2.51
Zmęczeni padliśmy jak muchy, po ciężkim treningu. Byłem obolały, nie czułem żadnego mięśnia w ciele, a także byłem cały spocony.
ㅡ Dawno nie miałem takiego wycisku. ㅡ Wysapałem.
ㅡ Mnie to mówisz? Ty jesteś, powinieneś być przyzwyczajony. ㅡ Odparł starszy oddychając ciężko.
ㅡ Wiem wiem... ㅡ Podniosłem się z podłogi. ㅡ Ale musimy ćwiczyć. W końcu... Zobaczymy swoich fanów. ㅡ Uśmiechałem się pomagając wstać chłopakowi.
ㅡ Nie mogę się doczekać. ㅡ Również posłał uśmiech przytulając moją osobę.
ㅡ Co to za obijanie się? ㅡ Usłyszałem znany mi głos. Spojrzałem w tamtą stronę nie mogąc uwierzyć.
ㅡ Panie Kim! ㅡ Zawołałem radośnie podbiegając do niego i przytulając.
ㅡ Powoli Jungkook. Nie jestem już taki młody. Miło cię widzieć ponownie. ㅡ Zaśmiał się.
ㅡ Co Pan mówi. Jest pan w świetnej formie jak na te lata. Co u pana?
ㅡ A co na starość mi idzie? Choruje, Guk, ale biorę leki. Nie martw się. O Jimin! ㅡ Uśmiechnął się podchodząc do mojego męża, a mnie zostawiając zdezorientowanego za sobą. ㅡ Gdzie masz córkę Jungkook? Chciałbym ją zobaczyć. Na pewno wyrosła i wyładniała.
ㅡ Jest w szkole. Ale potem możemy się spotkać po ćwiczeniach.
ㅡ Nie nie. I tak wpadłem na chwilę. Potem wyjeżdżam do sanatorium.
ㅡ To... Pokażę panu zdjęcia. Pójdę po telefon. ㅡ Powiedziałem biegnąc do szatni, skąd zabrałem z torby swój telefon. Następnie wróciłem na salę pokazując mężczyźnie aktualne zdjęcia Sung.
ㅡ Naprawdę wyrosła, a urodę ma po tobie.
ㅡ Proszę tak nie mówić. Staje się podobna do swojej matki. Ale i tak ją kocham. Jest moją córką. ㅡ Objąłem ramieniem męża. ㅡ Przepraszam. Naszą córką. Jimin także ją wychowuję.
ㅡ Jungkook... ㅡ Zarumienił się spuszczając głowę.
ㅡ Jesteście taką szczęśliwą rodziną. Cieszę się. I mam prośbę. Dla staruszka wykonajcie jakąś choreografię. Chcę ostatni raz zobaczyć wasz taniec. ㅡ Uśmiechnął się siadając na krześle pod lustrem. Spojrzałem na starszego, a ten na mnie po czym skinąłem głową.
***
Po treningu zabraliśmy szybki prysznic oraz przebraliśmy się w świeże ciuchy chcąc opuścić wytwórnię. Lecz tuż przed wyjściem z sali wpadliśmy na mojego brata. Na jego widok od razu ciśnienie mi się podniosło.
ㅡ Możemy porozmawiać, Jimin?
ㅡ Chyba sobie kpisz w tym momencie. ㅡ Warknąłem przyciągając blondyna do siebie.
ㅡ Nie pytam ciebie tylko Jimina. Ma prawo decydować o własnych wyborach. Ty do tego nie jesteś potrzebny.
ㅡ Co? ㅡ Spytałem chcąc podejść do niego bliżej, lecz mąż mnie powstrzymał. ㅡ Puść mnie. ㅡ Wyrwałem się patrząc na niego. ㅡ On ma rację. Nie mogę ci niczego zabronić. Proszę, zostań sobie. ㅡ Dodałem i wściekły ruszyłem w stronę wyjścia z budynku.
ㅡ Jungkook poczekaj. ㅡ Zawołał łapiąc mój nadgarstek. ㅡ Idę z tobą. ㅡ Dodał przytulając moje ramię, którym zaraz go objąłem.
ㅡ Chwila rozmowy Jimin. Błagam cię. Chcę coś wyjaśnić. ㅡ Krzyknął Jung-hyung chwytając blondyna za dłoń. Nie wytrzymałem podchodząc do niego i chwytając za kołnierz.
