2.35

Po kilku dniach Jimin został wypisany ze szpitala. W czasie, gdy Sung była w szkole, odebrałem go zabierając do domu.

ㅡ Gdzie twój samochód? ㅡ Spytał, gdy zaparkowałem przy domku.

ㅡ Na złomie. ㅡ Mruknąłem wychodząc z auta i biorąc torbę starszego.

ㅡ Nie musiałeś go wyrzucać, Gukie.

ㅡ Musiałem. Nie mogłem na niego patrzeć. ㅡ Westchnąłem podchodząc do niego bliżej i obejmując w pasie. ㅡ Nie dopytuj, dobrze?

ㅡ W porządku. Chodź na molo. ㅡ Odparł łapiąc moją dłoń.

ㅡ Jest zimno, a ty musisz odpoczywać. Słyszałeś lekarza.

ㅡ Ale Gukie... Na chwilę. No chodź. ㅡ Uśmiechnął się lekko ruszając w tamtą stronę. Lekko naburmuszony poszedłem za nim i biorąc go na ręce. ㅡ No Jungkook. ㅡ Mruknął niezadowolony, kiedy puściłem go dopiero w domu, a drzwi zamknąłem na klucz.

ㅡ Połóż się na kanapie.

ㅡ Ugh dobrze. ㅡ Mruknął.

Wróciłem po jego torbę, którą zaniosłem do naszej sypialni, następnie wróciłem do męża podchodząc do kominka. Nie mogłem pozwolić na to, żeby był chory jako iż w pomieszczeniu było chłodno.

ㅡ Jungkook?

ㅡ Hm? ㅡ Spytałem rozpalając ogień. Kiedy uznałem, że dobrze się rozpaliło podniosłem się na równe nogi spojrzawszy na chłopaka. ㅡ Aish przykryj się Jimin. ㅡ Syknąłem chwytając za koc okrywając go miękkim materiałem.

ㅡ Dziękuję za twoją troskę. Posiedź ze mną, proszę. Przytul mnie.

ㅡ Chętnie. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko siadając obok starszego i obejmując ramieniem. Ten jednak miał inne plany. Usiadł bokiem na moich udach kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. ㅡ Jak się czujesz?

ㅡ Dobrze. A ty? Co robiłeś, gdy wracałeś do domu? Nie chwaliłeś się.

ㅡ Myślałem o tobie, spędzałem czas z Sung, jeszcze raz myślałem o tobie.

ㅡ Powiedz prawdę. Odkąd przyjechałeś po mnie jesteś niemrawy. Co się stało?

ㅡ No dobrze... Możliwe, że gdy Sung zasypiała... Piłem, dobrze? Nie chciałem by widziała mnie w złym stanie. Dlatego zawsze sięgałem po alkohol, gdy spała. Ale nie dużo. Wiesz, że rano zawożę ją do szkoły.

Zamilkł.

ㅡ Jimin. ㅡ Powiedziałem. Po chwili starszy chwycił moje dłonie podwijając rękawy. ㅡ Myślałeś, coś sobie zrobiłem?

ㅡ Tak.

ㅡ W takim razie podwiń wyżej. ㅡ Posłałem uśmiech, a kiedy to zrobił nie znalazł nic oprócz jednej, małej kreski. ㅡ Widzisz? Chciałem, ale pomyślałem, że nie chcę przechodzić w ten etap, w którym zaczynam się ciąć. To do niczego nie prowadzi. A pogorszy. To da mi przyjemność tylko na chwilę, a potem będę żałował i obrażać swoje ciało.... Dlatego wolałem się napić niż sięgnąć po żyletkę. ㅡ Spuściłem głowę zakrywając swoje ręce z powrotem.

ㅡ Jesteś niesamowity, Guk. ㅡ Odparł przytulając mnie.

ㅡ Jimin? ㅡ Spytałem, a mając jego uwagę kontynuowałem. ㅡ Chyba jestem już gotowy na normalne życie. Bez wywiadów, sesji i innych. Chcę chodzić w luźnych i wygodnych ciuchach. Chcę żyć jak inni. Chcę żyć z tobą i Sung.

ㅡ Ciszy mnie ta informacja. ㅡ Uśmiechnął się szeroko co odwzajemniłem całując go usta. ㅡ Kiedy masz do psychologa?

ㅡ Myślę, że za kilka dni. Pojedziesz ze mną? To poranna godzina. Sung będzie w szkole.

ㅡ Pojadę, Gukie. Nie puściłbym cię samego.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Uśmiechnąłem się cmokając go w czoło przez co się zarumienił. ㅡ Pójdziemy się położyć? Głowa mnie boli.

ㅡ To chodź. ㅡ Podniósł się co także uczyniłem i razem ruszyliśmy w stronę schodów. Weszliśmy do naszej sypialni kładąc się na łóżku i przykrywając kołdrą mając gdzieś, że byliśmy w ubraniach. ㅡ Przynieść ci tabletkę? ㅡ Spytał wtulając się we mnie.

ㅡ Nie trzeba skarbie. Leż. Odpoczywamy. Zasłużyliśmy na to.

ㅡ Masz rację. W takim razie dobranoc.

ㅡ Dobranoc Jiminnie. ㅡ Musnąłem jego usta, a następnie obejmując go ramieniem i przymykając oczy. Zasnąłem po jakimś czasie.

