2.17

Następnego dnia z samego rana, gdy to Kook i Sung spali pojechałem do wytwórni, a gdy tylko znalazłem się na miejscu pobiegłem do gabinetu prezesa wiedząc, że co rano to on jest pierwszy w firmie.

ㅡ Prezesie. ㅡ Powiedziałem wchodząc do środka jak huragan. ㅡ Dzień dobry. ㅡ Ukłoniłem się ciężko dysząc.

ㅡ Siadaj. Zrobię kawy. ㅡ Odparł spokojnym, nadal sennym głosem. Po kilku minutach przede mną pojawił się ciepły napój. ㅡ O co chodzi? ㅡ Spytał siadając na przeciwko mnie.

ㅡ Przepraszam, że tak wcześnie przyszedłem. ㅡ Zacząłem. ㅡ Ale... Musi mi Pan pomóc. Tu chodzi o Jungkooka.

ㅡ Wiem. Już to zauważyłem dawno. Brat zawsze zauważy co dzieje się z bratem. ㅡ Stwierdził upijając łyk. ㅡ Jung-hyung mi już mówił.

ㅡ Co? Wiedział Pan? I nic z tym Pan nie robi?

ㅡ Nie robię? Chciałem go wysłać na krótkie leczenie, które prowadzi moja dobra przyjaciółka. Wiele osób wyszło z dołka z jej pomocą. Wiem, że Kookowi także by pomogła. Tylko, że Jungkook się nie zgodził. On nie chce się leczyć Jimin. Nie rozumie, że z każdym dniem będzie gorzej, ale i niebezpiecznie. Z czasem Sung nie będzie czuła się bezpiecznie w jego towarzystwie.

ㅡ Co mam zrobić?

ㅡ Musisz go przekonać by choć przez kilka dni chodził do psychologa. Jak sprawnie pójdzie, wyślę go do mojej przyjaciółki. ㅡ Rzekł. ㅡ Tylko Ty i Sung możecie go przekonać. Spróbuj. Tae-won zniszczyła go doszczętnie. Najlepiej żeby nie kontaktował się już z nią. To przez nią, Guk taki jest.

ㅡ Wiem prezesie. Odkąd spotkał się z nią w szpitalu....

ㅡ Co? Spotkał się z nią? To dlatego taki jest. Wcześniej było jeszcze dobrze, ale teraz... Po co tam poszedł?

ㅡ Sung chciała poznać swoją mamę.

ㅡ A on się zgodził? ㅡ Spytał z niedowierzaniem. ㅡ Skoro tak.. Jak najszybciej musisz go przekonać.

ㅡ Dam radę.

ㅡ Miej też pod uwagę to, że jeśli nie będzie się leczyć, a zrobi coś na koncercie jego życie jest skończone.

ㅡ Prezesie.

ㅡ Wiem, że to nie najlepsza pora na rozmowę o biznesie, ale śpiewanie to całe życie Guka. Jeśli to straci to się chłopak posypie na amen. Dlatego boję się, gdy skończy się jego kariera.

ㅡ Guk jest silny. Zawsze wychodził, z każdej złej sytuacji.

ㅡ Owszem, ale walka z psychiką jest trudniejsza. Porozmawiaj z nim. Przekonaj go.

ㅡ Dobrze. ㅡ Wstałem z krzesła podchodząc do drzwi. ㅡ Do widzenia, prezesie. ㅡ Ukłoniłem się wychodząc. Będąc na korytarzu zadzwoniłem do młodszego, który odebrał od razu. Zdziwiłem się na to. ㅡ Jungkook?

Gdzie jesteś? Wiesz jak się martwię?
Mów gdzie jesteś?

ㅡ Spokojnie Gukie. Jestem w wytwórni.

To dobrze. ㅡ Usłyszałem za sobą przez co podskoczyłem upuszczając telefon na podłogę. ㅡ Mogłeś powiedzieć.

ㅡ Wystraszyłeś mnie. I przepraszam, ale tak słodko spałeś, że nie chciałem cię budzić.

ㅡ Czemu przyjechałeś tak wcześnie? Byłeś u prezesa? Po co?

ㅡ Jesteś strasznie ciekawski. ㅡ Mruknąłem krzyżując ręce na piersi. ㅡ Byłem z nim porozmawiać, a teraz chciałbym z tobą.

ㅡ O czym?

ㅡ Na osobności.

ㅡ W porządku. Chodź. ㅡ Złapał mój nadgarstek prowadząc do schowka, który swoją drogą był bardzo duży. ㅡ Tu nikogo nie ma. Mów.

ㅡ Ale...

ㅡ Co jest?

ㅡ Chcę na spokojnie. Tutaj, w każdej chwili ktoś może wejść. W dodatku dzisiaj nie mamy czasu.

