2.29

ㅡ Wszystko w porządku? ㅡ Spytał starszy, gdy odsunąłem się od niego.

ㅡ Tak, hyung. ㅡ Odparłem wycierając policzki.

ㅡ Czy między nami jest już zgoda? ㅡ Spytał niepewnie.

ㅡ Tak. Przepraszam. ㅡ Spuściłem głowę.

ㅡ Nie musisz. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Nie zrobiłeś nic złego. W ogóle... Widziałem wasz filmik... Jestem z ciebie dumny Jungkook. Odważyłeś się powiedzieć wszystko fanom. Plus wiesz jak się bałem, gdy dowiedziałem się, że zniknąłeś? To co zrobił ci Jihyung było złe.

ㅡ Nie chce do tego wracać. ㅡ Odsunąłem się kilka kroków do tyłu.

ㅡ Nie będę naciskał. Może pójdziemy razem na kawę?

ㅡ Potem możemy.

ㅡ W porządku. Pójdę już. Dziękuję, że mi wybaczyłeś. ㅡ Rzekł posyłają lekki uśmiech, a następnie wychodząc. Podszedłem do drzwi zamkając je na klucz zanim Jimin i Sung by weszli. Potrzebowałem chwilę samotności. Muszą to zrozumieć.

Miałem rację. Po chwili usłyszałem pukanie i zaniepokojony głos starszego.

Jungkook? Otwórz.

ㅡ Weź Sung i jedź do domu.

ㅡ Ale po co? Kookie...

ㅡ Chce być sam. Więc idźcie stąd.

ㅡ Ale wrócisz, prawda?

Tak. Nie martw się. Idźcie już.

W porządku. Do zobaczenia potem.

Słysząc ciszę po drugiej stronie wiedziałem, że sobie poszli, dlatego odetchnąłem z ulgą siadając pod drzwiami.

~Nie jest ciebie godzien. Powinien mieć kogoś lepszego.

W mojej głowie ponownie pojawiła się kłótnia pomiędzy mną, a Jihyungiem. Mimo że minęło od niej kilka dni nie mogę jej się wyzbyć z myśli. Lecz dzięki temu wiem co robię źle.

Po kilku minutach usłyszałem dźwięk przychodzących powiadomień. Wstałem chwytając za telefon. Byli to moi fani, którzy nagrywali filmiki mówiąc w nich jak bardzo mnie kochają i wspierają oraz inne kochane i miłe rzeczy. Włączyłem jeden z nich.


~Kochamy cię Jungkook!

~Dziękujemy, że jesteś z nami, że tworzysz piękną muzykę, w której jest tak wiele emocji.

~Jesteś naszym światłem, naszą nadzieją.

Rozpłakałem się upuszczając urządzenie. Nie zdążyłem się dobrze uspokoić, a mój telefon zaczął dzwonił. Podniosłem go widząc numer mamy. Niepewnie odebrałem.

Jungkook?
Słyszysz mnie?

ㅡ Tak... ㅡ Powiedziałem cicho chcąc panować nad głosem.

Jesteśmy w Seulu.
Możemy się spotkać?
Chcielibyśmy porozmawiać.

Po co?

Proszę, synku...

ㅡW porządku. Wyjdę przed wytwórnię.

Rozłączyłem wycierając policzki. Wziąłem głęboki wdech wychodząc z pomieszczenia i schodząc na dół. Opuściłem budynek rozglądając się po bokach. Z daleka zauważyłem swoich rodziców. Podszedłem do nich, a rodzicielka od razu mnie przytuliła.

ㅡ Mamo... ㅡ Szepnąłem oddając gest.

ㅡ Dlaczego nie mówiłeś wcześniej?

ㅡ To nie miejsce na rozmowy. Wejdźmy do środka. Mogą być gdzieś dziennikarze. ㅡ Odparłem na co starsi się zgodzili.

Wchodząc z powrotem do budynku i kierując się w stronę windy, niespodziewanie wyszedł z niej prezes, a widząc mnie zdenerwował się.

ㅡ Ty. Wiesz co właśnie zrobiłeś? ㅡ Spytał podchodząc bliżej. ㅡ Właśnie zrujnowałeś sobie życie. To co zrobiłeś miało być poufną informacją.

ㅡ Zrobiłem to dla naszego dobra. Fani mają prawo wiedzieć co się dzieje.

ㅡ Prawo? Człowieku....

ㅡ Um przepraszam. ㅡ Zaczęła moja mama wchodząc pomiędzy nami. ㅡ Pan jest prezesem?

ㅡ Tak. Pani Jeon?

ㅡ Skoro jest Pan prezesem dla Pana podopiecznych powinno być ważne zdrowie, a nie pieniądze i reputacja firmy! ㅡ Krzyknęła.

