2.18
Będąc na miejscu podeszliśmy do drzwi pukając. Już po chwili otworzył nam gospodarz. Wpuścił do środka, a w moje ramiona od razu rzuciła mi się zapłakana Sung. Natychmiast ją przytuliłem głaszcząc po głowie.
ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytałem patrząc na jej twarz i ścierając świeże łzy z policzków.
ㅡ Tata znowu krzyczał. Byłam grzeczna przysięgam! Nic nie zrobiłam. ㅡ Wyszlochała.
ㅡ Jung-hyung? ㅡ Spojrzałem na starszego.
ㅡ Kook na szczęście zasnął w salonie. Przyjechał już taki zdenerwowany. I, kiedy Hee spytała czy mam jakieś cukierki zaczął ją wyzywać, drzeć się na całe mieszkanie.
ㅡ Muszę z nim porozmawiać, ale z nim się nie da. ㅡ Westchnąłem z powrotem przytulając młodszą. ㅡ Wszystko będzie dobrze, Sung. Porozmawiam z tatą i będzie jak kiedyś, dobrze?
ㅡ Dobrze. ㅡ Odparła wycierając oczy dłonią.
Ociężale wstałem na równe nogi patrząc na brata. Ten jakby zrozumiał mój przekaz i razem z dziewczynką i bratem Kooka wyszli z mieszkania. Będzie to trudna rozmowa. Wziąłem głęboki wdech idąc do salonu. Ukucnąłem przed chłopakiem wplątując palce w jego brązowe kosmyki włosów.
ㅡ Jungkookie.. ㅡ Szepnąłem mu do ucha. ㅡ Kochanie obudź się. ㅡ Prosiłem. ㅡ Kookie. ㅡ Rzekłem. W końcu po kilku minutach młodszy się obudził, a widząc moją osobę na jego twarzy zawitał gniew.
ㅡ Co tu robisz? ㅡ Fuknął podnosząc się do siadu.
ㅡ Uspokój się. ㅡ Zacząłem sam zaczynając gotować się od środka. ㅡ Nie mam zamiaru się kłócić, a spokojnie porozmawiać. Więc jeśli chcesz krzyczeć to jak na razie zostaw to dla siebie, jasne?
ㅡ O czym niby? Że chcesz mi wpoić, że jestem nienormalny?!
ㅡ Nie jesteś nienormalny! Po prostu chcę byś zauważył jak się zachowujesz od jakiegoś czasu! ㅡ Krzyknąłem. No cóż... Nie da się spokojnie. ㅡ Kook proszę cię. ㅡ Usiadłem obok niego przytulając go. ㅡ Idź do psychologa. Porozmawiasz z nim. On ci pomoże. Tylko parę spotkań. Proszę cię.
ㅡ Naprawdę jest ze mną tak źle?
ㅡ Chcemy ci tylko pomóc. Zrób to dla Sung.
ㅡ A dla ciebie nie?
ㅡ No... ㅡ Zmieszałem się. Przecież w tym wszystkim to dziewczynka była najważniejsza.
ㅡ Zrobię to tym razem dla ciebie. ㅡ Posłał lekki uśmiech łapiąc moją dłoń. Odwzajemniłem gest skinając głową.
ㅡ Cieszę się, że zrozumiałeś. Tylko mogłeś wcześniej wiesz?
ㅡ I tak twierdzę, że nic mi nie jest.... Ale wiem, że muszę to zrobić. ㅡ Mruknął.
ㅡ Owszem. ㅡ Potwierdziłem. ㅡ Sung się ciebie boi.
ㅡ Wiem. Ale... Niekontroluje tego. Nie wiem czemu.
ㅡ Nie martw się. Jeśli pójdziesz do psychologa będzie lepiej. Ale na ten czas może wezmę ją do mamy. ㅡ Stwierdziłem.
ㅡ Co? Nie. Tego mi nie zrobisz. ㅡ Wstał z kanapy odchodząc trochę ode mnie. ㅡ Zgodzę się na psychologa, ale córki mi nie zabierzesz. Zapomnij. Gdzie ona jest? ㅡ Spytał rozglądając się po bokach.
ㅡ Na moment wyszli. Chciałem byśmy byli sami. Mieć spokój.
Po tych słowach usłyszeliśmy trzask drzwi, a do środka weszła wcześniejsza dwójka. Młodszy od razu podszedł do dziewczynki, lecz ta odsunęła się chowając za moim bratem.
ㅡ Sung chodź do mnie. ㅡ Powiedział wyciągając w jej stronę ręce. ㅡ Jeon Sunghee. Chodź. ㅡ Dodał z większym naciskiem.
ㅡ Nie! ㅡ Krzyknęła.
ㅡ Jungkook. ㅡ Skarcił Jung-hyung.
