2.59
Siedziałem w pokoju wraz z bratem, zajadając się żelkami, które kupił. Jungkook co chwilę dzwonił, wysyłał wiadomości, lecz potrzebowałem ciszy, dlatego ignorowałem go.
ㅡ A więc powiesz mi?
ㅡ Nie. Nie chcę ci się znowu żalić. Ty masz swoje problemy na głowie.
ㅡ Hej, jesteś moim bratem. Chcę ci pomóc. Powiedz mi. ㅡ Posłał uśmiech.
ㅡ Bo prezes chce żebyśmy wrócili na scenę. Ale Guk nie chcę, bo chce się zająć rozprawą, która będzie za miesiąc. Dlatego uznał, że mam się zgodzić na warunki prezesa, a on by dołączył do mnie potem. Nie zgodziłem się, bo mieliśmy walczyć o Sung razem jak rodzina.
ㅡ I?
ㅡ I to, że Kook każdemu mówi, że Sung jest także i moją córką, ale gdy rozmawiamy ze sobą powtarza, że jest jego. Gdy spytałem czy się nie liczę nie odpowiedział. Nie zaprzeczył. Myślałem, że powie, że jestem ich rodziną, że bardzo się liczę. A wyszło wręcz przeciwnie.
ㅡ Porozmawiajcie. Może nie to miał na myśli. Może go zaskoczyłeś?
ㅡ Niby czym?
ㅡ Że tak powiedziałeś. Nie był na to gotowy?
ㅡ Gówno prawda. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Idę spać.
ㅡ Chim.. ㅡ Zaczął, lecz wyszedłem z pokoju wchodząc do swojego i kładąc się na łóżku. Westchnąłem ciężko, a następnie przebrałem się w piżamę i zgaszając światło. Ponownie położyłem się na materacu chcąc zasnąć, lecz po kilku minutach do środka ktoś wszedł zapalając światło.
ㅡ Jiminnie. ㅡ Powiedział młodszy podchodząc do mojej osoby, ówcześnie zamykając za sobą drzwi.
ㅡ Co tu robisz? Zostaw mnie.
ㅡ Przepraszam cię.
ㅡ Teraz? Już po sprawie. Wyjdź.
ㅡ Nie. Wysłuchaj mnie.
ㅡ Po co? Będziesz teraz mówił, że się liczę dla was, tak? Że tak nagle będziesz uznawać Sung też za moją córkę? Nie chce tego słuchać Guk. Trzeba było się wcześniej odezwać, a nie teraz.
ㅡ Kochanie wybacz mi. Nie chciałem by tak to zabrzmiało. I tak, powiem to. Liczysz się dla nas Jimin. Jesteś moim mężem, a dla Sung drugim tatą. Wierz lub nie, ale tak jest. Kochamy cię Chimmy.
ㅡ Wyjdź, proszę cię. ㅡ Rozpłakałem się chowając twarz w dłoniach.
ㅡ Nie wyjdę. ㅡ Usiadł obok przytulając mnie. ㅡ Masz rację. Złamałem obietnicę. Mieliśmy przejść przez to razem. Bo razem jesteśmy silni. Tak mówiłeś.
ㅡ Właśnie. Mówiłem, a ty tak po prostu o tym zapomniałeś.
ㅡ Przepraszam cię. Co mogę zrobić? Mam wyjść? Zostawić cię samego? Przytulić? Zostać? Co tylko chcesz.
ㅡ Wszystko. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Chcę być sam.
ㅡ Jiminnie proszę cię. Kocham cię. Proszę wróć ze mną do domu. Błagam.
ㅡ Nie chcę. Nie mam ochoty. Jedź sam.
ㅡ Bez ciebie nie jadę. Dobrze to śpię tutaj. Z tobą. Sung będzie spać z twoim bratem. Zgadzasz się? Oczywiście. ㅡ Mruknął rozbierając się do bokserek i wślizgując się pod kołdrę.
ㅡ Jungkook.
ㅡ Dobranoc.
ㅡ Mam zrobić awanturę na cały dom? Dlaczego mnie nie słuchasz? Dlaczego?! ㅡ Krzyknąłem uderzając go w ramię. Po chwili młodszy zawisł nade mną patrząc w oczy.
ㅡ Cicho bądź. Nie dałeś mi dojść do słowa. Sam sobie odpowiedziałeś i sobie poszedłeś. Kto ma zrobić awanturę?! ㅡ Także krzyknął. ㅡ Cholernie się dla mnie liczysz Jimin. A ja dla ciebie? Też mam sam sobie odpowiedzieć?
ㅡ Nie.
ㅡ No właśnie. Więc jak? Uspokoisz się? ㅡ Spytał. Rozpłakałem się milcząc. ㅡ W porządku. Nie będę cię zmuszać. ㅡ Dodał wstając z łóżka ubierając się. ㅡ Miłej nocy Jimin. ㅡ Rzucił wychodząc z pokoju trzaskając drzwiami. Wybuchłem płaczem chowając twarz w poduszce. Słyszałem jak mąż woła dziewczynkę by się ubrała, ale ta nie chciała.
