2.13

ㅡ Dasz radę mamo? ㅡ Spytałem kobiety.

ㅡ Nie martw się. Dałam radę wychować dwóch synów. Nie dam rady ze swoją wnuczką? ㅡ Zaśmiała się. Przychyliłem lekko swoją głowę uśmiechając się. Kobieta z zachowaniem nic się nie zmieniała, za to na twarzy nieco się postarzała jak każdy z nas.

ㅡ Nie dawaj jej nic słodkiego. ㅡ Mruknął młodszy, który opierał się o samochód. ㅡ Nie pozwalaj jej na zbyt wiele. Ma karę.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Po prostu. Jimin jedziemy. ㅡ Dodał wsiadając do auta.

ㅡ Jak wrócimy chcę z tobą porozmawiać mamo, dlatego nie uciekaj zbyt szybko. ㅡ Westchnąłem.

ㅡ Nie ucieknę. Nie martw się. ㅡ Pogłaskała mnie po głowie.

ㅡ Dziękuję za wszystko mamo. ㅡ Posłałem jej uśmiech również wsiadając do samochodu. Pojechaliśmy do wytwórni na trening oraz poćwiczyć nasze głosy. Już za tydzień jest koncert MAMA. Musimy zabrać się ostro do pracy.

***

Jungkook POV.

Późnym popołudniem zmęczeni poszliśmy do gabinetu prezesa, który nas wezwał.

ㅡ O co może chodzić? ㅡ Spytał starszy. Wzruszyłem ramionami pukając do drzwi i wchodząc do środka. 

ㅡ Dzień dobry, prezesie. Chciał nas Pan widzieć. ㅡ Odparłem.

ㅡ Za tydzień jest koncert MAMA. Chciałbym by było to jakieś wyjątkowe wydarzenie skoro to wasz ostatni taki wielki koncert. Dlatego chcę byście napisali nową piosenkę. By was zapamiętali.

ㅡ Ale... ㅡ Zaczął różowowłosy.

ㅡ To mało czasu. Mamy też ciężkie treningi. Gardło nas boli od ciągłych ćwiczeń w studio.

ㅡ Jungkook ja wiem, ale to ważne. To też trudne dla mnie, dla nas wszystkich, ponieważ pracujemy razem już od wielu lat. Z tobą Kook najdłużej. Spróbujcie zrobić tą jedną rzecz. Proszę.

ㅡ Damy z siebie wszystko, prezesie. ㅡ Rzekł starszy. Potwierdziłem jego słowa ze skinieniem głowy.

ㅡ Wierzę w to. Teraz musicie więcej pracować, dlatego Guk dobrze by było gdybyś dał Sung komuś do opieki. Na kilka dni. Musisz teraz się skupić.

ㅡ Dobrze. Tak zrobię. ㅡ Westchnąłem spuszczając głowę. Po chwili poczułem dotyk na swojej dłoni. Posłałem starszemu delikatny uśmiech i splotłem nasze palce ze sobą.

ㅡ Jeszcze jedna sprawa. Jimin... To co wstawiłeś do internetu.

ㅡ Prezesie wytłumaczę.

ㅡ Nie jestem zły, ale powinieneś mnie o tym poinformować wcześniej. Wiesz jaką burze wywołałeś?

ㅡ Wiem, dlatego nie mam zamiaru przepraszać za to. Zrobiłem to świadomie dla Kooka. ㅡ Mruknął. Byłem z niego dumny. ㅡ Kocham go i mam gdzieś innych i ich komentarze. Mogą sobie mówić co chcą. ㅡ Dodał przytulając mnie. Szczęśliwy oddałem gest patrząc na myślącego mężczyznę.

ㅡ Cóż... Chyba także nie mam nic do powiedzenia. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Niech będzie. Idźcie odpocząć do domu. Od jutra będziecie ćwiczyć od rana do wieczora z innymi tancerzami.

ㅡ Dobrze. Do widzenia. ㅡ Ukłoniliśmy się wychodząc. Na korytarzu od razu podniosłem starszego obracając wokół naszej własnej osi.

ㅡ Normalnie cię kocham. ㅡ Odparłem postawiając go na ziemi i wpijając w usta. ㅡ Po MAMA zróbmy małe przyjęcie. Z okazji naszego ślubu.

ㅡ Zgadzam się. ㅡ Powiedział z szerokim uśmiechem co odwzajemniłem. ㅡ Wróćmy już do domu. Muszę porozmawiać z mamą.

***

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg zostałem przytulony przez córkę. Natychmiast oddałem gest kucając przed nią.

ㅡ Co się dzieje skarbie? ㅡ Spytałem głaszcząc ją po głowie.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Wyszlochała. Spojrzałem jej w oczka ścierając jej łzy.

