2.4
Następnego dnia, rano czułem się jak trup. Doszczętnie bolała mnie każda kończyna, gardło, a także głowa. Byłem wrakiem człowieka z przeziębieniem.
ㅡ Leż, Guk. ㅡ Usłyszałem obok. Spojrzałem na blondyna, która załonił okno. ㅡ Mówiłem wczoraj, że się przeziębisz.
ㅡ Czyli to nie był sen?
ㅡ Gdy wczoraj kazałem Ci się położyć zasnąłeś.
ㅡ Więc... Nie zraniłem cię? Nie powiedziałem nic głupiego?
ㅡ Na razie zadajesz głupie pytania. Spałeś jak suseł. Teraz też powinieneś zasnąć. Zadzwonię do wytwórni i...
ㅡ Nie. ㅡ Powiedziałem wstając ociężale z łóżka. ㅡ Muszę trenować. Wytwórnia beze mnie nie da rady.
ㅡ Przestań. Zdrowie jest najważniejsze, Jungkook. Połóż się.
ㅡ Nie chce Jimin. ㅡ Westchnąłem podchodząc do szafy.
ㅡ Kook, proszę cię. ㅡ Rzekł zmuszając bym spojrzał mu w oczy. ㅡ Posłuchaj mnie ten jeden raz. Połóż się i zaśnij, a poczujesz się lepiej.
ㅡ Nie ma na to czasu, Jimin.
ㅡ Nie denerwuj mnie. W tej chwili... ㅡ Urwał, gdy szybko zabrałem swoje ubrania uciekając do łazienki. ㅡ Jungkook!
Przebrałem się i uszykowałem, a następnie gotowy opuściłem pomieszczenie napotykając przed sobą wkurzonego chłopaka.
ㅡ Jadę na trening. Nie zatrzymuj mnie. Chcę ćwiczyć.
ㅡ Ale ty nie masz siły. Od zmęczenia masz coraz bardziej sine pod oczami. Błagam, Kook. ㅡ Szepnął przytulając mnie. ㅡ Nie chcę cię odwiedzać w szpitalu przez przemęczenie.
ㅡ Nic mi się nie stanie, Chim. ㅡ Odparłem. ㅡ No dobrze... Ale ty zostajesz ze mną, dobrze?
ㅡ Oczywiście. ㅡ Uśmiechnął się całując mnie w policzek.
ㅡ Jeszcze się zarazisz. Nie rób tak.
ㅡ To będziemy chorować razem. ㅡ Zaśmiał się ciągnąc mnie do sypialni. Pomógł się rozebrać i położyć do łóżka. Nie miałem nawet siły zamknąć oczy. Cholernie bolały i szczypały.
Po kilku chwilach starszy położył się tuż obok, dlatego przytuliłem go do swojego ciała.
ㅡ Nie wątp w siebie, Jimin. Nie wątp w to, że nam się nie uda. Nigdy tego nie rób. Kocham cię... ㅡ Szepnąłem zanim zasnąłem.
Obudziłem się nie mając tchu w płucach. Nie mogłem normalnie oddychać, a w pokoju było duszno jak cholera. Do tego czułem jak płonę.
ㅡ J-Jimin... ㅡ Szepnąłem wiercąc się na wszystkie strony próbując się nie udusić. Potrzebowałem powietrza.
ㅡ Jungkook... Co się dzieje? Masz wysoką gorączkę. ㅡ Powiedział, gdy to przyłożył swoją lodowatą dłoń do mego czoła.
ㅡ Otwórz okno, proszę.. ㅡ Wydusiłem. Chłopak natychmiast zrobił to o co go poprosiłem. Po kilku chwil poczułem się lepiej, lecz nadal nie tak dobrze jak pownieniem.
ㅡ Zadzwonię do Pana Kima.
Wyszedł z pokoju, dlatego z resztką sił podniosłem się wychodząc na taras, gdzie położyłem się na ławce patrząc w niebo. Nienawidziłem być chory.
To jest jak koszmar, lecz prawdziwy.
ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyk chłopaka, który zaraz znalazł się obok. ㅡ Nie strasz tak. Matko, wyglądasz okropnie.
ㅡ Nie mam siły. ㅡ Szepnąłem zaczynając płakać z bezsilności. Miałem dosyć.
