2.44
Następnego dnia pojechałem do Państwa Park by spotkać się z mężem i córką, za którymi się stęskniłem.
Będąc na miejscu zapukałem czekając aż ktoś mi otworzy. W końcu po chwili przed sobą zobaczyłem Jimina, który się uśmiechnął lekko.
ㅡ Witaj. ㅡ Powiedziałem przytulając go i całując w skroń, a potem w policzek by następnie schować twarz w jego zagłębieniu szyi. ㅡ Tęskniłem.
ㅡ Ja też Jungkookie. ㅡ Powiedział wtulając się we mnie. ㅡ Następnym razem nie pukaj tylko normalnie wejdź.
ㅡ Nie mogę się przyzwyczaić. ㅡ Zaśmiałem się. Odsunąłem się odrobinę by spojrzeć na jego twarz. ㅡ Nie sypiasz dobrze... ㅡ Stwierdziłem widząc jego bladą twarz i wory pod oczami. ㅡ Dlaczego?
ㅡ Martwiłem się o ciebie. O tym, że spotkasz się z Tae-won, że coś ci zrobi.... Myślałem o wielu rzeczach. Myślałem też o nas. Ale... O tym porozmawiamy potem. Na spokojnie. Sung na ciebie czeka.
Skinąłem głową zaczynając się bać naszej rozmowy, która nadejdzie niebawem. Weszliśmy do środka, do salonu, gdzie nikogo nie było.
ㅡ Rodzice pojechali wczoraj nad morze. Na trzy dni.
ㅡ Jesteście tu całkiem sami? ㅡ Zdziwiłem się czując niepokój.
ㅡ Spokojnie. Ona nie wie gdzie mieszkają moi rodzice. Sung! ㅡ Krzyknął, a z góry zbiegła dziewczynka, która na mój widok ucieszyła się.
ㅡ Tato! ㅡ Krzyknęła podbiegając i przytulając mnie. ㅡ Kiedy wrócimy do domu?
ㅡ Niedługo. Na razie musicie tu być. Obiecuję, że to nie potrwa długo kochanie. ㅡ Powiedziałem całując ją w czoło. ㅡ Leć się bawić.
Zgodziła się wracając na piętro. Spojrzałem na starszego, który podszedł przytulając moją osobę.
ㅡ Możemy porozmawiać? ㅡ Spytał.
ㅡ Czy w tej rozmowie powiesz mi, że to koniec?
ㅡ Co? Nie.
ㅡ To możemy. ㅡ Uśmiechnąłem się siadając na kanapie przyciągając chłopaka na swoje kolana. ㅡ Najpierw ja chcę coś powiedzieć. Zapisałem się do lekarza. Jutro mam wizytę.
ㅡ Czytałem trochę o tym czemu już cię nie podniecam.... ㅡ Wyznał zaciskając dłonie na mojej bluzce. ㅡ Czytałem, że to może być przyczyną dużego stresu, bądź depresji oraz leków na depresję.
ㅡ Kochanie.... Zawsze mnie podniecałeś i zawsze będziesz. Może coś w tym jest. Mam dużo na głowie i dużo stresu. To wszystko się zgadza.
ㅡ To można leczyć. Wystarczy dieta, jakieś zioła... Lub sport. ㅡ Odparł. Westchnąłem spuszczając głowę. Zacząłem odczuwać przez to wstyd. Cały czas go czułem, gdy zaczynaliśmy temat o tym, że nie możemy się kochać. Myśl, że nie mogę zaspokoić potrzeb ukochanej osobie wywierała na mnie presję. ㅡ Guk.. To nie twoja wina.
ㅡ Wiem, ale... Przepraszam Jimin za to.
ㅡ Spokojnie. Niektóre rzeczy da się naprawić. Będziesz się dobrze odżywiał, dbał o sobie. To pomoże.
ㅡ Bardzo cię kocham Jiminnie. Dziękuję, że wytrzymujesz to wszystko z takim spokojem. ㅡ Powiedziałem splatając nasze dłonie ze sobą.
ㅡ Bo też cię kocham Jungkook. Gdybym wcześniej przeczytał co ci jest nie robiłbym o to problemu. Ja też przepraszam.
ㅡ Miałeś prawo. ㅡ Odparłem przytulając go.
ㅡ Widziałeś się z Tae-won? ㅡ Zapytał ciekawy. Skinąłem głową potwierdzając tym samym. ㅡ Zrobiła ci coś? Co mówiła?
ㅡ Jestem cały... Ale... Powiedziała, że przyjdzie z prawnikiem i będzie walczyć o prawo do Sung. Teraz to nie unikniona walka. Także muszę pójść do prawnika.
ㅡ Jungkook jestem z tobą. Każdy jest. Ty masz największe szanse na wygranie. Tae była w szpitalu psychiatrycznym, zatruła mnie, ciebie wykorzystała i skrzywdziła. Chciała zrobić to samo z Sung. Nie sądzę by Sąd byłby taki głupi i dał jej prawa. Jeśli będzie trzeba będę świadkiem. Moi rodzice też.
