2.31

ㅡ Gotowa? ㅡ Spytałem córki, gdy po skończonej zabawie ze starszym opuściliśmy łazienkę i ubraliśmy się w czyste ubrania.

ㅡ Tak. ㅡ Mruknęła. ㅡ Jedziemy?

ㅡ Tak. Idź już do samochodu. ㅡ Zaleciłem, a młodsza pobiegła na dwór. Odwróciłem się do męża łapiąc w pasie. ㅡ Miło było. Dziękuję, Chimmy.

ㅡ Dlaczego dziękujesz? Moglibyśmy to częściej robić. ㅡ Westchnął zawiedziony.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Spuściłem głowę, lecz starszy zaraz ją mi podniósł.

ㅡ Nie masz za co, Jungkookie. Wybacz nie chciałem sprawdzić byś był smutny. To też moja wina. Nie tylko twoja. Może jedźmy już...

ㅡ Bardzo cię kocham Jiminnie.

ㅡ Wiem. Ja ciebie też bardzo mocno cię kocham. Chodźmy.

ㅡ Wiesz... Dzisiaj mam sesję zdjęciową. ㅡ Oznajmiłem łapiąc go za dłoń, gdy ruszył w stronę drzwi.

ㅡ Dzisiaj? Ale ... Tylko ty? ㅡ Spytał, więc skinąłem głową. ㅡ Dlaczego?

ㅡ Po prostu. Jedźmy już.

ㅡ Jungkook. Czemu tylko ty? No powiedz mi. ㅡ Powtarzał, lecz ignorowałem go wychodząc na dwór i wsiadając do samochodu, a gdy i starszy wszedł ruszyłem. Spojrzałem na męża, który był obrażony. Westchnąłem nie mogąc nic na to poradzić, a wytłumaczyć nie mogę.

Po odwiezieniu Sung do szkoły pojechaliśmy do wytwórni, gdzie zostawiłem starszego, a sam pojechałem na sesję.

***

Po kilku godzinach skończyłem i mogłem wrócić do Jimina. Została tylko jedna kwestia ㅡ trasa koncertowa. Z tym będzie nie mały problem, ale tylko ona uratowała by wszystko.

Wszedłem do wytwórni kierując się do gabinetu szefa po drodze witając się ze wszystkimi. Kiedy dotarłem na miejsce zapukałem, a słysząc zgodę wszedłem do środka.

ㅡ Co cię tu sprowadza? Jak na sesji? Widzę, że wziąłeś się do pracy.

ㅡ Było dobrze, ale...Chcę więcej czasu.

ㅡ Nie mogę się zgodzić, Jungkook. Przepraszam.

ㅡ Dlaczego? Chcę lecieć w trasę. Potrzebuje minimum miesiąca!

ㅡ Gdybyś wcześniej był taki zaangażowany w pracę, miałbyś bardzo dużo czasu i nie prosiłbyś o niego!

ㅡ Ale...to jak mam ratować naszą karierę skoro nie dajesz mi szansy?

ㅡ Miałeś wiele szans Jungkook. Zamiast z nich korzystać tu wołałeś z Jiminem  olewać tą sprawę. Wasza kariera dobiegła końca, Kook. Zrozum to. I tak musiało by to kiedyś nadejść.

ㅡ A-ale mamy jeszcze kilka miesięcy. Dlaczego teraz nas przekreślasz?

ㅡ Bo przez te kilka miesięcy nic byście nie zrobili, gdybym wam nie zagroził, że was zwolnię. A ja bym zbankrutował.

ㅡ Nieprawda! ㅡ Uniosłem głos.

ㅡ Nie mam już nic więcej do powiedzenia. Zabierzcie swoje rzeczy....

ㅡ Prezesie błagam. ㅡ Upadłem na kolana mając w oczach łzy. ㅡ Śpiewanie to moje życie. Nie mogę tego stracić z dnia na dzień. Nie mogę powiedzieć o tym Jiminowi. Jak mu spojrzę w oczy? To z mojej winy to się stało. Proszę, więc nie winić Jimina. Prezesie....

ㅡ Tak jak mówiłem zabierzcie swoje rzeczy.  Idź już Kook. ㅡ Powiedział bez emocji. Natomiast ja cały roztrzęsiony wstałem i wyszedłem z gabinetu idąc do już nie mojego studio, w którym był Jimin.

ㅡ Kook. Ta piosenka jest.... Co się stało? ㅡ Spytał podbiegając do mnie. Wybuchłem płaczem przytulając go. ㅡ Jungkook... Powiedz.

ㅡ Przepraszam Jimin. Za wszystko cię przepraszam.

ㅡ Ale za co? Co się stało?

Już chciałem mu wyznać prawdę, lecz w ostatniej chwili zrezygnowałem wtulając się w niego.

ㅡ Kook? Proszę. Powiedz mi.

ㅡ Straciliśmy pracę... ㅡ Wyszlochałem.

ㅡ Jak to straciliśmy pracę? Dlaczego ja nic nie wiem? Jungkook...

ㅡ To moja wina. Przepraszam cię. Przepraszam. ㅡ Wyłkałem. ㅡ Mieliśmy dwa dni by znowu stać się sławni, ale... Minął tylko jeden dzień.... A on nie dał nam szansy. Próbowałem Jimin. Byłem na tej cholernej sesji, ale też nic nie dała.