ㅡ Spokojnie, kochanie. Zaraz Pan Kim przyjedzie z lekami. Musisz wrócić do pokoju.
ㅡ Nie. Tam jest za gorąco.
ㅡ Dobrze. Poczekaj. ㅡ Wstał z klęczek wracając do środka, a po chwili przyszedł z kocem i poduszką, którą położył pod moją głowę, a materiałem okrył moje ciało. ㅡ Będziesz tutaj. Spróbuj zasnąć, jeśli możesz..
ㅡ Bądź ze mną, Chim. Potrzebuję cię.
ㅡ Będę. Nigdzie się nie wybieram. Wyzdrowiejesz. To tylko przeziębienie..
ㅡ Od dziecka chorowałem gorzej niż inni. Cierpię bardziej niż oni.
ㅡ Masz słabą odporność, Guk. ㅡ Rzekł głaszcząc mnie po włosach co było kojące. ㅡ Miałeś brać witaminy....
ㅡ Daj już spokój, proszę. ㅡ Westchnąłem zamykając oczy.
Starszy zamilkł, lecz nadal głaskał moją głowę. Z każdą chwilą odpływałem aż w końcu zasnąłem.
Przebudziły mnie czyjeś głosy. Uchyliłem powieki natrafiając na obcą mi twarz z termometrem przy moim czole podobnym do pistoletu. Wystraszyłem się, prawie że dostając zawału.
ㅡ Spokojnie, Kookie. To doktor. Zbada cię. ㅡ Wyjaśnił różowowłosy posyłając lekki uśmiech.
ㅡ Gorączka nadal się trzyma. ㅡ Odparł. ㅡ Otwórz usta.. ㅡ Zalecił co wykonałem. ㅡ Plus angina. Przepisze antybiotyki i leki na przeziębienie. Za kilka dni powinien wrócić do normy.
ㅡ Za kilka dni? Ja musze wrócić do treningów. ㅡ Powiedziałem chcąc wstać chcąc pokazać mój bunt, lecz nawet to było ponad moje siły.
ㅡ Nie myśl o nich, Guk. Nie są ważne. Ważne jest zdrowie.
ㅡ Nie mogę zawieść fanów! ㅡ Warknąłem ściszonym głosem. Czułem jak tracę go oraz uciążliwy ból.
ㅡ Na pewno to zrozumieją. ㅡ Wtrącił się mężczyzna. ㅡ Musisz leżeć i pić ciepłe napoje. Pod żadnym pozorem nie wychodź z domu, dlatego lepiej wróć do łóżka.
ㅡ W pokoju jest za gorąco. Nie wrócę tam.
ㅡ Nie masz innego wyjścia. Ja już pójdę. Moja praca tutaj dobiegła końca. Tu ma Pan recepty. Życzę zdrowia. ㅡ Wyszedł z tarasu.
ㅡ Jungkookie, słuchaj lekarza. Pomyśl o córce. Chcesz ją zarazić?
ㅡ Sung.... ㅡ Gwałtownie poderwałem się do siadu. ㅡ Prawie o niej zapomniałem. Chcę ją zobaczyć. Natychmiast.
ㅡ Dzwoniłem do twojego taty i powiedział, że nie dostaniesz Sung, dopóki....
ㅡ Wiem, Chim. Dopóki nasza relacja się niepoprawi. Ale tak czy siak... To moja córka. Nie pozwolę mu jej przetrzymywać! ㅡ Krzyknąłem co było błędem, ponieważ od razu złapałem się za gardło. ㅡ Pojadę po nią. Chcę moją księżniczkę... ㅡ Szepnąłem opierając głowę i kolano mając w oczach łzy.
ㅡ Jungkook....
Zebrałem w sobie wszystkie siły wstając i wchodząc do pokoju. Przebrałem się ignorując groźby starszego bym się położył i odpoczywał.
ㅡ Jadę po córkę. ㅡ Powiedziałem patrząc na niego że złością. ㅡ Między nami jest już lepiej niż kilka dni temu, prawda?
ㅡ Tak, ale....
ㅡ Ale co? ㅡ Uspokoiłem się widząc zmieszaną twarz chłopaka. ㅡ Nie. Jimin, proszę. Nie wątp w nas... Wszystko będzie dobrze. ㅡ Podszedłem do niego przytulając. ㅡ Błagam cię. ㅡ Zacząłem płakać przypominając swój koszmar i znajomy ból.
