Był inny.. I było to widać, gołym okiem. No nie licząc tego, że jestem jego idolem. Ale mi to nie przeszkadza. Muszę go spotkać jeszcze raz.
ㅡ Mam nadzieję, że jeszcze cię zobaczę, Jiminnie.. ㅡ Uśmiechnąłem się do odbicia, następnie odwróciłem się na pięcie zabierając swoją torbę w dłoń i zawieszając ją na swym ramieniu. Wyszedłem z szatni kierując się w stronę wyjścia, gdzie stał już mój szofer, który zawiózł mnie do hotelu.
***
Jimin POV.
To już było dzisiaj! Koncert. Byłem również z siebie zadowolony, ponieważ udało mi się zdobyć wejście VIP, aby zobaczyć się z Jungkookiem. Tae, niestety nie mógł ze mną pójść. Musiał pomagać swojej mamie.
Nie mam mu o to za złe. Rozumiem go.
Znowu czekanie w bardzo długiej kolejce. Nudziłem się, ponieważ byłem sam. Kiedy była moja kolej podałem bilet jednemu mężczyźnie, a ten wpuścił mnie do środka. Moim oczom ukazał się ogromny stadion od środka. Wielka scena pośrodku i oczywiście miejsca dla fanów.
Poszedłem na swoje miejsce czekając na występ.
Zaczęło się...
Pisk dziewczyn, zgaszone światła, a po chwili ukazał się anioł na środku sceny. Wyglądał przepięknie w tym białym garniturze. Kiedy zaczął śpiewać myślałem, że cały świat się zatrzymał. Moje serce przyspieszyło swój rytm, a na policzki pojawił się soczysty rumieniec. To będzie najdłuższy koncert w życiu.
***
Wszystko się skończyło po trzech godzinach. Z kartą, którą trzymałem w dłoni ruszyłem do odpowiedniego wejścia. Stresowłem się, lecz mniej niż za pierwszym razem.
Wziąłem głęboki oddech wchodząc do jednego z pomieszczeń. Było przytulnie. Ściany koloru piaskowego, czemnoczerwona kanapa i mały stolik. Wszędzie także byli ludzie. Jedni z aparatem, drudzy z jakimiś kosmetykami w rękach, a trzeci po prostu byli.
Po kilku minutach usłyszałem śmiechy. Odwróciłem się, a moje serce znowu przyspieszyło. Do środka wszedł Jungkook wycierając swoją twarz oraz szyję białym ręcznikiem. Jednak, gdy mnie zobaczył zatrzymał się z wyraźnym szokiem w oczach.
Speszyłem się cofając krok do tyłu.
ㅡ Jimin hyung! ㅡ Usłyszałem, a po chwili poczułem oplatające mnie ramiona. Ogarnęło mnie ciepło. I naprawdę nie przeszkadzało mi to, że jest spocony. W końcu też człowiek.
ㅡ Cześć, Jungkook. ㅡ Powiedziałem cicho, niepewnie oddając gest.
ㅡ Nie miałem pojęcia, że cię dzisiaj spotkam. ㅡ Odsunął się patrząc na mnie. ㅡ Ale cieszę się z tego powodu.
ㅡ Ja również. Byłeś dzisiaj wspaniały. Było tak... Magicznie.
ㅡ Dziękuję. Um.. Może usiądziemy? ㅡ Zaproponował wskazując na kanapę. Przystałem na to siadając na meblu, a chłopak obok. ㅡ Może chcesz ze mną zdjęcie? Albo cokolwiek..
ㅡ Nie chcę. Chciałem po prostu cię zobaczyć, Kookie. Nie potrzebuje tego.
ㅡ Naprawdę? Większość, gdy tu przychodzi to rozmawiamy, albo chcą zdjęcie, albo autograf. Niespodziewałem się takiej odpowiedzi. ㅡ Przyznał spuszając głowę. ㅡ To... Miłe.
ㅡ Mi wystarczą twoje zdjęcia zawieszone na mojej ścianie. ㅡ Zaśmiałem się zaraz zdając sobie sprawę co powiedziałem. ㅡ Znaczy nie zrozum mnie źle, tylko... Ugh... Ale się ośmieszyłem. ㅡ Powiedziałem chowając twarz w dłoniach.
