2.38
Mijały dni, a starszy nieco się uspokoił i nie wydawał się być już na mnie zły choć nadal nie miałem pojęcia o co, lecz nadal tak jakby unikał ze mną kontaktu. W tym czasie spędzałem czas z córką, z którą poprawiłem relacje bardzo mocno. Codziennie wychodzimy na spacery, bądź jedziemy na plac zabaw, albo w inne miejsca takie jak do kina, na lody.
ㅡ Jedziesz z nami? ㅡ Spytałem zapinając pasek od kasku patrząc na starszego, który grał na pianinie.
ㅡ Nie. Bawcie się dobrze. ㅡ Rzekł zapisując nuty na papierze. Jego głos był wciąż taki sam. Smutny i obojętny. Gdy chciałem z nim porozmawiać za każdym razem mówił mi to samo: "Jak zrozumiesz przyjdź". Nie chciałem prosić o pomoc brata. To była moja i Jimina sprawa i chciałem sam to jakoś złagodzić.
ㅡ Jimin... ㅡ Zacząłem.
ㅡ Powiedziałem. Bawcie się dobrze. ㅡ Powiedział bardziej z jadem w głosie i stanowczo. Westchnąłem zostawiając go samego, lecz tuż przed drzwiami zatrzymałem się patrząc na swoje odbicie w lustrze. Już myślałem, że znajdę w nim odpowiedź, lecz myliłem się. Warknąłem wychodząc z domu.
ㅡ Tato jedziemy?
ㅡ Tak skarbie. Jedziemy. Tym razem pojedziemy dalej kochanie. ㅡ Oznajmiłem wsiadając na rower i jadąc przed siebie.
***
Do domu wróciliśmy późnym popołudniem. Tak jak zawsze był to udany wypad. Przez ten czas nie mogłem zrozumieć obrazy Chima. Kazał mi spędzać czas z Sung. Więc gdzie problem?
ㅡ Zaopiekujesz się na chwilę Sung? Muszę gdzieś pojechać. ㅡ Stwierdziłem patrząc na męża, który robił porządki w mieszkaniu. Nie odpowiedział choć wiedziałem, że się zgodził na to, dlatego zabrałem kluczyki znowu wychodząc z domu i wsiadając do samochodu i odjeżdżając.
Po kilku minutach dotarłem na miejsce, a mianowicie mieszkania brata. Chciałem rozwiązać ten problem sam, lecz nie umiałem. Musiałem poprosić go o pomoc.
Stojąc przed drzwiami zapukałem, a po chwili otworzył mi brat, który od razu wpuścił do środka.
ㅡ Coś się stało? Jesteś jakiś zdenerwowany.
ㅡ Bo taki jestem Hyung. ㅡ Przyznałem siadając na kanapie. ㅡ Musisz mi pomóc, ponieważ jestem głupi i nie rozumiem.
ㅡ Co się stało?
ㅡ Chodzi o Jimina. On...on tak nagle się na mnie wkurzył. Nie wiem dlaczego. Nic nie zrobiłem. Nie rozmawia ze mną od kilku dni. Sporadycznie zamienimy ze sobą kilka słów. I tyle.
ㅡ A coś się wcześniej stało? Przed wypadkiem albo po?
ㅡ Wszystko było dobrze.
ㅡ Mam się z nim spotkać i porozmawiać? ㅡ Spytał przez co spojrzałem na niego. ㅡ Jungkook. Chcę ci pomóc. Obiecałem ci, że o nim zapomnę. Nie odbije ci go.
ㅡ W porządku. Spotkaj się z nim. Ale masz mi wszystko powiedzieć. Nawet jeśli będzie kazał ci nic mi nie mówić. Obiecaj mi Hyung.
ㅡ Masz moje słowo. Ale... Dlaczego z nim po prostu nie porozmawiasz?
ㅡ Próbuje, ale mnie zbywa. Że jak zobaczę co robię źle to wtedy mam do niego przyjść.