ㅡ Zostaw go w spokoju. Dlaczego chcesz nam zniszczyć małżeństwo?! ㅡ Krzyknąłem będąc na skraju. ㅡ Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz, że chcesz mi go odebrać?
ㅡ Bo przy tobie on usycha. Czy zauważyłeś te małe, ale znaczące gesty, które już zniknęły? Nie uśmiecha się tak często jak wcześniej, jest smutny, go wcześniej był radosny. Wiele rzeczy się w nim zmieniło. Zaniedbujesz go. Naprawdę nie jest ciebie wart, dlatego daj mu wolność w tej chwili i nie marnuj jego życia!
ㅡ Jung-hyung przestań tak mówić! ㅡ Krzyknął mąż odciągając mnie, a hyunga uderzając w policzek. ㅡ Nigdy tak nie myślałem i nie będę myśleć. Przy Jungkooku jestem najszczęśliwszy. Jest cudownym mężem i ojcem. Gdzie ty widzisz problem? On mnie nie zaniedbuje.
ㅡ A nie sypiacie ze sobą. Rzadko okazujecie sobie czułości.
ㅡ Co ty możesz wiedzieć? Powoli wychodzimy na prostą, a ty jak zwykle musisz to zepsuć. Jak możesz? Czemu też nie możesz zrozumieć, że cię nie kocham? Teraz to ty zmarnowałeś kilka lat kochając się we mnie. Nie Jungkook.
Odwróciłem się na pięcie wychodząc z budynku zaczynając płakać. Wsiadłem do samochodu odjeżdżając jak najszybciej. Najpierw Jihyung teraz Jung-hyung..... Czy naprawdę jestem taki okropny? Czy tak bardzo krzywdzę Jimina swoją osobą?
Jimin POV.
Patrzyłem na odjeżdżające piskiem opon auto. Następnie ponownie spojrzałem na szwagra.
ㅡ To twoja wina. Powinieneś być jego bratem nie konkurencją. Jesteś normalny?
ㅡ To wszystko prawda co powiedziałem. Dlaczego nie widzisz tego?
ㅡ Co ty pierdolisz za głupoty? Lecz się Jung-hyung. Naprawdę się lecz.
ㅡ Jimin...ㅡ Odwrócił mnie w swoją stronę. ㅡ Podobasz mi się od kilku dobrych lat. I mimo że nie mam szans nadal będę cię kochał.
ㅡ Przestań. To nie jest już śmieszne. ㅡ Chciałem się wyrwać, lecz starszy przybił mnie do ściany wpijając mi się w usta, a dłońmi jeździł po moim ciebie. W oczach pojawiły się łzy, a w głowie obraz gwałcącego mnie fałszywego prezesa. ㅡ Zostaw mnie! ㅡ Krzyknąłem zalewając się łzami. Z całych sił odepchnąłem go biegnąc przed siebie. Biegłem ile sił w nogach aż dotarłem do swojego domu rodzinnego. Zacząłem pukać, dzwonić aż drzwi otworzyła mi rodzicielka.
ㅡ Jimin, dziecko co się stało?
ㅡ Mamo proszę pomóż. ㅡ Wyszlochałem przytulając kobietę.
ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytał brat pojawiając się tuż obok. ㅡ Jimin...
ㅡ Jung-hyung... Jungkook....
ㅡ Wejdź. Opowiesz na spokojnie.
ㅡ Nie da się. Jungkook znowu gdzieś pojechał. Jung-hyung chciał mnie zgwałcić.
ㅡ Że co proszę? ㅡ Warknął brat.
ㅡ Myślę, że on jest we mnie psychicznie zakochany. Powiedział, że mimo iż nie będzie miał u mnie szans i tak będzie mnie kochał. Boję się go.
ㅡ Jihyung zabiorę Jimina do środka, a ty jedź do Jung-hyunga. ㅡ Powiedziała poważne kobieta.
ㅡ Mamo...
ㅡ Bez dyskusji. Za dużo wycierpiałeś. Teraz będziesz siedzieć i patrzeć co się dzieje. Jedź Jihyung. Najlepiej z ojcem.
*************************
31.01.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 💖 Dobranoc 💖 i miłego dnia kochani 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top