ㅡ Dziękuję Chim. To dużo dla mnie znaczy. Jak z Jihyungiem? Rozmawiacie? ㅡ Zmieniłem szybko temat.
ㅡ Nie. Nie mamy kontaktu. Zaczyna mi go brakować. Chciałbym zadzwonić.... Ale nie mogę mu wybaczyć tego co zrobił.
ㅡ Jimin...
ㅡ Nie broń go. ㅡ Fuknął. ㅡ To co zrobił było złe. Nagadał ci głupot. Zniknąłeś na trzy dni.
ㅡ Ale brakuje ci go. Może jednak zadzwoń?
ㅡ Nie. Niech sam się odezwie. Nie mam zamiaru odzywać się pierwszy. ㅡ Mruknął wstając z moich nóg i idąc do kuchni, dlatego zrobiłem to samo krocząc tuż za nim. ㅡ Tęsknię, bo jest moim bratem. Byliśmy blisko ze sobą. A teraz...
ㅡ Przepraszam. ㅡ Uciekłem wzrokiem.
ㅡ To nie przez ciebie teraz nie gadamy ze sobą, Guk. Przyczyną jest co innego.
ㅡ Czyli co? ㅡ Spytałem opierając się o szafki.
ㅡ To, że ciebie nie akceptował. Wtedy byłeś zły, ale wierzę, że byś mnie nie uderzył. Nie rozumiał tego. Wolał ranić ciebie niż normalnie porozmawiać. ㅡ Rzekł wyjmując z lodówki karton soku. ㅡ Jesteś głodny?
ㅡ Nie. Jadłem. ㅡ Odparłem patrząc na męża. Ponownie ze skupieniem ilustrowałem jego piękno chcąc zapamiętać jak najwięcej, mimo że znam każdy skrawek jego skóry.
ㅡ Dlaczego tak na mnie patrzysz? ㅡ Spytał speszony, rumieniąc się jak soczysty pomidor. Zaśmiałem się, lecz nadal nie oderwałem od niego wzroku. ㅡ Guk... Przestań. ㅡ Jęknął bezradnie odwracając się do mnie plecami udając, że coś robi, ale nie dawałem za wygraną wbijając wzrok w jego plecy.
ㅡ Czujesz się skrępowany? ㅡ Zapytałem podchodząc do niego od tyłu jeżdżąc delikatnie dłońmi po jego talii aż do bioder.
ㅡ Odrobinę. ㅡ Stwierdził opierając dłonie o blat. Zbliżyłem się do jego szyi zaczynając czule muskać jednocześnie masując biodra starszego. ㅡ Jungkook, bo zaraz nie wytrzymam. ㅡ Zagroził wypinając się w moją stronę. ㅡ A na górze jest Sung. ㅡ Przypomniał.
ㅡ Tak. Właśnie... ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Ale... Ona nadal jest na górze. ㅡ Dodałem chwytając go za nadgarstek i biegnąc do łazienki, ówcześnie zamykając drzwi zewnętrzne na klucz by nikt nie porwał mojej córki. Wepchnąłem chłopaka do środka zamykając za sobą drzwi również na klucz. ㅡ Rozbieraj się.
ㅡ Naprawdę? ㅡ Zdziwił się.
ㅡ Jimin. ㅡ Westchnąłem przybliżając się, łapiąc jego dłoń, którą położyłem na swoim kroczu. ㅡ Czujesz? Strasznie boli. Musisz mi pomóc pozbyć się problemu.
ㅡ Niewierze. ㅡ Szepnął, lecz zaraz uśmiechnął się szeroko całując mnie w usta. Oddałem gest podnosząc go za uda i sadzając na pralkę. ㅡ Niech tylko ktoś to zepsuje, a nie ręczę za siebie. ㅡ Warknął zdejmując swoją koszulkę. Poszedłem jego śladem.
Już po kilku minutach byliśmy nadzy, dlatego zdjąłem go z urządzenia stawiając przodem do lustra.
ㅡ Chcę cię od tyłu, ale jednocześnie patrzeć jak dochodzisz. ㅡ Szepnąłem mu do ucha, następnie padając na kolana. Zacząłem go rozciągać używając do tego języka. Słysząc piękne jęki męża nie przerywałem czynności. Stwierdzając, że był gotowy podniosłem się wchodząc w niego powoli opierając dłonie o umywalkę tak samo jak starszy.
ㅡ Guk... ㅡ Sapnął mając w oczach łzy.
ㅡ Spokojnie. ㅡ Mówiłem całując go po barkach, skrawku szyi, czy łopatkach czekając aż się przyzwyczai.
ㅡ Możesz już. Zacznij, proszę. ㅡ Rzekł patrząc na mnie w odbiciu lustra. Posłałem mu uśmiech robiąc pierwsze pchnięcie. Jęknął cicho przymykając oczy i odchylając głowę do tyłu, zagryzając przy tym dolną wargę. Ten widok wystarczył bym się mocno podniecił, dlatego przyspieszyłem trzymając go za biodra.
****************************
16.11.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 💖 Dobranoc ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top