ㅡ To moja córka. ㅡ Stanął na przeciwko brata.
ㅡ Przestań. ㅡ Warknął.
ㅡ Bo?
ㅡ Kook. ㅡ Podszedłem chcąc go odsunąć, lecz odepchnął mnie. ㅡ Jungkook uspokój się. Natychmiast! ㅡ Uniosłem głos.
ㅡ Czy możesz się zamknąć?! ㅡ Krzyknął mi prosto w twarz. Wystraszyłem się cofając się krok do tyłu, a w moich oczach pojawiły się łzy.
ㅡ Jimin. ㅡ Zwołał Jihyung przybliżając się będąc przejęty.
ㅡ Jest wszystko dobrze. Nie martw się. ㅡ Odparłem spuszczając głowę. ㅡ Pogadam...
ㅡ Już dosyć z nim gadałeś. ㅡ Mruknął. ㅡ Wracajmy do domu.
ㅡ Ale Ji..
ㅡ Powiedziałem. Chodźmy. ㅡ Dodał łapiąc dłoń młodszej chcąc wyjść, lecz zatrzymał ich Guk.
ㅡ Oddaj mi córkę.
ㅡ Ogarnij się, Jungkook. ㅡ Warknął. ㅡ Jung-hyung pilnuj go. ㅡ Odparł. Westchnąłem ponownie podchodząc do męża.
ㅡ Kook uspokój się. ㅡ Powiedziałem na spokojnie.
ㅡ Jak mam być spokojny, jeżeli chcecie zabrać moje dziecko!?
ㅡ Nie zabieramy jej na zawsze! W tym momencie jesteś dla niej niebezpieczny! Boimy się o nią. Daj spokój.
ㅡ Słuchaj Jimin. ㅡ Zaczął i niespodziewanie złapał mnie za kołnierz koszulki.
ㅡ P-puść. ㅡ Szepnąłem przerażony.
ㅡ Nie pozwolę nikomu jej zabrać, albo będzie mieć ze mną doczynienia.
ㅡ Jak pójdziesz do psychologa wtedy wróci z tobą. Teraz za bardzo się ciebie boi, nie rozumiesz tego? ㅡ Spytałem płacząc. ㅡ Puść! ㅡ Prosiłem aż w końcu na ratunek przybiegł brat i Jung-hyung pomagając mi się uwolnić.
ㅡ Koniec tego. Idziemy, Chim. ㅡ Warknął brat. O dziwo młodszy przepuścił starszego z dziewczynką. Lecz kiedy chciałem pójść za nimi mąż mi nie pozwolił łapiąc za nadgarstek.
ㅡ Jungkook. Puść mnie. Już.
ㅡ Przekonaj go by mi oddał córkę.
ㅡ Opanuj się, Guk do cholery jasnej. ㅡ Fuknąłem chcąc się wyrwać, lecz wzmocnił uścisk powodując niemały ból. ㅡ Aish..
ㅡ Jesteś moim mężem. Musisz mi pomóc.
Zamilkłem, bo miał rację. Moim obowiązkiem jest być przy mężu. Ale jak skoro zachowuje się jak szaleniec?
ㅡ Najpierw idź do psychologa. Do tego czasu będę z Sung u mamy. ㅡ Odparłem spokojnie. ㅡ A teraz puść. To boli, wiesz?
W końcu po paru minutach młodszy mnie uwolnił, dlatego rozmasowałem bolące miejsce. Następnie podszedłem do brata.
ㅡ Pójdziemy już. ㅡ Stwierdziłem. ㅡ Do zobaczenia. ㅡ Dodałem zamykając drzwi i wraz ze starszym wróciliśmy do domu, gdzie zastaliśmy rodzicielkę. Od razu ją przytuliłem wtulając się do niej.
ㅡ Coś się stało? ㅡ Spytała głaszcząc mnie po głowie. ㅡ Coś z Jungkookiem? Jak z nim?
ㅡ Mamo potem. ㅡ Stwierdził starszy. ㅡ Daj mu odpocząć. Potem będziesz zadawać pytania. ㅡ Dodał idąc z dziewczynką do salonu. Przez kilka minut w milczeniu tuliłem się do kobiety czując jak, każdą chwilą uspokaja się moje rozbiegane serce.
ㅡ Już dobrze? ㅡ Spytała delikatnie.
ㅡ Chyba tak. ㅡ Szepnąłem odsuwając się lekko.
ㅡ Ale nie uciekaj mi. ㅡ Mruknęła przytulając mnie z powrotem. ㅡ Jeśli tego potrzebujesz to nie puszczaj.
ㅡ Dziękuję mamo. ㅡ Powiedziałem zaczynając płakać.
********************
15.07.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia skarby
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top