ㅡ To może pomyśl jeszcze raz. Co robisz każdego dnia?
ㅡ No... Spędzam jak najlepiej czas z Sung. Ostatnio w szkole nauczycielka wezwała opiekę społeczną. Dlatego próbuje być lepszym ojcem dla niej byle mi jej nie zabrali. Spędzam z nią jak najwięcej czasu.
ㅡ A gdzie jest w tym czasie Jimin?
ㅡ On jest w domu. Nie chcę z nami spędzać czasu. ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ I nadal nie rozumiesz problemu? ㅡ Spytał zdziwiony. Spojrzałem mu w oczy chcąc by podpowiedział więcej.
ㅡ Co robię źle?
ㅡ W tym wszystkim nie on ciebie ignoruje. To ty jego ignorujesz. Odrzuciłeś na drugi plan. Bądź na piąty. ㅡ Stwierdził. W głosie wyczułem jak bardzo jest na mnie zły. Też bym był.
ㅡ Ale sam mi kazał być z Sung.
ㅡ Naprawdę jesteś głupi Jungkook. Przepraszam, że tak mówię, ale... To że ci kazał być ciągle z Sung nie znaczy, że jego masz odrzucić. Jungkook on jest twoim mężem do cholery jasnej. A teraz jeśli mogę zapytać o bardziej dyskretne pytanie. Kiedy ostatnio się kochaliście?
ㅡ Hyung nie przeginaj. ㅡ Warknąłem wstając z kanapy.
ㅡ Czyli bardzo długo. Jungkook. ㅡ Położył dłonie na mych barkach zmuszając bym usiadł z powrotem na meblu. ㅡ Posłuchaj. To bardzo ważny element w małżeństwie.
ㅡ Ale nie moja wina, że nie mam ochoty. ㅡ Fuknąłem.
ㅡ Kto ciągle proponuje?
ㅡ Tego już za wiele Jung-hyung. Wiem, że się w nim kochasz, ale bez przesady do cholery. To nasza osobista sprawa. ㅡ Warknąłem patrząc na jego twarz.
ㅡ Ale odpowiedz mi na to ostatnie pytanie. Kto ciągle proponuje?
ㅡ Co cię to obchodzi?! ㅡ Uniosłem głos.
ㅡ Obchodzi dużo! Nie mogę patrzeć jak go traktujesz! Jeśli to on ciągle proponuje, a ty odmawiasz to jak on ma się czuć?! Pomyśl Jungkook. Czuję się mało atrakcyjny, że cię nie pociąga, że znudził ci się już tobie. Chcesz żeby tak myślał? Otrząśni się Kook. Bo zaczynasz go tracić. ㅡ Szepnął ostatnie zdanie odsuwając się i podchodząc do okna.
ㅡ Jak tak bardzo ci na nim zależy to go zabierz ze sobą. ㅡ Powiedziałem mając w oczach łzy zdając sobie sprawę co robiłem źle. Naprawdę go tracę?
ㅡ Nie mogę i nie mów tak. Kochasz go, a on ciebie. Wierzę, że jeszcze wam się uda wyjść na prostą. A ja próbuję zapomnieć o Jiminnie dlatego już się z kimś spotykam. ㅡ Uśmiechnął się spojrzawszy na mnie. ㅡ Idź już. Myślę, że musisz mu wszystko wyjaśnić.
ㅡ Jung-hyung.... ㅡ Wstałem masując się po karku. Czułem wstyd, że wcześniej nie zauważyłem tak widocznego problemu. ㅡ Dziękuję. ㅡ Powiedziałem, a następnie opuściłem budynek wsiadając do samochodu, lecz nie odjechałem. Rozpłakałem się uderzając kilka razy w kierowcę, następnie opierając na niej głowę.
Gdy się uspokoiłem odpaliłem silnik ruszając do domu po drodze kupując bukiet różnych gatunków kwiatów.
***********************
01.11.21
Hejka
Drugi w tym dniu..
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top