2.58

Kolejnego dnia zostaliśmy wezwani do wytwórni. Spodziewałem się tego jako iż przecież dostałem informację, że mam nowego menadżera. Coś musiało być na rzeczy.

Przed południem byliśmy na miejscu. Gdy tylko wysiedliśmy z auta podszedł do nas znany mi chłopak.

ㅡ Doo co tu robisz? ㅡ Spytałem.

ㅡ Przyszedłem po was. Mam was zaprowadzić do prezesa.

ㅡ Rozumiem. Guk poznaj Kang Doo-Lina. Jest naszym menadżerem.

ㅡ Czemu skoro my już nie występujemy. Jesteśmy na to już za starzy. ㅡ Zaśmiał się młodszy obejmując mnie ramieniem. ㅡ W dodatku sam prezes nas wywalił, ale taki szczegół.

ㅡ Jeśli nie pójdziemy nie dowiemy się. ㅡ  Odparłem ciągnąc nas do budynku, a następnie do gabinetu głowy wytwórni. Będąc przed drzwiami zapukałem, a słysząc zgodę weszliśmy do środka. ㅡ Dzień dobry prezesie. Chciał nas Pan widzieć.

ㅡ Ah tak. Dzień dobry. Usiądźcie. ㅡ Wskazał na krzesła na przeciw biurka, na których usiedliśmy.

ㅡ O co chodzi?

ㅡ Powoli. Na początek chciałbym was bardzo przeprosić za to, że was zwolniłem. Grałem nie fair dając wam tak mało czasu w dodatku zwolniłem was przed wyznaczonym terminem. To było niesprawiedliwe. Przepraszam was. ㅡ Powiedział nagle się nisko kłaniając. Spojrzałem zaskoczony na męża, który także nie ukrywał zdziwienia.

ㅡ Ale...

ㅡ Chciałbym, abyście znów dla mnie pracowali.

ㅡ Dlaczego? Po co? ㅡ Oburzył się Kook, dlatego chwyciłem jego dłoń uspokajając.

ㅡ Jungkook wiem, że jesteś na mnie zły za tamto. Przepraszam z całego serca. Potraktowałem cię nie na miejscu. Jak kogoś bez profesjonalizmu. Wybacz mi. Tym razem dam wam wolną rękę. Możecie robić co chcecie, ale Doo-Lin będzie wam załatwiał koncerty, sesje, wywiady...

ㅡ Czyli jak wcześniej. Nic nowego. Dlaczego chcę nas Pan z powrotem? Już i tak mamy dużo na głowie. Sung, sprawa sądowa, Tae-won.... Zresztą i tak jestem bezużyteczny, bo nie mogę ćwiczyć.

ㅡ Ćwiczyć nie, ale śpiewać to nikt nie zabronił. A o Sung się nie martw. Żebyście nie tracili tych cennych chwil jako rodzina zgodzę się na to byście spędzali razem czas. Będziesz chciał wyjść, nie ma problemu. Zależy mi tylko byście się zgodzili i ponownie stanęli na scenie. Zrobię wszystko.

ㅡ Dlaczego Panu tak zależy?

ㅡ Bo... ㅡ Urwał. ㅡ To temat na inny dzień.

ㅡ Nie podejmę decyzji nie wiedząc jaka jest przyczyna. ㅡ Mruknął. Przez cały czas się nie odzywałem. To Kook miał podjąć decyzję, bo ja byłem za, a wiedziałem, że prędzej czy później Jungkook się zgodzi.

ㅡ Bo nasza firma upada. Od tamtej pory nikt nie chce do nas się zgłosić. Nie mamy nowych członków. Przepraszam, że muszę was wciągać w to, ale nie mam wyjścia.

ㅡ Obiecałem Sung, że będziemy spędzać ze sobą więcej czasu niż jak było wcześniej. Nie chce znowu złamać obietnicy. W dodatku za miesiąc mamy rozprawę sądową, gdzie będę walczyć o prawa do opieki nad Sung. Muszę się najpierw na tym skupić.

ㅡ Firma ci pomoże, Guk.

ㅡ Co to da? Tae może wszystko zrobić. Jest nawet w stanie przekupić sędziego i nie zdziwię się jak to zrobi. Muszę o nią walczyć rozumie Pan? ㅡ Uderzył w stół patrząc na mężczyznę ze łzami w oczach. ㅡ Inaczej ją stracę. ㅡ Dodał, a następnie wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.

ㅡ Przepraszam prezesie. Jungkook bardzo to przeżywa. Nie wiadomo jaki będzie wynik rozprawy. Może stać się wszystko.