ㅡ Mamo daj spokój...

ㅡ Cicho. Jeszcze nie skończyłam. ㅡ Uniosła dłoń. ㅡ Jak może Pan nazywać się prezesem skoro ma Pan w dupie samopoczucie mojego dziecka? Od kilku lat mój syn ciężko pracował. Czy choć raz dostał wolne? Takie porządne. Nie jeden dzień.

ㅡ Mamo.

ㅡ Pani Jeon. ㅡ Powiedział mężczyzna. ㅡ Ma pani we wszystkim rację, ale na ten temat chciałbym sam na sam porozmawiać z Jungkookiem. Dlatego przyjdź do mnie potem. ㅡ Fuknął omijając nas i odchodząc.

ㅡ Co za pajac. ㅡ Warknęła.

ㅡ Chodźmy na górę.

***

ㅡ Zapraszam. ㅡ Powiedziałem otwierając drzwi od swojego studia. Rodzice weszli do środka, a ja zrobiłem to chwilę później zamykając za sobą drzwi. ㅡ Usiądźcie.

ㅡ Wracając. Dlaczego nam nie powiedziałeś, że coś się dzieje? ㅡ Spytał ojciec. Byłem zaskoczony tym, że był przejęty. Zamilkłem odwracając wzrok.

ㅡ Tato nie chce się kłócić, ale wiedzieliście od początku, że Tae mnie niszczy. To przez nią wszystko. To ona mnie zniszczyła. Wszystko przez nią. Dopiero, kiedy odważyłem się nagrać ten filmik o moim stanie raczyliście przyjechać.

ㅡ Przepraszamy Jungkook. Przyznajemy się, że to nasza wina, ale skąd mieliśmy wiedzieć, że ona taka jest?

ㅡ Skąd? Może jakbyście dali spokój z tym, że mam się z nią ożenić nic by nie było! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ To przez was moje życie się wali. To od was się zaczęło. A teraz udajecie, że się mną przejmujecie.

ㅡ Jungkook to nie tak.

ㅡ A jak? Gdybyście mnie słuchali... Byłbym normalny. ㅡ Powiedziałem łamanym głosem.

ㅡ Guk ty jesteś normalny. ㅡ Odparła kobieta podchodząc. ㅡ Tylko się pogubiłeś.

ㅡ Pogubiłem? Mamo słyszysz się?!

ㅡ Kook..

ㅡ Mam was dosyć już. Żałuję się zgodziłem na to spotkanie. Wyjdźcie stąd.

ㅡ Jungkook.

ㅡ Idźcie. Już! ㅡ Uniosłem głos podchodząc do drzwi otwierając je, a gdy starsi bez słowa i przybici wyszli, zamknąłem je dość mocno. Rozpłakałem się opierając się o drewnianą powłokę. Dopiero chwilę później przypomniałem sobie, że miałem iść do prezesa. Także wziąłem kilka głębokich wdechów wychodząc i kierując się do gabinetu szefa. Miałem nadzieję, że zdążył wrócić. Zapukałem, a słysząc pozwolenie wszedłem do środka. ㅡ Prezesie?

ㅡ W końcu jesteś. ㅡ Powiedział.

ㅡ O co chodzi?

ㅡ Dobrze się czujesz?

ㅡ Tak. ㅡ Odparłem odwracając wzrok. Czułem, że to nie będzie łatwa rozmowa. ㅡ O co chodzi? ㅡ Powtórzyłem.

ㅡ O waszą karierę. Co się z tobą dzieje Jungkook? Wiem, że masz problemy, ale błagam cię. Nie chcę was zwalniać dyscyplinarnie.

ㅡ Chce nas Pan zwolnić?

ㅡ Myślałem o tym. ㅡ Westchnął. ㅡ Jungkook. Nie przynosicie zysków. Trasy koncertowej jeszcze nie ogłoszono, koncertów w Państwie też. Żadna firma też nie chce podpisać z nami kontraktu. Pewnie zauważyłeś, że bardzo długo nie mieliście sesji zdjęciowej z jakąś sławną marką.

ㅡ A-ale....

ㅡ Przepraszam was. Macie dwa dni by coś zrobić. Inaczej szukam kogoś innego na Wasze miejsca. Spraw byście znowu byli sławni.

ㅡ Prezesie...

ㅡ Już skończyłem Kook. Dałem czas. Macie dwa dni. Chcę zobaczyć Jungkooka sprzed kilku lat. Do widzenia. ㅡ Rzucił. Załamany wyszedłem z biura.

*************************

20.09.21

Hejka

Jak wam się podoba?
Ktoś został?

Miłego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top