ㅡ Chciałeś walczyć o naszą karierę całkiem sam?

ㅡ Bo to przeze mnie wszystko stracone. Chciałem sam to naprawić. To przez moje problemy.

ㅡ Jungkook mogłeś powiedzieć mi wcześniej. Też bym pomógł.

ㅡ Już za późno. Mamy zabrać swoje rzeczy i się stąd zabrać... ㅡ Spuściłem głowę odsuwając się.

ㅡ Nie. Nie zgadzam się. ㅡ Fuknął i wyszedł z pomieszczenia. Wytarłem policzki Podchodząc do szafy wyjmując z niej karton, do którego zacząłem pakować nasze rzeczy. Po kilku minutach wrócił mąż cały zdenerwowany i przygnębiony.

ㅡ I po co tam byłeś? ㅡ Spytałem, lecz bez pretensji. Spokojnie i delikatnie. ㅡ I tak to już nic nie da. To przeze mnie.

ㅡ To nie jest twoja wina, Jungkook.

ㅡ A kogo?

ㅡ Nasza wspólna. Nie tylko twoja.

ㅡ Nieważne. Pomożesz mi?

ㅡ Pewnie.

***

Wróciliśmy do domu wieczorem. Zabranie całego sprzętu, który ja kupiłem za swoje pieniądze zabrało trochę czasu plus musieliśmy podpisać wypowiedzenie co bardzo bolało. Kolejnym plusem było to, że prezes obiecał, że nie odbierze nam całego wynagrodzenia jak jest w umowie.

ㅡ No...to jesteśmy. ㅡ Powiedział starszy. ㅡ Dobrze się czujesz?

ㅡ Świetnie. ㅡ Mruknąłem kładąc kartony na podłodze.

ㅡ Kookie...

ㅡ A jak mam się czuć? Jimin pomyśl. Kochałem śpiewać, tworzyć muzykę.

ㅡ Nadal możesz to robić. Co cię przed tym powstrzymuje? Możesz sam otworzyć własną firmę. ㅡ Stwierdził. Westchnąłem idąc do salonu siadając przed pianinem. ㅡ Jungkook?

Zacząłem grać melodię mając co chwilę łzy w oczach. W końcu uderzyłem w klawisze opierając głowę o dłonie płacząc. Po chwili poczułem bliskość starszego obok, który przytulił mnie.

ㅡ Jak będziemy teraz żyć?

ㅡ Tak jak zawsze. Razem. Teraz będziemy mieć więcej czasu dla siebie, Gukie. Więcej na realizację naszej przyszłości. Nikt już nie musi nam mówić co mamy robić, a czego nie.

ㅡ Czyli?

ㅡ Czyli to, że wzmocnimy naszą małżeńską więź, a ty ojcowską z Sung.

ㅡ Masz rację. A właśnie... Kiedy twoja mama przyjedzie z nią?

ㅡ Niedługo powinna być. Chcesz coś porobić?

ㅡ Chodźmy na molo.

*

Staliśmy na moście patrząc w gwieździste niebo, które odbijało się w tafli wody. Przytuliłem starszego od tyłu kołysając nas lekko na boki.

ㅡ Pięknie. Tak romantycznie. ㅡ Szepnął kładąc dłonie na te moje.

ㅡ Ty także jesteś piękny. Nie zapominaj.

ㅡ Dziękuję, Gukie. Obiecasz mi coś?

ㅡ Co takiego?

ㅡ Obiecaj mi drugi raz, że nas nie zostawisz. Że nie będziesz myślał o tym by nas opuścić. ㅡ Mówił opanowanym, lecz błagalnym głosem. Zamilkłem patrząc w odbijający się księżyc w wodzie.

ㅡ Dlaczego każesz mi obiecywać takie coś?

ㅡ Bo zwolnienie to był mocny cios dla ciebie. Wiem jak ważne to było i jak bardzo to kochałeś. Dlatego obiecaj mi to.

ㅡ A co jeśli kiedyś nie dotrzymam obietnicy?

ㅡ Nawet tak nie mów Jungkook. ㅡ Odsunął się odwracając w moją stronę. ㅡ Nie chcę cię stracić, a tym bardziej nie chcę cię stracić Sung. Może muzyka była i jest całym twoim światem, ale do cholery jasnej ty jesteś moim. Kocham cię. ㅡ Wyszlochał wpadając a lekką histerię. ㅡ Dlaczego to cię nie interesuje? Nie jestem dla ciebie ważny? A może już mam skończyć ze sobą zanim ty to zrobisz?

ㅡ Jimin spokojnie. Chodź do mnie. ㅡ Poprosiłem przytulając go. ㅡ Dobrze. Obiecuję ci skarbie. Przepraszam. Nie zostawię was. Tylko nie płacz... Jesteś bardzo ważny dla mnie Chim. Zawsze byłeś i będziesz. Kocham cię.

*************************

26.09.21

Hej

Jak wam się podoba?

Czy mogłabym was lub kogoś zapytać o sprawy sercowe? Nie wiem czy to pisać tutaj haha bo nie każdego to interesuje tak tylko pytam

Miłej nocy kochani i Miłego poniedziałku oby był udany 💖💖💖

Dobranoc 💖💖 🥰





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top