2.79
Obudziło mnie głaskanie po policzku. Uchyliłem oczy natrafiając na twarz bruneta, który się uśmiechał uroczo.
ㅡ Dzień dobry kochanie. Wyspany? ㅡ Spytał. Bez słowa zarzuciłem ręce za jego kark przytulając. ㅡ Też tęskniłem. ㅡ Rzekł jakby czytając mi w myślach.
ㅡ To była tylko jedna noc osobno, a... A czuję się jakbyśmy byli rozdzieleni kilka dni. Wybacz. ㅡ Odsunąłem się podnosząc do pozycji siedzącej.
ㅡ Hej.. nie masz za co. Po prostu nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Sung obiecała, że teraz będzie sama spać.
ㅡ Oby tak było. ㅡ Uciekłem wzrokiem.
ㅡ Jiminnie... ㅡ Usiadł obok mnie i obejmując ramieniem. ㅡ Kocham cię. ㅡ Dodał patrząc mi w oczy. Uśmiechnąłem się przyciągając go do pocałunku.
ㅡ Też cię kocham Jungkookie. Gdzie Sung?
ㅡ Jeszcze śpi. Zostaniesz z nią na dwie godziny?
ㅡ Dlaczego?
ㅡ Pojadę do Sądu i do adwokata.
ㅡ W porządku. Nie ma sprawy. ㅡ Odparłem ponownie wpijając mu się w usta. Po chwili poczułem jak pogłębił gest zmieniając nasze pozycję, zwisając nade mną. ㅡ Czekaj. Nie możemy teraz.
ㅡ Wiem, ale chcę cię całować. ㅡ Odparł.
ㅡ Niezaprzeczę. ㅡ Zaśmiałem się. Odchyliłem głowę do tyłu sapiąc, gdy położył dłoń na moim kroczu masując. ㅡ Guk.
ㅡ Cóż... Jeśli teraz cię zostawię w takim stanie... Zabijesz mnie. A gdy dokończę to też mnie zabijesz, bo może zobaczyć nas Sung. Więc? Co wybierasz?
ㅡ Chodźmy do łazienki.
ㅡ Sprytny plan kochanie. W takim razie chodźmy.
***
Zmywałem naczynia po skończonym obiedzie. Guka nie było już bite cztery godziny, ale wiedziałem, że był zajęty. W końcu będzie walczył o prawa rodzicielskie.
ㅡ Jiminnie?
ㅡ Tak? ㅡ Odłożyłem kubek na suszarkę spojrzawszy na dziewczynkę.
ㅡ Zerwałam je dla ciebie. ㅡ Podała mi bukiet kwiatów. Zdziwiłem się, ponieważ o tej porze nie rosły kwiaty.
ㅡ Oh dziękuję. Są śliczne. Skąd je masz?
ㅡ Znalazłam. ㅡ Odparła.
ㅡ Gdzie?
ㅡ Jak spacerowałam wokół jeziora. Był taki wielki krzak.
ㅡ Naprawdę? No... No dobrze. Niech będzie, ale następnym razem nie oddalaj się tak daleko.
ㅡ Dobrze tato. ㅡ Uśmiechnęła się uciekając z pomieszczenia. Poczułem jak serce przyspiesza swój rytm. Uśmiechnąłem się szeroko powracając do swojej czynności, ówcześnie wkładając kwiaty do wazonu.
Godzinę później do domu wrócił Jungkook. Widać było, że był zadowolony.
ㅡ Wybacz, że tak długo.
ㅡ W porządku. I jak?
ㅡ Będzie rozprawa. Za trzy tygodnie.
ㅡ Długo. ㅡ Odparłem wstawiając czajnik z wodą.
ㅡ Niestety. Ale szybko minie. Jak było? ㅡ Spytał obejmując mnie w pasie od tyłu.
ㅡ Sung powiedziała do mnie tato. To cudowne.
ㅡ Widzisz? Cieszę się, Jiminnie. ㅡ Przytulił mnie głaszcząc po głowie.
ㅡ I przyniosła mi kwiaty. To miłe z jej strony, ale to nadal mnie niepokoi. Jest końcówka zimy. Skąd kwiaty o tej porze?
ㅡ Jimin. To tylko kwiaty. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Mieliśmy żyć spokojnie i szczęśliwie.
ㅡ Wiem, ale...
ㅡ Nie myśl o tym.
ㅡ Będę, bo to nie jest normalne. I wiesz co? Pójdę nawet to sprawdzić, więc siedź tutaj i pilnuj. ㅡ Mruknąłem idąc na korytarz i ubierając się.
ㅡ Przez takie zagrania nie możemy żyć jak inni. Na siłę szukasz czegoś co ma zniszczyć naszą rodzinę. Skąd wiesz co tam znajdziesz? Może to podstęp? A może po prostu taki gatunek kwiatów?
