2.10

ㅡ Aish... Ostrożne Jimin. ㅡ Poprosiłem patrząc w brązowe tęczówki chłopaka, który był bardzo skupiony na swej pracy.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Rzekł, delikatnie dmuchając na ranę. ㅡ Myślę, że nie będzie potrzebne szycie, ale będzie mała blizna.

ㅡ Jeśli tak twierdzi moja pielęgniarka to się z nią zgodzę. ㅡ Zaśmiałem się, lecz od razu spoważniałem. ㅡ Jimin?

ㅡ Tak? ㅡ Spytał wyrzucając wacik do kosza.

ㅡ Martwię się o Sung. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Co jeśli doznała traumy? W końcu poznała jaka naprawdę jest jej matka. W dodatku była w niebezpieczeństwie...

ㅡ Jungkook. Może z nią porozmawiaj? A tak nie zaszkodzi pójścia do psychologa. ㅡ Stwierdził siadając mi na kolanach kładąc dłonie na mojej głowie.

ㅡ Chyba masz rację. ㅡ Westchnąłem opierając głowę na jego barku. ㅡ Kocham cię Jimin.

ㅡ Też cię kocham Kookie.

ㅡ Powiedz to tak jak ja.

ㅡ Kocham cię. ㅡ Powiedział.

ㅡ Chyba serio cię nagram. Tak jak kiedyś mówiłem. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko, całując go w policzek.

ㅡ Bardzo mocno cię kocham, Gukie.

ㅡ Wiem, Chim. Ja ciebie też. Nie zamieniłbym cię na nikogo innego. ㅡ Odparłem. Po chwili usłyszałem szelest. Spojrzałem w stronę drzwi widząc w progu wychylającą główkę. ㅡ Sunghee? ㅡ Spytałem. ㅡ Chodź skarbie. ㅡ Poprosiłem, a w tym czasie starszy zszedł z mych nóg. Dziewczynka niepewnie weszła do środka, gdzie pod światło mogłem dostrzec jej świeże łzy. Natychmiast się zaniepokoiłem kucając przed nią. ㅡ Co się dzieje?

ㅡ Boję się. ㅡ Szepnęła.

ㅡ Czego słońce? ㅡ Spytałem głaszcząc jej policzek kciukiem.

ㅡ Że będę taka jak mama. ㅡ Wyszlochała. ㅡ A ty mnie zostawisz tato.

ㅡ Oh kochanie... ㅡ Przytuliłem ją. ㅡ Nie będziesz jak mama. Jesteś moją królewną. Jesteś bystrą i słodką moją córeczką. Nigdy cię nie zostawię. Przecież ci obiecałem. ㅡ Spojrzałem jej w oczy.

ㅡ Ale Jimina kochasz bardziej niż mnie. ㅡ Zrobiła usta w podkówkę.

ㅡ Sung musisz zrozumieć, że ciebie i Jimina kocham inaczej, ale i tak bardzo was kocham. Jesteście dla mnie bardzo ważni. ㅡ Mówiłem. Dziewczynka spuściła głowę pociągając nosem. ㅡ Chodź spać. Jutro pojedziemy zapisać cię do nowej szkoły i wypisać ze starej.

ㅡ Chcę spać z tobą tato. ㅡ Oznajmiła.

ㅡ To chodź do nas.

***

Leżałem w łóżku patrząc w okno. Nie mogłem spać. Myślałem nad wszystkim. Nie dość, że to mój ostatni rok kariery to i problemy w życiu prywatnym. Westchnąłem wstając po cichu i powoli, aby nie obudzić pozostałej dwójki, która smacznie spała obok siebie.

Opuściłem pokój schodząc na parter idąc do kuchni. Wyjąłem ze szafki szklankę nalewając do niej wody. Po chwili usłyszałem szmer. Odwróciłem się widząc starszego.

ㅡ Dlaczego nie śpisz?

ㅡ Nie mogłem. A ty?

ㅡ Tak samo. ㅡ Odparłem opierając się plecami o blat. Mężczyzna podszedł przytulając się do mnie co odwzajemniłem od razu.

ㅡ Mam wrażenie, że Sung jest zazdrosna o ciebie.

ㅡ Co?

ㅡ No... Takie mam wrażenie, że mnie już nie lubi, bo odbieram jej ciebie. Pewno słyszała naszą rozmowę w łazience.

ㅡ I to co wtedy powiedziałem się nie zmieniło. Za kilka lat zrozumie. Kocham was obydwoje, Jimin. ㅡ Cmoknąłem go w nos, a potem w usta. Czując, że oddał gest pogłębiłem pocałunek odkładając szklankę na bok i trzymając różowowłosego w talii. ㅡ Chodź. ㅡ Złapałem jego dłoń prowadząc do łazienki. To było jedyne miejsce, gdzie dziewczynka jak się obudzi nas nie znajdzie. Zamknąłem drzwi na klucz opierając starszego o nie i ponownie wpijając mu się w usta. Od razu podniosłem go trzymając za pośladki. Oparłem dłoń na drewnie mocno dociskając nasze krocza do siebie wywołując przy tym cichy jęk.

ㅡ Nie śpiesz się. ㅡ Poprosił.

ㅡ Od kiedy? ㅡ Uniosłem rozbawiony brew.