ㅡ To ja przepraszam, że cię uderzyłem. Nie chciałem. Przepraszam kochanie. Ale skąd zmiana? ㅡ Zapytałem.

ㅡ Wytłumaczyłam jej pewne sprawy. ㅡ Rzekła kobieta pojawiając się w korytarzu. ㅡ Jak widzisz zrozumiała.

ㅡ Jest Pani aniołem. Dziękuję.

ㅡ Powiesz wreszcie do mnie mamo? Czekam na to bardzo długo. ㅡ Mruknęła.

ㅡ Przepraszam mamo. ㅡ Odparłem śmiejąc się.

ㅡ W końcu. ㅡ Mruknęła. ㅡ Chodź Jiminnie. Chciałeś pogadać. ㅡ Dodała i zabrała swojego syna pod pachę i wyszli na dwór. Ponownie spojrzałem na córkę. Była tak bardzo smutna, że zachciało mi się płakać.

ㅡ Skarbie. ㅡ Szepnąłem podnosząc jej podbródek zmuszając by na mnie spojrzała. ㅡ Uśmiechnij się. ㅡ Poprosiłem, lecz to nic nie dało w zamian za to dziewczynka wtuliła się we mnie. ㅡ Jest już dobrze. Obiecaj, że już tak nie zrobisz.

ㅡ Nie zrobię. Przepraszam tato.

ㅡ Spokojnie. ㅡ Powiedziałem cicho, całując ją w czoło. ㅡ Księżniczko, będziesz musiała pojechać z babcią. Zostaniesz u niej na kilka dni.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Będziemy mieć teraz dużo pracy. Będziemy późno wracać do domu. A jutro idziesz do nowej szkoły, pamiętasz? Zawiozę cię do niej, ale odbierze cię wujek Jihyung dobrze?

ㅡ Dobrze, tato. Kocham cię.

ㅡ Ja też cię kocham. ㅡ Oznajmiłem przytulając ją. ㅡ Chodź się kąpać.

Jimin POV.

ㅡ Więc o czym chciałeś porozmawiać? ㅡ Spytała starsza, kiedy stanęliśmy na moście. ㅡ No nie patrz tak na mnie. Mam pełno zmarszczek.

ㅡ I tak jesteś piękna mamo. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Chciałem pogadać, bo.... Jest wiele do powiedzenia. Po pierwsze chcę was zaprosić na przyjęcie za tydzień z okazji naszego ślubu.

ㅡ No w końcu. Było trzeba się bać? Coś się zmieniło?

ㅡ No... Nie. Wszystko było tak było.

ㅡ No właśnie. To czego się bałeś?

ㅡ Że przestanie mnie kochać tak mocno jak teraz. Ile razy widziałem, że przed ślubem każdy jest szczęśliwy, a po ślubie same kłótnie, brak spędzania czasu z ukochaną osobą.... Tego się bałem.

ㅡ Kochanie. Nie każdy tak ma. Przy przez ten czas, gdy mogłeś być jego mężem spędzaliście mało czasu?

ㅡ No nie.. Mamo tak bardzo żałuję. ㅡ Szepnąłem mając w oczach łzy.

ㅡ Wiem skarbie. ㅡ Przytuliła mnie. ㅡ Ale ważne, że Guk dał Ci wtedy szanse, a teraz w końcu jesteście razem aż do śmierci.

ㅡ Tak. Teraz jestem bardzo szczęśliwy.

ㅡ Cieszę się. Słuchaj przyjedź do nas na kawę. Choć raz.

ㅡ Teraz nie będę miał czasu... ㅡ Spuściłem głowę widząc jak po tych słowach zawiodłem rodzicielkę. ㅡ Przepraszam.

ㅡ Nic nie szkodzi. Jihyung chciał nam w końcu przedstawić swoją dziewczynę. ㅡ Odparła. ㅡ No nic. Pojadę już.

ㅡ Mamo przepraszam. ㅡ Wyznałem, a po policzku spłynęła łza. Bolało mnie to, że starsza była przeze mnie smutna.

ㅡ Hej, hej. ㅡ Zawołała ścierając świeże krople z moich policzków. ㅡ Mój mały Chim. ㅡ Szepnęła patrząc mi w oczy. ㅡ Kiedy ty tak wyrosłeś? Nie płacz. Nie jestem zła na ciebie. Nie masz czasu, ale to ostatni rok. Wytrzymam. Potem nie dam ci żyć i będziesz musiał przyjeżdżać do nas codziennie.

ㅡ Obiecuje. Będę przyjeżdżał. Kocham cię mamo.

ㅡ Ja ciebie też synku.

**************************

24.06.21

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego wieczoru



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top