ㅡ Dlatego chce to sprawdzić. Była tam Sung. Co jeśli to coś jest niebezpieczne? A ona ponownie tam pójdzie? Chcesz ją narażać? ㅡ Fuknąłem, a gdy młodszy zamilkł wyszedłem kierując się w miejsce, gdzie była dziewczynka.
Kilkanaście metrów dalej odnalazłem krzak, o którym mówiła młodsza. Obszedłem go do około nie widząc nic podejrzanego. W takim razie skąd krzak kwiatów w środku lasu, a także w zimę?
ㅡ To niedorzeczne. ㅡ Fuknąłem pod nosem. Po chwili usłyszałem szelest, dlatego szybko pobiegłem do domu. Zdyszany wszedłem do środka zdejmując kurtkę i buty.
ㅡ I co? Było coś ciekawego?
ㅡ Nie. Wszystko wyglądało normalnie.
ㅡ I po co dramatyzowałeś?
ㅡ Nie wiedziałem, że troszczenie się to zbrodnia.
ㅡ To tylko zwykłe kwiaty Jimin. Uspokój się, a nie wymyślasz jakieś dęte bajeczki. ㅡ Uniósł głos przez co lekko podskoczyłem.
ㅡ Ja tylko...
ㅡ Skończ już. ㅡ Fuknął idąc do salonu. Z bólem serca i ze łzami w oczach po cichu wyszedłem z domu siadając na schodkach. Dopiero tam pozwoliłem sobie płakać. Nie zrobiłem nic złego. Chciałem tylko chronić Sung. Nie sądziłem, że robiłem coś złego.
Z czasem, gdy siedziałem coraz dłużej na schodach robiło się zimniej. Nie byłem odpowiednio ubrany, ale nie miałem najmniejszej ochoty wchodzić do środka. Po jakimś czasie usłyszałem skrzyp drzwi, dlatego spiąłem mięśnie zagłuszając szloch.
ㅡ Nie chciałem krzyczeć. Robiłeś tylko to co słuszne. Przepraszam. ㅡ Usłyszałem za sobą. Bez słowa wstałem omijając go, a następnie ubrałem się ciepło, a z haczyka wziąłem kluczyki. ㅡ Jimin przepraszam.
ㅡ W dupie mam takie przeprosiny. ㅡ Wyłkałem. ㅡ Chciałem tylko by była bezpieczna. Ale źle postąpiłem. Więc odpadam. Mam dosyć... ㅡ Szepnąłem wsiadając do samochodu i ruszając.
Dojechałem do domu rodziców. Zaparkowałem zaraz wsiadając i kierując się w stronę drzwi. Po ostatnim opieprzu mamy, że dzwonię zamiast normalnie wejść, tym razem tak zrobiłem. Wszedłem do środka rozbierając się, a następnie wchodząc do salonu.
ㅡ Jiminnie! ㅡ Zawołała kobieta. ㅡ Moje kochane słoneczko. Co się dzieje? Czemu masz opuchnięte oczy? Aish... I czemu jesteś taki zimny? Chodź zrobię ci herbaty. Wszystko mi opowiesz.
ㅡ Gdzie Jihyung i tata?
ㅡ Gdzieś pojechali. Męskie sprawy. ㅡ Odparła wstawiając czajnik. ㅡ Co się stało?
ㅡ Przepraszam. Nie chcę przyjeżdżać do was tylko wtedy, gdy mam jakiś problem. To nieważne. Chcę spędzić z wami czas. Jak kiedyś.
ㅡ Jiminnie...
ㅡ Proszę. Mamo...
ㅡ Jak mi powiesz. ㅡ Odparła. Spojrzałem na nią, a ta posłała lekki uśmiech. ㅡ Jestem twoją mamą. Możesz mi powiedzieć o wszystkim.
ㅡ To naprawdę nic ważnego.
ㅡ Nie sądzę. Mam zadzwonić do Jungkooka i...
ㅡ Nie. Nie chcę z nim gadać i go widzieć.
ㅡ Więc?
ㅡ Bo chodzi o to, że... ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Dzisiaj Sung przyniosła mi bukiet kwiatów. To było urocze, ale o tej porze nie ma kwiatów. To mnie zaniepokoiło, dlatego poszedłem sprawdzić co jest grane, ale wszystko było w porządku. A Jungkook stwierdził, że dramatyzuje. Ale ja po prostu się bałem o Sung. No zrozum mamo.
ㅡ Ale ja rozumiem Jimin. Masz rację. To dziwne, że kwiaty rosną o tej porze. To dobrze, że martwiłeś się o Sung. Nigdzie nie zawiniłeś po prostu ją chroniłeś i to jest dobra postawa.
ㅡ Ale Jungkook myśli inaczej.
ㅡ Może po prostu nie zna się na kwiatach? Więc ten temat był dla niego normalny. Czyli kwiaty są? Są. Więc co za problem? Powinniście na spokojnie porozmawiać. Ale to później. Teraz spędzimy rodzinny czas. Wszyscy razem, hm?
ㅡ Tego pragnę. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko.
*****************************
27.08.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Powoli zbliżamy się ku końcowi 😓
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top