2.26

Jungkook POV.

Cały zestresowany szedłem za kobietą aż do domu, do którego weszliśmy. Nie wiedziałem co mam mówić skoro chłopak i tak mnie nie słucha i ma gdzieś moje przeprosiny.

ㅡ Jihyung jest w swoim pokoju. Idź do niego.

ㅡ W porządku. ㅡ Westchnąłem pocierając swoje spocone dłonie o spodnie.

ㅡ Spokojnie, Jungkook. Dasz radę. ㅡ Posłała uśmiech idąc do salonu, gdzie był jej mąż. Wziąłem głęboki wdech idąc na piętro. Stając przy odpowiednimi drzwiami zapukałem, a słysząc zgodę niepewnie wszedłem do środka.

ㅡ Ty? ㅡ Spytał zaskoczony. ㅡ Spodziewałem się kogoś innego.

ㅡ Możemy porozmawiać? ㅡ Spytałem zamykając za sobą drzwi.

ㅡ Wiesz nie mam za bardzo czasu. Szykuje się na Wasze przyjęcie. Idę tam ze względu na Jimina. ㅡ Mruknął szperając w szafie.

ㅡ Nie musisz się spieszyć. Twoja mama nas stąd nie wypuści dopóki nie pogadamy. A mi też zależy by się z tobą pogodzić.

ㅡ Trzeba było myśleć, Jungkook. ㅡ Warknął mocno zamykając szafę przez co podskoczyłem.

ㅡ Ji, posłuchaj. ㅡ Poprosiłem, lecz podszedł bliżej łapiąc za kołnierz mojej bluzki.

ㅡ Nie mam zamiaru cię słuchać. Jesteś groźny dla Jimina i Sung i zdania nie zmienię, słyszysz?

ㅡ To chociaż udawaj, że jest wszystko pomiędzy nami dobrze. ㅡ Warknąłem. ㅡ Niech chociaż inni będą z tego zadowoleni.

ㅡ Nawet udawanie będzie dla mnie męczące. ㅡ Fuknął puszczając mnie.

ㅡ Co mam zrobić byś mi wybaczył?

ㅡ Odczep się od Jimina. Boję się o niego, gdy jesteś zbyt blisko mojego brata. Co jeśli znowu coś Ci odwali i go uderzysz?

ㅡ Nigdy bym go nie skrzywdził. Kocham go.

ㅡ Tak go kochasz, że chciałeś to zrobić. Wyjdź stąd i nie pokazuj mi się na oczy. Nie wiem po co tu w ogóle przyszedłeś. Najpierw się lecz, a potem mów, że go nie uderzysz. Wypad! ㅡ Krzyknął.

Z bólem serca opuściłem pokój starszego. Zszedłem na parter chcąc szybko opuścić to miejsce, lecz zatrzymała mnie kobieta.

ㅡ Jungkook? I jak? ㅡ Spytała podchodząc.

ㅡ On ma rację... ㅡ Szepnąłem mając w oczach łzy.

ㅡ W czym?

ㅡ Że jestem niebezpieczny dla Chima. Pójdę już.

ㅡ Jungkook poczekaj. ㅡ Złapała moje ramię, lecz wyrwałem się zakładając szybko buty i opuszczając posiadłość Park. ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyknęła kobieta. Po chwili zostałem zatrzymany. ㅡ Spokojnie. Uspokój się. Nie każ mi dzwonić do Jimina i go martwić.

ㅡ Proszę mnie puścić. Muszę iść.

ㅡ Jungkook spójrz na mnie. ㅡ Poprosiła odwracając mnie w swoją stronę. ㅡ Nie puszczę cię w takim stanie. Targają tobą emocje. Boję się o ciebie.

ㅡ Nie potrzebnie. Nikt nie musi się o mnie martwić.

ㅡ Przestań tak mówić. Każdy się o ciebie martwi. ㅡ Powiedziała kładąc dłoń na moim policzku zaraz przytulając moją osobę. ㅡ Chodź do środka. Zadzwonię po Jimina.

ㅡ Nie. Proszę nie dzwonić. Pojadę taksówką.

ㅡ Jungkook niestety, ale w tej sprawie ci nie wierzę. ㅡ Odparła. ㅡ Chodź do środka.

ㅡ Nie. ㅡ Powiedziałem cofając się do tyłu.

ㅡ Jungkook. Porozmawiajmy. ㅡ Poprosiła.

Mamo nie ma sensu. ㅡ Usłyszeliśmy z boku. Spojrzeliśmy w tamtą stronę widząc brata Jimina, który zaraz podszedł. ㅡ Niech idzie.

ㅡ Jihyung jak ty się zachowujesz? ㅡ Warknęła kobieta.

ㅡ Tak jak się należy. Mamo nie widzisz, że jak puszczą mu nerwy jest w stanie uderzyć?

ㅡ Nie chciałem go uderzyć! ㅡ Krzyknąłem próbując się uspokoić.