Obudził mnie głośny dźwięk telefonu. Przebudziłem się patrząc na męża, który spał plecami zwróconymi do mnie i po omacku szukając urządzenia. Kiedy w końcu je znalazłem odebrałem nie patrząc kto to.

ㅡ Halo?

Pan Jeon Jungkook? Tu wychowawczyni Jeon SungHee. ㅡ Usłyszałem kobiecy głos przez co poderwałem się do siadu.

ㅡ Co się stało?

Pan się pyta co się stało?
Powinien Pan odebrać Sung już godzinę temu.

ㅡ Co? Ta godzina. Już...już zaraz będę. Dziękuję za telefon.

Rozłączyłem się wzdychając i biegiem wychodząc z pokoju, a następnie z domu. Wsiadłem do samochodu odpalając i ruszając z piskiem opon.

Do szkoły dotarłem po kilku minutach. Już na wejściu do budynku stała moja córka z wychowawczynią. Widząc smutną twarz dziewczynki sam poczułem się źle. Wysiadłem z auta podchodząc do nich.

ㅡ Ja... przepraszam Pani Choi. Zaspałem.

ㅡ Na szczęście nie było kłopotu aż tak. Poćwiczyliśmy trochę matematyki. Ale... Mogę z panem porozmawiać? Na osobności.

ㅡ Oczywiście. Sung idź do samochodu. Zaczekaj tam na mnie, dobrze? ㅡ Spytałem, a gdy młodsza się zgodziła poszedłem z kobietą kawałek dalej. ㅡ Więc? Sung ma problemy?

ㅡ Nie. Znaczy... Jej oceny nie poprawiają się. Przysypia na lekcji. Jest ciągle smutna. Kiedy chciałam z nią o tym porozmawiać powiedziała, że jej tata jest zajęty Jiminem. Panie Jeon. Może pan mi powie co się dzieje?

ㅡ Długo mówić, proszę pani. Mój mąż kilka dni temu trafił do szpitala. To oczywiste było, że się o niego martwiłem.  Ale nigdy nie zapomniałem o swojej córce. Mam tylko jedną i ją kocham.

ㅡ Czy Pan ma jakieś problemy?

ㅡ Dlaczego? Chodzi o to, że skończyła się moja kariera? Ze mną wszystko w porządku, Pani Choi. Staram się być dobrym ojcem. Pomagam Sung w lekcjach.

ㅡ Dobrze. Ja wszystko rozumiem. Ale jeśli zachowanie Sung będzie się powtarzać będę musiała zawiadomić opiekę społeczną. Będzie to wynikało z tego, że nie radzi sobie Pan z wychowaniem dziecka.

ㅡ Przecież ja daję radę. Obiecuję, że Sung jeszcze będzie radosna. A teraz do widzenia.

ㅡ Do widzenia.

Wkurzony i z drugiej strony wystraszony, że mogę stracić córkę, poszedłem do samochodu, do którego wsiadłem. Spojrzałem na dziewczynkę, która bawiła się palcami.

ㅡ Co chcesz robić? ㅡ Spytałem.

ㅡ Nie będziesz krzyczał?

ㅡ O tym co powiedziała mi twoja pani porozmawiamy w domu. Teraz pytam gdzie chcesz jechać?

ㅡ Chciałabym jechać na plac zabaw.

ㅡ Dlaczego tam?

ㅡ Wszyscy w klasie umawiają się właśnie tam by się pobawić. Też chce tam jechać tato.

ㅡ W takim razie jedziemy. ㅡ Uśmiechnąłem się odpalając auto ruszając.

ㅡ Tato?

ㅡ Hm?

ㅡ Rozmawiałam dzisiaj z jakąś panią.

ㅡ Z jaką? ㅡ Spytałem będąc zaniepokojony.

ㅡ Pytała się o ciebie. Czy dobrze mnie traktujesz? I coś tam jeszcze.

ㅡ I co jej powiedziałaś?

ㅡ Że dobrze. ㅡ Uciekła wzrokiem.

ㅡ Śmiało. Powiedz. Nie będę zły. ㅡ Posłałem jej uśmiech.

ㅡ Że.... Więcej jestem z Jiminem niż tobą, bo ciągle cię tato nie ma.

Zamilkłem, ponieważ dobrze wiedziałem, że tak kobieta była z opieki społecznej i wypytywała Sung. Teraz wiem, że miałem przechlapane i mogę w każdej chwili stracić moją księżniczkę. Dlatego musiałem wrócić do zdrowego rozsądku. Muszę być taki jak kiedyś.

ㅡ Tato powiedziałam coś nie tak?

ㅡ Powiedziałaś tylko prawdę. Nic się nie stało. Przepraszam cię kochanie, że mnie nie ma. Mam małe problemy zdrowotne. Chodzę do lekarza, wiesz? To nie tak, że nie chcę spędzać z tobą czasu, skarbie, bo chcę i teraz to nadrobimy. Bardzo cię kocham, Sung.

ㅡ Też cię tato kocham. Ale jesteś chory?

ㅡ Tak jakby. Ale wyjdę z tego. Będę zdrowy. O, patrz. Jesteśmy na miejscu. ㅡ Zmieniłem szybki temat pokazując na nasz cel.

**************************

21.10.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top