2.19

Jungkook POV.

Siedziałem w pokoju gościnnym u swojego brata i tak zwyczajnie płakałem. Po tamtej awanturze, niestety z mojej winy, która minęła godzinę temu zamknąłem się w pomieszczeniu. Byłem nie tylko przerażony sobą i swoim zachowaniem, a i wściekły na siebie. Nie wiedziałem co mi było. Byłem dla wszystkich zagrożeniem. Wiedziałem o tym, a nie potrafiłem się opanować. Nie umiałem...

Po jakimś czasie usłyszałem pukanie, a po chwili do środka wszedł brat. Od razu się odwróciłem plecami do niego.

ㅡ Idź stąd. ㅡ Poprosiłem.

ㅡ Jungkook... ㅡ Westchnął.

ㅡ Popełniłem błąd, okay? ㅡ Spojrzałem na niego ze łzami w oczach. ㅡ Wiem. Nie musisz mówić. Nie panuje nad tym. Chcę by było normalnie. Ale zawsze coś musi się zepsuć. Przepraszam za wszystko, hyung. ㅡ Rozpłakałem się jeszcze bardziej. ㅡ Jestem idiotą.

ㅡ Kook jeszcze wszystko będzie dobrze. ㅡ Usiadł obok. ㅡ Tylko musisz...

ㅡ Się leczyć. Wiem, Jung-hyung. ㅡ Wyszlochałem opierając głowę na jego barku. ㅡ Ale... Ale nie odbierzecie mi Sung? Prawda?

ㅡ Nie, Kookie. Nie odbierzemy. To twoja córka. Po prostu teraz nie może być z tobą. Nie wiadomo co się stanie, jeśli z tobą będzie.

ㅡ Nie chciałem jej skrzywdzić, ani krzyczeć. ㅡ Wybuchłem płaczem jeszcze bardziej. ㅡ Nie chciałem. ㅡ Powtórzyłem.

ㅡ Każdy to wie. ㅡ Odparł. ㅡ Chodź. ㅡ Powiedział wstając.

ㅡ Gdzie?

ㅡ Zapisać się do psychologa.

ㅡ Teraz? ㅡ Spytałem wycierając oczy rękawem.

ㅡ A kiedy? Im szybciej tym lepiej. Chodź. Dopóki prezes niczego nie wie.

ㅡ No dobrze. ㅡ Podniosłem się na równe nogi. Razem wyszliśmy z domu jadąc do znanego nam psychologa, do którego byłem kiedyś zapisany. Tam się umówiliśmy na wizytę za kilka dni, dlatego brat bał się czy do tego czasu nic nie zrobię. Po tym pojechaliśmy do wytwórni, gdyż wydzwania do nas sam prezes.

ㅡ O co chodzi prezesie? ㅡ Spytał starszy, gdy weszliśmy do środka.

ㅡ Gdzie wy jesteście?! Od kilku godzin was nie ma. A piosenki same się nie napiszą bądź nie nagrają!

ㅡ Musiałem coś załatwić. Zaraz wezmę się do pracy. ㅡ Stwierdziłem.

ㅡ Na razie zostań. Porozmawiamy.

ㅡ Jeśli chodzi o psychologa to już się do niego zapisałem. ㅡ Oznajmiłem.

ㅡ Naprawdę? ㅡ Zdziwił się.

ㅡ Tak. Przepraszam, za każdy problem, który wywołałem. Pójdę już. ㅡ Dodałem kłaniając się i szybko wychodząc z gabinetu. Poszedłem do swojego studio zabierając się do pracy.

Przez cały dzień Jimin się nie odzywał. Nie przyszedł do pracy. I to przeze mnie, bo go wystraszyłem. Przez cały dzień nie tylko pracowałem, ale i myślałem o tym jak przeprosić swoje dwie najlepsze kruszynki na świecie. Każdy się mnie bał.

Odłożyłem ołówek na bok chowając twarz w dłoniach. Masowałem skronie przypominając sobie zdarzenie sprzed kilkunastu godzin.

ㅡ Jak mogłem im to zrobić... ㅡ Szepnąłem i spojrzałem w zgaszony ekran komputera widząc w odbiciu swoją twarz. ㅡ Jestem potworem. ㅡ Odparłem mając w oczach łzy. ㅡ Skrzywdziłem ich. Co ze mnie za ojciec, mąż....? ㅡ Spytałem sam siebie i rozpłakałem się.

Po kilku minutach usłyszałem pukanie, a po chwili do środka wszedł brat.

ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Tak. Dlaczego przyszedłeś? ㅡ Spytałem szybko wycierając oczy.

ㅡ Na pewno? Gukie. Jestem twoim bratem. Nie traktuj mnie jak obcego. ㅡ Stwierdził kucając przede mną.

ㅡ Mogę.... Mogę cię przytulić? ㅡ Spytałem niepewnie. Mężczyzna się uśmiechnął zgadzając się. Od razu wtuliłem się w niego chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.

ㅡ Już jest dobrze. Dasz radę, Jungkookie. Wiesz... Dzwoniła mama. Chcę się z tobą zobaczyć.

ㅡ Nie. Nie chcę ich widzieć. Wmówili złe rzeczy Sung. Nie mogę.

ㅡ Nie musisz im wybaczać. Wystarczy rozmowa. Hm?

ㅡ Będziesz ze mną?

ㅡ Mogę, ale jesteś silny braciszku. Bardzo silny, wiesz? Dasz radę.