ㅡ Spraw bym uwierzył. ㅡ Fuknął. ㅡ Gdybym wiedział, że taki jesteś naprawdę przekonałbym Jimina by cię zostawił. ㅡ Dodał, a po chwili został uderzony przez starszą w policzek.

ㅡ Dosyć tego, rozumiesz?

ㅡ To może przez ciebie nie chciał brać ze mną ślubu? Dlatego musiałem tak długo czekać?

ㅡ Nie jest ciebie godzien. Powinien mieć kogoś lepszego.

ㅡ Jihyung masz przestać natychmiast!

ㅡ Co mam przestać? Mówię tylko prawdę. Wiele razy go ranił. Niech mi się nie pokazuje na oczy.

ㅡ Ty mi również. ㅡ Odparła starsza. ㅡ Masz dwa dni by znaleźć mieszkanie i się stąd wyprowadzić. ㅡ Powiedziała zdenerwowana. ㅡ Mam dosyć takiego zachowania. Chodź Jungkook. ㅡ Złapała mój nadgarstek, lecz delikatne się wyrwałem. ㅡ Jungkook...

ㅡ Czyli pragniesz bym zniknął z życia Jimina? ㅡ Spytałem patrząc na niego z bólem. ㅡ Chcesz by zaczął od nowa z inną osobą? Potwierdź. Czy tego pragniesz?

ㅡ Jungkook opanuj się. ㅡ Poprosiła starsza.

ㅡ Potwierdź. ㅡ Dodałem patrząc na starszego, który zmieszał się. Gdy czekałem na odpowiedź z domu wyszedł ojciec Jimina.

ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytał.

ㅡ Kochanie, proszę zadzwoń do Jimina. Niech przyjedzie. ㅡ Rzekła starsza. ㅡ Szybko. ㅡ Dodała popychając męża w stronę drzwi.

ㅡ Teraz nic nie powiesz? ㅡ Spytałem. ㅡ No dawaj. Obraź mnie. Wyzwij. Cały czas to robiłeś! A teraz co? ㅡ Podszedłem do niego bliżej. ㅡ A teraz zadam jeszcze raz to samo pytanie. Mam zniknąć z życia Jimina?

ㅡ Dobra, Kook. Uspokój się. ㅡ Rzekł łapiąc moje ramię, lecz także się wyrwałem.

ㅡ Czyli jednak. ㅡ Odparłem odsuwając się.

ㅡ Kook nie świruj. ㅡ Powiedział.

ㅡ Dajcie mi spokój. ㅡ Powiedziałem łamanym głosem cofając się. Chciałem już uciec, ale zauważyłem podjeżdżające auto, z którego wybiegł Chim. Musieli szybko jechać skoro tak szybko tutaj dotarli.

ㅡ Kookie. Co się dzieje? ㅡ Spytał podbiegając bliżej.

ㅡ Nic. Muszę iść. ㅡ Rzekłem, jednakże mąż mi na to nie pozwolił trzymając za dłoń.

ㅡ Co mu znowu powiedziałeś? ㅡ Zapytał patrząc na brata. ㅡ Hyung! ㅡ Krzyknął. Rozpłakałem się wyrywając z uścisku chłopaka. ㅡ Guk...

ㅡ Dajcie mi spokój. ㅡ Poprosiłem i pobiegłem przed siebie.

ㅡ Jungkook stój! ㅡ Usłyszałem za sobą.

Po kilku minutowym biegu, gdzie zgubiłem tamtych, schowałem się w ciemnej uliczce za kontenerem na śmieci. Wybuchłem płaczem chowając głowę pomiędzy nogami.

Jimin POV.

ㅡ Jesteś z siebie zadowolony?! ㅡ Krzyknąłem popychając brata. ㅡ Jak mogłeś to zrobić?!

ㅡ Jimin...

ㅡ Jeśli coś sobie zrobi to będzie tylko twoja wina. Mówiłem Ci, że Kook jest chory. Ma problemy z psychiką. ㅡ Odparłem wściekły. ㅡ Jesteś nienormalny.

ㅡ Chciałem mu tylko dać do zrozumienia.

ㅡ Co dać? ㅡ Odezwała się mama. ㅡ By zostawił Jimina? Że do niego nie pasuje? Że powinien być z innym? Jihyung ty chyba nie wiesz co właśnie zrobiłeś. Dałeś mu do zrozumienia, żeby zniknął z tego świata. On tak odebrał.

ㅡ Powiedziałeś mu tak? ㅡ Spytałem zaskoczony.

ㅡ Tak, ale nie miałem zamiaru sprawić by się zabił.

ㅡ Nie chce cię znać. ㅡ Powiedziałem spokojnie i poszedłem drogą, którą poszedł młodszy. ㅡ Kook! ㅡ Wołałem. Nic. Cisza. ㅡ Gdzie jesteś? ㅡ Szepnąłem. Bałem się o niego. Po tym co Hyung mu nagadał był w stanie coś sobie zrobić. Tego obawiałem się najbardziej. ㅡ Kookie...

*******************

30.08.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia kochani




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top