Młodszy zaśmiał się odsuwając me ręce.
ㅡ A ja myślę, że jesteś uroczy. ㅡ Odparł z uśmiechem. Spłonąłem rumieńcem. ㅡ Nawet, kiedy się rumienisz. Słuchaj... Chciałbym po raz kolejny się z tobą spotkać. Daj rękę.
Nie pewnie podałem ją mu, a ten sięgnął ze stolika czarny marker.
ㅡ Tutaj masz mój numer telefonu. Zadzwoń, ale nikomu go nie pokazuj, dobrze?
ㅡ Ale dlaczego...
ㅡ Ci go daje? Bo wiem, że jesteś inny. Z tobą można porozmawiać o wszystkim i o niczym, a nie o tym jaki wspaniały jestem. Dlatego zadzwoń. Czekam na to. ㅡ Wstał, więc uczyniłem to samo. ㅡ Do zobaczenia, hyung. ㅡ Przytulił moją osobę. Oddałem gest nie chcąc go puścić.
ㅡ Do zobaczenia, Jungkookie.. ㅡ Odparłem. Niechętnie oderwałem się od niego wzdychając. ㅡ Muszę już iść. ㅡ Spuściłem głowę smutno.
ㅡ Jimin..
Spojrzał na niego, a ten jeszcze raz mnie przytulił. Tego mi brakowało. Poczułem się o wiele lepiej. Odsunąłem się tym razem z lekkim uśmiechem. Pomachałem mu opuszczając pomieszczenie.
Wziąłem głęboki oddech zaciągając się świeżym powietrzem. Ruszyłem w stronę swojego domu.
Kiedy padłem na łóżko spojrzałem na czarne cyfry napisane na mojej ręce. Dlaczego mi go podał? Aż tak mi ufa? Nie boi się, że podam komuś jego prywatne dane? Widocznie nie, jeżeli mi go dał.
Wziąłem do ręki telefon wpisując numer, a następnie wysyłając wiadomość.
Do Jungkook:
To mój numer. Zapisz sobie go.
Jimin.
Nie wierzę. Wyświetlił. Ale tak szybko?! Co on roboty nie ma?
Rzuciłem urządzeniem na bok, gdy odpisał.
Wziąłem głęboki wdech biorąc telefon do ręki.
Od Jungkook :
Myślałem, że dłużej ci to zajmie, hyung, ale dobrze, że napisałeś. Akurat jestem w hotelu i odpoczywam po koncercie.
Porozmawiamy?
Do Jungkook :
Nie ma problemu...
Po tej wiadomości telefon zaczął wibrować, a na ekranie był numer Kooka. Bałem się, jednak odebrałem.
Próbowałem oddychać normalnie, ale tak się nie dało.
ㅡ Cześć, hyung.
ㅡ H-hej...
ㅡ Znowu się boisz. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Nie musisz. Chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić, więc może...
ㅡ Dlaczego ja? ㅡ Spytałem w końcu. ㅡ Owszem mówiłeś wcześniej, ale.. Dlaczego? Jestem tylko nudnym chłopakiem, z nudnym życiem i tylko jednym przyjacielem. Jak taki ktoś jak ty mógł się zainteresować mną?
ㅡ Jiminnie... Nie jesteś nudny. Nie rozrzucam swojego numeru telefonu na prawo i lewo. Dałem ci go, bo miałem powód.
ㅡ Jaki?
ㅡ Przypomnieć sobie jakie jest zwyczajne życie.
Zamilkłem czując przyspieszone bicie serca.
ㅡ Chcę byś mi je pokazał. Co robią zwyczajni ludzie... Ja tego nie wiem. Wszędzie kamery, fani... To straszne. Ani chwili prywatności. Pozwolisz mi?
ㅡ No.... Dobrze. Ale jak?
ㅡ Spotkajmy się. Za dwa dni. Przy wytwórni o dwunastej, zgoda?
ㅡ W porządku.
**************
27.05.20
Mamy drugi rozdział.
Jeżeli coś będzie za szybko to bardzo was przepraszam.
A tak jak wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top