ㅡ Wcale tego nie robie. Nie płacz, króliczku.... Nie zostawię cię. Kocham cię najbardziej na świecie. ㅡ Położył dłoń na mym policzku.
ㅡ Też cię kocham, Jiminnie. ㅡ Oparłem czoło o to jego. ㅡ Jadę po Sung.
ㅡ Nie puszczę cię w tym stanie. Pojadę z tobą, dobrze?
ㅡ W porządku. ㅡ Westchnąłem.
***
Dojechaliśmy na miejsce po kilkunastu minutach. Gdy tylko chłopak zaparkował opuściłem samochód kierując się w stronę mieszkania, w którym aktualnie mieszkali moi rodzice. Bez pukania wszedłem do środka słysząc śmiech mojej córki.
ㅡ Sung.. ㅡ Powiedziałem zwracając na siebie uwagę. Dziewczynka uśmiechnięła się szeroko na mój widok.
ㅡ Tata! ㅡ Krzyknęła podbiegając do mnie i rzucając się w moje ramiona. ㅡ Tęskniłam. ㅡ Poskarżyła się robiąc usta w podkówkę.
ㅡ Ja bardziej, skarbie. Weź swoje rzeczy. Zabieram cię do domu. ㅡ Rzekłem pstrykając ją w nosek. Dziewczynka pobiegła do jakiegoś pokoju.
ㅡ Jungkook. Co ty wyprawiasz? Była umowa i...
ㅡ I umowa dotrzymana, tato. Pogodziliśmy się z Jiminem. Żeby było lepiej potrzeba więcej czasu, ale nie kosztem tego bym nie widywał mojej księżniczki. Zabieram ją, a wy wracajcie do Busan.
ㅡ Robimy to dla waszego dobra.
ㅡ Za co jestem wam wdzięczny, ale... Brak widoku córki boli. ㅡ Dodałem. Po chwili przybiegła dziewczynka z torbą. ㅡ Gotowa? Gdzie masz plecak z książkami?
ㅡ Jest za ciężki, tato... Zabierz go. Proszę... ㅡ Zrobiła maślane oczka. Zaśmiałem się zgadzając. Poszedłem do jej pokoju widząc w nim istny bałagan. Pokręciłem zrezygnowany głową zabierając różowy plecak. Starałem się nie pokazywać córce, że jestem chory i sam ledwo uniosłem jej tornister. Musiałem być dla niej silny.
ㅡ Mam. Chodźmy już, kochanie. ㅡ Posłałem jej uśmiech.
ㅡ Jungkook... ㅡ Odezwała się kobieta, która podeszła patrząc na moją twarz. ㅡ Jesteś blady. ㅡ Zauważyła.
ㅡ Nie ważne, mamo. Wracamy... ㅡ Mruknąłem i po ubraniu dziewczynki opuściliśmy dom wsiadając do samochodu.
ㅡ Dobrze się czujesz? ㅡ Spytał chłopak kładąc dłoń na mym policzku głaszczącgo kciukiem.
ㅡ Jedź, proszę cię. ㅡ Westchnąłem opierając głowę o zagłówek i przymykając oczy.
ㅡ Tato, jesteś chory? ㅡ Spytała młodsza. Już miałem zaprzeczyć i wymyślić bujdę, lecz wyprzedził mnie starszy.
ㅡ Tak, Sung. Teraz trzeba się tatą opiekować, wiesz? Pomożesz mi w tym? ㅡ Spytał odpalając silnik.
ㅡ Tak! ㅡ Ucieszyła się. ㅡ Tato, będę twoim doktorem. Wyleczę cię.
Załamałem się przez to. Nie chciałbym jej zarazić, ale tęsknota za córką była silniejsza. Cóż... Czeka mnie kilka dni zabawy w pacjenta i doktora.
Wróciliśmy do domu, a tam starszy od razu kazał mi się położyć co wykonałem od razu, ponieważ byłem padnięty. Czując miękkość łóżka, zwinąłem się w kłębek przymykając oczy. Nie minęło kilka minut, a zasnąłem od razu.
********************
25.05.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top