ㅡ Rozumiem go bardzo dobrze. Dam wam czas, a w tej chwili idź za nim i mu pomóż. Nie zatrzymuje was. ㅡ Stwierdził. Skinąłem głową wstając i kłaniając się, a następnie biegnąc za mężem, który siedział na korytarzu i płakał.

ㅡ Gukie... ㅡ Szepnąłem podchodząc do niego i kucając.

ㅡ Przepraszam. Nie chciałem tak się zachować.

ㅡ To nie twoja wina. Reagujesz w normalny sposób. Przecież właśnie boisz się o swoją córkę. To naturalne.

ㅡ Ale czuję, że możemy przegrać, a ja ją stracę.

ㅡ Nie traćmy nadziei, Gukie. Wszystko będzie dobrze. ㅡ Powtarzałem przytulając go. Po kilku minutach młodszy się uspokoił. ㅡ Wracamy do prezesa?

ㅡ Nie mogę teraz pracować. ㅡ Lekko się odsunął ze spuszczoną głową. ㅡ Muszę zająć się córką. Nie mogę jej teraz  zostawić Jimin. Ale ty możesz pracować.

ㅡ Nie pójdę bez ciebie Kook. Mieliśmy walczyć o Sung razem.

ㅡ Wiem. Dołączę do ciebie za miesiąc. ㅡ Posłał uśmiech łapiąc moje dłonie. ㅡ Obiecuje. Ale nie możemy zostawić prezesa samego, prawda?

ㅡ Kookie...

ㅡ Przecież się na tym znasz. Dasz radę kochanie. Dasz? ㅡ Spytał. Zaprzeczyłem głową wstając na równe nogi.

ㅡ Jak mówiłem, mieliśmy walczyć o Sung razem wspólnie, a ty chcesz zrobić to sam. To niesprawiedliwe. Obiecałeś. ㅡ Mruknąłem odwracając się na pięcie i kierując się w stronę windy.

ㅡ Jimin poczekaj. ㅡ Zawołał łapiąc moją dłoń. ㅡ Przepraszam. Ale...

ㅡ Razem albo wcale. Jesteśmy rodziną Guk. ㅡ Dodałem patrząc mu w oczy.

ㅡ Wiem, ale też wiem, że nie możemy zostawić prezesa. Widzę, że chcesz mu pomóc.

ㅡ Chcę, ale nie chcę zostawić cię samego. Dlaczego nie rozumiesz? 

ㅡ Bo Sung to moja córka. Muszę ją chronić.

ㅡ Wcześniej mówiłeś, że Sung jest i moją córką, a chcesz walczyć sam. Cały czas mówisz, że jest twoja, a dlaczego nie mówisz nasza? Nie liczę się? Nie jestem częścią rodziny? W sumie to nie.. przecież biologicznie nie jest moim dzieckiem. ㅡ Spuściłem głowę mając w oczach łzy. ㅡ Myślałem, że....

ㅡ Jimin.

ㅡ Nawet nie zaprzeczasz. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Daj mi spokój.

ㅡ Kochanie nie.

ㅡ Daj mi spokój! ㅡ Krzyknąłem omijając go i zamiast skorzystać z windy poszedłem schodami. Całą drogę płakałem. Dopiero, gdy opuściłem budynek próbowałem się uspokoić.

Szedłem przed siebie obejmując się ramionami. Po chwili usłyszałem głosy za sobą, które krzyczały moje imię. Piski, krzyki. Odwróciłem się widząc za sobą niezłą gromadę ludzi, którzy robili mi zdjęcia. Wytarłem dłonią policzki biegnąc przed siebie. Uciekałem z całych sił, a fani byli o krok za mną. Nie miałem siły by uciekać, a tym bardziej ochoty na rozdawanie autografów. Wtedy kilka metrów przede mną zatrzymał się samochód. Poznałem go. Wsiadłem do środka, a kierowca od razu ruszył.

ㅡ Dziękuję Jihyung.

ㅡ Nie ma sprawy.

ㅡ Skąd wiedziałeś? ㅡ Spytałem zapinając pasy.

ㅡ Jechałem z zakupów. ㅡ Wskazał na reklamówki na tylnich siedzeniach. ㅡ I zauważyłem jak uciekasz.

ㅡ Dziękuję.

ㅡ Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.

ㅡ Tak. Nie pytaj. ㅡ Dodałem odwracając głowę w stronę szyby.

*******************

13.03.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 💖 Dobranoc 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top