ㅡ Tak po prostu. Nie wiem, ale... Tak jakoś tęsknię za tobą. ㅡ Uciekł wzrokiem. ㅡ Mam cię cały czas pod ręką, ale jesteśmy też bardzo zajęci.

ㅡ Domyślam się. Przecież nie widzieliśmy się dwa lata, gdy byłeś we wojsku. Potem te koncerty, ćwiczenia, Sung... Przepraszam, że nas zaniedbałem.

ㅡ Nie musisz. ㅡ Uśmiechnął się lekko. ㅡ To też moja wina.

ㅡ Wkrótce to wszystko nadrobimy. Może zostawmy tą zabawę na kiedy indziej. ㅡ Mruknąłem niechetnie.

ㅡ Czemu?

ㅡ Bo teraz chcę coś Ci pokazać. ㅡ Odparłem postawiając go na podłodze. Opuściliśmy pomieszczenie kierując się do salonu. Zaświeciłem światło podchodząc do komody, z której wyjąłem teczkę, a z niej kartkę.

ㅡ To jest....

ㅡ Owszem. Dokument ślubu cywilnego. ㅡ Stwierdziłem chwytając za długopis, który był na stole. ㅡ I mam zamiar to podpisać. ㅡ Usiadłem na kanapie.

ㅡ C-czekaj... ㅡ Powiedział łapiąc mój nadgarstek.

ㅡ O co chodzi? Nie chcesz? Znowu ci się odwidziało?

ㅡ Nie... ㅡ Usiadł obok. Wyczułem jego drżący głos. ㅡ Ja po prostu boję się.

ㅡ Czego? ㅡ Spytałem łapiąc jego dłoń.

ㅡ Że za jakiś czas uświadomisz sobie, że popełniłeś błąd, ale będzie za późno.

ㅡ Jimin. Marzyłem o tym od początku. Marzę nazywać cię swoim mężem, miłością mojego życia. Dlaczego miałbym żałować? Podpiszę. ㅡ Rzekłem chwytając za długopis po raz drugi, lecz zatrzymałem się kalkulując zachowanie starszego. ㅡ A może... Ty tak pomyślisz? W końcu przez siedem lat nie chciałeś ślubu.

ㅡ Jungkook. Nie. Żałuję, że nie zgodziłem się wcześniej. Nie wiem dlaczego to odkładałem. Kook ja chcę być twoim mężem. ㅡ Szepnął kładąc dłoń na moich plecach. ㅡ Widzę, że masz wątpliwości.... ㅡ Dodał i już chciał wyrwać mi kartkę, lecz w idealnym momencie mu to uniemożliwiłem trzymając ją mocno w swojej dłoni.

ㅡ Nie pozwolę Ci tego zniszczyć. ㅡ Warknąłem i szybkim ruchem podpisałem. ㅡ Od dziś jesteśmy małżeństwem. ㅡ Odparłem odwracając się w stronę różowowłosego. ㅡ Jestem taki szczęśliwy. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko przytulając zapłakanego blondyna. ㅡ Dlaczego się nie cieszysz?

ㅡ Cieszę się Guk. Po prostu nie mogę w to uwierzyć.

Poczułem ukłucie w sercu, ponieważ poczułem siebie oszukany. Nie wiem dlaczego, ale zdawało mi się, że kłamał, a tak naprawdę żałuję, że podpisałem. W końcu przez kilka lat był przeciwny temu. Dopiero jakiś czas temu, gdy chciałem w końcu go zostawić zgodził się.

ㅡ Udowodni. ㅡ Podałem mu kartkę.

ㅡ Co?

ㅡ Jeśli mnie kochasz podrzyj to. Jeśli nie zostaw.

ㅡ Jeśli podrę to to tym bardziej udowodnię Ci, że cię nie kocham. ㅡ Rzekł patrząc na nią. ㅡ Nie zrobię tego. ㅡ Stwierdził, a ja się uśmiechnąłem szeroko.

ㅡ Tato? ㅡ Usłyszeliśmy z boku.

ㅡ Sung? Czemu nie śpisz?

ㅡ Chcę pić. ㅡ Powiedziała.

ㅡ Usiądź. Zaraz ci przyniosę wodę. ㅡ Rzekłem wstając i idąc do kuchni. Nalałem do szklanki napój po chwili wracając do dwójki. Zatrzymałem się w bezruchu widząc podarty na cztery części dokument. ㅡ Jimin... A jednak?

ㅡ Jungkook to nie ja. Naprawdę. ㅡ Wstał sięgając z podłogi kawałki naszego już nie ważnego ślubu. Przecież w takim stanie nie przyjmą go w urzędzie stanu cywilnego.

ㅡ Czyli twierdzisz, że to Sung?

ㅡ Przepraszam, ale... Tak. ㅡ Mówił łamanym głosem. ㅡ Jungkook to nie ja to zrobiłem. Uwierz..

ㅡ Mogłeś mówić, że nie chcesz tego ślubu. ㅡ Fuknąłem i biorąc młodszą poszedłem na górę do jej sypialni. Zawiodłem się na nim i to bardzo.

ㅡ Jungkook uwierz mi! ㅡ Krzyknął, lecz olałem go zamykając drzwi.

*****************

21.06.21.

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top