ㅡ Spróbuję. ㅡ Odparłem.

ㅡ A bym zapomniał. Jutro masz zrobić live na żywo dla fanów. Prezes tak kazał. Ale najpierw chce spytać czy jesteś na to gotowy?

ㅡ To dopiero jutro. Dam radę. Muszę dać i nie zawieść fanów. ㅡ Powiedziałem odsuwając się lekko. ㅡ Bo wtedy się martwią, a potem wytwórnia ma problemy. Zrobię to, obiecuje.

ㅡ Cieszę się, Guk. ㅡ Uśmiechnął się szeroko.

ㅡ A hyung? Mógłbyś coś dla mnie zrobić? Chodzi o Jimina..

ㅡ Co takiego?

ㅡ Nie mam pojęcia jak go przeprosić... Czy mógłbyś zarezerwować jakąś kolacje w restauracji? Byle nie w takiej eleganckiej. Jimin nie lubi garniturów. Chciałbym by czuł się komfortowo.

ㅡ Mogę to zrobić, Kookie. Ale na pewno Chim Ci wybaczy. Kocha cię bardzo mocno. Zrobiłeś mały błąd.

ㅡ Ale prawie go uderzyłem. Skrzywdziłem.... Przekroczyłem granice. Po prostu pomóż mi, błagam.

ㅡ Nie martw się. Pomogę. Znajdę jakąś przytulną restaurację.

ㅡ Dziękuję, Jung-hyung. ㅡ Odparłem z powrotem go przytulając.

***

Brat znalazł idealne miejsce na kolację już na następny dzień. Jimin znowu nie pokazał się w wytwórni. Zacząłem się martwić, dlatego pisałem do niego i dzwoniłem, lecz nie odbierał, a nie chciałem mu przeszkadzać.

ㅡ I jak?

ㅡ Dzisiaj o dwudziestej. Tu masz adres. ㅡ Podał mi kartkę i odszedł pospiesznym krokiem.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Powiedziałem do siebie czytając adres uśmiechając się jak głupi. ㅡ Hyung czekaj! ㅡ Krzyknąłem biegnąc za bratem. Dogoniłem go zmuszając by się zatrzymał. ㅡ Dzwoniłeś do Jimina?

ㅡ Tak. Mówi, że źle się czuję, choć wiem, że kłamie. Plus Jihyung po tamtej awanturze jest wkurzony na ciebie, więc rozumiesz.

ㅡ Nie. Właśnie, że nie rozumiem. Nastawia go przeciwko mnie. Jak może!

ㅡ Jungkook spokojnie. Pamiętaj, że coś Ci jest. Jutro masz pierwszą wizytę.

ㅡ Wiem, ale.. ㅡ Jęknąłem desperacko. ㅡ Muszę go zobaczyć. Muszę zobaczyć moje kochanie, moją kochaną córeczkę. Tęsknię za nimi. Wiem, że zachowałem się jak dupek.  Nie chciałem! ㅡ Krzyknąłem i z płaczem pobiegłem do swojego studio, w którym się zamknąłem.

Jimin POV.

Pędziłem przez miasto praktycznie łamiąc wszystkie przepisy drogowe. Gdy usłyszałem od Jung-hyunga, że Jungkook dostał histerii, ataku i zamknął się na klucz przeraziłem się. Bałem się, że coś sobie zrobi, a nie chciałbym go stracić.

ㅡ Trzymaj się Sung. ㅡ Powiedziałem do dziewczynki. ㅡ Zamknij oczy jak się boisz.

ㅡ Czemu tak pędzisz? ㅡ Spytała wystraszona mając zamknięte powieki. ㅡ Zwolnij!

ㅡ Nie mogę! ㅡ Krzyknąłem zdenerwowany. ㅡ Sung posłuchaj. Zaraz będziemy na miejscu i tam będziemy musieli pomóc tacie, ponieważ ma problemy.

ㅡ Nie chce do taty. ㅡ Odparła będąc przestraszona jeszcze bardziej.

Po kilku minutach zaparkowałem na parkingu, a następnie spojrzałem na młodszą.

ㅡ Możesz otworzyć oczy. ㅡ Powiedziałem, a kiedy dziewczynka spojrzała na mnie kontynuowałem. ㅡ Wiem, że się boisz, ale teraz tata nas potrzebuje. Może zrobić sobie bardzo dużą krzywdę. Musimy mu pomóc by tego nie zrobił, rozumiesz?

ㅡ Nie.

ㅡ Sung. Tata cię kocha i bardzo żałuję, że na ciebie krzyczał, ale cię kocha. Uwierz mi.

ㅡ Nie chce tam iść.

ㅡ Ugh. Nie to nie. Będziesz z wujkiem Jung-hyungiem. Idziemy, bo nie ma czasu! ㅡ Rzekłem wysiadając z auta i pomagając w tym młodszej. Weszliśmy do budynku jadąc windą na odpowiednie piętro. ㅡ Jung-hyung! ㅡ Krzyknąłem widząc starszego. ㅡ Co z nim?

ㅡ Dobrze, że jesteś. Nie wychodzi z tamtąd. Pomóż.

ㅡ Dobrze, ale weź Sung. ㅡ Stwierdziłem, lecz młodsza przytuliła mnie.

ㅡ Jednak chce zostać.

ㅡ No dobra. ㅡ Wywróciłem oczyma.

******************

21.07.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top