ㅡ Teraz mamy czas, a pracowników jeszcze nie ma, ponieważ jest po szóstej, a przychodzą o ósmej. O chodzi, Jimin? ㅡ Spytał, lecz po chwili spuścił głowę wzdychając.

ㅡ A Sung?

ㅡ Zawiozłem ją do twojej mamy. Jihyung ją zawiezie do szkoły. Ale teraz mów.

ㅡ Chcę najpierw zapytać... Czy ty wiesz, że z tobą jest coraz gorzej?

ㅡ Co ty pieprzysz? ㅡ Spytał z oburzeniem. ㅡ Ze mną jest wszystko w porządku. Jestem taki sam jak kiedyś. Co ci prezes nagadał? ㅡ Zapytał przybliżając się przez co wpadłem na jakiś regał.

ㅡ Spokojnie. On nic mi nie mówił. Sam to widzę. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ Co widzisz? Ubzdurałeś sobie nie wiadomo co, bo raz miałem załamanie emocjonalne.

ㅡ Nieprawda. Jungkook zrozum...

ㅡ Jestem zdrowy. Nic mi nie jest, jasne? ㅡ Warknął.

ㅡ Pomyśl o Sung! ㅡ Krzyknąłem przez co zamilkł. ㅡ Nie widzisz jaki agresywny robisz się, z każdym słowem? Zaczynam się ciebie bać, Guk i nie tylko ja. Twoja córka też.

ㅡ Kłamiesz. Jestem zdrowy.

ㅡ Kook pozwól...

ㅡ Jestem zdrowy i koniec kropka! ㅡ Krzyknął uderzając w metalowy regał i zdenerwowany wyszedł z pomieszczenia. Czułem jak moje serce bije jak szalone. W jednej chwili bałem się go. Myślałem, że mnie uderzy, ale na szczęście nie zrobił tego. Musiałem mu pomóc.

Natychmiast pobiegłem za nim, lecz zgubiłem go, gdy tylko wyszedłem ze schowka. Nie wiedząc, gdzie iść pobiegłem do gabinetu ochrony. Zawsze przychodzą punkt szósta.

Zdyszany zapukałem wchodząc do środka. Na fotelu siedział starszy, siwy pan, który akurat oglądał kamery.

ㅡ Przepraszam. Szukam Jungkooka. Widział go Pan na kamerach?

ㅡ Owszem. Rozwalił po drodze dwa kosze i krzesło. Jest bardzo wkurzony. I to lubię w tej pracy. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Gdzie jest teraz?

ㅡ Wyszedł z budynku.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Ukłoniłem się wychodząc i biegnąc na zewnątrz. Nie było jego samochodu. Nie dość, że się o niego zacząłem bać to i wkurzyłem się. Wiedziałem, że muszę z nim pogadać na spokojnie, dlatego musiałem się opanować. Zresztą mój gniew nie dorównuje temu Jungkooka. Wsiadłem do samochodu szukając go po mieście.

Po półgodzinnym poszukiwaniu zajechałem do domu, lecz nie było go. Zadzwoniłem do brata.

ㅡ Hyung, pomóż mi poszukać Kooka.

Nie musisz. Znaczy musisz, ale wiedz, że zabrał nam Sung i pojechał. Nie mówił, gdzie. Może do szkoły. Tam się spotkamy.

Rozłączył się, dlatego pojechałem w tamto miejsce, gdzie czekał już na mnie brat.

ㅡ Tu też go nie ma. ㅡ Powiedziałem nie widząc nigdzie auta młodszego.

ㅡ Później zapytam o co chodzi. Teraz musimy go znaleźć.

ㅡ Mówił coś jak przyjechał?

ㅡ Nie. Tylko, że bierze Hee i sam ją zawiezie. Nie był sobą. Z nim coś jest nie tak. ㅡ Odparł. ㅡ Jimin... Ona się go bała. Sung nie chciała z nim jechać. Normalnie siłą ją zabrał.

ㅡ Że co? ㅡ Uniosłem się, lecz po chwili dostałem wiadomość. Od razu złapałem za telefon widząc SMSa od Jung-hyunga.

Od Jung-hyung:

Jungkook jest u mnie i prosi byś się nie martwił. Mówił, że musi pomyśleć, ale chciałby byś przyjechał. Chcę porozmawiać jeszcze raz.

Jimin tym razem musisz mu to uświadomić inaczej znowu ci ucieknie i przekonać by poszedł do psychologa. A gdy przyjedziesz zabierz ze sobą Hee. Zresztą zobaczysz sam. Pospiesz się.

Chodź Hyung. Szybko. ㅡ Stwierdziłem. Wsiedliśmy do samochodów jadąc do mieszkania brata Jungkooka.

***************************

10.07.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top