Jungkook POV.
ㅡ Sung, ubieraj się. ㅡ Mruknąłem trzymając w rękach jej kurtkę. ㅡ Już. ㅡ Rozkazałem bardziej poważnym tonem.
ㅡ Wujek mówił, że zabierze mnie jutro do Zoo.
ㅡ To jutro. Teraz wracamy do domu.
ㅡ Na pewno nie zostajesz? ㅡ Spytała teściowa.
ㅡ Nie będę go zmuszał mamo. Sam się odezwie, jeśli będzie chciał. ㅡ Posłałem jej uśmiech. ㅡ Gotowa? To chodźmy. Dziękuję za gościnę. Do zobaczenia.ㅡ Ukłoniłem się, a następnie opuściliśmy dom wsiadając do samochodu.
ㅡ Tato mówiłeś, że zostaniemy na noc. ㅡ Oburzyła się dziewczynka.
ㅡ Poczekaj. ㅡ Odpowiedziałem patrząc na ekran telefonu. Nie widząc żadnej wiadomości od starszego westchnąłem odpalając i ruszając do domku. ㅡ Cóż, kochanie nie dzisiaj. Następnym razem zostaniemy. Gwarantuje ci to.
ㅡ Obiecujesz?
ㅡ Jak odrobisz lekcje to tak.
ㅡ No dobrze... ㅡ Westchnęła. ㅡ Tato jutro jest wywiadówka.
ㅡ Dlaczego mówisz mi o tym teraz? Sung...
ㅡ Zapomniałam, przepraszam.
ㅡ W porządku. O której?
ㅡ O szesnastej. ㅡ Odparła. Westchnąłem cicho już nie pytając. Zaparkowałem przed domem wyłączając silnik. Opuściliśmy samochód chcąc już wejść do domku, lecz z nikąd pojawiła się kobieta z szerokim uśmiechem. Od razu schowałem swoją córkę za sobą mocno trzymając ją za ramię.
ㅡ Co tu robisz?
ㅡ A przeszkodziłam w czymś? Chciałam zobaczyć moją córkę. Nie muszę ci znowu przypominać, że mam do tego prawo. Swoją drogą za miesiąc będzie tylko ze mną i postaram się byś nie miał żadnych praw do niej. Nawet załatwię zakaz zbliżania się.
ㅡ Nie oddam ci jej.
ㅡ Nie oszukuj się. I tak jesteś już przegrany. Radzę ci spakować jej rzeczy.
ㅡ Nie ma mowy. Ona będzie ze mną. Z tobą...
ㅡ A ty jesteś dla niej bezpieczny? Słyszałam, że ma niskie oceny w szkole. Zasypia na lekcjach... To jest jeden z wielu powodów, dla którego mogę ją zabrać.
ㅡ A ty ile masz na swoim koncie? Chciałaś ją skrzywdzić, siedziałaś w psychiatryku...
ㅡ Jakim koncie? Jestem czysta jak łza. Więc nic mi nie udowodnisz. Wyczyściłam swoje akta. Nie masz już nic mi do zarzucenia. W takim razie widzimy się w sądzie kochany. ㅡ Pomachała odchodząc. Stałem jak wryty nie wiedząc co zrobić. Jak to ma pustą kartę?!
Jak najszybciej weszliśmy do środka zamykając za sobą drzwi na klucz.
ㅡ Idź odrabiać lekcje. Zaraz przyjdę i ci pomogę.
ㅡ Dobrze tato.
ㅡ Sung... ㅡ Zatrzymałem ją. ㅡ Błagam popraw te oceny.
ㅡ Poprawiam. Ale Pani się na mnie uwzięła.
ㅡ Jak to się uwzięła? ㅡ Spytałem zaskoczony.
ㅡ Inne dzieci traktuje inaczej niż mnie. Jest dla nich milsza, a dla mnie zła. Ciągle każe mi stać w kącie.
ㅡ Dlaczego mi nie mówisz o takich rzeczach? ㅡ Uniosłem głos choć nie powinienem. ㅡ Mogę cię stracić Sung. Możesz mieszkać z mamą. Tego tak bardzo chcesz? Gdy mama wygra ja cię nigdy w życiu nie zobaczę. Wywiezie cię nie wiadomo gdzie. Jesteś świadoma tego co się dzieje? ㅡ Spytałem, a po chwili się tak po prostu rozpłakałem siadając na kanapie. Po kilku chwilach poczułem jak córka mnie przytula. Oddałem gest wtulając się w nią.
ㅡ Przepraszam. Będę się starać, tato obiecuje. Nie chce iść do mamy. Chcę mieszkać z tobą.
ㅡ Będziesz. Zrobię wszystko by tak było. Jutro pojadę do twojej szkoły. Porozmawiam z nauczycielką.
ㅡ Dobrze.
ㅡ Kocham cię kochanie. Bardzo bardzo mocno.
ㅡ Też cię kocham tato.
*************************
15.03.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani 🥰 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top